Dokerzy walczą

Dokerzy walczą

Już jutro protest pracowników terminalu kontenerowego.

Jak informuje portal Tysol.pl, w piątek odbędzie się protest pracowników Baltic Hub Container Terminal w Gdańsku – największego terminala kontenerowego nad Bałtykiem. Związkowcy zrzeszeni m.in. w „Solidarności” domagają się polepszenia warunków zatrudnienia.

Związkowcy krytykują: proceder nieprzedłużania umów o pracę; ograniczenie możliwości udzielania ustawowych dni wolnych krwiodawcom za oddawanie krwi (pracodawca sugeruje oddawanie krwi tylko w dni wolne od pracy) oraz podważaniu zwolnień lekarskich; zwolnieniu pracownika z 18-letnim stażem tylko za brak „dyspozycyjności” podyktowany względami zdrowotnymi (L4), pomimo że pracownik zatrudniony jest w warunkach szczególnych i o szczególnym charakterze; pozbawiania pracowników prawa do emerytury pomostowej poprzez nieopłacanie składek na Fundusz Emerytur Pomostowych przez pracodawcę na wybranych stanowiskach; zwiększanie skali zatrudnienia poprzez Agencje Pracy Tymczasowej kosztem pozbywania się własnych pracowników; pozbawiania pracowników obsługujących suwnice RMG dodatków i zastępowania ich – przy pomocy aneksów do umowy o pracę – mniej korzystnymi warunkami, które są zmieniane bez zgody pracowników pomimo wcześniejszych ustaleń.

Krytykowane zachowania władz firmy mają miejsce od kilku miesięcy i nastąpiły po zmianie zarządu przedsiębiorstwa. Wszystko to ma miejsce mimo znakomitych wyników portu i rekordowych przeładunków. Odpowiedzią na takie zachowanie władz firmy jest protest pracowników zrzeszonych w związkach zawodowych.

Dział
Aktualności
Wcześniej informowaliśmy o…

Kolejne cięcie Kolei Plus

Kolejne cięcie Kolei Plus

Z programu Kolej Plus wypadło następne miasto. Przyjęta przez radę ministrów w sierpniu 2025 r. uchwała z aktualizacją rządowego programu uzupełniania infrastruktury kolejowej mówi o rezygnacji ze zgłoszonego przez samorząd województwa dolnośląskiego przedsięwzięcia mającego na celu powrót kolei do liczącej 16 tys. mieszkańców Bogatyni: „Odstąpienie od realizacji projektu z uwagi na znaczny wzrost szacowanych kosztów robót budowlanych oraz brak oczekiwanego efektu w stosunku do przewidywanych nakładów finansowych. Nieprzelotowy charakter linii kolejowej uniemożliwia wykonywanie połączeń innych niż regionalne” – zapisano w rządowej uchwale.

Jeszcze w czerwcu 2025 r. na posiedzeniu sejmowej komisji infrastruktury, które było poświęcone weryfikacji Kolei Plus, pełnomocnik zarządu spółki PKP Polskie Linie Kolejowe ds. przygotowania inwestycji Rafał Banaszkiewicz informował, że z programu wykreślono tylko Turek w Wielkopolsce oraz Jastrzębie-Zdrój na Śląsku, będące największym polskim miastem pozbawionym kolei. Przedstawiciel PKP PLK, referując w sejmie rozpoczętą po zmianie rządu weryfikację programu Kolej Plus, wówczas nawet nie zająknął się, że zagrożone jest też przywrócenie kolei do Bogatyni. – „Następny projekt, który przygotowujemy, to jest połączenie Zgorzelec – Bogatynia. Tu trwają prace projektowe” – mówił posłom.

Warte 8,4 mln zł prace projektowe zostały zlecone przez PKP PLK w sierpniu 2023 r. – w zawartej wówczas umowie termin ich zakończenia ustalono na sierpień 2026 r. Następnie miał zostać wybrany wykonawca rewitalizacji linii kolejowej. Pociągi miały wrócić do Bogatyni w 2029 r. Położona w Worku Turoszowskim na południowo-zachodnim skraju Polski Bogatynia to drugie pod względem liczby mieszkańców miasto województwa dolnośląskiego, do którego nie da się dojechać koleją (największe są 21-tysięczne Polkowice).

Do Bogatyni pociągi pasażerskie przestały kursować w kwietniu 2000 r. – zlikwidowano je w ramach największego cięcia połączeń, które objęło 1028 km linii w całej Polsce. Do 1992 r. z Bogatyni kursował bezpośredni pociąg do Warszawy. Na 41-kilometrowy ciąg ze Zgorzelca do Bogatyni, który miał zostać objęty przedsięwzięciem w ramach programu Kolej Plus, składają się głównie czynne odcinki: na 20 km prowadzony jest ruch pasażerski i towarowy, a na 19 km tylko ruch towarowy. Całkowitej odbudowy wymaga liczący 2 km odcinek od kopalni węgla brunatnego w Turoszowie do centrum Bogatyni.

Karol Trammer

Tekst pochodzi z dwumiesięcznika „Z Biegiem Szyn” (nr 5/138 wrzesień-październik 2025), https://www.zbs.net.pl

Pracodawca czy złodziej?

Pracodawca czy złodziej?

300 pracowników jednej z łódzkich firm domaga się w sądzie wypłaty zaległych wynagrodzeń.

Jak informuje łódzka „Gazeta Wyborcza”, około trzystu pracowników Aquinos Bedding Poland z Łodzi przystąpiło do pozwów zbiorowych. Chcą w ten sposób zmusić pracodawcę do wypłaty zaległych wynagrodzeń. Od miesięcy nie otrzymują należnych wypłat. Kwietniową pensję i zaliczkę za maj otrzymali latem – to ostatnie pieniądze, jakie do nich wpłynęły. Teraz przed sądem domagają się nie tylko zaległych kwot, ale także odszkodowań za brak wynagrodzeń w terminie. Pozwy zbiorowe właśnie trafiły do sądów.

Aquinos Bedding Poland należy do Aquinos Group – jednego z największych europejskich producentów mebli tapicerowanych i materaców. W łódzkim zakładzie wytwarzane są wysokojakościowe materace. Od początku roku w polskim zakładzie źle się działo: opóźniano wypłaty pensji, pracowników wysłano na tzw. postojowe płatne w wysokości 80% zarobków, zwalniano pracowników, a wiosną zapowiedziano zwolnienia grupowe ponad połowy załogi. Firma nie płaci także za wynajmowane hale. Sprawę po zawiadomieniu Państwowej Inspekcji Pracy bada także prokuratura. Zaległości na rzecz pracowników wynoszą kilka milionów złotych.

Dajcie forsę na szkoły

Dajcie forsę na szkoły

Przedstawiciele samorządów lokalnych domagają się od rządu większych nakładów na szkoły.

Jak informuje Business Insider, przedstawiciele samorządów lokalnych krytykują rząd i alarmują w sprawie braku stabilnego finansowania szkół. Uważają oni, że rząd przerzuca na władze lokalne rosną koszty funkcjonowania szkół, podwyżek dla nauczycieli i odpraw dla nich. Samorządy z różnych gmin w kraju uważają, że w ślad za decyzjami rządu nie idzie zwiększenie dotacji dla władz lokalnych, które są w świetle prawa odpowiedzialne za utrzymanie placówek szkolnych na swoim terenie.

Sześć organizacji zrzeszających przedstawicieli samorządów wspólnie zorganizowało konferencję prasową. Skrytykowali na niej politykę rządu, który na władze lokalne przerzuca coraz więcej wydatków związanych z oświatą, a zarazem proporcjonalnie nie zwiększa dotacji na te cele. Ich zdaniem różnica między wydatkami na szkoły a środkami przekazanymi przez rząd sięgnie w 2026 roku około 40 mld zł. Grzegorz Kubalski ze Związku Powiatów Polskich mówi: „Liczyliśmy, że w przyszłorocznym budżecie potrzeby oświatowe zostaną uwzględnione rzetelniej, ale niestety tak się nie stało”.

Zdaniem przedstawicieli władz lokalnych nowe decyzje rządu tylko pogłębiają problem. Uchwalone niedawno zmiany w Karcie Nauczyciela zwiększają np. wysokość odpraw dla nauczycieli. Grzegorz Cichy, burmistrz Proszowic i prezes Unii Miasteczek Polskich, wyliczył, że w jego niewielkiej gminie oznacza to dodatkowe wydatki w wysokości 2 milionów złotych w przyszłym roku, a rząd nie przekazuje stosownych środków.

Przedstawiciele samorządów coraz częściej postulują, aby całość wydatków na oświatę przejął budżet centralny.