Ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk ogłosiła, że od 1 lipca pracownicy pomocy społecznej otrzymają dodatki, które pozwolą im godnie żyć. Niestety dotyczy to tylko części pracowników sektora.
Jak informuje „Tygodnik Solidarność”, chodzi o dodatek w wysokości 1000 złotych brutto dla pracowników pomocy społecznej, pieczy zastępczej, instytucji opieki nad najmłodszymi dziećmi do lat 3, osobom pełniącym funkcje rodzin zastępczych zawodowych oraz prowadzących rodzinne domy dziecka.
Nowa regulacja została już podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę, ale związkowcy z Krajowej Sekcji Pracowników Pomocy Społecznej NSZZ „Solidarność” wskazują na jego mankamenty. – „Jeśli nowa ustawa wejdzie w życie, to w tej samej firmie nastąpi podział na tych, którzy dostaną dodatek do pensji, i tych, którzy go nie zobaczą. Wykluczeni z tego świadczenia – dodajmy czasowego, bo na lata 2024–2027 – mają być pracownicy realizujący zadania z wielu innych ustaw, m.in. o dodatkach mieszkaniowych, świadczeniach rodzinnych, pomocy osobom uprawnionym do alimentów, pracowników obsługujących PFRON, Powiatowe Zespoły ds. Orzekania o Niepełnosprawności, Kluby Integracji Społecznej czy działających na podstawie Ustawy o przeciwdziałaniu przemocy domowej” – zwrócili uwagę związkowcy w swoim stanowisku.
Wprowadzona regulacja sprawi, że 35 000 pracowników sektora nie otrzyma dodatków.
Zakład Viskase w Sulnowie zwolni do września wszystkich pracowników.
Jak informuje portal extraswiecie.pl, są to największe od lat zwolnienia grupowe w gminie Świecie. Wypowiedzenia otrzymali wszyscy pracownicy zakładu Viskase w Sulnowie. Firma, która w powszechnej świadomości wciąż funkcjonuje jako Darmex, zajmuje się produkcją osłonek do wędlin. Przejęcie zakładu i zmiana nazwy nastąpiły w 2016 roku.
W ciągu najbliższych dwóch miesięcy pracę straci 51 osób. Wśród zwalnianych nie brakuje osób, które z zakładem były związane niemal od momentu jego powstania. Na razie nie wiadomo, co stanie się z majątkiem nieruchomym firmy. Prawdopodobnie zostanie sprzedany. Maszyny zostaną przeniesione do siedziby spółki w Legnicy.
Ostatnia duża huta szkła, jaka została na Lubelszczyźnie, walczy o przetrwanie.
Jak pisze portal dlahandlu.pl, Edwanex to ostatnia huta szkła, jaka została na Lubelszczyźnie. Na skraj bankructwa doprowadziły ją wzrosty cen gazu w ostatnich latach. Czy spółkę czeka upadłość? To byłby cios dla pracowników i regionu. Zakład zatrudnia 125 osób.
Edwanex od ponad 40 lat zajmuje się wyrobem szkła. Tworzy szkło stołowe, dekoracyjne, a także butelki do alkoholi premium (m.in. dla marek Belvedere, Paprocky czy Aman Tequila). Huta wykorzystuje trzy metody produkcyjne: prasę automatyczną, automat dmuchający i produkcję ręczną Jej wyroby są znane nie tylko w Polsce, ale także za granicą: na terenie Europy oraz w USA, Meksyku czy Japonii. Firma jest zdobywcą wielu nagród branżowych.
Obecnie firma boryka się z problemami wynikającymi z ogromnych wzrostów cen energii. W zestawieniu trzyletnim rachunki za gaz wzrosły prawie dziesięciokrotnie. Huta Edwanex jest ostatnim zakładem pracy w tej branży na Lubelszczyźnie. Pięć innych hut szkła przestało istnieć – w Parczewie, Dubecznie, Dąbrowie, Krzywdzie, Chełmie.
Zakład w 2023 roku otrzymał wsparcie w wysokości 4 101 739,40 zł z Ministerstwa Rozwoju i Technologii, reprezentowanego przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Niestety nie zrekompensowało to wzrostu całości kosztów energii.
W Hucie Pokój w Rudzie Śląskiej rośnie niepokój załogi obawiającej się zwolnień.
Związkowcy narzekają na niejasny plan ewentualnej restrukturyzacji zakładu, będącego obecnie w grupie kapitałowej Węglokoksu.
Jak informuje serwis biznes.interia.pl, związkowcy z Huty Pokój w połowie czerwca napisali list do minister przemysłu Marzeny Czarneckiej, w którym zwrócili się z prośbą o pomoc i natychmiastową interwencję. Choć bezpośrednią przyczyną były krytykowane przez związkowców zmiany kadrowe w zarządzie jednej z hutniczych spółek, przedstawiciele załogi zażądali też przedstawienia dla hutniczych podmiotów „planu naprawczego i planu rozwoju” zamiast „planu likwidacji i zwolnień”.
Związkowcy postraszyli też strajkiem. „Jeśli do 10 lipca nie otrzymamy konkretnych propozycji rozwiązań (…), będziemy zmuszeni wejść w spór zbiorowy i rozpocząć akcję protestacyjną do strajku włącznie” – napisali w liście.