Świńska klasa
Ci, którzy pozostają na obrzeżach brytyjskiego krajobrazu politycznego, skupiać się będą na kluczowym w ich mniemaniu detalu – na fakcie, że przywódca kraju należącego do grupy G8 współżył z martwą świnią – ponieważ ich to bawi. Chodzi o kwestie klasowe. Przyjaźnie i sojusze, wykute nad wódką w tajnych stowarzyszeniach potężnych bogatych dzieciaków, determinują później ich kariery zawodowe, a owi młodzi ludzie zyskują dostęp do najwyższych szczebli drabiny w społeczeństwie brytyjskim. Strukturalna funkcja takiego działania to umowa wzajemnej gwarancji ich zniszczenia pomiędzy władcami jutra – ja znam twoje sekrety, ty znasz moje, więc po prostu pozostańmy po tej samej stronie, dobrze? To nie były, jak niektórzy mówią, po prostu głupawe żarty młodych chłopaków. Nie były, bo takie sekrety są trzymane w tajemnicy przez sprawujących władzę ludzi po to, by mieć innych sprawujących władzę ludzi pod kontrolą. Tego typu układ jest antytezą demokracji. Jest także przeciwieństwem merytokracji, którą głoszą. Nie tylko dlatego, że bogaci chłopcy łatwo wspinają się na szczyt – o tym już wcześniej wiedzieliśmy – ale i dlatego, że brzydki, mały skandal Davida Camerona odpowiada na podejrzenia, jakie żywiło wiele osób: że w brytyjskim społeczeństwie nie zostajesz premierem, ponieważ jesteś utalentowany i ciężko pracujesz. Nie zostajesz nim nawet, ponieważ jesteś bogaty. Dostajesz się na to stanowisko dzięki terroryzowaniu bezdomnych i współżyciu ze świnią, i rytuały te dają ci władzę, bowiem okazałeś swoim koleżkom-oligarchom bezwzględne, żałosne posłuszeństwo.