Fachowcy kontra Bodnar

Fachowcy kontra Bodnar

Przedstawiciele Instytutu Transportu Samochodowego negatywnie ocenili propozycję złagodzenia przepisów o konfiskacie pojazdów pijanym kierowcom.

Jak informuje portal brd24.pl, przez pierwsze dwa miesiące obowiązywania prawa o konfiskacie policja zatrzymała pijanym kierowcom prawie 1000 pojazdów, a liczba wypadków powodowanych przez nietrzeźwych spadła w tym roku aż o 40 proc. Mimo to Ministerstwo Sprawiedliwości proceduje projekt nowelizacji Kodeksu karnego, który zmieni to narzędzie. Zmiany prawa zakładają zniesienie obowiązkowego odbierania pojazdów pijanym kierowcom. Zawsze decydował o tym będzie sędzia. Nowelizacja Bodnara zniesie też obowiązek zapłaty równowartości pojazdu w przypadku, gdy pijany lub będący pod wpływem narkotyków kierowca nie jest jego jedynym właścicielem.

Ministerstwo Sprawiedliwości przekazało projekt zmian do konsultacji publicznych. Jedną z instytucji, która wyraziła opinię o projekcie, jest Instytut Transportu Samochodowego. To podmiot, który od dekad zajmuje się m.in. badaniami dotyczącymi bezpieczeństwa ruchu drogowego w Polsce i prowadzi Obserwatorium Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego.

23 kwietnia ITS przekazał negatywną opinię na temat proponowanych zmian. Badacze napisali: „Jako instytucja od lat zajmująca się badaniami i analizami przyczyn zagrożeń na drogach popieramy zaostrzenie kar w stosunku do pijanych kierowców przede wszystkim jako działanie profilaktyczne, powstrzymujące kierowców od niebezpiecznych zachowań. W tym kontekście stoimy na stanowisku, że przedstawiona propozycja złagodzenia kar za prowadzenie pojazdów pod wpływem alkoholu z punktu widzenia bezpieczeństwa ruchu drogowego jest niekorzystna i może spowodować zmniejszenie wpływu tego środka prawnego na zachowania kierujących”.

Badacze zauważają też, że ze względu na bezpieczeństwo ruchu drogowego bardzo ważna jest nieuchronność kary i szybka jej realizacja, a „zaproponowane zmiany w znaczny sposób odsuną w czasie wykonanie kary”. Przedstawiciele ITS zaznaczyli też, że „istotą zmienianej ustawy była dotkliwość kary i wyeliminowanie niebezpiecznych kierowców z ruchu, czyli ochrona uczestników ruchu przed zagrożeniem powodowanym przez kierowców prowadzących pojazd pod wpływem alkoholu” oraz że „zniesienie minimalnej kwoty nawiązki zasądzanej przez Sąd oraz zniesienie obligatoryjnej konfiskaty pojazdu stanowi istotne złagodzenie kary, a tym samym znacznie zmniejszy profilaktyczny wymiar kary”.

Naukowcy przytoczyli ministrowi dane dotyczące wypadków, które w 2023 r. spowodowali pijani kierowcy. Stanowiły one 7 proc. wszystkich wypadków drogowych w Polsce, ale „w ich wyniku zginęło aż 12 proc. zabitych na drogach.

Tu przeczytasz nasz tekst o wsparciu Bodnara dla pijanych kierowców: Święty Bodnar – patron drogowych pijaków? 

Dział
Aktualności
Wcześniej informowaliśmy o…

Zatrzymać likwidację zakładu!

Zatrzymać likwidację zakładu!

Zwalniani pracownicy Walcowni Rur „Andrzej” w Zawadzkiem i mieszkańcy miasta protestowali przed bramą zakładu.

O sprawie informuje związek zawodowy „Solidarność”. „My jako pracownicy Walcowni Rur Andrzej i jako mieszkańcy Zawadzkiego i całego województwa opolskiego najbardziej potrzebujemy znalezienia inwestora, który by mógł uratować ten zakład, uratować miejsca pracy” – powiedział podczas konferencji prasowej przed protestem Dariusz Brzęczek, przewodniczący Solidarności w Walcowni Rur Andrzej i jednocześnie przewodniczący Zarządu Regionu Śląsk Opolski NSZZ „Solidarność”.

„Koniunktura w obecnej chwili jest rzeczywiście zła. Ale nigdy nie było tak, żeby był spadek w linii prostej. Zawsze były drgania, zawsze hutnictwo wychodziło z nich na wyższy poziom. Czy dzisiaj potrzebujemy hutnictwa? (…) Czy jako kraj stać nas na kolejną likwidację zakładu hutniczego? Jak to możliwe, że pracodawca przez tyle lat nie doinwestował zakładu?” – pytał z kolei Andrzej Karol, przewodniczący Krajowej Sekcji Hutnictwa NSZZ „Solidarność”.

Michał Rytel, burmistrz gminy Zawadzkie powiedział zaś: „Dla nas to, co dzieje się z walcownią, to jednocześnie nie lada tragedia, ale też wyzwanie. (…) Powstaje czarna dziura na mapie gminy Zawadzkie. Nikt nie ma pomysłu, co będzie się dalej działo z tym terenem”. Dodał, że likwidacja walcowni to także dramat dla samej gminy, do której co miesiąc wpływało kilkaset tysięcy złotych z tytułu podatków od właściciela zakładu. Ta decyzja doprowadzi też więc do zubożenia okolicy.

W samym proteście oprócz pracowników walcowni brali udział przedstawiciele NSZZ „Solidarność” z innych regionów i zakładów pracy, przede wszystkim z branży hutniczej. Zjawili się także mieszkańcy Zawadzkiego. Duża część z nich pracuje lub pracowała w walcowni. Ludzie krzyczeli pod adresem właściciela walcowni, firmy Alchemia: „Nigdy więcej Alchemii na opolskiej ziemi!”, „Złodzieje!”. Mówili, że są rozgoryczeni decyzją właścicieli walcowni. Często w zakładzie pracują bowiem całe rodziny, które nagle, często po kilkudziesięciu latach pracy, zostaną z niczym. Podczas protestu pracownicy walcowni opowiadali o tym, jak wielką stratą dla lokalnej społeczności jest zamknięcie zakładu. Przed walcownię przyjechały także dwa wozy ciężarowe reprezentując firmy, które współpracują z zakładem, a które na decyzji o jego zamknięciu także stracą.

Zdjęcie w nagłówku tekstu pochodzi ze strony internetowej Tygodnika Solidarność.

Zakład zniknie

Zakład zniknie

W Radomiu swój oddział zamyka firma TOHO Poland, specjalizująca się w produkcji metalowych i plastikowych części łożysk. Pracę straci 115 osób, czyli wszyscy zatrudnieni.

Według informacji portalu echodnia.eu, TOHO Poland jest pierwszym i jedynym zakładem z Grupy TOHO w Europie specjalizującym się w produkcji wysokiej jakości części do łożysk kulkowych. Od 2010 roku jest również producentem części metalowych bezpośrednio dla przemysłu motoryzacyjnego, między innymi do amortyzatorów. Radomski oddział firmy TOHO Poland powstał w 2002 roku na terenie Tarnobrzeskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Firma jest własnością japońskiej firmy TOHO Industrial.

Szefostwo firmy tłumaczy swoją decyzję wzrostem kosztów energii i surowców. Pracownicy są zaskoczeni decyzją o likwidacji firmy. Przyznają, że sytuacja w firmie pogarszała się wskutek spadku zamówień w ostatnich miesiącach, ale nikt nie spodziewał się zamknięcia zakładu.

Wygaszanie części procesów w radomskim zakładzie TOHO ma rozpocząć się już w drugiej połowie roku 2024, a ostatecznie zakład przestanie w pełni funkcjonować w III kwartale 2025 roku. Pracownikom odchodzącym z firmy ma zostać zaproponowany pakiet, który będzie zawierał dodatkowe, ponadustawowe rekompensaty finansowe wraz z programem wsparcia w celu poszukiwania nowej pracy.

Żyjemy krócej niż europejska średnia

Żyjemy krócej niż europejska średnia

Oczekiwana średnia długość życia w Unii Europejskiej w 2023 roku to 81,5 lat, podczas gdy Polsce 78,6 lat. Żyjemy krócej niż w wielu innych państwach Europy, a długość życia w zdrowiu także jest u nas niższa niż w większości krajów Unii Europejskiej.

Jak informuje portal Rynek Seniora, największym zabójcą w polskiej populacji są choroby układu krążenia i choroby nowotworowe. Pod koniec minionej dekady powodowały one 65 proc. zgonów, przy czym choroby układu krążenia aż 40 proc. z nich. Te dane zasadniczo się nie zmieniły.

Obciążenie behawioralnymi czynnikami ryzyka ma większy wpływ na zdrowie Polaków niż statystycznie wygląda to dla całej Europy. Około 50 proc. młodych ludzi w Polsce w wieku 13-15 lat ma za sobą wypalenie pierwszego papierosa. Ponad 50 proc. piętnastolatków sięgnęło po piwo, a 30 proc. z nich przyznaje się, że przynajmniej raz w życiu byli pijani.

Duże szkody zdrowotne wyrządza zanieczyszczenie powietrza. Jeszcze w minionej dekadzie zespół badaczy w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu pokazał wyniki analizy, z której wychodziło, że przy nasilonym smogu w górnośląskiej aglomeracji liczba zawałów serca rośnie średnio o 12 proc., udarów o 16 proc., a przypadków zatorowości płucnej – o 18 proc.