Oświatowa „Solidarność” domaga się podniesienia stawek minimalnego wynagrodzenia zasadniczego pracowników samorządowych zatrudnionych w szkołach prowadzonych przez organy administracji rządowej.
Jak informuje „Tygodnik Solidarność”, chodzi o pracowników, którzy nie są nauczycielami. Krajowa Sekcja Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” stoi na stanowisku, że minimalne wynagrodzenie zasadnicze w każdej kategorii zaszeregowania powinno stanowić kwotę nie mniejszą niż minimalne wynagrodzenie za pracę ustalone dla pracowników zatrudnianych poza sektorem oświatowym, czyli obecnie 4242 zł brutto.
Mimo uwag i propozycji Solidarności Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej opublikowało rozporządzenie ze stawkami, które w ocenie związkowców mogą „prowadzić do patologii”, bowiem wynagrodzenie pracowników w niektórych grupach zaszeregowania określono na poziomie nieprzekraczającym 3000 zł brutto.
Jak piszą związkowcy, pracownicy niebędący nauczycielami, zatrudniani w szkołach i placówkach, a objęci opiniowanym rozporządzeniem, otrzymują wynagrodzenie niższe niż w szkołach samorządowych. Różnice między minimalnym a maksymalnym wynagrodzeniem zasadniczym są zbyt duże i prowadzą do nierównego traktowania pracowników w zakresie wynagrodzenia. Dotyczy to w równym stopniu różnych placówek, jak i pracowników w tej samej szkole. Pracownik zatrudniony na tym samym stanowisku, wykonujący tę samą pracę, może otrzymać różne wynagrodzenie zasadnicze.
„Za niedopuszczalne uważamy potraktowanie tej grupy pracowników jako gorszych niż np. w szkołach samorządowych, zwłaszcza że rząd obiecał 20-procentową podwyżkę dla pracowników państwowej sfery budżetowej i godne ich traktowanie. Należy skończyć z patologiami w wynagrodzeniach budżetówki i ustalić płace tych pracowników na godziwym poziomie” – podsumowało Prezydium KSOiW NSZZ „Solidarności”.
Grupa Eurocash ogłosiła plany redukcji zatrudnienia.
Jak informuje Business Insider, największa polska grupa hurtowa Eurocash, właściciel m.in. sieci ABC, Delikatesów Centrum, Groszek, Lewiatan i kilku pomniejszych, podjęła decyzję o redukcji zatrudnienia.
Chce zmniejszenia liczby etatów o ok. 6-7 proc. w ramach wszystkich spółek grupy. Proces obejmuje redukcję ok. 1000 etatów. Odbędzie się on, mimo iż Eurocash zanotował w roku 2023 zyski w wysokości 145 milionów złotych, co oznacza rok do roku wzrost o 62%.
Posłowie Trzeciej Drogi wracają do tematu przywrócenia handlu w niedziele. Związkowcy są przeciw.
Do pomysłu Trzeciej Drogi i aktywności Ryszarda Petru w temacie przywrócenia handlu w niedziele odnosi się Konfederacja Pracy i Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych. Jak piszą związki we wspólnym stanowisku: „Negatywne stanowisko wobec zmian wyrażają pracownicy zatrudnieni w branży handlu wzmocnieni głosami reprezentantów pozostałych branż funkcjonujących w OPZZ; podobne stanowisko zajmują mali i średni przedsiębiorcy prowadzący swoje biznesy w tym sektorze; istotnego zainteresowania tematyką nie wykazują duże sieci handlowe; wreszcie klienci/konsumenci, którzy przez pewien początkowy okres faktycznie z pewnym rozgoryczeniem patrzyli na zamknięte w niedzielę sklepy, ale zauważyli, że nie jest to coś problematycznego. Zagadką pozostaje więc po co i w czyim interesie ta tematyka jest podejmowana? Posłom wnioskującym warto w tym miejscu zasygnalizować zajęcie się tematyką zdecydowanie ambitniejszą, powrót do społecznej rzeczywistości 2024 r. i jej faktycznych problemów – a tymi nie są zamknięte w niedzielę co poniektóre sklepy”.
Jak piszą związkowcy, wolne niedziele w handlu to zjawisko, które pracownicy tego sektora doceniali szczególnie. Nic nie zastąpi wspólnego czasu spędzonego z rodziną. Miażdżąca większość pracowników nie chce żadnych zmian w tej ustawie, a nawet obawia się ich nastąpienia. Proponowane zmiany stoją w sprzeczności z programem dwóch z trzech partii tworzących rządzącą koalicję – a mimo to ich wprowadzenie jest co i rusz podnoszone.
Podniesienie stawki za pracę w niedziele nie wynagrodzi pracownikom sektora straty wolnych niedziel. Istnieje wiele „trików” pracodawców na unikanie płacenie zwiększonej stawki lub nieprzestrzeganie wolnego. Okres rozliczeniowy często jest wydłużony do całego roku, zatem czasem pracy można dysponować w sposób niesłychanie elastyczny. Istnieje także tzw. równoważny czas pracy, czyli możliwość niewypłacania dodatku za pracę w weekend, a za to „odbieranie” wolnego dnia, na co rzecz jasna nigdy nie ma odpowiedniego momentu.
Ograniczenie handlu w niedziele to w praktyce jedyny przywilej pracowników sektora. Negatywną opinię w kwestii jakichkolwiek zmian przedstawiła także Polska Izba Handlu. Jej zdaniem obecne przepisy są korzystne dla większości małych i średnich przedsiębiorców.
Czy w Canpack FIP w Brzesku będzie strajk?
Jak informuje serwis tarnow.naszemiasto.pl, pracownicy Canpack FIP nie mogą porozumieć się z pracodawcą w kwestii podwyżek. Rozpoczynają przygotowania do strajku. W najbliższych dniach wśród załogi przeprowadzone będzie referendum strajkowe.
Zakończyły się trwające kilka tygodni rozmowy w sprawie podwyżek w firmie Canpack Food and Industrial Packaging w Brzesku. Załogę liczącą ponad 450 osób w mediacjach z władzami firmy reprezentowali związkowcy zrzeszeni w Ogólnopolskim Związku Zawodowym Inicjatywa Pracownicza.
Początkowo domagali się wzrostu pensji na poziomie 20 proc. Z każdą kolejną rozmową z zarządem obniżali swoje oczekiwania. Podczas ostatniej tury rozmów, która odbyła się w 18 kwietnia, zaproponowali, aby podwyżki dla pracowników wyniosły średnio 11,75 proc.
„Pracodawca zaproponował 9,5 procent, co naszym zdaniem jest zdecydowanie za mało. Według nas zyski firmy są duże i jest z czego podnieść pensje pracownikom” – podkreśla Jakub Chamioło z prezydium komisji OZZ Inicjatywa Pracownicza w Canpack FIP w Brzesku.
Brak porozumienia oznacza, że w brzeskiej firmie rozpoczną się przygotowania do strajku. W najbliższych dniach ma zostać przeprowadzone referendum strajkowe. Jeśli większość załogi opowie się „za”, w Canpack FIP dojdzie do strajku i pracownicy odejdą od stanowisk pracy. Chcą walczyć o podwyżki, ponieważ podkreślają, że ich zarobki oscylują w okolicach najniższej krajowej.
Po nieudanych negocjacjach z zarządem związkowcy domagają się teraz podwyżek na poziomie 14,4 proc.