Ratujcie hutę!

Ratujcie hutę!

Prezydent Chorzowa apeluje do władz państwa o uratowanie Huty Królewskiej.

Jak informuje „Kurier Chorzowski”, prezydent Chorzowa Szymon Michałek apeluje do Ministra Aktywów Państwowych o interwencję w sprawie Huty Królewskiej. Zakład działający przez ponad 220 lat postanowił zamknąć jego obecny właściciel – wielki koncern ArcelorMittal – pisaliśmy o tym tutaj. Prezydent Chorzowa apeluje, aby rząd podjął się ratowania zakładu tak, jak uczynił to wcześniej z Hutą Częstochowa. Oto cały list:

Szanowny Panie Ministrze,

Zamknięcie Oddziału Huta Królewska w Chorzowie to decyzja, która wstrząsnęła naszym miastem i całym regionem. Uderza ona bezpośrednio w pracowników, a symbolicznie – w historyczne dziedzictwo Chorzowa. To niezwykle trudny moment dla naszego miasta, tym bardziej że przypada on w czasie wymagającym wzmacniania, a nie ograniczania krajowych zdolności przemysłowych, szczególnie w świetle obecnej sytuacji geopolitycznej.

Huta Królewska, działająca niemal nieprzerwanie od 1802 roku, współtworzyła fundamenty gospodarcze Górnego Śląska i przez pokolenia była jednym z filarów rozwoju Chorzowa. To zakład, który dał początek naszemu miastu – od jego nazwy „Königshütte”, a następnie „Królewska Huta”, po kształtowanie lokalnej tożsamości i życia społecznego. Jej zamknięcie oznacza utratę unikalnych kompetencji produkcyjnych oraz istotnej części krajowej infrastruktury hutniczej.

W obecnych warunkach geopolitycznych każdy taki ubytek stanowi realne osłabienie bezpieczeństwa państwa.

Przykład Huty Częstochowa pokazuje, że państwo potrafi skutecznie reagować w sytuacjach zagrożenia dla zakładów o strategicznym znaczeniu. Wpisanie jej na listę podmiotów podlegających ochronie państwa, objęcie nadzorem MON oraz zorganizowanie przejęcia i wznowienia produkcji przez Węglokoks – spółkę Skarbu Państwa – doprowadziły do uratowania miejsc pracy i przywrócenia stabilnej działalności zakładu. Ten model okazał się skuteczny i pokazał, że odpowiedzialna interwencja państwa może odwrócić negatywne tendencje oraz odbudować kluczowe zdolności przemysłowe.

W związku z tym zwracam się do Pana Ministra z apelem o:

• pilne włączenie Ministerstwa Aktywów Państwowych w rozmowy z ArcelorMittal,

• rozważenie objęcia Huty Królewskiej ochroną państwa, analogicznie do działań podjętych wobec Huty Częstochowa,

• analizę możliwości interwencji kapitałowej lub organizacyjnej, która zatrzymałaby proces likwidacji zakładu.

Panie Ministrze, dziś ważą się losy nie tylko pracowników Huty Królewskiej, lecz części krajowych kompetencji hutniczych, których odbudowa po likwidacji zakładu byłaby niezwykle trudna i długotrwała. Każdy ubytek w krajowej produkcji stali ogranicza nasze możliwości reagowania w sytuacjach kryzysowych, a w obecnych realiach geopolitycznych utrzymanie stabilnej, rozproszonej i bezpiecznej infrastruktury przemysłowej ma znaczenie dla całego państwa. Wierzę, że Pana zaangażowanie oraz instrumenty pozostające w gestii Ministerstwa Aktywów Państwowych mogą pomóc zatrzymać ten proces i zapobiec stratom, które odczułby zarówno Chorzów, jak i polska gospodarka.

Deklaruję pełną gotowość do podjęcia rozmów z Panem Ministrem oraz z władzami spółki ArcelorMittal w sprawie możliwych dalszych działań i weryfikacji podjętych decyzji, tak aby ograniczyć negatywne skutki obecnej sytuacji i zachować potencjał przemysłowy regionu.

Dział
Aktualności
Wcześniej informowaliśmy o…

Tysiąc etatów mniej

Tysiąc etatów mniej

Wielki koncern telekomunikacyjny zapowiada masową likwidację etatów.

Polski oddział korporacji telekomunikacyjnej Orange zapowiedział w swoim komunikacie dla mediów, że w latach 2026-2027 przeprowadzi wielką redukcję etatów. W ramach tzw. programu dobrowolnych odejść planuje on pozbyć się 1000 zatrudnionych. Oznacza to redukcję załogi firmy aż o 12%.

W ramach programu przewidziano odprawy dla rezygnujących z pracy w tej firmie. Ich wysokość wynegocjowano ze związkami zawodowymi. Cały budżet programu wynosi 150 mln, co daje średnio 150 tys. zł na każdą osobę, która zdecyduje się zrezygnować z pracy w tym telekomie.

Masowa likwidacja cywilizacji

Masowa likwidacja cywilizacji

Do końca roku ma zniknąć kilkadziesiąt oddziałów położniczo-ginekologicznych.

Jak informuje „Dziennik Gazeta Prawna”, rząd Tuska zaplanował „czasowe zamknięcie” kilkudziesięciu oddziałów szpitalnych, przede wszystkim położniczo-ginekologicznych. To „sposób” na finansową zapaść systemu ochrony zdrowia za rządów liberałów.

Największe uderzenie likwidatorów ma dotyczyć oddziałów położniczo-ginekologicznych. Motywowane jest to niską liczbą urodzeń, co przekłada się na deficyt takich oddziałów. Szczególnie zagrożone są placówki w mniejszych miastach, głównie w województwach podkarpackim, łódzkim, wielkopolskim i podlaskim.

Zamiast nich mają działać „punkty rodzenia” przy szpitalnych oddziałach ratunkowych lub izbach przyjęć. Dyżurować tam miałaby położna, która odbierze poród lub podejmie decyzję o przewiezieniu ciężarnej kobiety do szpitala specjalistycznego – po likwidacji wielu oddziałów będzie to daleki przejazd.

Czy wybuchnie strajk?

Czy wybuchnie strajk?

Rozpoczęło się referendum strajkowe w dużej sieci handlowej.

Jak informuje Polska Agencja Prasowa, może dojść do strajku w sieci Stokrotka. Ta sieć handlu spożywczego posiada w Polsce niemal 1000 placówek i należy do kapitału litewskiego. Po długim i bezowocnym sporze z zarządem sieci związki zawodowe przystąpiły do kolejnej fazy walki o podwyżki wynagrodzeń.

Z początkiem grudnia ruszyło wśród pracowników referendum strajkowe. – „Referendum jest wynikiem braku porozumienia z zarządem w procedurze sporu zbiorowego. Na etapie rokowań i mediacji ze strony pracodawcy nie padła żadna propozycja” – powiedziała Polskiej Agencji Prasowej Alicja Symbor, przewodnicząca „Solidarności” w Stokrotce.

Związki zawodowe domagają się przede wszystkim dwóch zmian. Chcą 800 zł brutto podwyżki dla każdego pracownika, motywując to niskimi zarobkami, nie nadążającymi za wzrostem kosztów życia. Oczekują także zwiększenia zatrudnienia. Ich zdaniem obsada sklepów jest za mała, w wielu placówkach wynosi tylko 7 osób, co nie pozwala na prowadzenie normalnej obsługi, realizowanie urlopów, brania zwolnień lekarskich w przypadku choroby itp. Według związkowców, w niektórych marketach do obsady na dwóch zmianach musi wystarczyć siedem osób, włącznie z kadrą kierowniczą.

Referendum trwa od 1 grudnia i zakończy się 31 maja – ze względu na rozproszoną strukturę zatrudnienia odbywa się ono w formule online. Wedle prawa musi w nim wziąć co najmniej 50% zatrudnionych, aby było wiążące. Jeśli zostanie osiągnięta wymagana frekwencja, a głosujący opowiedzą się za strajkiem, będzie możliwe legalne przerwanie pracy.

Zdjęcie w nagłówku tekstu: Autorstwa Warszawska róg Szerokiej w Tomaszowie Mazowieckim, w województwie łódzkim. PL, EU. CC0 – Praca własna, Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=82835146