Fala zwolnień

Fala zwolnień

Kolejna firma zapowiedziała zwolnienia. Pracę ma stracić nawet 1000 osób na całym świecie.

Jak informuje portal Business Insider globalny gracz na rynku finansowym, firma MasterCard ogłosiła zwolnienia. W ramach restrukturyzacji na całym świecie planuje pozbyć się 3 proc. pracowników, czyli ok. 1000 osób.

Spółka podała, że większość zwolnień ma zostać przeprowadzona do końca września. Business Insider informuje, że MasterCard pod koniec zeszłego roku zatrudniała ok. 33 400 osób na całym świecie, z czego około 67 proc. pracowało poza Stanami Zjednoczonymi, w ponad 80 krajach.

MasterCard to kolejna firma, która w ostatnim czasie poinformowała o planowanej restrukturyzacji. Niedawno taką wiadomość ogłosił amerykański producent sprzętu sieciowego Cisco, który zamierza zwolnić ok. 4 tys. pracowników. Kolejne w tym roku zwolnienia mają zostać ogłoszone podczas publikacji wyników finansowych za czwarty kwartał.

Także branża motoryzacyjna odczuwa boleśnie zmiany gospodarcze. Na początku sierpnia niemiecki producent półprzewodników Infineon Technologies, zapowiedział zwolnienie 1400 pracowników. Jak wyjaśnił prezes firmy Jochen Hanebeck, do tak drastycznych kroków zmusił brak popytu na pojazdy elektryczne.

Dział
Aktualności
Wcześniej informowaliśmy o…

PKS-y wrócą?

PKS-y wrócą?

Polska przywróci PKS-y wzorem Austrii i Słowacji? Jest petycja w tej sprawie. Jeszcze w sierpniu dostanie ją wiceminister Małolepszak.

Ujednolicenie ulg w transporcie publicznym, jednolita wyszukiwarka połączeń wzorem słowackiej cp.sk, ustandaryzowana baza przystanków, nowy system kształcenia studentów transportu publicznego w oparciu o zachodnie wzorce oraz reforma zarządzania autobusami regionalnymi na wzór Austrii i Słowacji – to główne postulaty petycji do Ministra Infrastruktury, pod którą pasażerowie uzbierali już ponad 200 podpisów. Petycja trafi na biurko ministra Klimczaka i wiceministra Małolepszaka jeszcze w sierpniu.

Inicjatorzy liczą na to, że ujednolicenie ulg i jednolita wyszukiwarka połączeń ruszy już w 2025 roku. – „To mała zmiana, ale łatwa do wprowadzenia i przez to przełomowa. Chcemy dać nowemu rządowi szansę by jako pierwszy przełamał w ten sposób złą passę autobusów regionalnych. Jeszcze w tej kadencji możemy mieć PKSy jak na Słowacji, to całkiem realne” – uważa Sebastian Kolemba, współinicjator petycji i redaktor portalu ChcemyOddychac.pl, poświęconego wykluczeniu komunikacyjnemu i ochronie zieleni.

O co chodzi z tą Austrią i Słowacją?

To przykłady państw niedaleko Polski, w których lokalny transport publiczny poza miastami (dawniej w Polsce obsługiwany przez PKS-y) funkcjonuje znakomicie i może być wzorem dla Polski. Nie ma tam znanego z Polski zjawiska wykluczenia komunikacyjnego, do każdej wsi dojeżdża komfortowy autobus (żadne ciasne busy), a rozkład jazdy można bez problemu znaleźć w internecie i aplikacji w telefonie. Zasady podróżowania są jasne dla wszystkich, a oba kraje wprowadzają wzorem Niemiec „jeden bilet na wszystko” i integrują transport autobusowy z kolejowym. – „Podczas gdy u nas »nie da się« zrobić wspólnego biletu na trójmiejską SKM-kę oraz komunikację miejską w Gdyni i Gdańsku w rozsądnej cenie, Słowacy wprowadzają wspólną taryfę kolejowo-autobusową dla całych regionów i to dużo taniej, niż u nas. Tam się da, u nas też powinno” – tłumaczy Sebastian Kolemba.

Na czym polega recepta austriackiego i słowackiego sukcesu?

Przede wszystkim na niskiej liczbie tamtejszych organizatorów transportu publicznego, czyli instytucji, które układają sieć połączeń autobusowych i je dotują. Regionalny transport publiczny w Europie jest dotowany, bilety pokrywają jedynie ułamek kosztów. Dlatego w całej Europie, włącznie z Polską, to samorządy lokalne i regionalne zamawiają i dotują deficytowe połączenia lokalne. Jeżeli tego nie zrobią lub robią to źle, mamy sytuację znaną z Polski, gdzie do wielu miejscowości nie dociera żaden transport publiczny lub kursują ciasne busy jeżdżące trzy razy dziennie, a ich rozkładów nie da się znaleźć w internecie. Warto dodać, że Polska jest pod tym względem niechlubnym wyjątkiem. Takiego wykluczenia komunikacyjnego nie ma nigdzie indziej w Europie, lepszy pozamiejski transport lokalny jest nie tylko w Europie Zachodniej oraz w Czechach, Słowacji i Węgrzech, ale również na Ukrainie i Białorusi.

Dlaczego w Polsce jest tak źle?

Przyczyną jest wadliwa ustawa o publicznym transporcie zbiorowym z 2010 roku – uważają autorzy petycji. Ustawa rozprasza odpowiedzialność za organizację i finansowanie linii lokalnych. W zależności od sytuacji, transport autobusowy powinna zorganizować i sfinansować gmina, powiat lub województwo, efekt jest taki, że najczęściej nie robi tego nikt. W Polsce mamy 2800 organizatorów regionalnego transportu autobusowego. W Austrii tych organizatorów jest zaledwie 6, a na Słowacji – siedmiu. Są nimi regiony i tylko one – austriackie landy, słowackie kraje samorządowe, które w kilku przypadkach łączą się i tworzą wspólnych organizatorów transportu dla kilku regionów (dla trzech regionów wschodniej Austrii i dwóch regionów wschodniej Słowacji). – „W obu tych państwach każdy wie, kto ma odpowiadać za transport publiczny, sytuacja jest jasna, a regiony po prostu rzetelnie wykonują swoje zadania, bo nie ma rozproszenia kompetencji. Właśnie te austriackie i słowackie wzorce chcemy wprowadzić w Polsce” – uważa Sebastian Kolemba.

Aby wprowadzić w Polsce udane zagraniczne rozwiązania, konieczny jest także transfer wiedzy z tych krajów i wykształcenie w Polsce odpowiednich kadr, znających się na tym, jak funkcjonuje transport publiczny za granicą. Dlatego w petycji uwzględniono również postulaty dotyczące kształcenia studentów, wysyłania ich na praktyki i staże do państw z rozwiniętym transportem publicznym oraz przygotowania podręczników akademickich i skryptów dla studentów. To zadanie, zdaniem autorów petycji, Ministerstwo Infrastruktury powinno zlecić dwóm uczelniom wyższym, które podlegają temu resortowi – są to Politechnika Morska w Szczecinie i Uniwersytet Morski w Gdyni, oczywiście wraz z odpowiednim finansowaniem. Konieczne jest też stworzenie rynku pracy dla absolwentów, bo inaczej nikt nie podejmie się studiów poświęconych zagranicznym rozwiązaniom w transporcie publicznym, jeżeli po takich studiach nie będzie atrakcyjnej pracy. A bez stworzenia od zera nowych kadr, wykształconych na zachodnich i słowackich wzorcach, nie zwalczymy wykluczenia komunikacyjnego, bo będziemy powielać te same błędy fatalnego polskiego systemu – uważają autorzy petycji.

Petycja uwzględnia również rozwiązania ze Słowacji i Austrii, które można wprowadzić bardzo szybko, a które od razu przyniosą duży efekt. To ujednolicenie ulg w transporcie autobusowym, kolejowym i wodnym oraz jednolita baza przystanków (również w formie cyfrowej), która pozwoli na stworzenie jednolitej, uniwersalnej wyszukiwarki. Na Słowacji każde połączenie autobusowe i kolejowe można sprawdzić w uniwersalnej wyszukiwarce www.cp.sk, za pomocą której można zaplanować całą podróż, wraz z przesiadkami pomiędzy pociągiem a autobusem. Są tam wszystkie połączenia, również lokalne – to zupełnie inaczej niż w polskiej wyszukiwarce, która uwzględnia tylko połączenia kolejowe i zaledwie niektóre połączenia autobusowe, głównie dalekobieżne, ale nie znajdziemy w niej najczęściej lokalnych busów.

Za transport publiczny odpowiada w Ministerstwie Infrastruktury wiceminister Piotr Małolepszak. Jeszcze w sierpniu na jego biurko trafi petycja, a jej autorzy liczą na to, że wiceminister pozytywnie odniesie się do każdego spośród pięciu postulatów i jeszcze tej jesieni wyda dyspozycje do wdrożenia ich w życie. Pozytywne zmiany odczulibyśmy w takim przypadku już w przyszłym roku (ujednolicenie ulg i jednolita wyszukiwarka), a słowacki standard PKS-ów moglibyśmy osiągnąć w pierwszych województwach jeszcze w tej kadencji.

Petycję można podpisać online pod łatwym do zapamiętania linkiem:

www.petycjeonline.com/transportpubliczny

Przypominamy, że transportowi zbiorowemu, w tym autobusowemu, poświęcony jest cały bieżący numer Nowego Obywatela. Można go zakupić tutaj:

https://nowyobywatel.pl/sklep/sklep-kwartalnik/nowy-obywatel-4495/

Zdjęcie w nagłówku tekstu: dworzec autobusowy w słowackiej Nitrze, fot. Remigiusz Okraska

Kolej działa!

Kolej działa!

Koleje Śląskie obserwują zainteresowanie pasażerów na nową linią S9, a także większy ruch na stacji zlokalizowanej przy katowickim porcie lotniczym.

Jak informuje portal Kolei Śląskich, od 10 grudnia 2023 r. na tory między Częstochową a Tarnowskimi Górami codziennie wyjeżdża 10 par pociągów Kolei Śląskich. Linię S9 obsługują popularne „Elfy 2”, które posiadają 190 miejsc siedzących i 150 miejsc stojących. Pociągi kursują średnio co 2,5 godziny. Ta linia została wyremontowana za poprzedniego rządu, a ruch pasażerski na niej przywrócono po aż kilkudziesięciu latach przerwy.

Linia S9 wystartowała 10 grudnia – w ostatnim miesiącu 2023 roku skorzystało z niej prawie 25 tys. osób. W kolejnych miesiącach liczba pasażerów rosła, w lipcu było to już ponad 40 tys. podróżnych. Od uruchomienia połączeń na linii S9 w grudniu ubiegłego roku z usług Kolei Śląskich skorzystało już prawie 290 tys. pasażerów.

Lipiec to rekordowy miesiąc pod względem liczby pasażerów, którzy skorzystali z Taryfy Lotniskowej. Dzięki przygotowanej przez Koleje Śląskie ofercie koszty podróży pociągami na linii S9 łączącej Częstochowę, Zawiercie, Pyrzowice Lotnisko i Tarnowskie Góry są niższe niż w standardowym cenniku. Za bilet do Pyrzowic z Tarnowskich Gór zapłacimy 8,50 zł, z Zawiercia 10,40 zł, a z Częstochowy 19,80 zł. – „Obserwujemy wzrost popularności Taryfy Lotniskowej. Od początku roku do końca lipca 2024 roku w ramach tej oferty sprzedano ponad 48 tys. biletów jednorazowych i miesięcznych, z czego najwięcej, bo aż 9 tys. w lipcu” – mówi Bartłomiej Wnuk, rzecznik prasowy Kolei Śląskich.

Mniej umów o dzieło

Mniej umów o dzieło

Liczba osób pracujących na umowie o dzieło w drugim kwartale 2024 spadła o 6,5 proc. rok do roku, a w pierwszym półroczu o niemal 3 proc. Z kolei liczba samych umów spadła aż o 27 proc.

Jak wynika z danych, które przytacza portal money.pl, pierwszy raz od momentu, gdy ZUS zaczął prowadzić rejestr umów o dzieło, widać spadki zarówno w liczbie samych umów, jak i tych, którzy je wykonują. Jeśli chodzi liczbę tzw. unikalnych wykonawców, wykazanych w formularzach Rejestru Umów o Dzieło (RUD), Zakład Ubezpieczeń Społecznych porównał dane kwartalne za okres 2021-2024. Wynika z nich, że po raz pierwszy od kilku lat mamy do czynienia z załamaniem się tendencji wzrostowej.

Jeszcze trzy lata temu, w pierwszym półroczu 2021 r. zarejestrowano 233,4 tys. osób pracujących na umowie o dzieło. W pierwszym półroczu 2022 r. liczba ta przekroczyła 274 tys., a w pierwszym półroczu 2023 r. wyniosła 286,7 tys. Pierwsze dwa kwartały tego roku odwróciły ten trend – liczba osób na umowie o dzieło zmalała do 278,2 tys. Mamy zatem roczny spadek na poziomie 3 proc. To głównie efekt tego, że w drugim kwartale liczba wykonawców takich umów spadła o 6,5 proc.

Spadek jeszcze wyraźniej widać w samej liczbie wykazanych umów o dzieło – z 456 tys. w drugim kwartale 2023 r. do 334 tys. analogicznego okresu roku bieżącego. Tym samym spadek wyniósł aż 27 proc. W całym pierwszym półroczu tego roku było to 17 proc.

Najwięcej osób wykonujących umowy o dzieło zostało wykazanych w sekcji „informacja i komunikacja” – to 53 tys., czyli 21,25 proc. Z kolei działalność profesjonalna, naukowa i techniczna to niewiele mniej – 50 285 wykonawców, tj. 19,89 proc. Podium zamyka działalność związana z kulturą, rozrywką i rekreacją – to łącznie 34 tys. wykonawców, czyli 13,53 proc.