Królestwo politycznej imitacji
Reżim hybrydowy to autorytaryzm na nowym etapie historii. Wiadomo, na czym polega różnica między reżimem autorytarnym a totalitarnym: pierwszy wzmacnia w obywatelach bierność, a drugi – mobilizację. Reżim totalitarny wymaga uczestnictwa: kto nie maszeruje i nie śpiewa, ten jest nielojalny. Reżim autorytarny na odwrót – przekonuje poddanych, by zostali w domu. Kto zbyt energicznie maszeruje i zbyt głośno śpiewa, ten jest podejrzany, bez względu na ideologiczną treść pieśni i kierunek marszu. Reżimy hybrydowe powstają głównie w krajach zasobnych w złoża naturalne, nazywanych czasem petropaństwami (ale zasobem, z którego się utrzymują, nie musi koniecznie być ropa). Są to reżimy, którym pieniądze dostają się za nic: nie wskutek pracy narodu, lecz ze złóż naturalnych. Ludność reżimom hybrydowym tylko przeszkadza i stwarza dodatkowe zagrożenie dla ich tajnego marzenia, jakim jest niezmienność władzy. Z tego powodu reżim obawia się każdej mobilizacji: nie posiada on bowiem instytucji służących zagospodarowaniu obywatelskiej aktywności i zaangażowania. Reżim hybrydowy stara się wykonać swoje główne zadanie – zapewnić niezmienność władzy – za cenę względnie niskiego poziomu przemocy. Nie dysponuje on ani moralnym kapitałem monarchii, ani aparatem represji totalitaryzmu. Nie da się wprawić w ruch „koła zamachowego represji” bez czynnego udziału obywateli. Ale obywatele reżimów hybrydowych nie chcą w niczym uczestniczyć. Charakterystyczne, że propaganda w reżimach hybrydowych nikogo nie mobilizuje, tylko łączy obywateli na gruncie bierności.