Rząd Walii zawiesił wszystkie duże projekty drogowe. Walijski wiceminister gospodarki i transportu, Lee Waters, wskazał, że budowa dróg sprzyja zwiększaniu ruchu samochodowego oraz wzrostowi emisji dwutlenku węgla.
Czy to znaczy, że Walia przestanie w ogóle budować drogi? Jak informuje portal Rynek Infrastruktury, projekty drogowe będą realizowane tylko jeśli analiza wykaże, iż przyczynią się do zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych.
Realizowane projekty infrastrukturalne mają cechować się zmniejszoną ilością emitowanego dwutlenku węgla. Dodatkowo rząd chce, aby na wstrzymaniu budowy dróg skorzystał transport publiczny, pieszy i rowerowy. W zeszłym roku Waters powiedział, że „zwolni miejsce na drogach”, aby uczynić transport publiczny „bardziej atrakcyjnym”. Dodał, że dokonanie tego stworzy „system, który zaspokoi nie tylko potrzeby osób posiadających samochody”.
Podjęta przez walijski rząd decyzja jest następstwem przeglądu inwestycji drogowych dokonanego przez Welsh Roads Review Panel – rządową grupę doradczą utworzoną we wrześniu 2021 r. Eksperci polecili walijskiemu rządowi wstrzymanie lub ponowną ocenę 55 projektów drogowych.
Inwestujemy również w realne alternatywy, w tym w projekty kolejowe, autobusowe, piesze i rowerowe – powiedział cytowany przez „Forbesa” wiceminister ds. zmian klimatycznych.
Pracownicy gospodarczy toruńskiej uczelni od ponad tygodnia prowadzą protest przeciwko niegodnym zarobkom. Ich pensje zasadnicze wynoszą 2620 złotych.
Jak informuje serwis ototorun.pl, od nowego roku wynagrodzenie minimalne wzrosło do kwoty 3490 złotych brutto. Na UMK kwestię podwyżek rozwiązano w taki sposób, że pensja zasadnicza pracowników gospodarczych nadal wynosi 2620 złotych. Do niej doliczane są premie i dodatek wyrównawczy, z którymi suma osiąga wymagane 3490 złotych brutto. Oznacza to, że ostatecznie pracownicy i tak otrzymują wynagrodzenie w wysokości blisko 2700 złotych. Ponadto dodatek za staż pracy, premie, nadgodziny, składka do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych oraz świadczenie chorobowe są odliczane od wynagrodzenia zasadniczego.
Spowodowało to sprzeciw ze strony dwójki pracowników uczelni – panów Sławomira i Zbigniewa, którzy tuż po zakończeniu swoich obowiązków służbowych udają się pod siedzibę rektoratu UMK. Tam w godzinach 14:30-16:00 stoją ubrani w charakterystyczne kamizelki i na tablicach trzymają swoje postulaty. Ich protest jest niemy.
– Chcemy zadbać o swoje wynagrodzenie, żeby było godne. Obecnie jest to mniej niż minimum do przeżycia. W weekendy musimy dorabiać, pracując w sklepach i na budowach – mówią protestujący.
Jakie postulaty mają strajkujący? – Nasze wynagrodzenie zasadnicze powinno wynosić 3490 zł, a jeśli nie, to musieć mieć “trójkę” z przodu. Wiemy, że na uczelni można znaleźć pieniądze na podwyżki. Przykład? Szkolenia dla kadry kierowniczej są organizowane z rozmachem. Ponadto chcemy upublicznienia pełnych zarobków rektora, kanclerza i kwestora.
Panowie Sławomir i Zbigniew od odpowiednio 19 i 20 lat zajmują się na uczelni pracami gospodarczymi. Ich obowiązki to m.in. przenoszenie mebli na wszystkich wydziałach, troska o zieleń i odśnieżanie. Obaj czują pełne wsparcie w proteście ze strony innych pracowników UMK, także administracyjnych, oraz wykładowców.
Myślę o strajku głodowym. Może tak być, że któregoś dnia pracownicy rektoratu po przyjściu do pracy zastaną mnie na styropianie – mówi pan Sławomir.
Jak wynika z badania przeprowadzonego przez Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia w 2022 roku, pacjenci doceniają zaangażowanie i pracę pielęgniarek. To one wśród personelu medycznego są najlepiej oceniane.
Jak informuje pulshr.pl, w ramach badania przeprowadzonego przez Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia w 2022 roku, przepytano 50 tys. pacjentów z ponad 130 szpitali w zakresie doświadczeń z pobytu w szpitalu.
Badanie było prowadzone w formie ankiety elektronicznej, którą wypełniano bezpośrednio przed wypisem ze szpitala lub po powrocie do domu. W oparciu o wyniki dokonano oceny kluczowych obszarów oraz utworzono zestaw wskaźników z zakresu: opieki lekarskiej, opieki pielęgniarskiej, opieki fizjoterapeutów, komunikacji personelu, bezpieczeństwa opieki, warunków pobytu i rekomendacji szpitala.
Najlepiej spośród personelu medycznego oceniono pielęgniarki. 80 proc. pacjentów doceniło ich zaangażowanie i kompetencje, wystawiając im za to najwyższą możliwą ocenę – „5”.
W przypadku opieki lekarskiej taką ocenę wskazało 77 proc. pytanych. Ocena jakości opieki medycznej dla wszystkich grup zawodowych była wysoka i tylko niewielki odsetek pacjentów ocenił negatywnie pracę personelu medycznego (3-4 proc.). Kluczowym elementem dobrej opieki jest komunikacja pomiędzy pacjentem a osobami sprawującymi nad nim opiekę. W przypadku tego obszaru 6 proc. pacjentów wskazało, że nie rozumiało, co chcą przekazać lekarze. 8 proc. miało poczucie, że nie uczestniczy w decyzjach dotyczących sprawowania opieki.
Poprawy wymaga opieka psychologiczna. Co piąty pacjent przyznał, że w czasie hospitalizacji odczuwał przygnębienie. Okazuje się, że wsparcie w szpitalu chorzy mogą otrzymać praktycznie jedynie ze strony pielęgniarek.
Fabryka wchodząca w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej jest liderem w produkcji sprzętu dla Wojska Polskiego. Planowana jest rozbudowa zakładów w Jelczu-Laskowicach.
Jak informuje portal money.pl, w latach świetności Zakłady Samochodowe Jelcz S.A. zatrudniały ponad 10 tys. osób. Ostatni autobus zjechał z taśmy montażowej w 2008 r. W tym samym roku sąd ogłosił upadłość Zakładów Samochodowych Jelcz S.A. W wyniku przekształceń kapitałowych powstała spółka-córka, która jest obecnie częścią Polskiej Grupy Zbrojeniowej.
Spółka Jelcz w ostatnim czasie na dobre powróciła na motoryzacyjny rynek. Zakład jest bowiem liderem w produkcji sprzętu dla Wojska Polskiego. Chodzi m.in. o dostarczanie w ramach programu „Wisła” pojazdów do elementów systemu Patriot. W ubiegłym roku fabryka wyprodukowała także 19 ciągników do zestawu JAK, służącego do transportu czołgów i ciężkiego sprzętu gąsienicowego.
Tylko od września 2022 r. Jelcz zawarł kilka znaczących kontraktów. Chodzi o dwie duże umowy na dostawę pojazdów w układzie 4×4 i 6×6 na kwotę blisko 880 mln zł. Jelcz będzie także odpowiadał za dostarczenie kilku typów podwozi dostosowanych do wymagań Przeciwlotniczych Systemów Rakietowo-Artyleryjskich Pilica+.
Jelcz będzie również produkował pojazdy i podwozia dla pozyskiwanych z Korei Południowej wyrzutni K239 Chunmoo, jak i zamawianych w Stanach Zjednoczonych systemów HIMARS. Wyrzutnie te najczęściej montowane są na podwoziach amerykańskiej firmy Oshkosh, ale większość z tych wyprodukowanych dla Polski ma być osadzona na podwoziach wyprodukowanych w Jelczu-Laskowicach.
Rośnie liczba zamówień oraz projektów, w których Jelcz odgrywa kluczową rolę. Dlatego podjęliśmy decyzję o inwestycjach w nowe hale i zwiększanie zatrudnienia – zapowiedział prezes zarządu PGZ S.A. Sebastian Chwałek. Prezeska spółki Jelcz Wioletta Krawczyk-Namyślak w rozmowie z money.pl opowiada, że planowana rozbudowa zakładów będzie zdecydowanie największą inwestycją w rozwój firmy od kilkudziesięciu lat.
Burmistrz Jelcza-Laskowic Bogdan Szczęśniak w rozmowie z money.pl przyznaje, że jest bardzo duże zapotrzebowanie na pojazdy Jelcza stąd decyzja o rozbudowie zakładów. Brane są pod uwagę dwie lokalizacje w gminie. Wiadomo, że fabryka, która powstanie, będzie parokrotnie większa od tej istniejącej, a zatrudnienie, jak mówi burmistrz, zwiększy się w sposób istotny.
Upadek Jelcza był ciosem dla wielu rodzin. Jeżeli te zapowiedzi, o których teraz słyszymy, się spełnią, to nic tylko się cieszyć, bo Jelcz to symbol tego miasta – dodaje mieszkaniec gminy pan Władysław.