Z dnia na dzień sto osób straciło pracę.
Jak informuje portal Money.pl, cała załoga nagle straciła pracę w firmie Urbański w Mosinie pod Poznaniem. Firma od 30 lat produkowała szkło i wyroby z niego, m.in. szkło hartowane i lustra.
Sprawa nie jest jasna, gdyż właściciele firmy nie opublikowali żadnego komunikatu. Według relacji, właściciel firmy miał przyjść do hali produkcyjnej i oznajmić, że wszyscy zatrudni tracą pracę. Zakład zatrudniał ok. 100 osób. O utracie pracy informują zwolnione osoby oraz inni z lokalnej społeczności, m.in. właściciele firm, w których nowi bezrobotni szukają zatrudnienia.
Zakład był jednym z największych pracodawców w miejscowości. Właściciele firmy nie udzielają żadnych informacji, nie można się z nimi skontaktować, na miejscu nie odbywa się już żadna produkcja. Wedle niepotwierdzonych opinii część zatrudnionych nie otrzymała należnych wynagrodzeń.
W ciągu roku o prawie 100 000 wzrosła liczba osób zatrudnionych w Polsce na umowy śmieciowe.
Jak informuje Business Insider, według stanu na czerwiec 2024 roku 2,43 mln osób w Polsce wykonywało pracę na umowie zlecenie i w podobnych niestabilnych formach zatrudnienia. Te dane GUS wskazują, że w ciągu roku przybyło osób zatrudnionych w takiej formule aż o niemal 100 000, mimo iż sama liczba zatrudnionych zmalała w tym okresie. Jeszcze większy był wzrost w okresie kwartalnym. Między końcem I a końcem II kwartału bieżącego roku liczba osób zatrudnionych na śmieciówkach wzrosła aż o 139 000.
Co gorsza, widać w tej kwestii dwie nietypowe tendencje. Po pierwsze, umowy śmieciowe nie są tylko dla młodych, początkujących pracowników.
To o 98,7 tys. więcej niż rok temu. Nie chodzi przy tym wyłącznie o osoby dopiero wchodzące na rynek pracy. Aż ponad 40 000 więcej śmieciówek rok do roku przypada na osoby w wieku 40-49 lat. O ponad 25 000 wzrosła rok do roku także liczba umów śmieciowych, na których pracują osoby w wieku 50-59 lat.
Druga fatalna tendencja to szybki przyrost umów śmieciowych w administracji publicznej. Niemal 20 000 nowych zatrudnieni w oparciu o śmieciówki to osoby pracujące w administracji publicznej i sektorze obowiązkowych zabezpieczeniach społecznych. W tym sektorze na umowach śmieciowych jest zatrudnionych niemal 100 000 osób, a skala takie zatrudnienia wzrosła rok do roku najmocniej właśnie w nim. O niemal 18 000 wzrosła liczba umów śmieciowych w ochronie zdrowia i opiece społecznej. Co ciekawe, najmniejszy (5300) przyrost śmieciowego zatrudnienia był w branżach niegdyś słynących z rozkwitu tej patologicznej formy umów: w sektorze administrowania i działalności wspierającej, który obejmuje m.in. osoby sprzątające i ochroniarzy.
Umowy śmieciowe nie gwarantują płatnego urlopu czy płatnego zwolnienia lekarskiego, są też znacznie łatwiejsze do szybkiego rozwiązania niż umowa o pracę. W taki sposób zwykle zatrudnia się osoby o najsłabszej pozycji na rynku pracy.
Unia Metropolii Polskich apeluje do rządu w sprawie uregulowania najmu krótkoterminowego.
Jak informuje Portal Samorządowy, organizacja zrzeszająca prezydentów największych polskich miast wystosowała do rządu apel o szybkie uregulowanie zasad najmu krótkoterminowego. W jej ocenie zjawisko szybko narasta, podobnie jak jego negatywne skutki.
Włodarze zrzeszeni w UMP przekonują, że niekontrolowany rozwój najmu krótkoterminowego wpływa na ograniczenie dostępności mieszkań na rynku najmu długoterminowego. Dzieje się tak z powodu wzrostu cen lokali na wynajem. Unia napisała w apelu, że „Ograniczenia dotyczące udostępniania mieszkań turystom obowiązują w większości europejskich miast. Ograniczenie liczby dni najmu na doby, konieczność rejestracji, kontrole podatkowe i wysokie kary za niestosowanie obostrzeń – to najczęstsze narzędzia stosowane przez władze lokalne i centralne”.
Organizacja twierdzi, że tylko wprowadzenie regulacji dających samorządowi lokalnemu narzędzia prowadzenia lokalnej polityki w zakresie najmu krótkoterminowego pozwoli na „ucywilizowanie” sektora oraz pogodzenie interesów podmiotów oferujących najem, korzystających z niego, w tym turystów, oraz mieszkańców. Unia podkreśla, że konieczność zapewnienia równowagi między interesami tych grup, szczególnie ochrony interesów stałych mieszkańców miast, ale także ochrony klientów najmu krótkoterminowego, została już dostrzeżona w różnych państwach europejskich. Wprowadziły one rozwiązania prawne pozwalające władzom lokalnym regulować sferę najmu krótkoterminowego.
Kolejne fatalne wieści z zagłębia motoryzacyjnego na południu Polski.
Jak informują lokalne media (Radio Bielsko oraz portal LuBBie.pl), zdecydowano o likwidacji kolejnego zakładu z branży motoryzacyjnej. Tym razem chodzi o działający w Bielsku-Białej zakład produkcyjny firmy Shiloh. Zajmuje się ona wytłaczaniem części do samochodów – takich, które obniżają masę pojazdów.
Bielski zakład Shiloh, należący do ponadnarodowego koncernu, ma zostać zlikwidowany do końca roku 2025, a firma kończy wszelką aktywność produkcyjną w Polsce. Pracę straci cała załoga – 200 osób. Zakładowej „Solidarności” udało się dla pracowników wynegocjować odprawy wyższe niż zakłada polskie prawo.
W Bielsku-Białej oraz pobliskich Tychach i Żywcu to już kolejny przypadek, gdy zamykane są zakłady z branży motoryzacyjnej lub znacząco redukowane jest w nich zatrudnienie. Region straci co najmniej kilka tysięcy miejsc pracy w tej branży.