Gwóźdź do trumny spółdzielczości?

Z rozmawia ·

Gwóźdź do trumny spółdzielczości?

Z rozmawia ·

25 lutego sejm przyjął ustawę o zniesieniu barier administracyjnych dla obywateli i przedsiębiorców, która umożliwi przekształcanie spółdzielni pracy w spółki prawa handlowego. Alfred Domagalski, prezes Krajowej Rady Spółdzielczej, wyjaśnia, co to oznacza oraz zarysowuje tło funkcjonowania spółdzielni w ostatnim dwudziestoleciu.

***

Jeśli ustawa zyska akceptację senatorów i prezydenta, umożliwi przekształcanie spółdzielni pracy w spółki prawa handlowego. Co to oznacza dla polskiej spółdzielczości?

Alfred Domagalski: Problem należy rozważać na tle całej polityki państwa wobec spółdzielczości po roku 1989. W reformowaniu polskiej spółdzielczości na początku lat 90. minionego stulecia popełniono niestety wiele błędów. Ich praprzyczyną było uznanie spółdzielczości za formę niewłaściwą dla systemu gospodarki rynkowej, brak dostatecznego zrozumienia spółdzielczej specyfiki oraz potrzeba otwarcia szerokiego pola dla tworzącego się sektora prywatnego.

Skutki tamtych decyzji okazały się bardzo dotkliwe dla ludzi związanych ze spółdzielczością. Wystarczy powiedzieć, że pracę w podmiotach spółdzielczych straciło aż 900 tys. osób, a udział spółdzielczości w tworzeniu PKB zmniejszył się z 9,5% do ok. 0,8%. Trzeba dodać, że także 900 tys. osób przestało być współwłaścicielami spółdzielczego majątku. Jeśli nawet przyjmiemy, że w czasie PRL spółdzielczość była w pewnym sensie nadwartościowana, to i tak czas po transformacji był najczarniejszym okresem w 150-letniej historii tego ruchu, pięknego i użytecznego dla ludzi i państwa. Dla porównania przypomnę, że spółdzielczość w krajach Unii Europejskiej tworzy niemal 5 milionów miejsc pracy, zrzesza 145 milionów członków i wytwarza ok. 6% PKB, w istotny sposób przyczyniając się do budowy społeczeństwa obywatelskiego, wzbogacenia rynku oraz poprawy jakości życia wielu ludzi.

Niepowetowane straty, jakie poniosła spółdzielczość, nie są stratami abstrakcyjnymi. Są to straty konkretnych ludzi, którzy pozostali bezsilni wobec obowiązującego prawa i cwaniactwa wąskich grup interesów. Są to określone straty społeczne, o których oszacowanie nikt się nie pokusił. Ludzie stracili nie tylko najbardziej bezpieczne miejsca pracy i wsparcie na trudnym komercyjnym rynku, ale przede wszystkim współwłasność i poczucie współgospodarzenia we własnym kraju. Zamiast polityki upowszechniania własności, państwo wspiera jej koncentrację. Zamiast dywersyfikacji systemu społeczno-gospodarczego, państwo buduje monolityczny rynek. Zamiast tworzenia warunków dla szerokiej aktywności społecznej i zawodowej obywateli, promuje się indywidualizm i bierność. Przez niemal 20 minionych lat żaden z rządów nie wykazywał zainteresowania problemami spółdzielczości i nie wyraził woli naprawienia popełnionych błędów.

Czy obecny rząd i jego działania to wyjątek?

A.D.: Wydaje się, że obecny rząd, nie chcąc być gorszym, idzie śladem poprzedników. Rząd Prawa i Sprawiedliwości rozdał spółdzielcze mieszkania, które i tak należały do członków spółdzielni mieszkaniowych, a rząd Platformy Obywatelskiej rozdaje majątek, który i tak należy do członków spółdzielni. To nic nie kosztuje, ale robi wrażenie. Być może pozwoli to też pozyskać jakąś grupę wyborców.

Paradoksalnie, wraz z powołaniem obecnego rządu PO-PSL pojawiła się nadzieja. Dzięki decyzji premiera Donalda Tuska i zaangażowaniu ministra Eugeniusza Grzeszczaka przygotowany został Raport o spółdzielczości polskiej, odbyła się, w ramach informacji bieżącej rządu, debata parlamentarna, a Prezes Rady Ministrów powołał międzyresortowy zespół do spraw przygotowania projektu założeń nowej ustawy Prawo spółdzielcze. Wszystko to pozwalało sądzić, że następuje długo oczekiwany zwrot w postrzeganiu spółdzielczości przez władze publiczne.

Niestety, powraca pomysł przekształcania spółdzielni pracy w spółki prawa handlowego, a posłowie PO składają w Sejmie własny projekt ustawy o spółdzielniach. Pogarsza on warunki funkcjonowania spółdzielni – i tak już znacznie trudniejsze niż firm prywatnych. Wszystko to dzieje się w czasie pracy zespołu międzyresortowego nad projektem założeń nowej ustawy Prawo spółdzielcze i tym samym każe się zastanowić nad rzeczywistymi intencjami rządu.

Jakie mogą być konsekwencje planowanych zmian?

A.D.: Trudniejsze warunki funkcjonowania spółdzielni niż spółek kapitałowych i odejście od międzynarodowych zasad spółdzielczych spowodowały wzmożoną ucieczkę z systemu spółdzielczego poprzez procesy likwidacyjne i silną presję na wprowadzenie prawnych możliwości przekształcania spółdzielni w spółki. Procesy te ułatwiło odejście ze spółdzielni dużej części członków.

Trzeba także zwrócić uwagę, że projekt ustawy, wbrew pozorom, nie dotyczy tylko spółdzielni pracy, lecz także spółdzielni inwalidów i niewidomych, spółdzielni rękodzieła artystycznego „Cepelia” oraz spółdzielni socjalnych. W tej sytuacji wprowadzenie prawnej możliwości przekształcania spółdzielni pracy w spółki wydaje się być jednym z ostatnich kroków na rzecz wygaszenia systemu spółdzielczego w Polsce.

Pragnę jednak podkreślić, że nie jesteśmy w sposób doktrynalny przeciwni wprowadzeniu prawnych możliwości zmiany formuły prawnej funkcjonowania spółdzielni. Możliwość ta poprzedzona jednak powinna być odpowiednimi zmianami prawa spółdzielczego, sankcjonującymi odmienność spółdzielni od spółek kapitałowych, tak aby członkowie mogli dokonywać realnego, a nie pozornego wyboru. Brak takich rozwiązań będzie skutkować destrukcją całego systemu spółdzielczego i określonymi konsekwencjami społecznymi. W ciągu kilku lat znikną nie tylko spółdzielnie pracy, ale także większość spółdzielni „Samopomoc Chłopska”, spółdzielni spożywców „Społem” oraz spółdzielni inwalidów i niewidomych. Nasili się proces wychodzenia z systemu spółdzielczego w pozostałych branżach. Za kilka lat trzeba będzie realizować kosztowne programy rządowe, mające na celu odbudowę tego systemu.

Pomimo negatywnej opinii większości środowiska spółdzielczego, niektóre spółdzielnie poparły zmiany, czemu?

A.D.: Jest kilka czynników składających się na poparcie przez część środowiska takich rozwiązań. Dwa są zasadnicze. Pierwszy to trudniejsze warunki prawne funkcjonowania spółdzielni w stosunku do spółek prawa handlowego. Wskutek braku dostatecznego rozumienia spółdzielczej istoty i specyfiki, ciągła manipulacja prawem spowodowała, że spółdzielnie stały się gorszej jakości spółkami. Jeśli ktoś ma do wyboru funkcjonowanie w gorszych i lepszych warunkach, to jest rzeczą naturalną, że wybierze te lepsze.

Po drugie, istnieje silna pokusa sięgnięcia, w sposób znacznie prostszy, po spółdzielczy majątek. Zerwanie więzi ekonomicznych członka ze spółdzielnią spowodowało brak zainteresowania członków swoimi spółdzielniami i odejście z nich wielu, często większości, członków. W sytuacji, gdy pozostało niewielu członków, a majątek jest duży, można sporo zyskać. Niektórzy chcą więc z tej możliwości skorzystać. Poparcie płynie przede wszystkim ze spółdzielni o niewielkiej liczbie członków i znaczącym majątku.

Czy projekt był konsultowany z KRS, jako samorządem spółdzielczym?

A.D.: Projekt formalnie był konsultowany ze środowiskiem spółdzielczym. Krajowa Rada Spółdzielcza jako naczelny organ samorządu spółdzielczego zajęła w tej sprawie stanowisko w piśmie do Marszałka Sejmu oraz Przewodniczącego Komisji „Przyjazne Państwo”, która rozpatrywała ten projekt. W pracach Komisji uczestniczył także przedstawiciel KRS. Wcześniej przedłożyliśmy swoją opinię Ministerstwu Gospodarki, gdzie projekt został przygotowany. Niestety zarówno rząd, jak i ustawodawca za bardziej wiarygodne uznali opinie wąskiego grona zainteresowanych osobiście wprowadzeniem takich przepisów, niż stanowiskiem Krajowej Rady Spółdzielczej, której żadnych interesów osobistych przypisać nie można. To zastanawiające. Odrzucono także wszystkie propozycje KRS, mające zasadnicze znaczenie dla osłabienia destrukcyjnego charakteru ustawy.

Nie jest tajemnicą, że część środowiska politycznego kieruje się ideową niechęcią i politycznymi uprzedzeniami do spółdzielczego systemu gospodarowania.

Nowe zapisy idą w kierunku odwrotnym, niż zalecenia ONZ, MOP czy UE, których Polska jest aktywnym członkiem. Czemu rząd postępuje wbrew tym zaleceniom?

A.D.: To dobre pytanie, ale właściwym adresatem powinien być rząd. Nie potrafię znaleźć na to racjonalnej odpowiedzi, tym bardziej, że jak wspomniałem, po raz pierwszy po 20 latach udało się nawiązać obiecujący dialog z rządem i przygotować bardzo dobry, w moim przekonaniu, Raport o spółdzielczości polskiej.

Wydawało się, że zmianie polityki rządu w stosunku do spółdzielczości sprzyjają nowe okoliczności. Kryzys ekonomiczny z roku 2008 uświadomił wszystkim, że opieranie strategii rozwoju wyłącznie na globalnych komercyjnych rynkach przynosi bardzo poważne zagrożenia. Oczy wielu intelektualistów zwróciły się w kierunku innych form prawnych aktywności społecznej i zawodowej obywateli, w tym ku systemowi spółdzielczemu, jako wspólnotowej zaradności ludzi. Walory tego systemu i jego znaczenie dla trwałego rozwoju społeczno-gospodarczego i budowania bezpieczeństwa społecznego zostały niejako odkryte na nowo.

Uczeni dali temu bardzo znaczący wyraz, przyznając nagrodę Nobla z dziedziny ekonomii za 2009 rok amerykańskiej uczonej, Elinor Ostrom, za badania nad wspólnotami i spółdzielczością. Dowiodła ona, że w dłuższym okresie wspólnotowe gospodarowanie może być bardziej efektywne, bowiem prowadzi do optymalizacji ludzkich decyzji. Również Organizacja Narodów Zjednoczonych dla podkreślenie roli i znaczenia spółdzielczości oraz zwrócenia uwagi szerokiej opinii społecznej na tę problematykę, proklamowała rok 2012 Międzynarodowym Rokiem Spółdzielczości. ONZ zwróciła się do rządów krajów członkowskich o dokonanie przeglądu ustawodawstwa spółdzielczego pod kątem dostosowania go do międzynarodowych zasad spółdzielczych.

Nie potrafię więc odpowiedzieć, dlaczego rząd staje w poprzek nie tylko zaleceniom międzynarodowych organizacji, których Polska jest członkiem, ale także współczesnym tendencjom cywilizacyjnym.

Jak Pan wspomniał, udział spółdzielczości w polskim PKB spadł poniżej 1%, wobec średniej unijnej na poziomie 6%. Nowa ustawa nie poprawi tego bilansu. Jakich zmian w prawie potrzebujemy, by spółdzielczość mogła dynamiczniej działać i się rozwijać?

A.D.: Niestety, ten syntetyczny wskaźnik, obrazujący wkład spółdzielczości w rozwój społeczno-gospodarczy naszego państwa, jest smutnym bilansem dwudziestoletniej polityki rządów w stosunku do tego sektora. Śmiem twierdzić, że polityka ta prowadzona jest wbrew obowiązującym programom rozwoju naszego państwa, tj. Narodowej Strategii Spójności oraz Strategii Rozwoju Kraju, gdzie mocno podkreślana jest potrzeba budowy społeczeństwa obywatelskiego. Trudno sobie wyobrazić budowę takiego społeczeństwa bez spółdzielczości. Daje ona bowiem szansę dla wielu ludzi na aktywność społeczną i zawodową, stanowiącą podstawę społeczeństwa obywatelskiego.

Aby spółdzielczość mogła się właściwie rozwijać, trzeba zachować jej odmienność od sektora komercyjnego. Wystarczy powrócić do dobrych rozwiązań z przedwojennej Polski i do wzorców funkcjonujących współcześnie w wielu demokratycznych państwach, m.in. w państwach członkowskich Unii Europejskiej.

Do niezbędnych zmian prawnych, uwzględniających spółdzielczą specyfikę, zaliczyć należy, wzorem wielu innych krajów, przywrócenie więzi ekonomicznych członka ze spółdzielnią oraz wypracowanie i wdrożenie mechanizmów wsparcia akumulacji kapitału. Niestety wśród polityków i wysokich urzędników państwowych nie tylko brakuje zrozumienia tej kwestii, ale także woli rozmowy o tych problemach. W tym przypadku obowiązuje jedynie słuszna doktryna, prowadząca do zbudowania dwubiegunowego państwa. Na jednym biegunie podmioty komercyjne, na drugim zaś wolontariat. Takie państwo to państwo ułomne, pozbawione spójności i więzi społecznych, narażone na konflikty i kryzysy. Znaczna część jego obywateli będzie się czuła wyobcowana i pozbawiona motywacji do obywatelskiej aktywności.

Widzi Pan szanse na odrzucenie ustawy przez Senat lub niepodpisanie jej przez prezydenta?

A.D.: Przykro mi to mówić, ale nic nie wskazuje na to, aby taka refleksja miała nastąpić obecnie na którymkolwiek etapie legislacyjnym.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Konrad Malec, 14 marca 2011 r.

Warto przeczytać także nasz archiwalny wywiad z Alfredem Domagalskim: „Spółdzielczość to szkoła demokracji i solidarności”

Dział
Wywiady
komentarzy
Przeczytaj poprzednie