Miejska spirala zadłużenia
Od lat władze Warszawy udają, że kiedy kamienica trafi w prywatne ręce, lokatorzy przestają być lokatorami komunalnymi, a miasto nie ma wobec nich żadnych zobowiązań. Co to oznacza dla zadłużonych lokatorów? Jeśli podpiszą wniosek o restrukturyzację, czyli w praktyce uznają swój dług, a ich mieszkanie znajdzie się w kamienicy, która zostanie zwrócona, nie tylko stracą dach nad głową, ale zostaną z trudnym do spłacenia obciążeniem finansowym. Warto przypomnieć, że zadłużenia okresowe (takie jak czynsz) przedawniają się po trzech latach. Może się zatem okazać, że lokator poprzez ugodę zwiększy, a nie zmniejszy swój potencjalny dług, bowiem podpisanie porozumienia oznacza uznanie również długów przedawnionych. Stygmatyzacja osób zadłużonych, to nie tylko brak wrażliwości społecznej, ale też świadomy czarny PR, przydatny w musztrowaniu lokatorów i reszty społeczeństwa. Lokatorzy komunalni są bowiem zaprzeczeniem istniejącego porządku, który polega na „uczciwym spłacaniu kredytów hipotecznych”. Płacenie czynszów niższych niż „rynkowe” jest rebelią, która zagraża planom dalszego rozwoju mieszkalnictwa w stylu pańszczyźnianym. Dlatego logiczna i konsekwentna polityka miejska polega na wmawianiu opinii publicznej, że mieszkanie musi być drogie – zarówno to na wynajem, jak i na własność, a lokator komunalny to odpad poprzedniego systemu.