Nieład przestrzenny

Nieład przestrzenny

Decyzje gmin o warunkach zabudowy były wydawane z naruszeniem prawa. Koszty chaosu przestrzennego wynoszą dziesiątki mld złotych. To ustalenia NIK.

Jak informuje portal teraz-srodowisko.pl, tylko 1/3 powierzchni Polski objęta jest obowiązującymi miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego. Przeprowadzona przez NIK kontrola dotyczyła wydawania przez organy wykonawcze gmin decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu. Dokumenty tej rangi są publikowane dla terenów nieobjętych planami. Jak pokazują przytoczone przez Izbę dane Głównego Urzędu Statystycznego, tylko w 2022 r. decyzji o warunkach zabudowy wydano w Polsce 138 630, a 24 724 o ustaleniu lokalizacji inwestycji celu publicznego. Nadużywanie tzw. wuzetek prowadzi według NIK do społecznych, ekonomicznych i środowiskowych problemów, wykazanych w poprzednich działaniach Izby. Aktualna kontrola odbyła się w latach 2019-2023 i dotyczyła piętnastu gmin z czterech województw – zachodniopomorskiego, małopolskiego, lubuskiego i kujawsko-pomorskiego.

Kontrola wykazała niewielki udział miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego w sprawdzanych gminach. Według stanu z 30 czerwca 2023 r. tylko 13,2% ich powierzchni było objęte ustaleniami planów.

Skala występujących nieprawidłowości przy wydawaniu „wuzetek” okazała się bardzo duża – Izba pisze o 85% skontrolowanych przypadków, występujących w dwunastu na piętnaście gmin. Naruszanie prawa i błędy dotyczyły m.in. niezgodności z przepisami kodeksu postępowania administracyjnego, ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, nierzetelnej dokumentacji, opóźnień czy źle wykonywanych obowiązków sprawozdawczych. NIK punktuje również „nieskuteczne mechanizmy kontrolne nad realizacją zadań”, które odnotowano we wszystkich kontrolowanych urzędach, opóźnienia w wydawaniu decyzji, a także „bardzo wysoki poziom ryzyka” związanego z konfliktem interesów i mechanizmami korupcyjnymi. W trzech gminach decyzje wydawano bez koniecznych uzgodnień związanych m.in z zagrożeniem powodziowym czy ochroną zabytków. Ponad 29% zbadanych decyzji nie posłużyło wnioskodawcom do uzyskania pozwolenia na budowę (najwięcej, bo 83% w zachodniopomorskiej gminie Postomino), co według NIK może świadczyć o tym, że część wniosków o wydanie „wuzetek” miało służyć nie realizacji inwestycji, ale podniesieniu wartości nieruchomości.

Niekontrolowana urbanizacja stwarza ryzyko pogorszenia warunków życia mieszkańców oraz obniżenia jakości przestrzeni publicznej – brzmi syntetyczna ocena Izby, która politykę przestrzenną opartą o wydawanie decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowaniu tereny uznaje za działanie niegwarantujące zachowania zasad zrównoważonego rozwoju oraz ładu przestrzennego. Skutki są zobrazowane wyliczeniami podanymi za raportem Komitetu Przestrzennego Zagospodarowania Kraju Polskiej Akademii Nauk. Jak się dowiadujemy, koszty budowy infrastruktury i obsługi nadmiernie rozproszonej zabudowy mają wynosić 20,5 mld zł w skali kraju; z kolei straty związane z transportem (m.in długimi dojazdami do pracy i korkami) oszacowano na 31,5 mld zł. Konsekwencje dla rolnictwa, takie jak wyłączanie zbyt wielu terenów z produkcji rolnej, mają kosztować 8,8 mld zł, a koszty zewnętrzne w środowisku – wydatki na jego ochronę, ponoszone koszty zdrowotne czy usuwanie skutków klęsk żywiołowych – 12,6 mld zł. Całościowy ciężar finansowy chaosu przestrzennego to, według przywołanych estymacji, 84,3 mld zł.

Dział
Aktualności
Wcześniej informowaliśmy o…

Kolejna firma pod nóż

Kolejna firma pod nóż

Walcownia rur „Andrzej” w Zawadzkiem kończy działalność. Pracę straci niemal pół tysiąca osób.

Jak informuje portal nto.pl, Zarząd spółki Alchemia zdecydował o rozpoczęciu procesu likwidacji swojego zakładu w Zawadzkiem. To jedna z firm-żywicielek dla mieszkańców tej gminy.

Decyzję o rozpoczęciu procesu likwidacji przekazali przedstawiciele Boryszewa, spółki zależnej od Alchemii S.A., do której należy oddział w Zawadzkiem. Z raportu wynika, że Walcownię Rur Andrzej czeka definitywny koniec.

Pracownicy Walcowni Rur Andrzej są zaskoczenie takim obrotem spraw, bo zarząd nie sygnalizował wcześniej planów likwidacji. Jeśli likwidacja dojdzie do skutku, to będzie ona miała katastrofalne skutki dla lokalnego rynku pracy. Walcownia Rur Andrzej jest bowiem jednym z największych pracodawców w powiecie strzeleckim. W roku 2023 zatrudniała ona 455 osób.

To kolejny już zakład, który spółka Alchemia wskazała do likwidacji. Wcześniej podobny los spotkał Kuźnię Batory w Chorzowie.

Prawa pracownicze bez ochrony

Prawa pracownicze bez ochrony

Nowe badania wykazały, że prawa pracownicze należą do najsłabiej chronionych praw człowieka na świecie.

Jak informuje portal naukawpolsce.pl, wyniki stanowią część nowego raportu opublikowanego w ramach CIRIGHTS Data Project, największego na świecie zbioru danych dotyczących praw człowieka. Od roku 1981 w ramach projektu sporządza się ranking krajów na całym świecie pod względem poszanowania praw człowieka, tworząc coroczny „raport” na temat 25 praw człowieka uznawanych na arenie międzynarodowej.

Według najnowszego raportu, opublikowanego w „Human Rights Quarterly”, pięć krajów z najlepszymi wynikami ogólnymi to Kanada, Szwecja, Nowa Zelandia, Norwegia i Portugalia. Pięć krajów o najniższych wynikach ogólnych to Iran, Syria, Korea Północna, Chiny i Irak.

Prawa pracownicze, w tym prawo do tworzenia związków zawodowych i prawo do rokowań zbiorowych należą do najsłabiej chronionych praw człowieka. Jak napisali autorzy raportu, prawa pracownicze „zawsze są w pewnym stopniu łamane”. Choć jednak demokratyczne i bogate kraje rzekomo chronią prawa pracownicze bardziej niż inne, nierówności ekonomiczne wzrosły niemal wszędzie.

Projekt współprowadzi David Cingranelli, profesor nauk politycznych na Binghamton University. „Wcześniejsze badania pokazują, że jest mało prawdopodobne, aby rządy chroniły prawa do odpowiedniej płacy minimalnej, bezpieczeństwa i higieny pracy lub rozsądnych ograniczeń godzin pracy (w tym dobrowolnej pracy w godzinach nadliczbowych), chyba że pozwolą pracownikom na tworzenie niezależnych związków zawodowych i rokowania zbiorowe” – powiedział Cingranelli. – „Innymi słowy, prawo do tworzenia związków zawodowych, rokowań i strajku to prawa o podstawowym znaczeniu (gateway rights). Jeśli będą chronione, prawdopodobnie chronione będą również wszystkie inne prawa pracownicze. Jednak na całym świecie prawa te są ograniczane”.

Uniwersytet Jagielloński zrywa negocjacje ze strajkującymi

Uniwersytet Jagielloński zrywa negocjacje ze strajkującymi

W poniedziałek, 20 maja 2024 r. o godz. 10:30 na terenie DS Kamionka miało odbyć się spotkanie negocjacyjne pomiędzy strajkującymi studentkami i studentami a delegacją władz uniwersyteckich. Osoby okupujące Kamionkę przygotowały w budynku przestrzeń do rozmowy oraz zaprosiły przedstawicieli mediów do wzięcia w niej udziału.

Na miejscu zjawili się rektor elekt Piotr Jedynak, kanclerka Monika Harpula, zastępca kanclerza ds. administrowania nieruchomościami Marek Uliński oraz rzecznik prasowy UJ Adam Koprowski.

Po rozpoczęciu przez studentów spotkania, rzecznik prasowy zaczął wypraszać reporterów z sali. Po opuszczeniu przez media budynku studenci przerwali swoje wypowiedzi i zaapelowali do władz o ponowne wpuszczenie mediów. Przedstawiciele władz, mimo braku takich ustaleń w trakcie rozmów na Collegium Novum z soboty, odmówili udziału w negocjacjach w obecności kamer oraz mikrofonów i opuścili budynek. Wraz z wyjściem władz z budynku (10:33) na oficjalnych kanałach UJ pojawiło się oświadczenie, które wyraża silną dezaprobatę w stosunku do pokojowego strajku okupacyjnego Kamionki i zrywa wszelkie rozmowy z okupującymi. Co warto zauważyć, oświadczenie pojawiło się w trakcie tego krótkiego spotkania, co sugeruje, że od początku ze strony władz nie było woli pojednania się ze strajkującymi.

Studentki i studenci ruszyli za przedstawicielstwem po schodach, skandując „wpuścić media” i „dość polityki zamkniętych drzwi”. Dookoła władz zebrała się grupa dziennikarzy, prowadząc z nimi wywiad, w tym czasie studentki i studenci rozpoczęli spontaniczną pikietę pod budynkiem kamionki, wygłaszając przemówienia.

Po godz. 13:00 na skrzynce mailowej krakowskiego KMIP pojawił się komunikat od Adama Koprowskiego. Była to kolejna próba zastraszenia pokojowo strajkujących studentek i studentów. W liście studentki i studenci wezwani zostali do opuszczenia budynku, stwierdzono, że osoby, które nie wyjdą z niego dobrowolnie, „pozostają w nim na własne ryzyko z pełną świadomością konsekwencji prawnych, odpowiedzialności karnej i cywilnej”.

Po 16:00 z polecenia władz uniwersyteckich w okolicach DS Kamionka pojawiła się prywatna firma ochroniarska oraz pracownicy techniczny uniwersytetu. Po jakimś czasie wkroczyli do akademika i rozpoczęli wymianę zamków w drzwiach wejściowych. Następnie pozbawili studentów prądu – wyłączyli bezpieczniki, a skrzynkę elektryczną zamknęli na klucz. Studenci i studentki są obecnie pozbawieni prądu, a ochrona przebywa cały czas na terenie Kamionki, wywołując uczucie dyskomfortu w uczestnikach okupacji. Mimo wszystko, uczestnicy strajku nie rezygnują z okupacji, otrzymują wsparcie studentów, pracowników naukowych, mieszkańców osiedla oraz wielu organizacji i fundacji niezwiązanych bezpośrednio ze strajkiem. Serdecznie zapraszają wszystkich chętnych do wzięcia udziału w okupacji! Kamionka zostaje!

Informacje o celu akcji studentów znajdziesz tutaj: https://nowyobywatel.pl/2024/05/18/policja-przeciw-studentom/