Samorząd pracy chronionej
Samorząd pracy chronionej
Polski model kapitalizmu generuje coraz większe bezrobocie i brak dostatecznej liczby miejsc pracy. Niektóre samorządy, mając świadomość problemu, próbują wypełnić tę lukę i wesprzeć najsłabszych mieszkańców.
W Polsce od wielu lat państwo wykazuje znikomą aktywność w zakresie tworzenia miejsc pracy lub pomocy osobom, które chcą wyjść z bezrobocia. Bardzo często wynika to z wyznawanej na szczeblach władzy ideologii neoliberalnej, głoszącej, że odpowiednią liczbę etatów może zagwarantować tylko rynek, a państwo i samorządy nie powinny w to ingerować. Kłam tym teoriom zadają realia. Istniejące od lat wysokie bezrobocie skutkuje tym, że coraz więcej ludzi wyjeżdża, by szukać zatrudnienia w innych krajach. Efekty już teraz są widoczne – malejąca liczba obywateli, a co za tym idzie, zmniejszające się wpływy z podatków.
Te problemy są szczególnie widoczne na tzw. peryferiach Polski, czyli w mniejszych miejscowościach, powiatach lub gminach, skąd mieszkańcy emigrują nie tylko za granicę, ale również do większych ośrodków w kraju. Dlatego przedstawiciele kilku samorządów, na przekór panującym tendencjom, zainicjowali działania mające na celu tworzenie miejsc pracy, aby przynajmniej częściowo ograniczyć migrację mieszkańców „za chlebem” oraz zmniejszyć skalę lokalnych problemów społecznych.
Spółdzielcza Łomża
Krzysztof Kozicki to człowiek, który posiada spory wkład w to, że powiat łomżyński może poszczycić się wyjątkowo dużą jak na polskie realia liczbą spółdzielni socjalnych. Pełniąc tam funkcje starosty i wicestarosty powiatowego, zdawał sobie sprawę z trudnej sytuacji pracowników. – Gwałtowne zmiany społeczno-gospodarcze, jakie miały miejsce w całej w Polsce w ciągu ostatnich 20 lat, sprawiły, że ogromna grupa osób znalazła się na marginesie. Powstało zjawisko wykluczenia społecznego dotychczas nieznane władzom samorządowym. Jednostki wykluczone nie były w stanie przystosować się do życia w gospodarce rynkowej – ocenia Kozicki.
Rozwiązania tych problemów w regionie łomżyńskim postanowił poszukać przy pomocy metod tzw. ekonomii społecznej. – Wcześniej pracowałem w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie, co pozwoliło mi zrozumieć problemy osób wykluczonych i wykorzystać tę wiedzę, gdy zacząłem pełnić funkcję starosty łomżyńskiego. Widziałem, że tradycyjne formy pomocy społecznej nie przynoszą zamierzonych skutków i nie powodują jakościowych zmian. Oferowane przez urząd pracy zasiłki i zapomogi pomagają przeżyć osobom bezrobotnym, ale nie mają wpływu na zmianę ich sytuacji zawodowej i społecznej. Dostrzegłem w ekonomii społecznej szansę na faktyczne „przywrócenie” tych osób do życia w zbiorowości. Dlatego Starostwo Powiatowe w Łomży od kilku lat aktywnie poszukuje nowych rozwiązań, niekonwencjonalnych działań pomagających aktywizować osoby wykluczone społecznie i zawodowo – twierdzi Kozicki. W 2006 r. starostwo przystąpiło do budowania partnerstwa w zakresie ekonomii społecznej wśród instytucji, przedsiębiorców, ośrodków szkolenia oraz organizacji pozarządowych. Utworzone podmioty ekonomii społecznej w postaci spółdzielni socjalnych, Centrum Integracji Społecznej i prowadzone warsztaty terapii zajęciowej doprowadziły do powstania kilkuset miejsc pracy i w związku z tym powrotu na rynek osób dotychczas długotrwale bezrobotnych.
Początki nie były łatwe. Pierwsza spółdzielnia socjalna, która powstała w Łomży dla podopiecznych Centrum Integracji Społecznej, niestety nie przetrwała. Stało się tak pomimo wsparcia ze strony Kozickiego (wówczas starosty), który przyczynił się do tego, że placówce przyznano pieniądze z puli środków przeznaczonych na aktywną walkę z bezrobociem. Klęska placówki bynajmniej nie zniechęciła starosty do podejmowania kolejnych prób. W 2009 r. ze środków Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki zainicjowano projekt „Spółdzielnia socjalna moją szansą na pracę”, dzięki któremu powstały dwa podmioty – Awans i Info Card. Obie spółdzielnie prowadzą działalność typu call center. Awans obsługuje jedną ze znanych firm telekomunikacyjnych, natomiast Info Card zajmuje się telefoniczną obsługą klientów firm z terenu całego kraju. Projekt był skierowany do 15 osób. Uzyskały one dofinansowanie na założenie spółdzielni. Wcześniej przyszli spółdzielcy odbyli wielomiesięczne kursy przygotowujące ich do prowadzenia przedsiębiorstwa społecznego. Obie spółdzielnie prosperują dobrze po dzień dzisiejszy i zatrudniają w sumie około pięćdziesięciu pracowników.
W międzyczasie do Powiatowego Urzędu Pracy w Łomży zgłosiło się pięć kobiet, które zostały zwolnione z niewielkiej firmy szewsko-obuwniczej. Znalazły się w bardzo trudnej sytuacji, bo na lokalnym rynku pracy niewiele jest ofert w tej branży. Sposobem na „nowe życie” stało się dla nich założenie spółdzielni socjalnej „Alexis”, która świadczy usługi krawieckie. Pomogli im w tym pracownicy PUP. – Przede wszystkim każda z pań dostała dotację wynoszącą czterokrotność średniej pensji, która przysługuje każdej nowo zakładanej spółdzielni socjalnej. Zapewniliśmy im również refundację składek ZUS-owskich. Popieramy powstawanie podmiotów ekonomii społecznej, dlatego panie mogą liczyć na nasze stałe wsparcie. Gdy jakiś czas temu brały kredyt, wstawiłem się za nimi w banku. Ponadto gdy ostatnio wystosowały prośbę do władz miasta o przeniesienie spółdzielni w miejsce, które jest bardziej przestronne, a więc lepiej przystosowane do warunków produkcji, zwróciłem się do Prezydenta Łomży o życzliwe potraktowanie, szczególnie jeśli chodzi o ustalenie wysokości czynszu – mówi dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy, Mieczysław Bieniek. W tej sprawie za spółdzielcami wstawił się również wicestarosta, co w efekcie sprawiło, że spółdzielnia funkcjonuje obecnie już w innym, dogodniejszym miejscu.
Wsparcie władz i instytucji lokalnych było szczególnie istotne, gdyż pierwszy rok działania spółdzielni wiązał się ze znacznymi wydatkami oraz dużą niepewnością. – Jesteśmy otwarci na współpracę i pomoc osobom, które chcą zakładać spółdzielnie socjalne, bo wiemy, jak bardzo niekorzystna jest obecnie sytuacja na rynku pracy. Oprócz dotacji i refundacji składek ZUS-owskich wspomagamy spółdzielnie stażami i ofertami prac interwencyjnych – podkreśla dyrektor Bieniek.
Projekt „Spółdzielnia socjalna moją szansą na pracę” nie był jedyną inicjatywą zainicjowaną przez starostwo w celu tworzenia etatów w sektorze ekonomii społecznej. Obecnie trwa realizacja kolejnego projektu: „Spółdzielnia socjalna – szansą na lepsze jutro”. Dzięki środkom przeznaczonym na jego realizację w styczniu bieżącego roku w Łomży uruchomiono spółdzielnię socjalną „Netlajt”, w ramach której funkcjonują sklep komputerowy oraz serwis techniczny. W sumie dzięki projektom Starostwa Powiatowego oraz pomocy udzielanej przez inne instytucje w powiecie łomżyńskim powstało aż 9 spółdzielni socjalnych. – Spółdzielnie są u nas już trwałym elementem krajobrazu gospodarczego. Powstało kilka partnerstw na rzecz ekonomii społecznej, pracujemy także nad klastrem podmiotów tego sektora. Ekonomię społeczną w naszym powiecie tworzą ludzie, którzy angażują się w nietypowe przedsięwzięcia, przecierają nowe szlaki i wyszukują nisze dla swoich działań. To ciężka praca, pełna wzlotów i upadków, ale wysiłków zakończonych sukcesem jest całkiem sporo – podsumowuje Kozicki.
Starostwo przeznacza również duże środki finansowe z funduszy unijnych na inne działania w celu poprawy sytuacji bezrobotnych. Organizowane są dla nich m.in. szkolenia przygotowujące do zawodów, które akurat są pożądane przez lokalne firmy, np. księgowego, kierowcy kat. C, operatora koparko-ładowarki itp. I choć Krzysztof Kozicki nie jest już starostą, to bakcyl ekonomii społecznej został w Łomży zaszczepiony na stałe.
Ekonomia solidarna z Czarnkowa
Kolejnym przykładem prowadzenia aktywnej polityki walki z bezrobociem jest gmina Czarnków w woj. wielkopolskim. Duża w tym zasługa Bolesława Chwarścianka, który pełni funkcję wójta od 1999 r. – Funkcjonujemy bardzo dobrze w ramach szerokiego porozumienia, tzw. Partnerstwa Ekonomii Społecznej Ziemi Czarnkowskiej, które łączy działania wójta, starostwa powiatowego, Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej oraz wielu innych instytucji, stowarzyszeń i spółdzielni socjalnych zainteresowanych pomaganiem osobom bezrobotnym. Partnerstwo zostało założone w 2009 r. Choć użyłem sformułowania „ekonomia społeczna”, to my jednak wolimy określenie „ekonomia solidarna”, czyli taka, która jest solidarna z ludźmi, ze społeczeństwem – tłumaczy Chwarścianek.
Zaczęło się od tego, że kilka lat temu władze gminy zdecydowały się na stworzenie Centrum Integracji Społecznej i Praktyk Kulturalnych. – W założeniu jest to projekt skierowany do osób długotrwale bezrobotnych. Praca z takimi osobami to spore wyzwanie, bo trudno jest przywrócić je na rynek pracy – przedsiębiorcy niechętnie je zatrudniają. W ramach CIS-u bezrobotni mogą bezpłatnie uczyć się zawodu poprzez korzystanie z warsztatów i kursów specjalistycznych (np. gastronomicznych lub zieleniarskich). Istnieje również możliwość zasięgnięcia porady profesjonalnego doradcy zawodowego. Ważną funkcją tej instytucji jest to, że ludzie bez pracy mogą się integrować, przebywać ze sobą, rozmawiać i nie zostają ze swoimi problemami sami. Do CIS-u można należeć przez rok – przez ten czas jego uczestnikom przysługują świadczenia integracyjne – mówi Chwarścianek. Centrum pomogło już wielu bezrobotnym, którzy dzięki wsparciu po jakimś czasie znaleźli zatrudnienie.
To jednak nie jedyne pomysły wójta na zmniejszenie bezrobocia. Gmina zasłynęła z wykorzystania klauzuli społecznych w przetargach. Choć zapis o klauzulach społecznych w prawie zamówień publicznych, który preferuje przedsiębiorstwa społeczne zatrudniające osoby wykluczone oraz niepełnosprawne, istnieje już od 2009 r., to nie jest on zbyt często wykorzystywany przez samorządy. Gmina Czarnków może natomiast w tym zakresie stanowić wzór do naśladowania. – Klauzule są świetnym sposobem na ograniczenie bezrobocia w regionach szczególnie nim zagrożonych. Stosujemy je w przypadku zamówień na drobne usługi. Z klauzul korzystają spółdzielnie socjalne z naszej gminy. Przykładem jest tutaj spółdzielnia „Słoneczko”, zajmująca się sprzątaniem mieszkań oraz świadczeniem usług opiekuńczych. Wygrała ona jeden z przetargów, który ogłosiła gmina. Bez klauzul społecznych nie byłoby to możliwe. W przetargach bardzo często zwycięża również Centrum Integracji Społecznej, które później zleca prace swoim podopiecznym – opowiada wójt.
Wspieranie spółdzielczości jest kolejną inicjatywą, której podejmują się władze Czarnkowa. Na terenie gminy od dwóch lat dobrze prosperuje wspomniana spółdzielnia socjalna „Słoneczko”. Ponad rok temu powstała też spółdzielnia socjalna „Jodełka” w Paliszewie, której członkowie zajmują się pracami leśnymi, pielęgnacją zieleni oraz usługami porządkowymi. – Osoby, które zdecydowały się na założenie spółdzielni, mogły liczyć na naszą pomoc i nie ograniczała się ona tylko do przyznawania dotacji przez Powiatowy Urząd Pracy. Organizowaliśmy m.in. warsztaty, podczas których świeżo upieczeni spółdzielcy uczyli się, jak sprawnie zarządzać przedsiębiorstwami społecznymi. Poza tym doszliśmy do porozumienia z Nadleśnictwem Sarbia, które gwarantuje spółdzielni „Jodełka” stałe zlecenia, co niewątpliwie wpływa bardzo pozytywnie na funkcjonowanie tego przedsiębiorstwa. Przekonanie nadleśniczego nie było łatwe, ale na szczęście rozmowy przyniosły oczekiwany efekt. Wiedzieliśmy, że musimy pomóc tym ludziom, bo sami mogą sobie nie poradzić w pierwszym, trudnym okresie działalności – opowiada Chwarścianek. Wsparcie ze strony władz dotyczy nie tylko kwestii finansowych czy szkoleniowych. – W ramach Partnerstwa Ekonomii Społecznej wciąż opiekujemy się tymi spółdzielniami. Na przykład staramy się łagodzić konflikty, które niekiedy narastają ze względu na różne temperamenty pracowników – wyjaśnia wójt Czarnkowa.
Pilzno i Wodzisław walczą z bezrobociem
Na pomysł stworzenia Centrum Integracji Społecznej wpadły również władze Pilzna. Gmina znajduje się w woj. podkarpackim, które zajmuje wysokie miejsca w statystykach bezrobocia, a jednocześnie plasuje się na ostatnich pozycjach rankingów dotyczących wysokości zarobków. Ta sytuacja zmusza powiatowe i gminne samorządy do sporej kreatywności w zakresie troski o osoby wykluczone. W Pilźnie idea powołania CIS zrodziła się przy okazji spotkania z przedstawicielami Fundacji Pomocy Wzajemnej „Barka”, w którym uczestniczyli reprezentanci gminy. – Tam właśnie dowiedzieliśmy się o możliwości powstania w Pilźnie Centrum Integracji Społecznej. W spotkaniach uczestniczyli kierownicy działających już CIS-ów z wielu województw. „Zarażeni” pomysłem, zostaliśmy zaproszeni do udziału w wizycie studyjnej w Byczynie i Strzelcach Opolskich, gdzie istnieją zarówno Centra, jak i spółdzielnie socjalne. Właśnie po tych wizytach uznaliśmy, że tę ideę warto zaszczepić na naszym gruncie – opowiada Justyna Dziedzic z referatu administracyjno-organizacyjnego w Urzędzie Miejskim w Pilźnie. Pomysł wspierała burmistrz miasta, Ewa Gołębiowska.
Choć na wniosek gminy wojewoda przyznała Centrum Integracji Społecznej odpowiedni status, na uroczyste otwarcie trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. – Planowaliśmy inaugurację na 1 lutego 2013 r., ale na początek potrzebujemy znacznej dotacji finansowej, którą może nam przyznać tylko Urząd Marszałkowski Województwa Podkarpackiego. Środki te planujemy wydać na remont budynku przeznaczonego na działalność Centrum oraz zakup odpowiedniego wyposażenia. Już niedługo Urząd Marszałkowski będzie organizował konkurs dla gmin, które mają utworzyć Centra na swoim terenie. Oczywiście mamy zamiar w nim wystartować i te środki zdobyć. Gdyby jednak teraz się nie udało, będziemy próbować do skutku, bo jesteśmy bardzo zdeterminowani w dążeniu do naszego celu – przekonuje pani Dziedzic.
Jak zakładają władze gminy, w pilźnieńskiej instytucji zatrudnienie mogłoby znaleźć ok. 20 osób, które teraz korzystają ze wsparcia Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. W CIS osoby te pod okiem instruktora uczestniczyłyby w warsztatach podnoszących ich kwalifikacje. Jednocześnie wykonywałyby prace zlecone przez gminę lub inne instytucje czy firmy. – W naszym centrum planujemy trzy warsztaty. Zajmowałyby się one utrzymaniem zieleni, sprzątaniem stadionu, prowadzeniem szaletów miejskich. CIS świadczyłby też w pewnym zakresie usługi opiekuńcze, tzn. osobom wymagającym opieki sprzątałby mieszkanie czy robił zakupy – wyjaśnia Gołębiowska.
Na stworzenie instytucji, w której pracują osoby wykluczone z rynku pracy zdecydowano się także w powiecie wodzisławskim w woj. śląskim. Od 2008 r. funkcjonuje tam Zakład Aktywności Zawodowej. – Zgodnie z przepisami w Zakładzie zatrudnienie mogą znaleźć osoby ze znacznym lub umiarkowanym stopniem niepełnosprawności, u których stwierdzono autyzm, upośledzenie umysłowe lub chorobę psychiczną (dotyczy osób z umiarkowanym stopniem). Obecnie pracuje tam 20 osób niepełnosprawnych oraz 7 osób pełnosprawnych. Zakład świadczy usługi pralnicze i pokrewne, np. magiel – opisuje Wojciech Raczkowski, rzecznik prasowy Starostwa Powiatowego w Wodzisławiu Śląskim. Warte podkreślenia jest to, że klienci są bardzo zadowoleni z jakości usług świadczonych przez Zakład. Dzięki temu liczba zleceń stale wzrasta.
Zainspirowało to władze Wodzisławia do poszerzenia oferty tej jednostki i tym samym zwiększenia liczby miejsc pracy. – Pod koniec 2012 r. władze powiatu wodzisławskiego opracowały i skierowały do Zarządu Województwa Śląskiego wniosek o rozbudowę Zakładu poprzez adaptację istniejącego w sąsiedztwie jego siedziby budynku na potrzeby pralni chemicznej. Koszt tej inwestycji oszacowano wstępnie na ok. 740 tys. zł. Dzięki niej szansę na zatrudnienie może mieć kolejne 10 osób niepełnosprawnych oraz 3 pełnosprawne. Pod koniec kwietnia Zarząd Województwa Śląskiego podjął pozytywną decyzję w sprawie dofinansowania Zakładu. Właśnie bierzemy się do dzieła, podpisujemy umowy z nowymi pracownikami – mówi Raczkowski.
Nysa wzorem dla innych
O innowacyjnych projektach władz Nysy dla bezrobotnych już od kilku lat rozpisują się zarówno lokalne, jak i ogólnopolskie media. Pracownicy Powiatowego Urzędu Pracy wpadli na pomysł pozwalający zmniejszyć bezrobocie, a jednocześnie rozwiązać problem deficytu mieszkań, na których budowę wciąż brakowało środków finansowych. Bezrobotni mieli wybudować blok mieszkalny. – Projekt „Budowa domów poprzez system szkoleń osób bezrobotnych” został zainicjowany w okresie, w którym rynek pracy w powiecie nyskim cierpiał na niską liczbę wykwalifikowanych pracowników budowlanych. Pomysł zrodził się z analizy systemu szkoleń realizowanych przez Powiatowy Urząd Pracy. Pomimo przeprowadzania wielu rodzajów kursów budowlanych trudno było dostrzec ich konkretny efekt. Podjęcie inicjatywy budowy prawdziwego domu, poprzedzonej szkoleniami, wydawało się optymalnym pomysłem na stworzenie efektywnych i odpowiedzialnych społecznie programów szkoleniowych. Ponadto przeprowadzone rozpoznanie wśród pracodawców z branży budowlanej wskazywało, iż będą oni zainteresowani zatrudnieniem absolwentów takich kursów w swoich firmach – opowiada Kordian Kolbiarz, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Nysie i jeden z pomysłodawców projektu.
Zainteresowanie udziałem w przedsięwzięciu wyraził wójt gminy Paczków. Dokonano ścisłego podziału obowiązków. – Gmina Paczków przygotowała nieruchomość pod względem formalno-prawnym, dokumentację techniczną oraz pozwolenia budowlane. Zabezpieczyła też część materiałów budowlanych. Zapewnienie maszyn, urządzeń, kadry nadzorującej budowę, w tym kierownika budowy, wykładowców i instruktorów, należało do Powiatowego Urzędu Pracy. W tym celu zorganizowaliśmy szereg szkoleń obejmujących 176 osób, które były przyuczane m.in. do zawodu tynkarza, murarza, betoniarza, elektryka czy specjalisty od wykończenia wnętrz. Szkoleniami zajmowało się Centrum Kształcenia Praktycznego w Nysie – wspomina Kolbiarz. W listopadzie 2008 r. oddano do użytku dwupiętrowy blok z 12 mieszkaniami, który obecnie służy za lokum dla kilkunastu rodzin oczekujących na przyznanie mieszkania socjalnego. Są to głównie samotne matki. Część budowlańców, którzy pracowali przy budowie bloku, znalazła zatrudnienie w firmach, jeszcze inni zdecydowali się na założenie działalności gospodarczej. W 2009 r. projekt zdobył „Europejską Nagrodę Przedsiębiorczości”.
Instytucje odpowiedzialne za zmniejszanie bezrobocia w Nysie i władze miasta nie osiadły na laurach. „Praca za naukę” – tak nazywa się najnowsza inicjatywa, współtworzona przez Powiatowy Urząd Pracy, Starostwo Powiatowe oraz Państwową Wyższą Szkołę Zawodową w Nysie. Celem projektu jest nabycie przez osoby bezrobotne kwalifikacji zawodowych w ramach studiów zaocznych na nyskiej uczelni. W pierwszej kolejności program obejmie 50 osób bezrobotnych mających wykształcenie średnie. Naukę rozpoczną w nowym roku akademickim na kierunku zdrowie publiczne ze specjalnością aktywizacja osób starszych. To nie jedyna korzyść wynikająca z uczestnictwa w programie. Studenci otrzymają bowiem na samym początku… pracę. – W trakcie każdego z trzech lat studiów każdej osobie będzie przysługiwało prawo do 6-miesięcznej pracy w jednostkach sektora pomocy i opieki społecznej. Zatrudnienie będzie finansowane w ramach robót publicznych. Podczas całego okresu nauki osoba bezrobotna przepracuje zatem co najmniej 18 miesięcy. Warunkiem skierowania do pracy będzie wywiązywanie się z obowiązków studenta (zaliczone egzaminy itp.). Przez całe studia osoba bezrobotna zarobi około 25 000 zł, co z pewnością umożliwi opłacenie czesnego, które w sumie wyniesie 10 000 zł. Resztę pieniędzy będzie mogła wydać wedle własnego uznania – wyjaśnia Kordian Kolbiarz. Po skończeniu studiów otrzymają oni tytuł licencjata, nauczą się jednego z trzech języków: angielskiego, czeskiego lub niemieckiego, a przede wszystkim – zawodu, który da im szansę na znalezienie pracy, ponieważ tego rodzaju specjaliści są i będą poszukiwani ze względu na proces starzenia się społeczeństwa. W przyszłości uczelnia planuje uruchomić również inne specjalności, a środki na to przedsięwzięcie będą pozyskiwane z programów unijnych.
Dzięki takim inicjatywom Nysa zdecydowanie wyróżnia się na tle innych samorządów. Od kilku lat miasto jawi się jako wyjątkowo przyjazne dla bezrobotnych. Warto czerpać z niego wzorce, a także inspirować się pomysłami innych gmin, które również realizują politykę zgodną z potrzebami społeczności lokalnych.