Pojawiły się deklaracje obniżenia podatku VAT na książki.
Jak informuje portal Money.pl, w 2026 roku ma wejść zerowa stawka VAT na książki. Taką deklarację złożył w odpowiedzi na interpelację poselską Andrzej Wyrobiec, były już podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa.
Obecnie stawka VAT na książki wynosi 5%. Już w 2020 roku ówczesny minister kultury Piotr Gliński zapowiedział działania na rzecz uzyskania zgody Unii Europejskiej dla obniżenia tej stawki do zera. Polska była członkiem międzynarodowej koalicji państw lobbujących w Brukseli za zaliczeniem książek do produktów, które można obejmować zerową stawką VAT w krajach członkowskich UE. Rada Europy dokonała takiej zmiany w roku 2023.
Stawka VAT na książki wzrosła od zera do 5% w roku 2011. Wymuszone to było decyzją Unii Europejskiej. Polska powinna stawkę 5% VAT wprowadzić na książki w roku 2007, ale udało się wynegocjować trzyletni okres przejściowy. Od kilkunastu lat stawka musiała wynosić co najmniej 5%. Teraz możliwe jest obniżenie jej do zera. Wedle zapowiedzi ministerstwa kultury nastąpi to od roku 2026. To jednak tylko deklaracja resortu, który nie ma posiada decyzyjności w sprawie stawek podatków. Takie decyzje podejmuje ministerstwo finansów.
Cała załoga dowiedziała się dzień przed świętami, że traci pracę.
Jak informuje portal Money.pl, pracownicy firmy Sanita w Pile dowiedzieli się dzień przed świętami, że tracą pracę, mają nie przychodzić do zakładu od 1 stycznia, a polski oddział produkcyjny firmy zostanie całkowicie zlikwidowany.
Sanita to firma produkująca buty. Dla duńskiego właściciela wytwarzano w Pile chodaki i inne typy obuwia. Zakład zatrudniał około 150 osób. Nieoczekiwanie cała załoga dowiedziała się o nagłym wstrzymaniu produkcji. Dzień przed Wigilią zostali poinformowani o końcu zakładu. Wniosek o upadłość zakładu ma zostać złożony w połowie stycznia. Okręgowy Inspektor Pracy w Poznaniu przeprowadzi kontrolę w spółce w kwestii rozwiązania umów o pracę z pracownikami oraz naliczania i wypłacania należności wynikających ze stosunku pracy.
Rząd rezygnuje z zapowiedzi ucywilizowania warunków zatrudnienia imigrantów zarobkowych.
Jak informuje portal Puls HR, rząd nie dotrzymał obietnic i zrezygnował z zatrudniania imigrantów w Polsce na zasadach cywilizowanych. Wcześniejsze zapowiedzi mówiły, że przybysze mogliby pracować w Polsce wyłącznie w oparciu o umowę o pracę. Takie rozwiązanie przeciwdziałałoby wyzyskowi przyjezdnych, ale także chroniło polskich pracowników przed swoistym dumpingiem i zaniżaniem standardów zatrudnienia. Łatwość zatrudniania imigrantów w sposób pozakodeksowy oznacza rozrost kiepskich miejsc pracy i upowszechnianie umów śmieciowych. Utrudnia polskim pracownikom pozyskanie pracy na cywilizowanych zasadach, a rzetelnym zatrudniającym konkurowanie z firmami bazującymi na zatrudnianiu obcokrajowców bez umów o pracę i związane z nimi oszczędności dotyczące składek emerytalnych, niepłacenia za okresy urlopowe czy chorobowe.
Niestety rząd całkowicie zrezygnował z takich zapowiedzi. Z pakietu projektów ustaw dotyczących cudzoziemców usunięto na wniosek Ministerstwa Rozwoju i Technologii zapisy krytykowane przez świat biznesu, w tym wymóg obligatoryjnego zatrudniania cudzoziemców na umowy o pracę. „Zwróciliśmy uwagę na to, aby polscy przedsiębiorcy, którzy coraz częściej korzystają z pracy cudzoziemców, nie ucierpieli. Nie chcemy komplikować życia naszym przedsiębiorcom i utrudniać zatrudniania tych, którzy chcą u nas uczciwie pracować” – powiedział Tusk.
Decyzja rządu została entuzjastycznie przyjęta przez środowiska biznesowe.
Po 23 latach zamykany jest zakład produkcyjny.
Jak informuje łódzkie wydanie Gazety Wyborczej, zapadła decyzja o likwidacji zakładu należącego do szwedzkiej firmy BR Group. Funkcjonował on od roku 2001 w Trębaczewie w gminie Działoszyn w woj. łódzkim. Firma zajmowała się prefabrykacją stali – cięcie, gięcie i obrabianie na potrzeby dalszych prac. Większość produkcji trafiała do firm w Szwecji. Teraz zakład zostanie zamknięty, a produkcja będzie przeniesiona do Szwecji i Finlandii.
Likwidacja zakładu potrwa sześć miesięcy. Pracę straci ok. 80 osób. To już czwarty duży zakład przemysłowy w łódzkim zlikwidowany w ciągu roku – po ABB w Aleksandrowie Łódzkim, fabryce Beko w Łodzi oraz SFC Solution w Piotrkowie.