Trwa walka pracowników portu lotniczego o podwyżki płac.
Jak informuje portal Tysol.pl, zaostrza się walka pracowników Portu Lotniczego Poznań-Ławica o wyższe płace. Ubiegły rok przyniósł rekordowe zyski lotnisku, ale pracownicy nie odczuwają tego. Reprezentujące ich związki zawodowe weszły w oficjalny spór zbiorowy z szefostwem firmy.
Związkowcy domagają się podwyżek wynagrodzeń zasadniczych o 1500 złotych oraz corocznego waloryzowania płac co najmniej o oficjalny wskaźnik inflacji. Uważają, że obecne zarobki są mizerne i od dawna nie nadążają za wzrostem kosztów życia i utrzymania. Dziś odbędzie się kolejny etap negocjacji, tym razem z udziałem mediatora. „Zarzuca nam się w mediach, że nasi pracownicy są niemili dla pasażerów, mało uśmiechnięci. Jak mają być uśmiechnięci? Są przemęczeni, słabo wynagradzani. Nikt też nie szkoli naszych pracowników z obsługi pasażera. Wymaga się innych rzeczy, twierdząc, że jakość będzie przy okazji – nie ma jej, bo nie ma szkoleń. Liczymy, że to spotkanie przyniesie przełom w dotychczasowych negocjacjach, ponieważ główny punkt sporu, czyli podwyżka 1,5 tys. zł, jest cały czas nierozwiązany. Po jutrzejszym spotkaniu będziemy wiedzieć, czy związki będą zmuszone podejmować inne działania. Teraz prowadzimy przede wszystkim akcję informacyjną, żeby pasażerowie i właściciele zrozumieli, na jakim poziomie jest frustracja pracowników” – powiedział portalowi Tysol.pl przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność w Porcie Lotniczym Poznań-Ławica Krzysztof Cierzniak.
Związkowiec dodał, że „Zarząd Spółki wielokrotnie składał obietnice, że wypracowanymi zyskami będzie się dzielił z pracownikami. Obecnie mamy trzeci rok z rzędu dużego przyrostu pasażerów i operacji lotniczych. Zarząd spółki już od dawna chwali się w mediach rekordowymi wynikami. Obecnie lotnisko z końcem marca wejdzie w sezon letni, który będzie kolejnym rekordowym okresem – wynika to z ilości połączeń jakie są dostępne w sprzedaży. Organizacje związkowe uważają, że rekordowy wynik finansowy Spółki w 2024 r. (oraz planowany wynik na rok 2025 r.) powinien być podstawą do przeznaczenia odpowiednich środków na wzrost wynagrodzeń w celu zbudowania stabilnego zespołu pracowników o wysokich kompetencjach, który zapewni wykonywanie zadań Spółki na odpowiednim poziomie oraz pozwoli na jej dalszy rozwój w kolejnych latach”.
(zdjęcie w nagłówku tekstu: Autorstwa Junx – Praca własna, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=48039740)
Jeden z krajów europejskich stworzy sieć publicznych sklepów, aby przeciwdziałać wzrostowi cen.
Jak informuje portal Dla Handlu, w Bułgarii trwają przymiarki do utworzenia publicznej sieci sklepów spożywczych. Komisja budżetowa parlamentu zatwierdziła już ten plan, mający przeciwdziałać ciągłemu wzrostowi cen podstawowych produktów.
Sieć ma być prowadzona przez Ministerstwo Rolnictwa i Żywności. Kosztem ok. 5 mln euro ma zostać stworzona sieć sklepów opartych o niską marżę i wywierających w ten sposób presję cenową na prywatny handel, kosztem jego zysków. Sieć ma sprzedawać wyłącznie produkty wytworzone w Bułgarii.
Marża w publicznych sklepach ma wynieść maksymalnie 10% w stosunku do cen producentów. Mają zostać skrócone łańcuchy dostaw, tzn. produkty powinny pochodzić ze stosunkowo niewielkiej odległości od sklepów. Sieć ma sprzedawać przede wszystkim produkty spożywcze oraz inne towary pierwszej potrzeby. Jej celem nie jest zysk, lecz zaspokojenie potrzeb społecznych oraz oddziaływanie na obniżenie cen na rynku.
Inicjatywa stanowi odpowiedź na oczekiwania dwóch grup społecznych. Z jednej strony na sprzeciw organizacji konsumenckich wobec stałego wzrostu cen w ostatnich latach. Z drugiej – oczekiwań rodzimych producentów rolnych, którzy skarżą się na zdominowanie rynku przez kilka wielkich zagranicznych sieci handlowych oraz narzucane przez takie podmioty niskie ceny sprzedaży przez producentów, co wcale nie przekłada się na późniejsze niskie ceny na sklepowych półkach, lecz na duże zyski podmiotów handlowych.
W lutym miał miejsce wzrost płac najniższy od kilku lat w tym okresie.
Jak informuje portal wnp.pl, nowe dane GUS wskazują na tendencję fatalną dla pracowników w Polsce. Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wzrosło w lutym 2025 o zaledwie 7,9% rok do roku. To najniższy wzrost dla tego miesiąca od czterech lat – od lutego 2021.
Największe zahamowanie wzrostu płacy nastąpiło w przetwórstwie przemysłowym oraz w budownictwie. Przywoływani przez portal analitycy ING Banku twierdzą, że wzrost płac wyhamował na początku 2025. Sprzyjała temu także znacznie mniejsza niż w poprzednich latach skala wzrostu płacy minimalnej w roku 2025 – o 8,5%. Tymczasem jej wzrost w styczniu 2024, przegłosowany jeszcze przez poprzedni rząd, wyniósł 17,8%. Znacznie niższa od zeszłorocznej jest także skala podwyżek w sektorze publicznym.
Wszystko to przełożyło się na niższą presję płacową i zaowocowało znikomym wzrostem płac. W dodatku jest on w znacznej mierze „zjadamy” przez inflację, która rok do roku wyniosła w lutym 4,9%, a i to tylko dlatego, że w tym miesiącu zmieniono sposób jej liczenia. Bez tej zmiany byłaby ona jeszcze wyższa.
Pomimo trudności, studenci nie zamierzają rezygnować z walki o akademik.
Podczas Dnia Otwartego Uniwersytetu Jagiellońskiego studenci i studentki ponownie upomnieli się o akademik DS „Kamionka”, który od 2019 roku pozostaje zamknięty i niszczeje. Protestujący domagali się jego remontu i przywrócenia do użytku, jednak zamiast merytorycznej dyskusji, spotkali się z milczeniem władz uczelni i unikaniem tematu przez rektora Piotra Jedynaka, który opuścił wydarzenie bez podjęcia dialogu.
Studenci i studentki pojawili się na Dniu Otwartym UJ, aby przypomnieć o niedotrzymanych zobowiązaniach dotyczących Kamionki. Pomimo zakończonego dziewięć miesięcy temu strajku okupacyjnego i podpisanego porozumienia, akademik nie został wyremontowany ani udostępniony studentom. Władze uczelni nie odpowiadają na kolejne pisma, a projekt remontu pozostaje tajny. Zamiast podjęcia negocjacji, rektor po raz kolejny unikał rozmowy. Gdy protestujący zaczęli skandować swoje postulaty, rektor Jedynak opuścił wydarzenie, ignorując studentów. Wśród obecnych rozległy się okrzyki: „Gdzie jest rektor?”.
Protestujący zwracają uwagę, że władze UJ nie tylko milczą w sprawie Kamionki, ale także represjonują studentów walczących o akademik. Jeden ze studentów został postawiony przed komisją dyscyplinarną za działalność związkową i poruszenie tematu Kamionki. 29 stycznia, próba wystąpienia studentów i studentek w sprawie DS „Kamionka” na posiedzeniu Senatu UJ została celowo przerwana. Podczas posiedzenia studentom wielokrotnie przerywano, ignorowano ich pytania, a ich wystąpienie ostatecznie zakończono siłą. Po przerwaniu obrad przez rektora straż rektorska podjęła próbę usunięcia przemawiającego studenta, a jeden z ochroniarzy poszarpał go (widoczne na zdjęciu w załączniku). Wyższy specjalista ds. bezpieczeństwa, pan Wadim Dyba, były komendant krakowskiej policji, popchnął obwinionego studenta, także niedługo po opuszczeniu sali.
Pomimo obietnic składanych przez władze Uniwersytet Jagielloński, w tym Kanclerz Monikę Harpule i Rektora Piotra Jedynaka, studiującym nadal nie udostępniono wyceny i projektów remontu zamkniętego od 2019 roku akademika. Z tego względu, pod koniec listopada, studenci wystosowali wniosek w trybie dostępu do informacji publicznej w tej sprawie. Mimo że prawo zobowiązuje Uniwersytet do wydania decyzji w terminie maksymalnie dwóch miesięcy, to UJ przekroczył go już o 50 dni. 25.03 o 12:00 studenci złożą skargę na niezgodne z prawem działania władz UJ, podczas pikiety pod Collegium Novum.
Pomimo trudności, studenci nie zamierzają rezygnować z walki o akademik. „Nie przestaniemy, dopóki Kamionka nie zostanie otwarta” – deklarują. W obliczu rosnących kosztów wynajmu mieszkań i niewystarczającej liczby miejsc w akademikach, społeczność studencka podkreśla konieczność zachowania DS „Kamionka” jako przestrzeni mieszkalnej dla studentów. „Władze UJ próbują wyciszyć sprawę, ale my nie odpuścimy. Kamionka zostanie!” – zapowiadają protestujący.