Przywróćmy kasjerce uśmiech

Z rozmawia ·

Przywróćmy kasjerce uśmiech

Z rozmawia ·

Niedawno ruszyła kampania społeczna „Uśmiechnięta Kasjerka”, mająca na celu poprawę warunków pracy i płacy pracowników handlu, wspierana przez „Obywatela”. O sytuację pracowników sieci handlowych, a także o samą akcję, spytaliśmy Krzysztofa Zgodę z Działu Rozwoju NSZZ „Solidarność”, koordynatora kampanii.

* * *

„Solidarność” od dłuższego czasu angażuje się w działania na rzecz poprawy warunków zatrudnienia w super- i hipermarketach. Jak obecnie kształtują się płace w tym sektorze?
Krzysztof Zgoda: Wiele zależy od stanowiska. Nieco inna jest sytuacja kasjerki, pracownika magazynów oraz osoby wykładającej towar na półki. Generalnie jednak wszystkie te prace, bardzo ciężkie i wbrew pozorom wymagające sporych umiejętności, są niestety nadal bardzo słabo opłacane. Pensje pracowników sieci handlowych oscylują wokół 1300-1500 zł brutto.

A jak wyglądają warunki pracy?
K. Z.: Sytuacja wygląda różnie w zależności od sieci. Trzeba zwrócić uwagę na fakt, że od pracowników handlu wymaga się wyjątkowo dużej komunikatywności i cierpliwości. Jest to sektor usług, gdzie dobra relacja z klientem jest podstawą sukcesu. Osoba pracująca w sklepie powinna być uprzejma i uśmiechnięta – tego się od niej oczekuje. Tymczasem niełatwo o uśmiech, gdy wykonuje się ciężką pracę fizyczną. Kasjerki muszą bowiem nierzadko dźwigać ciężki towar, często brakuje odpowiednich wózków, którymi można by przewozić produkty. Powszechne są przypadki, gdy przełożeni wymagają od pracownika coraz większego wysiłku, nie biorąc pod uwagę jego podstawowych potrzeb, np. prawa do odpoczynku w trakcie pracy, czy przerwy chociażby na skorzystanie z toalety. Czasem nie ma nawet miejsca odpowiedniego do tego, by odpocząć, zjeść drugie śniadanie.
Moim zdaniem poważnym, jeśli nie najpoważniejszym problemem, jeśli chodzi o warunki pracy w dużych sieciach handlowych, jest respektowanie życia prywatnego zatrudnionych. Pracownicy często nie wiedzą, o której skończą pracę w danym dniu. Zdarza się, że bez wcześniejszego uprzedzenia słyszą od przełożonego, że nie przyszła kolejna zmiana i muszą zostać dodatkowe dwie godziny. Pracownikowi trudno w takiej sytuacji zaplanować swoje prywatne życie. Nie mam tutaj na myśli tylko rozrywki w czasie wolnym, ale także czas dla rodziny, na opiekę nad dziećmi, przygotowanie pociechy do szkoły czy codzienne obowiązki domowe.
Nieprzestrzegane są także limity czasu pracy. Pracownik musi się dostosować do wymagań pracodawcy, w drugą stronę to nie funkcjonuje: szefowie nie chcą nawet słuchać o indywidualnych potrzebach pracowników. Kierownictwo ma zwykle na uwadze prawie wyłącznie zysk. Oczywiście od reguły zawsze istnieją wyjątki, wszystko zależy tutaj od ludzi zajmujących konkretne stanowiska – od postawy poszczególnych kierowników czy wicedyrektorów. Jednocześnie bardzo ważne jest, czy dana firma chce prowadzić dialog z pracownikami. NSZZ „Solidarność” przeprowadził dwa miesiące temu badania na próbie tysiąca osób. Okazało się, że ponad 50 proc. pracowników handlu jest niezadowolonych ze swoich warunków pracy. Wyniki mówią same za siebie.

Jak wygląda poszanowanie przepisów BHP?
K. Z.: W miejscu pracy są potrzebne różne rozwiązania zabezpieczające przed wypadkiem. Firmy deklarują brak nieprawidłowości w tym zakresie, natomiast gdy rozmawiamy z pracownikami, to okazuje się, że różnie z tym bywa. Sytuacja zależy od miejsca, trzeba brać pod uwagę poszczególne sklepy, nawet nie sieci, dlatego nie chcę podawać konkretnych nazw. Na pewno można natomiast powiedzieć, że w supermarketach powszechne są braki zabezpieczeń antypoślizgowych na drabiny, odpowiednich wózków do wożenia towarów czy oparć do krzesełek przy kasach. Dyrektorzy sami z siebie rzadko uzupełniają braki. Wynika to ze zwykłej oszczędności, unikania dodatkowych kosztów – za wszelką cenę. Myślę, że mogą mieć także obawy, że zamówienie narzędzi spotka się z niezadowoleniem zarządu.
Jako związkowcy chcemy doprowadzić do równowagi pomiędzy wydatkami na niezbędne urządzenia zabezpieczające i dobry sprzęt do pracy, a zyskiem firmy. Dlatego dążymy do zmiany aktualnego stanu rzeczy, chcemy, by normy były przestrzegane. Niestety, póki pracownicy nie mają swoich reprezentantów, w postaci struktur związkowych w poszczególnych sklepach, pilnowanie szefów sieci pod kątem przestrzegania przepisów BHP przypomina loterię.

Zasygnalizował Pan istnienie trudności w zakładaniu i funkcjonowaniu związków zawodowych w placówkach handlu wielkopowierzchniowego.
K. Z.: Znów, wiele tu zależy od polityki poszczególnych firm. Najczęściej gdy powstaje związek zawodowy, to zarząd toleruje ten fakt, choć niechętnie. Niechęć objawia się najczęściej brakiem zrozumienia pracowników oraz brakiem gotowości do prowadzenia dialogu z nowo powstałą organizacją. Niewiele firm zezwala na swobodne rozmowy związkowców z zatrudnionymi, argumentując, że to przeszkadza w pracy. Gdy proponujemy rozmowę w trakcie przerw, w odpowiedzi dowiadujemy się, że w ten sposób będziemy przeszkadzać w przerwie… W większości przypadków firmy nie pozwalają na swobodny kontakt, traktując dialog w miejscu pracy jedynie jako frazes. W krajach „starej Unii” związkowcy mogą swobodnie kontaktować się z pracownikami.
Uzwiązkowienie pracowników handlu istotnie się różni w zależności od sieci. Dla przykładu, w dziewięćdziesięciu na sto największych hipermarketów Tesco mamy swojego przedstawiciela, natomiast w przypadku Biedronki, posiadającej ok 1,5 tys. punktów – sklepy, w których znajdziemy członków związku, stanowią znikomy procent. Jest to równoznaczne z faktem, że w razie potrzeby pracownicy nie mają tam do kogo przyjść i powiedzieć o swoim problemie.
Posiadamy struktury związkowe w większości sieci, choć niestety nie we wszystkich placówkach; skupiamy ponad 6 tys. pracowników. Żaden inny związek nie zrzesza aż tylu pracowników handlu, jednak to nadal dopiero początek drogi. Liczba członków stale rośnie, liczymy na to, że będzie rosła szybciej, przez co pracownicy będą mieli większe szanse na skuteczne działanie, pokonanie przeszkód i rozwiązanie problemów. Dążymy do tego, by w każdej placówce handlowej funkcjonował związek zawodowy, by wiedza o nim była powszechna i by pracownicy przychodzili z problemami do swoich przedstawicieli.

W jaki sposób pomagacie pracownikom rozwiązywać ich problemy?
K. Z.: Ponownie odpowiem: jest z tym różnie w różnych sieciach. W Tesco zazwyczaj udaje się bolączki pracowników „przegadać” i dojść do porozumienia. Z kolei np. w Realu zdarzają się problemy już z samym założeniem związku i nawet na poziomie centrali ciężko je rozwiązać. Odbywają się spotkania, ale według naszych działaczy niewiele one przynoszą.
Zdecydowanie jest jeszcze przed nami długa droga, zanim znane sieci zaczną u nas funkcjonować podobnie, jak na Zachodzie, zanim możliwe będzie np. branżowe porozumienie określające czas pracy, wysokość pensji na określonych stanowiskach, drogę awansu, obowiązki, ale i prawa pracowników. Oczywiście obowiązują regulaminy pracy oraz wynagradzania, ale są one bardzo ogólne.
Na marginesie warto dodać, że nierzadko zdarza się, iż mechanizmy motywowania wprowadzane przez sieci handlowe, w praktyce oferują pracownikom iluzoryczne korzyści. Przykładowo, powiedziane jest, że jeśli „przerzucisz” przez kasę określoną ilość towaru o określonej cenie, uzyskasz premię. Ustanowione progi są jednak na tyle trudne do osiągnięcia, że dodatkowe uposażenie okazuje się czysto teoretyczne.

Na zakończenie proszę opowiedzieć o akcji „Uśmiechnięta Kasjerka”.
K. Z.: Uśmiechnięta kasjerka to symbol pracownika handlu. To konkretne stanowisko pracy jest wizytówką marki, jako że klient najczęściej ma kontakt z kasjerami. Mają być oni uśmiechnięci, gdyż tego oczekują od nich klienci oraz pracodawcy. Naszym celem jest zapewnienie zatrudnionym w handlu autentycznego zadowolenia z pracy; chcemy, aby uśmiech kasjerek był szczery. Wiele zależy tutaj od relacji w pracy, atmosfery, formy podejmowanej rozmowy (np. czy przełożeni krzyczą, czy też wyjaśniają swój punkt widzenia „na spokojnie”). Druga część leży po stronie klientów i tego, jak oni odnoszą się do obsługi sklepów, czy pamiętają, że po drugiej stronie stoi człowiek, któremu należy się szacunek. Tu jest nieco lepiej, większość klientów szanuje pracowników.
Wreszcie, wiele zależy od samych pracowników, którzy muszą przede wszystkim odważyć się powiedzieć, że nie zgadzają się na pewne rozwiązania. Muszą zapomnieć o strachu i zapisać się do związku. Wolność nie oznacza, że każdy sam robi swoje. Wolność to samodzielne podejmowanie decyzji, ale w grupie można więcej zdziałać. Dlatego warto się solidaryzować, nawiązywać współpracę z innymi, by lepiej artykułować swoje problemy; grupa jest bardziej i szybciej zauważalna. Choć zdarzają się przypadki, że po przystąpieniu do związku pracownicy są zwalniani, silnie zorganizowana grupa do tego nie dopuści. Strach paraliżuje, jeżeli ludzie będą się bali, to nie zrobią ani kroku naprzód. Muszą zaryzykować i podjąć próbę zmiany, a im więcej osób zaryzykuje, tym powodzenie takich dążeń będzie większe. W ogóle jako społeczeństwo musimy się nauczyć obywatelskiej postawy, odważyć się realizować działania, które służą wszystkim. Tu ciekawostka: „przeciętny szef” należy średnio do 1,5 organizacji, a „statystyczny Polak” – do 0,2.
W ramach naszej akcji uruchomiono infolinię (800-800-811) dla pracowników super- i hipermarketów, dzięki której zainteresowane osoby mogą się dowiedzieć, jak poprawić swoje warunki pracy. Utworzono również stronę internetową www.usmiechnietakasjerka.pl, za pośrednictwem której można poprzeć akcję; zachęcam wszystkich czytelników „Obywatela”, by zrobili to bezpośrednio po lekturze tego wywiadu. Mamy także swój profil na Facebooku – zapraszamy do dyskusji.
Dostajemy wiele maili z pytaniami od pracowników konkretnych sieci. Poza samą odpowiedzią na list, przekazujemy uzyskane informacje do naszego związku działającego w określonej sieci, czy w regionie. Następnie nasi działacze kontaktują się z pracownikami, którzy zdecydowali się do nas napisać. Rozmawiają o konkretnych kłopotach, starają się w bezpośrednich negocjacjach z zarządami firm doprowadzić do poprawy warunków pracy.

Rozmawiała Marlena Wajszczyk, 13 lipca 2010 r.
Dział
Wywiady
komentarzy
Przeczytaj poprzednie