W ciągu roku o prawie 100 000 wzrosła liczba osób zatrudnionych w Polsce na umowy śmieciowe.
Jak informuje Business Insider, według stanu na czerwiec 2024 roku 2,43 mln osób w Polsce wykonywało pracę na umowie zlecenie i w podobnych niestabilnych formach zatrudnienia. Te dane GUS wskazują, że w ciągu roku przybyło osób zatrudnionych w takiej formule aż o niemal 100 000, mimo iż sama liczba zatrudnionych zmalała w tym okresie. Jeszcze większy był wzrost w okresie kwartalnym. Między końcem I a końcem II kwartału bieżącego roku liczba osób zatrudnionych na śmieciówkach wzrosła aż o 139 000.
Co gorsza, widać w tej kwestii dwie nietypowe tendencje. Po pierwsze, umowy śmieciowe nie są tylko dla młodych, początkujących pracowników.
To o 98,7 tys. więcej niż rok temu. Nie chodzi przy tym wyłącznie o osoby dopiero wchodzące na rynek pracy. Aż ponad 40 000 więcej śmieciówek rok do roku przypada na osoby w wieku 40-49 lat. O ponad 25 000 wzrosła rok do roku także liczba umów śmieciowych, na których pracują osoby w wieku 50-59 lat.
Druga fatalna tendencja to szybki przyrost umów śmieciowych w administracji publicznej. Niemal 20 000 nowych zatrudnieni w oparciu o śmieciówki to osoby pracujące w administracji publicznej i sektorze obowiązkowych zabezpieczeniach społecznych. W tym sektorze na umowach śmieciowych jest zatrudnionych niemal 100 000 osób, a skala takie zatrudnienia wzrosła rok do roku najmocniej właśnie w nim. O niemal 18 000 wzrosła liczba umów śmieciowych w ochronie zdrowia i opiece społecznej. Co ciekawe, najmniejszy (5300) przyrost śmieciowego zatrudnienia był w branżach niegdyś słynących z rozkwitu tej patologicznej formy umów: w sektorze administrowania i działalności wspierającej, który obejmuje m.in. osoby sprzątające i ochroniarzy.
Umowy śmieciowe nie gwarantują płatnego urlopu czy płatnego zwolnienia lekarskiego, są też znacznie łatwiejsze do szybkiego rozwiązania niż umowa o pracę. W taki sposób zwykle zatrudnia się osoby o najsłabszej pozycji na rynku pracy.
Kolejne fatalne wieści z zagłębia motoryzacyjnego na południu Polski.
Jak informują lokalne media (Radio Bielsko oraz portal LuBBie.pl), zdecydowano o likwidacji kolejnego zakładu z branży motoryzacyjnej. Tym razem chodzi o działający w Bielsku-Białej zakład produkcyjny firmy Shiloh. Zajmuje się ona wytłaczaniem części do samochodów – takich, które obniżają masę pojazdów.
Bielski zakład Shiloh, należący do ponadnarodowego koncernu, ma zostać zlikwidowany do końca roku 2025, a firma kończy wszelką aktywność produkcyjną w Polsce. Pracę straci cała załoga – 200 osób. Zakładowej „Solidarności” udało się dla pracowników wynegocjować odprawy wyższe niż zakłada polskie prawo.
W Bielsku-Białej oraz pobliskich Tychach i Żywcu to już kolejny przypadek, gdy zamykane są zakłady z branży motoryzacyjnej lub znacząco redukowane jest w nich zatrudnienie. Region straci co najmniej kilka tysięcy miejsc pracy w tej branży.
Czeski prezydent generał-neoliberał podpisał ustawę, na mocy której „antypopulistyczny” rząd podnosi wiek emerytalny.
Prezydent Czech Petr Pavel podpisał ustawę podnoszącą wiek emerytalny. Na jej mocy w Czechach wiek emerytalny wyniesie 67 lat dla mężczyzn i kobiet. To o dwa lata dłużej niż obecnie. Dochodzenie do nowego wieku odbędzie się stopniowo – nowy wiek emerytalny w pełni obejmie osoby urodzone po roku 1988, a starsze osoby będą miały wydłużony czas pracy od kilku do kilkunastu miesięcy.
Mimo dłuższego czasu pracy emerytury będą w przyszłości… niższe. To efekt wprowadzonego w ramach tej samej reformy obniżenia podstawy naliczania świadczeń. Nowa ustawa znacznie ogranicza również liczbę zawodów uprawnionych do wcześniejszej emerytury.
Cytowany przez Informacyjną Agencję Radiową prezydent Pavel powiedział: „Tempo zadłużania się Republiki Czeskiej jest przerażające. To nieszczęsny spadek po poprzednich, populistyczno-socjalistycznych rządach”.
Czeska opozycja, tworzona głównie przez ugrupowania populistyczne i socjalne od lewa do prawa, zapowiada, że w przypadku wygrania przyszłorocznych wyborów wycofa najbardziej antyspołeczne założenia nowej ustawy.
Dwa oddziały dużej firmy przeprowadzą zwolnienia grupowe.
Jak informuje portal Tysol.pl, zwolnienia grupowe ogłosiła firma Hutchinson z branży automotive. Należy ona do francuskiego koncernu TotalEnergies. W Polsce ma siedem zakładów.
W jednym z dwóch zakładów tej firmy w Żywcu zostanie zwolnionych 91 pracowników spośród 1007 zatrudnionych w nim. Z kolei w zakładzie w Bielsku-Białej straci pracę 80 osób na 816 zatrudnionych. Szefostwo firmy tłumaczy decyzję o zwolnieniach malejącą liczbą zamówień, związaną z kryzysem na rynku motoryzacyjnym.
Zwolnienia mają nastąpić w roku 2025. – „Na pewno będziemy negocjować nie tylko sposób przeprowadzenia zwolnień, ale przede wszystkim wyższe od ustawowych odprawy” – informuje Andrzej Kubica, lider „Solidarności” w żywieckim oddziale Hutchinsona.