W trzech radomskich zakładach zostaną przeprowadzone zwolnienia grupowe. Z problemami borykają się firmy metalurgiczne oraz odzieżowa.
Jak informuje portal money.pl, firma odzieżowa B&M Clothing Company z Radomia planuje zwolnić w swoim zakładzie 123 osoby. Chodzi o brak możliwości efektywnego konkurowania z odzieżą sprowadzaną z Chin.
Problemy ma także spółka Altha Powder Metallurgy. Tutaj zwolnienia dotknęły już 33 pracowników. Altha Powder Metallurgy od ponad 20 lat jest dostawcą części produkowanych technologią metalurgii proszków.
Kolejnym z zakładów składających wniosek dotyczący zwolnień w powiatowym urzędzie pracy jest Toho Poland. To polski oddział japońskiej firmy specjalizującej się w produkcji metalowych oraz plastikowych części łożysk. Oddział w Radomiu zostanie zlikwidowany, a pracę straci 115 osób. Zamykanie zakładu potrwa dwa lata.
To nie koniec zwolnień w regionie. W miejscowości Maków oddalonej od Radomia o 10 km, 119 osób straci pracę w działającej od ponad 25 lat hucie szkła Solbika – donosi Radio Plus.
Znane polskie przedsiębiorstwo odzieżowe ogłosiło, że dokonało poważnych cięć kadrowych. Marka 4F zwolniła 130 pracowników.
Jak informuje Business Insider, OTCF, firma której częścią jest marka sportowa 4F, ograniczyła znacząco zamówienia nowych kolekcji. Ograniczono także większe inwestycje oraz zmniejszono główne pozycje kosztowe, co wiązało się z redukcją zatrudnienia o ponad 130 osób.
Firma za swoje niepowodzenia wini ogólne warunki gospodarcze oraz zaprojektowanie nietrafionej kolekcji ubrań, która nie zainteresowała klientów.
Negatywne tendencje zaczynają być widoczne w statystykach rynku pracy.
Jak informuje salon24.pl, na polskim rynku pracy nie dzieje się ostatnimi czasy najlepiej. Polacy tracą pracę nawet w branżach uważanych dotąd za bezpieczne. Świadczą o tym nowe dane GUS.
Wprawdzie z danych Eurostatu wynika, że pod koniec kwietnia 2024 r. stopa bezrobocia wyniosła w Polsce 5,1 proc., co przekłada się na ponad 780 tys. osób bezrobotnych – czyli najmniej od 1991 roku. Ale dla osób tracących pracę to niewielkie pocieszenie, tym bardziej że odzwierciedla to tendencje demograficzne, czyli ubytek osób w wieku produkcyjnym w całej populacji.
Natomiast ludzi zwalnianych z pracy jest coraz więcej. Tylko na Mazowszu w ciągu pierwszych miesięcy tego roku pracę straciło ponad 2,5 tysiąca osób z aż 38 zakładów. W całym kraju w marcu zwolnienia grupowe zadeklarowało 159 firm i objęły one w sumie 17 tys. pracowników. To więcej niż przed rokiem. W kwietniu 2024 r. grupowo zwalniały kolejne 43 zakłady, pozbywając się w sumie ponad 2,4 tys. pracowników. Oprócz tego trwają zwolnienia na mniejszą skalę. Na przykład w branży IT w pierwszym kwartale 2024 roku pracę straciło 45 tys. osób. Przy wytwarzaniu i zaopatrywaniu w energię elektryczną zatrudnienie rok do roku zmniejszyło się o ponad 3%.
GUS podaje, że w marcu powstało 88,1 tys. nowych ofert pracy – to o 9,1 proc. mniej niż rok temu. Przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw w kwietniu 2024 roku wyniosło 6 499 400 osób i było o 0,4 proc. mniejsze niż przed rokiem.
Przedstawiciele Instytutu Transportu Samochodowego negatywnie ocenili propozycję złagodzenia przepisów o konfiskacie pojazdów pijanym kierowcom.
Jak informuje portal brd24.pl, przez pierwsze dwa miesiące obowiązywania prawa o konfiskacie policja zatrzymała pijanym kierowcom prawie 1000 pojazdów, a liczba wypadków powodowanych przez nietrzeźwych spadła w tym roku aż o 40 proc. Mimo to Ministerstwo Sprawiedliwości proceduje projekt nowelizacji Kodeksu karnego, który zmieni to narzędzie. Zmiany prawa zakładają zniesienie obowiązkowego odbierania pojazdów pijanym kierowcom. Zawsze decydował o tym będzie sędzia. Nowelizacja Bodnara zniesie też obowiązek zapłaty równowartości pojazdu w przypadku, gdy pijany lub będący pod wpływem narkotyków kierowca nie jest jego jedynym właścicielem.
Ministerstwo Sprawiedliwości przekazało projekt zmian do konsultacji publicznych. Jedną z instytucji, która wyraziła opinię o projekcie, jest Instytut Transportu Samochodowego. To podmiot, który od dekad zajmuje się m.in. badaniami dotyczącymi bezpieczeństwa ruchu drogowego w Polsce i prowadzi Obserwatorium Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego.
23 kwietnia ITS przekazał negatywną opinię na temat proponowanych zmian. Badacze napisali: „Jako instytucja od lat zajmująca się badaniami i analizami przyczyn zagrożeń na drogach popieramy zaostrzenie kar w stosunku do pijanych kierowców przede wszystkim jako działanie profilaktyczne, powstrzymujące kierowców od niebezpiecznych zachowań. W tym kontekście stoimy na stanowisku, że przedstawiona propozycja złagodzenia kar za prowadzenie pojazdów pod wpływem alkoholu z punktu widzenia bezpieczeństwa ruchu drogowego jest niekorzystna i może spowodować zmniejszenie wpływu tego środka prawnego na zachowania kierujących”.
Badacze zauważają też, że ze względu na bezpieczeństwo ruchu drogowego bardzo ważna jest nieuchronność kary i szybka jej realizacja, a „zaproponowane zmiany w znaczny sposób odsuną w czasie wykonanie kary”. Przedstawiciele ITS zaznaczyli też, że „istotą zmienianej ustawy była dotkliwość kary i wyeliminowanie niebezpiecznych kierowców z ruchu, czyli ochrona uczestników ruchu przed zagrożeniem powodowanym przez kierowców prowadzących pojazd pod wpływem alkoholu” oraz że „zniesienie minimalnej kwoty nawiązki zasądzanej przez Sąd oraz zniesienie obligatoryjnej konfiskaty pojazdu stanowi istotne złagodzenie kary, a tym samym znacznie zmniejszy profilaktyczny wymiar kary”.
Naukowcy przytoczyli ministrowi dane dotyczące wypadków, które w 2023 r. spowodowali pijani kierowcy. Stanowiły one 7 proc. wszystkich wypadków drogowych w Polsce, ale „w ich wyniku zginęło aż 12 proc. zabitych na drogach.
Tu przeczytasz nasz tekst o wsparciu Bodnara dla pijanych kierowców: Święty Bodnar – patron drogowych pijaków?