Trwa spór płacowy pracowników komunikacji miejskiej w Bydgoszczy z władzami spółki i miasta.
Jak informuje lokalne wydanie Gazety Wyborczej, zaognia się spór płacowy w MZK w Bydgoszczy. Pracownicy firmy domagają się podwyżek. Reprezentujące ich „Solidarność” i Związek Zawodowy Pracowników Komunikacji Miejskiej sformułowały żądanie podniesienia płac średnio o 1000 zł brutto w zależności od stanowisk i stażu pracy – z wyrównaniem od 1 stycznia.
Szefostwo firmy odpowiada, że nie posiada środków na ten cel. W bieżącym roku spółka otrzymała od miasta zmniejszoną dotację na świadczenie przewozów. Stało się tak, gdyż część kursów wygrała w przetargu firma zewnętrzna – Mobilis, a do jej stawek dostosowano dotację dla MKZ. Tyle że Mobilis wygrał przetarg dzięki zaproponowaniu stawek, które w opinii pracowników MZK, związkowców i części radnych Bydgoszczy są po prostu dumpingowe.
Ostry spór płacowy w MZK trwał już w roku 2022. Sytuację udało się zażegnać, ale na krótko. W przedsiębiorstwie brakuje pracowników gotowych się zatrudniać za obecne płace. Skutkuje to brakiem obsady kursów. W efekcie MZK nie wypełniał zobowiązań wobec miasta, a na ulice nie wyjeżdżała część kursów. Poskutkowało to korektą rozkładu jazdy, czyli zmniejszeniem liczby kursów. Liczba wakatów na stanowisku kierowcy w MZK Bydgoszcz wahała się w ostatnich latach od ponad 10 do niemal 30.
Sytuacja jest patowa. Związkowcy domagają się spotkania z prezydentem miasta, jego interwencji i wyższych środków na MZK.
Ledwo utworzono związek zawodowy, a firma chce zwolnić jego lidera.
Jak informuje portal Tysol.pl, brutalna akcja przeciwko związkowi zawodowemu ma miejsce w przedsiębiorstwie All Windows Group w Nysie. 7 stycznia powstała tam organizacja zakładowa „Solidarności”. Już 23 stycznia szefostwo firmy poinformowało związek o zamiarze zwolnienia jego zakładowego lidera, Pawła Wróbla.
Władze firmy zarzucają przewodniczącemu komisji „Solidarności” zaniedbania i naruszenia obowiązków zawodowych. Udzieliły mu za to w odstępie kilku dni upomnienia, później nagany, a następnie poinformowały o zamiarze zwolnienia z pracy. Tymczasem Wróbel pracuje w zakładzie od 10 lat i nigdy wcześniej nie było wobec jego pracy i postawy najmniejszych zastrzeżeń. Zarząd Regionu NSZZ „Solidarność” Śląska Opolskiego wyraził stanowczy sprzeciw wobec poczynań szefostwa firmy. Wezwali pracodawcę do wycofania się z zamiaru zwolnienia lidera zakładowej „Solidarności”.
Związkowcy napisali w swoim stanowisku: „Zwolnienie Przewodniczącego Organizacji Zakładowej NSZZ Solidarność w All Windows Group Sp. z.o.o. w Nysie należy traktować jako uderzenie w związek zawodowy oraz łamanie podstawowych wolności zrzeszania się w ramach związków zawodowych. Jest to próba wyeliminowania Przewodniczącego związku zawodowego, który dba o prawa i interesy pracowników”. Związkowcy zadeklarowali, że będą wspierać Wróbla i całą komisję zakładową związku „we wszystkich inicjatywach, które będą służyć uznanej przez prawo wolności związkowej. Stanowczo oświadczamy, iż w razie nieustania działań służących naruszaniu wolności związkowej, takich jak między innymi: utrudnianie wykonywania działalności związkowej prowadzonej zgodnie z przepisami ustawy czy dyskryminowanie z powodu przynależności do związku zawodowego podejmiemy niezwłocznie stosowne kroki prawne”.
Z pracy zwalnia duża korporacja usługowo-biurowa.
Jak informuje Wyborcza Biz, duże zwolnienia planuje polski oddział szwajcarskiej korporacji UBS. Zapowiedziała ona likwidację swojego warszawskiego oddziału – jednego z trzech w naszym kraju. To centrum usług wspólnych z dziedziny bankowości prywatnej, inwestycyjnej i instytucjonalnej.
Likwidacja oddziału i zwolnienia grupowe rozpoczną się wkrótce, ale rozłożone są na dwa lata. W latach 2025 i 2026 pracę będzie traciło po ok. 7% obecnego stanu zatrudnienia. Oznacza to, że spośród 8700 zatrudnionych w Polsce w tej firmie pożegna się z pracą ok. 1300 osób.
Firma wprost informuje, że zwolnienia nie mają związku z jej sytuacją finansową. Ostatni rok to zyski znacznie większe niż planowano, a dywidenda akcjonariuszy wzrosła o 29%.
W ciągu roku ubyło ponad 60 tys. miejsc pracy w większych przedsiębiorstwach w Polsce.
Jak informuje Business Insider, w ciągu roku zatrudnienie w przedsiębiorstwach zatrudniających 10 lub więcej osób spadło o 0,9%. To znacznie więcej niż szacunki ekonomistów, które zakładały spadek o 0,7%. To także największy ubytek miejsc pracy w tym sektorze od marca 2021 roku.
Zgodnie z danymi GUS zatrudnienie w tego rodzaju firmach wyniosło w styczniu 2025 roku 6 mln 455 tys. osób. Oznacza to wobec stycznia 2024 roku spadek liczby zatrudnionych o 61 tysięcy osób. Tak duży ubytek miał ostatnio miejsce w marcu roku 2021, czyli w pandemii. Co gorsza, szczyt zatrudnienia w sektorze przypadł na styczeń 2023 roku, a od tamtego momentu utracono w takich przedsiębiorstwach 75 tysięcy miejsc pracy.
Najwięcej etatów w średnich i dużych firmach ubyło w ciągu roku w branżach handlu i napraw samochodów, gdzie zlikwidowano niemal 28 tys. miejsc pracy. Drugie miejsce w czarnej statystyce zajmuje przemysł, gdzie ubyło 16.5 tys. etatów. W transporcie i gospodarce magazynowej jest natomiast po roku o niemal 11 tys. mniej etatów.