Chcesz pracować? Jedź do Niemiec

Chcesz pracować? Jedź do Niemiec

Ponad 200 pracowników straci pracę w fabryce zajmującej się produkcją generatorów do turbin wiatrowych. Firma zamyka zakład i likwiduje produkcję w Polsce.

Jak informuje portal Business Insider, ponad 200 pracowników firmy Generator Produkcja Opole zostało zaskoczonych nagłą informacją o planowanych zwolnieniach i likwidacji zakładu. Firma produkowała generatory do turbin wiatrowych dla niemieckiej spółki z siedzibą w Aurich i Magdeburgu.

Załoga o zamknięciu produkcji oraz zwolnieniu wszystkich pracowników dowiedziała się na spotkaniu w ostatnich dniach lipca. Plany opolskiej firmy potwierdzili także urzędnicy z Powiatowego Urzędu Pracy w Opolu, którzy wskazali, że powodem drastycznego posunięcia są zmiany organizacyjne i planowane zakończenie działalności. Szokujące dla załogi plany przedstawiono po dwutygodniowej przerwie technologicznej.

Związkowcy w opolskim zakładzie, których relacje przywołuje „Nowa Trybuna Opolska”, wskazują, że pracownikom zaproponowano przeniesienie się do zakładu w Magdeburgu. Dla wielu pracowników przenosiny do pracy w Niemczech są nierealne z racji na uwarunkowania rodzinne. Co więcej, dla zatrudnionych taka propozycja jest upokarzająca. „Większość ludzi ma ponad siedem lat stażu pracy. Byliśmy zapewniani, że wszystko, co robiliśmy przez te lata, było doceniane i że firma dobrze prosperuje. Było dużo nadgodzin, a wypłaty były bardzo dobre. Naprawdę cieszyliśmy się z tej pracy” – stwierdził członek zarządu zakładowej „Solidarności”, którego słowa przytacza „Nowa Trybuna Opolska”.

Dział
Aktualności
Wcześniej informowaliśmy o…

O wsparcie dla stali i metalu

O wsparcie dla stali i metalu

Sektor hutniczy i metalowy od wielu miesięcy zmagają się z problemami. Przekłada się to na niepewne losy tysięcy pracowników w Polsce. OPZZ ponawia interwencję u Minister Przemysłu.

Jak informuje Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych, 8 lipca wiceprzewodnicząca tej centrali, Barbara Popielarz, wystosowała pismo do Minister Przemysłu Marzeny Czarneckiej z prośbą o podjęcie działań w związku z kryzysem sektora hutniczego i metalowego w Polsce. Jest to ważna gałąź przemysłu, bez której trudno sobie wyobrazić funkcjonowanie wielu innych – w tym całej produkcji wytwórczej i budowlanej.

„Problemy branży dotyczą nie tylko Polski, hutnictwo przeżywa zastój w całej Europie – pisze Maciej Zaboronek z Wydziału Polityki Gospodarczej OPZZ. – Kwestia potrzeby reindustrializacji Unii Europejskiej jest jednak coraz wyraźniej podnoszona w gremiach decyzyjnych UE. Wskazuje na to choćby raport Enrico Letty sporządzony na wniosek Komisji Europejskiej, a będący przyczynkiem do powstania europejskiej polityki przemysłowej”.

„W piśmie do Minister Czarneckiej zwracamy uwagę, że Polska powinna być gotowa na współkreowanie takiej polityki, ale by temu podołać powinniśmy mieć własną strategię w zakresie przemysłu, w tym hutnictwa, o co OPZZ wnosi od dłuższego czasu, a ostatni apel w tej sprawie trafił do premiera RP Donalda Tuska w kwietniu br.” – informuje związek zawodowy. „Grupowe zwolnienia pojawiają się w licznych przedsiębiorstwach w branży. […] ArcelorMittal w Krakowie likwiduje koksownię, zwalnia ok. 300 pracowników i przenosi produkcję za granicę. Liberty Steel w Częstochowie od ubiegłego roku nie prowadzi produkcji, co poważnie grozi utratą pracy ok. tysiącosobowej załodze. Trudności występują także m.in. w zakładach grupy Węglokoks w Łabędach i Rudzie Śląskiej, ArcelorMittal w Dąbrowie Górniczej i Sosnowcu, CMC w Zawierciu i JSW w Dąbrowie, Zabrzu i Radlinie. Nowoczesna huta Celsa w Ostrowcu Świętokrzyskim jest wystawiona na sprzedaż, a los ok. 2000 pracowników pozostaje niepewny. Zaplanowane jest także zamknięcie Walcowni Andrzej w Zawadzkiem, gdzie pracę straci 435 osób”.

Obecne działania OPZZ są kolejnymi w tej sprawie w tym roku, po uchwaleniu stanowiska Prezydium OPZZ z 19 marca br. wobec trudnej sytuacji przemysłu hutniczego i metalowego.

Stara gwardia w PKP Intercity

Stara gwardia w PKP Intercity

Po zmianach w zarządzie PKP Intercity rozpoczęły się przetasowania na stanowiskach dyrektorskich. W spółce, której prezesem od kwietnia 2024 r. jest Janusz Malinowski, kierownicze funkcje obejmują osoby, które pracę na kolei zaczęły nawet w latach 70. i 80. Część nowych dyrektorów w PKP Intercity jest już w wieku emerytalnym.

Dyrektorem wykonawczym ds. technicznych został 67-letni Zbigniew Ciemny, który z koleją jest związany od lat 70. Na początku XXI wieku był zastępcą dyrektora łódzkiego zakładu spółki PKP Przewozy Regionalne. Był to czas cięć w rozkładzie jazdy. – „Zlikwidowane pociągi to najczęściej te, które kursują jako pierwsze i ostatnie w dobie. Podróżuje nimi niewielu pasażerów” – mówił Ciemny, likwidując w 2003 r. połączenia na trasach z Łodzi do Kutna, Łowicza i Sieradza. Potem Ciemny pracował między innymi w spółce PKP Polskie Linie Kolejowe, gdzie w latach 2010-2012 jako dyrektor nieistniejącego już dziś Centrum Kolei Dużych Prędkości odpowiadał za przygotowania do budowy nowej linii z Warszawy przez Łódź do Wrocławia i Poznania. Od 2015 do 2020 r. Ciemny był prezesem spółki PKP Intercity Remtrak, która zajmuje się naprawą wagonów i lokomotyw. W PKP Intercity pracuje też syn Ciemnego. Bartłomiej Ciemny jest zastępcą dyrektora biura infrastruktury, które zarządza stacjami postojowymi.

Dyrektorem wykonawczym ds. operacyjnych został 62-letni Grzegorz Kuciński. Ostatnio pracował w warszawskiej Szybkiej Kolei Miejskiej. Zrobiło się o nim głośno w grudniu 2003 r., gdy będąc szefem związku zawodowego „Solidarność” w mazowieckim zakładzie spółki PKP Przewozy Regionalne, brał udział w strajku głodowym przeciwko podziałowi tego przewoźnika na mniejsze podmioty. Nie przeszkadzało mu to w 2004 r. zasiąść w zarządzie Kolei Mazowieckich, pierwszego przewoźnika wydzielonego ze spółki PKP Przewozy Regionalne. Kuciński funkcję członka zarządu ds. przewozów i promocji Kolei Mazowieckich sprawował do 2009 r. Gdy w 2006 r. PKP Przewozy Regionalne zlikwidowały pociągi relacji Kutno – Płock i ważyły się losy przejęcia tej trasy przez Koleje Mazowieckie, Kuciński oznajmił: „Wszystkie linie przynoszą straty, ale nie aż takie. Proszę rozważyć to w swoich sumieniach i wziąć pod uwagę, że są inne możliwości transportu”.

Dyrektorem wykonawczym ds. handlowych został Wojciech Partyka, rozpoczynając już trzeci rozdział swojej kariery w PKP Intercity. Po powstaniu spółki w 2001 r. został dyrektorem wydziału sprzedaży usług, natomiast w latach 2011-2012 był członkiem zarządu odpowiedzialnym za ofertę przewozową, taryfę biletową i obsługę pasażerów. Od 2011 do 2012 r. liczba podróży z PKP Intercity spadła z 36,5 mln do 30,5 mln. Ostatnio Wojciech Partyka był wicedyrektorem warszawskiego Zarządu Dróg Miejskich.

Dyrektorem biura zarządu PKP Intercity została Lucyna Roszyk. W latach 2004-2012 kierowała biurem zarządu w centrali PKP. W latach 2010-2012 równocześnie pełniła funkcję prezesa stworzonej przez PKP spółki Dworzec Polski, która miała przejąć od spółki-matki zarządzanie dworcami kolejowymi, ale ostatecznie przedsięwzięcie nie wypaliło. Od 2018 r. Lucyna Roszyk pracowała w polskim oddziale austriackiego koncernu budowlanego Porr (w firmie tej zatrudniony jest Andrzej Wach, który w latach 2004-2010 był prezesem PKP).

Na dyrektora Zakładu Południowego spółki PKP Intercity powołany został 67-letni Ryszard Rębilas. Pracę na kolei zaczął w 1981 r. – był między innymi naczelnikiem stacji Kraków Główny, a potem zastępcą dyrektora i dyrektorem małopolskiego zakładu spółki PKP Przewozy Regionalne. Był to dla kolei regionalnej w Małopolsce czas rosnących dotacji, wygaszania popytu, likwidacji połączeń i odpływu pasażerów. Mimo to w 2013 r. samorząd województwa małopolskiego mianował Rębilasa prezesem Kolei Małopolskich – funkcję tę pełnił do 2017 r.

Karierę na kolei Ryszard Rębilas łączył z sędziowaniem meczów piłki nożnej. Jak podaje serwis Piłkarska Mafia, był on zamieszany w korupcję w polskim futbolu i miał kontakty z Ryszardem Forbrichem, czyli sędzią znanym pod ksywą „Fryzjer”, stojącym na czele grupy ustawiającej mecze i skazanym za to na karę pozbawienia wolności. Sam Rębilas przyznał się prokuratorom do wzięcia łapówek za ustawienie meczów na korzyść klubów Odra Opole i Miedź Legnica. Ostatecznie prokuratura warunkowo umorzyła jego sprawę, dzięki czemu Rębilas oświadczał potem: „Nie byłem karany za korupcję w piłce nożnej i nie figurowałem w kartotece karnej”.

Karol Trammer

Tekst pochodzi z dwumiesięcznika „Z Biegiem Szyn” (nr 4/131 lipiec-sierpień 2024)
https://www.zbs.net.pl Zdjęcie w nagłówku tekstu: fot. Tomasz Chmielewski

Praca zdalna ma ciemne strony

Praca zdalna ma ciemne strony

Z analiz zachowań pracowników wynika, że praca w domu negatywnie odbija się na komunikacji, współpracy i innowacji.

Jak informuje portal pulshr.pl, w czwartym kwartale 2023 roku 14,9 proc. pracowników wykonywało swoje obowiązki zdalnie. Choć wiele badań wskazuje na pozytywny wpływ możliwości wykonywania pracy zdalnej na subiektywne poczucie spełnienia i wydajność pracowników, to zaobserwowano także istotne, choć nieoczywiste mankamenty pracy poza biurem.

Ze względu na problemy związane z przepływem informacji praca zdalna może być szczególnie szkodliwa dla osób młodych, wchodzących na rynek pracy. Może też ograniczać rozwój kluczowych kompetencji miękkich, jak komunikacja, współpraca i umiejętność radzenia sobie w sytuacjach społecznych.

W Polsce w I kwartale 2020 r. odsetek osób pracujących zwykle lub czasami z domu wyniósł 16,9 proc., co stanowiło nagły i skokowy wzrost w stosunku do lat poprzednich. Podobnie wysoki odsetek pracujących z domu notowano do połowy 2021 r. W kolejnych kwartałach poziom ten był nieco niższy i w III kwartale 2022 r. wyniósł 11,3 proc. Następnie znowu zaczął wzrastać – do poziomu 14,9 proc. w IV kwartale 2023 r.

Naukowcy, którzy przeanalizowali ponad 50 mln ofert pracy opublikowanych w 28 krajach UE w latach 2018-2021, stwierdzili, że rozpowszechnienie pracy zdalnej zwiększyło wymagania dotyczące doświadczenia zawodowego, wykształcenia i umiejętności. Zbadali także szczegółowo jeden z przypadków.

Po analizie realiów pracy zdalnej w koncernie Microsoft, naukowcy doszli do wniosku, że praca zdalna utrudnia przepływ informacji pomiędzy pracownikami. Wyniki badania sugerują, że pracownicy zdalni mogą mieć większe trudności z pozyskiwaniem i udostępnianiem nowych informacji. Współpraca w firmie stała się bardziej ograniczona, z mniejszą liczbą połączeń między różnymi zespołami. Pracownicy częściej komunikowali się z osobami ze swojej wewnętrznej sieci. Komunikacja synchroniczna (w czasie rzeczywistym, np. rozmowy telefoniczne, wideokonferencje) spadła, a asynchroniczna (niewymagająca natychmiastowej odpowiedzi (np. e-maile, wiadomości tekstowe) wzrosła. Zaobserwowane zmiany w komunikacji wpływają na produktywność, a w dłuższej perspektywie także na długoterminową innowacyjność.