Niemal dwa i pół miliona ludzi świadczy w Polsce pracę na tzw. umowach śmieciowych.
Jak informuje Polska Agencja Prasowa, dane GUS mówią, że na koniec września 2024 roku niemal dwa i pół miliona osób w Polsce było zatrudnionych głównie w oparciu o umowy zlecenie lub pokrewne.
Taka forma zatrudnienia dotyczy głównie sektora prywatnego – z nim jest związanych 89,6% zleceniobiorców. Najwięcej z nich jest zatrudnionych w dziale administrowanie i działalność wspierająca – 18,3% ogółu zatrudnionych na śmieciówkach. Sektor ten obejmuje m.in. działalność agencji zatrudnienia świadczących usługi pośrednictwa pracy. Drugie miejsce na podium zajmuje sekcja opieka zdrowotna i pomoc społeczna – w niej świadczy pracę 12,2% ogółu zleceniobiorców.
Z grona wszystkich zleceniobiorców można wyodrębnić wedle GUS osoby, które równolegle wykonywały pracę spełniającą kryteria dla pracujących w gospodarce narodowej, czyli w oparciu o umowy o pracę i inne formy bardziej stabilnego zatrudnienia. Takich osób było milion. Oznacza to, że ponad 1,4 miliona osób jest zatrudnionych wyłącznie w oparciu o umowy zlecenia. Są więc pozbawieni płatnego urlopu, płatnego zwolnienia chorobowego itp., a okres ich zatrudnienia nie wlicza się do stażu pracy potrzebnego do uzyskania świadczeń emerytalnych.
Wedle nowego badania większość Polaków uważa, że ich sytuacja materialna pogorszyła się w ciągu roku.
Nowy sondaż IBRiS omawia „Rzeczpospolita”. Dotyczy on oceny własnej sytuacji materialnej przez ankietowanych. Wyniki są zatrważające.
Badacze zapytali, czy w ciągu ostatniego roku zmianie uległa sytuacja materialna ankietowanych.Aż 57,5% z nich uważa, że żyje im się gorzej niż rok temu, a gospodarstwa domowe zbiedniały. Większych zmian nie zauważa 29,8%. Poprawę sytuacji materialnej deklaruje 9,3% badanych. Pozostali nie mieli zdania.
Szczególnie wymowne są opinie przedstawicieli dwóch grup wiekowych. Aż 85% badanych w wieku 50–59 lat oraz 82% w wieku 18–29 lat uważa, że w ciągu ostatniego roku ich sytuacja materialna uległa pogorszeniu. Na przeciwległym biegunie są osoby w wieku 70+. Wśród nich 19% uważa, że w ciągu roku zbiednieli.
Pogorszenie warunków życia deklarują głównie mieszkańcy wsi (67%) oraz po 55% ankietowanych z małych i dużych miast.
W ciągu roku skala należnych, lecz niewypłaconych pensji wzrosła stuprocentowo.
Jak informuje „Dziennik Gazeta Prawna” na podstawie danych Państwowej Inspekcji Pracy, w roku 2024 nastąpił skokowy wzrost niepłacenia pensji pracownikom przez właścicieli lub szefostwo firm.
W 2024 roku inspektorzy PIP podjęli po zgłoszeniach interwencję na rzecz 74 000 osób, które zostały pokrzywdzone niewypłacaniem im należnych pensji. Zaległości płacowe wobec pracowników wyniosły ponad 270 milionów złotych.
Taka kwota oznacza, że w stosunku do roku 2023 zaległości płacowe zostały podwojone. To wzrost szokujący. Jak podkreśla PIP, ogromny wzrost skali zaległości nie jest wynikiem nasilonych kontroli. To skutek zgłoszeń napływających od samych pokrzywdzonych w taki sam sposób, jak zgłaszali oni podobne problemy w poprzednich latach.
Ze zdiagnozowanych zaległości płacowych udało się odzyskać około 50% należnych kwot, a beneficjentami interwencji było około 50 tysięcy osób.
Do szokujących faktów należy to, że istotny wpływ na skalę zaległości płacowych miały przedsiębiorstwa publiczne, w tym głównie PKP Cargo.
Problemy przeżywa duże przedsiębiorstwo odzieżowe.
Jak informują portale Dla Handlu oraz moje-gniezno.pl, poważne problemy przeżywają zakłady odzieżowe Polanex z Gniezna. Rośnie ich zadłużenie, tracą kontrahentów, a firmie grozi upadłość. To ostatnie poskutkowałoby utratą pracy przez 150 osób. Firma jest własnością publiczną – spółką zależną Agencji Rozwoju Przemysłu SA.
Zakład działa od roku 1945. W ostatnich latach był podwykonawcą dla znanych światowych marek: Karl Lagerfeld, Hugo Boss i Yves Saint Laurent. Zakład został w roku 2020 dokapitalizowany, wymieniono park maszynowy i przeprowadzono kilka inwestycji. Pozwoliło to już w roku 2023 być w dobrej kondycji. Po zmianie władzy wymieniono również zarząd zakładu. Od tamtej pory pogarsza się kondycja firmy. Obecnie jest ona zadłużona na 9 milionów złotych.
Wedle informacji medialnych pracownicy i poprzedni doświadczony zarząd firmy informują o fatalnej sytuacji zakładu, czyli rekordowym w dziejach zadłużeniu, zakupie luksusowych samochodów przez nowe władze spółki, tworzeniu niepotrzebnych etatów dla znajomych nowego szefostwa, utracie wieloletnich kontrahentów (np. zerwanie 20-letniej współpracy przez firmę Oscar of Sweden).
Sprawę nagłaśnia poseł PiS Zbigniew Dolata. Poseł w swoim stanowisku napisał m.in.: „Niestety od połowy 2024 r. – po zmianie Zarządu – sytuacja spółki uległa gwałtownemu pogorszeniu. Otrzymuję liczne sygnały od pracowników, że nowy Zarząd – zamiast dbać o rozwój firmy i dobro pracowników – trwoni środki finansowe, np. na zakupy luksusowych samochodów czy tworzenie zbędnych etatów administracyjnych, a jednocześnie nie zrealizował zapowiedzianych podwyżek dla pracowników produkcyjnych. Bardzo niepokojące są również informacje o wstrzymywaniu kluczowych inwestycji i projektów rozwojowych. Opisane powyżej przykłady błędnych działań obecnego Zarządu spółki skutkują rosnącymi stratami, które według dostępnych danych sięgają już 9 mln zł, co może doprowadzić do upadku firmy i zwolnienia wszystkich pracowników”.