Niesprawiedliwość na skrzyżowaniu
Jeszcze w połowie lat 20. właściciele samochodów rekrutowali się niemal wyłącznie spośród bogatych, zaś opinia publiczna postrzegała przechodniów potrącanych przez kierowców jako ofiary nieodpowiedzialnych zachowań uprzywilejowanej elity. Jednak gdy posiadanie auta umasowiło się, klasowy aspekt projektowania dróg uległ rozmyciu. Oczywiście nawet w szczycie powojennej masowej prosperity nie każdy mógł pozwolić sobie na auto. Ale w połowie XX w. ubodzy piesi chronieni byli przed najgorszymi skutkami nowego sposobu projektowania dróg. Ich domy zgrupowane były w starych śródmiejskich dzielnicach, gdzie chodzili ulicami zaplanowanymi przed nastaniem epoki masowej motoryzacji. Dzisiejsi ubodzy mieszkańcy przedmieść pozbawieni są tej skromnej ochrony. Cały ciężar 90 lat inżynierii stawiającej samochód na pierwszym miejscu spada na nich, gdy wychodzą i powracają do swych rozpadających się kompleksów mieszkaniowych i starzejących się szeregowców. Dalekie marsze do głównej drogi, ryzykowne sprinty w poprzek szerokich tras szybkiego ruchu oraz wyczekiwanie na niebezpiecznie usytuowanych przystankach autobusowych – oto ich codzienna rutyna.