Już wkrótce kolejarze będą protestowali w kilkunastu miejscach Polski.
Jak informuje Kolejowy Portal, w dniach 28-30 lipca 2025 odbędzie się seria protestów. Związek Zawodowy Maszynistów Kolejowych w Polsce organizuje protesty w 17 lokalizacjach. Będą to pikiety połączone z blokadami dróg. Związkowcy chcą w ten sposób zwrócić uwagę na fatalną kondycję PKP Cargo za obecnych rządów oraz na działania dewastujące kolejowe przewozy towarowe.
Związkowcy napisali: „Apelujemy do wszystkich, którym leży na sercu walka o interesy pracownicze, o wspólne działanie w obronie miejsc pracy oraz przyszłości kolejowych przewozów towarowych w naszym kraju”. Krytykują oni politykę rządu, polegającą na dewastacji PKP Cargo: masowe zwolnienia, likwidację zakładów oraz demontaż całych sieci transportowych i technologicznych. „To nie są czarne scenariusze – to proces, który już trwa. Jeśli nie zareagujemy teraz, może dojść do absolutnej katastrofy całego sektora kolejowych przewozów towarowych w Polsce”.
Związkowcy z ZZMK zaapelowali do innych organizacji związkowych i pracowników, aby wsparli ich protest: „To jest moment, w którym musimy mówić jednym głosem – ponad podziałami, solidarnie, jako wspólnota – w obronie miejsc pracy, naszej przyszłości i przyszłości kolei”.
Po pięciu miesiącach walki związkowcy wywalczyli podwyżki.
Jak informuje portal Tysol.pl, sukcesem zakończyła się pięciomiesięczna walka związkowców o podwyżki w zakładzie firmy Marelli w Bielsku-Białej. Od lutego w tej firmie z branży automotive trwał spór zbiorowy. W jego trakcie odbyło się kilka negocjacji, a gdy nie przyniosły one rezultatów, „Solidarność” zorganizowała pikietę, a następnie dwugodzinny strajk ostrzegawczy.
W następstwie tych działań właśnie podpisano porozumienie z zarządem. Pracownicy uzyskają kompromisową zdobycz w postaci podwyżki o 316 złotych miesięcznie od 1 lipca dla każdego zatrudnionego w zakładzie. Do tego dojdzie premia w wysokości 1500 zł na święta Bożego Narodzenia. Zarząd zadeklarował także, iż kolejne podwyżki płac nastąpią 1 lipca 2026 roku, a negocjacje dotyczące ich wysokości zaczną się w kwietniu.
Zakład Marelli w Bielsku-Białej zatrudnia 450 osób.
Niemal połowa Polaków żyje od pierwszego do pierwszego.
Jak informuje internetowy serwis radia RMF, nowy raport „Polaków portfel własny: oszczędny jak Polak” przynosi niewesołe wieści. Raport został przygotowany przez Instytut Badań Rynkowych i Społecznych (IBRiS) na zlecenie Santander Consumer Banku.
49% badanych twierdzi, że żyje od wypłaty do wypłaty, a bieżące potrzeby pochłaniają całość ich zarobków. Nie mają z czego oszczędzać. Zaledwie 25% ankietowanych stać na bieżące wydatki oraz regularne, comiesięczne oszczędzanie pozostałych kwot.
Najgorsza jest sytuacja emerytów. Aż dwie trzecie z nich wydają w ciągu miesiąca całość bieżących dochodów. Z kolei wśród młodych osób jest największy odsetek tych, którzy przed kolejną wypłatą są zupełnie bez środków do życia. 24% dwudziestolatków i 26% trzydziestolatków korzysta wówczas z pomocy rodziny lub innych bliskich osób. 7% regularnie pożycza pieniądze od rodziny, a w grupie wiekowej 18-29 lat odsetek takich osób wynosi 15%. Z kolei 6% uważa, że bez pomocy bliskich nie byłoby się w stanie samodzielnie utrzymać. Ten wskaźnik rośnie do 14% w grupie młodych dorosłych.
W czerwcu znacząco ubyło ofert zatrudnienia.
Jak informuje „Rzeczpospolita”, w czerwcu 2025 roku na 50 największych portalach rekrutacyjnych w Polsce opublikowano o 9 procent mniej ofert zatrudnienia niż w czerwcu 2024. Jednak to nie najgorsza z tendencji.
Jeszcze gorzej wygląda kwestia porównań miesiąc do miesiąca. Czerwiec przyniósł 249 tysięcy ofert pracy. To o 18 tysięcy i o 7% mniej niż w maju 2025. To właśnie ten wskaźnik jest ewenementem. Zwykle początek lata przynosił wzrost liczby ofert pracy w związku z zatrudnieniem sezonowym. W tym roku nie tylko ich nie przybyło w czerwcu wobec maja, ale wręcz ubyło.
Taki spadek wydarza się pierwszy raz od listopada 2024. To kolejny z kiepskich wskaźników gospodarczych w ostatnim czasie. Analitycy nie wiedzą jeszcze, czy to chwilowe załamanie, a część z nich skłania się ku tezie, że to początek stagnacji gospodarczej.