Kto zablokował bezpłatną pomoc prawną?
Nigdy jeszcze żadna usługa, którą oferowała nasza fundacja, nie miała takiego „obłożenia” (używając języka rynkowego), jak możliwość spotkania z prawnikiem lub choćby doradcą. Dla osób dysponujących 200-300 zł miesięcznie na wszystkie wydatki, opłata 100 zł, jakiej życzy sobie prawnik za napisanie pisma do komornika, stanowi barierę nie do przejścia. Z poradniami nie trzeba się reklamować – w przeciwieństwie do wielu usług finansowanych z środków unijnych, długa kolejka oczekujących pojawia się właściwie natychmiast. Byliśmy szczęśliwi, gdy usłyszeliśmy w exposé premier Kopacz, zapowiedź dofinansowania bezpłatnej pomocy prawnej. Uwierzyliśmy, że ktoś wreszcie tych ludzi zauważył. I nagle – grom z jasnego nieba – stało się coś zupełnie przeciwnego: ktoś metodami biurokratycznymi zablokował możliwość świadczenia bezpłatnych porad osobom niebędącym klientami ośrodków pomocy społecznej. Ktoś postanowił zablokować poradnictwo prowadzone przez organizacje pozarządowe. Pieniądze, które obiecała Ewa Kopacz, mają zasilić samorządy i korporacje prawnicze. Nie wierzę, że to zwykła głupota, nie wierzę, że urzędnicy nie rozumieli, co chcą zablokować – za dużo „grubych misiów” pasie się na faktycznym braku równości wobec prawa, którą gwarantuje Konstytucja.