Mniejsza liczba urodzeń oznacza mniejsze zapotrzebowanie na oddziały położnicze i sam zawód położnej. Minister zdrowia zapowiada zamykanie niektórych oddziałów i kształcenie mniejszej liczby studentek położnictwa.
Jak informuje oulshr.pl, zgodnie z obowiązującym prawem położne nie będą mogły wykonywać innych obowiązków medycznych, ponieważ nie mają do tego odpowiednich kwalifikacji. Średnia wieku położnej w Polsce to 51 lat. Uczelnie cały czas prowadzą duże nabory na ten kierunek, a finalnie i tak tylko ok. 60 proc. absolwentek trafia do publicznej ochrony zdrowia.
Minister zdrowia wskazał jednak, że spadająca dzietność to nie jedyny powód do korekty liczby oddziałów położniczych – stwierdził także, że kobiety, mając możliwość wyboru, gdzie chcą rodzić, często decydują się na popularne ośrodki. To sprawia, że gdy w jednym szpitalu pacjentek jest mnóstwo, inne świecą pustkami.
Czy w związku z tym istnieje możliwość przekwalifikowania dla położnych, które według raportu Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych (NRPIP) z 2022 r. w ponad jednej trzeciej mieszczą się w przedziale wiekowym 51-60 lat?
Jak mówi wiceprzewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Dorota Ronek, nie ma takiej możliwości bez podjęcia przez położne kolejnego kierunku studiów czy innej formy kształcenia, zgodnie z ustawą o zawodzie pielęgniarki i położnej.
Obecna sytuacja demograficzna i zapowiedzi ministra zdrowia nie brzmią jak zachęta do studiowania położnictwa. To jednak nie przeszkadza uczelniom pozyskiwać studentów.
– Faktycznie przyszłość w tym zawodzie jest bardzo niepewna z uwagi na kurczące się zapotrzebowanie na rynku pracy. Tym bardziej dziwi nas, że uczelnie nadal prowadzą rekrutacje na ten kierunek w tak dużym zakresie. Jest to marnotrawienie publicznych środków przeznaczanych na kształcenie, które daje tak niepewną przyszłość – ocenia wiceprzewodnicząca OZZPIP.
W ramach kontroli inspektorzy sprawdzili, jak jedzą chorzy w polskich szpitalach i jak przygotowywane są ich posiłki.
Według informacji portalu Salon24, Państwowa Inspekcja Sanitarna przedstawiła raport „Stan sanitarny kraju w 2022 roku”. podstawowa stawka dzienna na wyżywienie jednego pacjenta wynosi ok. 20 zł. Są szpitale, które przeznaczają na to nawet 35 zł, ale są również takie, które mogą wydać tylko 9 – 11 zł.
Sanepid skontrolował 740 tzw. szpitalnych bloków żywieniowych, czyli miejsc, które wydają lub przygotowują posiłki dla pacjentów na 1028 zarejestrowanych. Kontrole miały różny charakter, a część szpitalnych posiłków zbadano także w laboratorium.
Inspektorzy przyjrzeli się składowi posiłków pod kątem wymagań diety podstawowej. I tak w szpitalach, w których działa kuchnia przygotowująca posiłki, stwierdzono nieprawidłowości w co czwartym jadłospisie (102 na 414 jadłospisów), w ponad jednej trzeciej tzw. zestawów dekadowych, czyli w jadłospisach przygotowywanych z góry na 10 dni, oraz w aż 80 proc. próbek posiłków zbadanych laboratoryjnie. W szpitalach, gdzie posiłki dostarczane są w formie cateringu, tez nie było najlepiej, bo na zbadane 262 próbki nieprawidłowości stwierdzono w 60 jadłospisach, w 24 zestawieniach dekadowych i 12 próbkach zbadanych laboratoryjnie.
Najwięcej zastrzeżeń Sanepid miał do nieprawidłowo skomponowanych jadłospisów, nieprecyzyjnych informacji na temat alergenów oraz gramatury posiłków. Kontrolerzy mieli wątpliwości co do zbyt małej różnorodności potraw i napojów, ich powtarzalności. Śniadania i kolacje były mało urozmaicone, a na domiar złego w większości przypadków pacjenci dostawali posiłki bez dodatku warzyw lub owoców.
Szpitalom wytknięto również niską wartość energetyczną posiłków w stosunku do zapotrzebowania dziennego dla pacjentów, braku w posiłkach głównych pełnowartościowego białka. Wątpliwości dotyczyły również zbyt małej ilości warzyw, owoców, kasz, produktów zbożowych pełnoziarnistych i z pełnego przemiału mąki. Według kontrolerów z Sanepidu, chorym podaje się za mało mleka i przetworów mlecznych oraz ryb.
Szpitalne jedzenie zawierało za dużo potraw smażonych. Za dużo było również dań słodkich i takich dodatków: dżemu, kremu czekoladowego i miodu. Uwadze kontrolerów nie umknął duży udział w diecie produktów wysoko przetworzonych, szczególnie konserw, pasztetów, mortadeli, mielonki, stosowanie koncentratów zup w proszku.
Z powodu stwierdzonych nieprawidłowości szpitale otrzymały 22 mandaty karne na kwotę 5150 zł, w tym 13 mandatów na kwotę 3750 zł w szpitalach prowadzących żywienie w systemie cateringowym. To jednak nie wszystko, bo ogółem wydano 202 decyzje administracyjne, z czego dwie nakazujące natychmiastowe przerwanie działalności całego lub części zakładu.
Pracownicy Poczty Polskiej domagają się pilnej podwyżki pensji, nawet o tysiąc złotych miesięcznie.
Jak informuje portal pulshr.pl, 26 związków zawodowych w państwowej firmie wystąpiło do zarządu z żądaniem podwyżki wynagrodzenia zasadniczego od 1 września. Zagroziły nawet wszczęciem sporu zbiorowego „ze wszystkimi jego konsekwencjami”. A to może w praktyce oznaczać strajk.
Niespodziewanie do żądań dołączyła Solidarność. Największy z pocztowych związków domaga się pilnego spotkania z ministrem aktywów państwowych Jackiem Sasinem oraz podwyżek rzędu 1 tys. zł miesięcznie. A to w skali roku dla Poczty Polskiej stanowiłoby wydatek na poziomie ok. 840 mln zł.
Organizacja Międzyzakładowa Pracowników Bankowości i Usług OPZZ Konfederacja Pracy pisze w liście otwartym do prezesa Alior Banku, że zysk banku powstaje kosztem pracowników.
Według listu otwartego Alior Bank od 2019 r. blokuje premie roczne swoich pracowników, opowiadając o stracie, z jaką kończy kolejne lata obrotowe, oraz o ich rzekomym wpływie na niewłaściwy wynik finansowy firmy. Pracownicy pytają, dlaczego sukces banku, gdy nastąpi, konsumowany jest niesprawiedliwie i nierówno. Dopiero w 2022 r. pojawił się pomysł niejakiej waloryzacji płac – o 6,1 proc., gdy inflacja wynosiła ponad 14 proc. W 2023 r. Alior Bank odnotował w pierwszym pólroczu rekordowe zyski.
Co z tego wynika dla pracowników?
Rekordowy zysk półroczny, rekordowy wynik kwartalny, rekordowe przychody. Kluczowe wskaźniki opisujące kondycję Banku na poziomach najlepszych w naszej 15-letniej historii. Niestety, wszystkie te super pozytywne zjawiska pokryte są ponurym cieniem.
(…) Z przykrością, żalem i rozczarowaniem należy stwierdzić, że istotna część tych wyników niestety została osiągnięta kosztem pracowników Alior Banku, kosztem spadku wartości ich płac realnych, kosztem ich zubożenia – czytamy w liście otwartym pracowników.
Konfederacja Pracy postuluje pilne rozmowy w sprawie powszechnej waloryzacji płac w banku.