Sztuczki poprawiające życie ubogim i żyjącym bez celu
Późny kapitalizm jest jak nasze życie uczuciowe: oglądane przez filtr na Instagramie wygląda dużo mniej ponuro. Powolny rozpad umów społecznych sprawił, że pojawiły się tematy zastępcze w postaci nowoczesnej manii zdrowego odżywiania, eko-stylu życia, osobistej odpowiedzialności za cały świat oraz wezwań w rodzaju „mocno pokochaj samego siebie”. Taka wizja rzeczywistości zmusza nas do wiary, że być może, chociaż istnieje wiele dowodów na to, iż to nieprawda, nasza egzystencja stanie się pełna i znacząca dzięki utrzymywaniu pozytywnego podejścia, podążaniu za własnym przeznaczeniem oraz robieniu ćwiczeń rozciągających, podczas gdy świat płonie. Im gorzej bowiem wygląda sytuacja gospodarcza i im wyżej podchodzą wody powodzi spowodowanych przez globalne ocieplenie, tym bardziej dysputa publiczna zwraca się w kierunku opiewania indywidualnego spełniania się jednostek – w desperackiej próbie zapewnienia nas, że nadal mamy jakąś kontrolę nad własnym życiem. Blogerzy i blogerki wciskają setkom tysięcy obserwujących ich profile, że wolność ma wygląd białoskórej kobiety, która uprawia samotnie jogę na plaży. Pod takimi obrazkami możemy przeczytać podpisy w rodzaju: „Im bardziej kochasz samego siebie, tym bogatszy się stajesz”. To urocze stwierdzenie – ale kamienicznicy i deweloperzy nie pobierają czynszu w walucie, jaką ma być „miłość do samego siebie”. Samotna praca nad „dbaniem o siebie”, podczas gdy świat ma się zmienić bez naszego udziału, to ubogi substytut wspólnej walki. Kiedy jesteśmy zmęczeni i wypaleni stawaniem na pierwszej linii ognia w walce politycznej, naprawdę irytujące jest usłyszeć, że powinniśmy się więcej uśmiechać i jadać więcej razowych produktów.