230 osób ma stracić pracę w ramach zwolnień grupowych w Yazaki Automotive Products Poland w Mikołowie.
Portal tysol.pl pisze, że 7 czerwca ma się odbyć kolejna runda rozmów między zarządem spółki i przedstawicielami związków zawodowych na temat regulaminu zwolnień grupowych. Redukcja zatrudnienia ma zostać przeprowadzona w dwóch turach. Pracę ma zachować jedynie 37 osób, jednak nie wiadomo, czym będą się one zajmować. Zakład zakończył kontrakt na dostawę wiązek do samochodów Maserati, a innych projektów nie ma. – „Przez lata byliśmy mamieni obietnicami, godziliśmy się na kolejne wyrzeczenia, żeby ratować zakład. Ludzie czują się oszukani – mówi Katarzyna Grabowska, przewodnicząca „Solidarności” w YAPP.
Zwolnienia grupowe dotknęły załogę firmy już w 2020 roku. Pracę straciło wtedy 500 osób, a w Mikołowie zakończyła się produkcja wiązek elektrycznych do Fiata 500. – „Wówczas zapewniano nas, że w zakładzie przeprowadzone zostaną inwestycje, m.in. w automatyzację części produkcji. Zgodziliśmy się na redukcję zatrudnienia, na pogorszenie warunków płacowych, na brak podwyżek w kolejnych latach. Dzisiaj z obietnic pracodawcy nie zostało nic” – mówi „Tysolowi” przewodnicząca związku. Kolejna fala zwolnień oznacza niemal likwidację firmy. Z niegdyś ponad 700 zatrudnionych pracę ma zachować zaledwie niespełna 40 osób.
Ponad minimum zagwarantowane przepisami polskiego prawa, zarząd YAPP zaoferował pracownikom dodatkowe świadczenie w wysokości miesięcznego wynagrodzenia pracownika oraz 6500 zł brutto. „Solidarność” postuluje znacznie wyższe odprawy. Podczas pierwszej fali zwolnień grupowych w 2020 roku pracownicy z najdłuższym stażem dostali 15-krotność pensji.
Zwalniani pracownicy Walcowni Rur „Andrzej” w Zawadzkiem i mieszkańcy miasta protestowali przed bramą zakładu.
O sprawie informuje związek zawodowy „Solidarność”. „My jako pracownicy Walcowni Rur Andrzej i jako mieszkańcy Zawadzkiego i całego województwa opolskiego najbardziej potrzebujemy znalezienia inwestora, który by mógł uratować ten zakład, uratować miejsca pracy” – powiedział podczas konferencji prasowej przed protestem Dariusz Brzęczek, przewodniczący Solidarności w Walcowni Rur Andrzej i jednocześnie przewodniczący Zarządu Regionu Śląsk Opolski NSZZ „Solidarność”.
„Koniunktura w obecnej chwili jest rzeczywiście zła. Ale nigdy nie było tak, żeby był spadek w linii prostej. Zawsze były drgania, zawsze hutnictwo wychodziło z nich na wyższy poziom. Czy dzisiaj potrzebujemy hutnictwa? (…) Czy jako kraj stać nas na kolejną likwidację zakładu hutniczego? Jak to możliwe, że pracodawca przez tyle lat nie doinwestował zakładu?” – pytał z kolei Andrzej Karol, przewodniczący Krajowej Sekcji Hutnictwa NSZZ „Solidarność”.
Michał Rytel, burmistrz gminy Zawadzkie powiedział zaś: „Dla nas to, co dzieje się z walcownią, to jednocześnie nie lada tragedia, ale też wyzwanie. (…) Powstaje czarna dziura na mapie gminy Zawadzkie. Nikt nie ma pomysłu, co będzie się dalej działo z tym terenem”. Dodał, że likwidacja walcowni to także dramat dla samej gminy, do której co miesiąc wpływało kilkaset tysięcy złotych z tytułu podatków od właściciela zakładu. Ta decyzja doprowadzi też więc do zubożenia okolicy.
W samym proteście oprócz pracowników walcowni brali udział przedstawiciele NSZZ „Solidarność” z innych regionów i zakładów pracy, przede wszystkim z branży hutniczej. Zjawili się także mieszkańcy Zawadzkiego. Duża część z nich pracuje lub pracowała w walcowni. Ludzie krzyczeli pod adresem właściciela walcowni, firmy Alchemia: „Nigdy więcej Alchemii na opolskiej ziemi!”, „Złodzieje!”. Mówili, że są rozgoryczeni decyzją właścicieli walcowni. Często w zakładzie pracują bowiem całe rodziny, które nagle, często po kilkudziesięciu latach pracy, zostaną z niczym. Podczas protestu pracownicy walcowni opowiadali o tym, jak wielką stratą dla lokalnej społeczności jest zamknięcie zakładu. Przed walcownię przyjechały także dwa wozy ciężarowe reprezentując firmy, które współpracują z zakładem, a które na decyzji o jego zamknięciu także stracą.
Zdjęcie w nagłówku tekstu pochodzi ze strony internetowej Tygodnika Solidarność.
W Radomiu swój oddział zamyka firma TOHO Poland, specjalizująca się w produkcji metalowych i plastikowych części łożysk. Pracę straci 115 osób, czyli wszyscy zatrudnieni.
Według informacji portalu echodnia.eu, TOHO Poland jest pierwszym i jedynym zakładem z Grupy TOHO w Europie specjalizującym się w produkcji wysokiej jakości części do łożysk kulkowych. Od 2010 roku jest również producentem części metalowych bezpośrednio dla przemysłu motoryzacyjnego, między innymi do amortyzatorów. Radomski oddział firmy TOHO Poland powstał w 2002 roku na terenie Tarnobrzeskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Firma jest własnością japońskiej firmy TOHO Industrial.
Szefostwo firmy tłumaczy swoją decyzję wzrostem kosztów energii i surowców. Pracownicy są zaskoczeni decyzją o likwidacji firmy. Przyznają, że sytuacja w firmie pogarszała się wskutek spadku zamówień w ostatnich miesiącach, ale nikt nie spodziewał się zamknięcia zakładu.
Wygaszanie części procesów w radomskim zakładzie TOHO ma rozpocząć się już w drugiej połowie roku 2024, a ostatecznie zakład przestanie w pełni funkcjonować w III kwartale 2025 roku. Pracownikom odchodzącym z firmy ma zostać zaproponowany pakiet, który będzie zawierał dodatkowe, ponadustawowe rekompensaty finansowe wraz z programem wsparcia w celu poszukiwania nowej pracy.
Oczekiwana średnia długość życia w Unii Europejskiej w 2023 roku to 81,5 lat, podczas gdy Polsce 78,6 lat. Żyjemy krócej niż w wielu innych państwach Europy, a długość życia w zdrowiu także jest u nas niższa niż w większości krajów Unii Europejskiej.
Jak informuje portal Rynek Seniora, największym zabójcą w polskiej populacji są choroby układu krążenia i choroby nowotworowe. Pod koniec minionej dekady powodowały one 65 proc. zgonów, przy czym choroby układu krążenia aż 40 proc. z nich. Te dane zasadniczo się nie zmieniły.
Obciążenie behawioralnymi czynnikami ryzyka ma większy wpływ na zdrowie Polaków niż statystycznie wygląda to dla całej Europy. Około 50 proc. młodych ludzi w Polsce w wieku 13-15 lat ma za sobą wypalenie pierwszego papierosa. Ponad 50 proc. piętnastolatków sięgnęło po piwo, a 30 proc. z nich przyznaje się, że przynajmniej raz w życiu byli pijani.
Duże szkody zdrowotne wyrządza zanieczyszczenie powietrza. Jeszcze w minionej dekadzie zespół badaczy w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu pokazał wyniki analizy, z której wychodziło, że przy nasilonym smogu w górnośląskiej aglomeracji liczba zawałów serca rośnie średnio o 12 proc., udarów o 16 proc., a przypadków zatorowości płucnej – o 18 proc.