Mglista nadzieja Demokratów
Na początku kwietnia Biały Dom ogłosił: Barack Obama będzie w 2012 r. starać się o reelekcję. To fajnie, tylko czemu piszę to z takim niesmakiem?
Warszawa „odrywa się” od reszty kraju. Wszystko przez to, że w stolicy niemal całkowicie skupia się życie publiczne. Tu swoje siedziby ma przytłaczająca większość urzędów administracji publicznej. Tu zapadają wszystkie ważne decyzje. Stąd media opisują rzeczywistość. Tu Polacy widzą szanse na rozwój swojej kariery.
Choć całkowite skupienie władzy państwowej w jednym mieście może wydawać się nam zupełnie naturalne, to w Europie wcale nie jest to zjawiskiem powszechnym. W kilku krajach zasadą stało się, że władza sądownicza ma siedzibę w innym mieście niż wykonawcza i ustawodawcza. W Czechach trybunał konstytucyjny, sąd najwyższy oraz prokuratura generalna mieszczą się w Brnie. Podobnie jest na Słowacji, gdzie trybunał konstytucyjny ma siedzibę poza stolicą kraju, w Koszycach. Również w Niemczech najważniejsze instytucje wymiaru sprawiedliwości – trybunał konstytucyjny, sąd najwyższy oraz prokuratura federalna – zlokalizowane są w 300-tysięcznym Karlsruhe, położonym na zachodzie kraju.
Niemcy są europejskim liderem polityki deglomeracji administracji publicznej, czyli rozproszenia jej ośrodków. Nawet rząd nie jest tam skupiony w jednym mieście: część ministerstw mieści się w Berlinie, a pozostałe w dawnej stolicy, Bonn. Co więcej, urzędy administracji centralnej i inne ważne instytucje rozsiane są po całych Niemczech. Przykładowo, prezydium policji federalnej mieści się w Poczdamie, naczelny sąd administracyjny w Lipsku, federalny sąd pracy w Erfurcie, dyrekcja archiwów państwowych w Koblencji, kontrwywiad w Kolonii, główny urząd statystyczny w Wiesbaden, urząd ochrony konsumentów w Brunszwiku, urząd patentowy w Monachium, a federalny urząd pracy – w Norymberdze. Również państwowe media zlokalizowane są poza stolicą: telewizyjny program pierwszy (ARD) ma główną siedzibę w Monachium, a program drugi (ZDF) w Moguncji. W Polsce odpowiedniki wszystkich tych instytucji mieszczą się w Warszawie.
W Niemczech – dzięki rozproszeniu ośrodków władzy – życie administracyjne i polityczne nie skupia się wyłącznie w stolicy. W kraju tym osiągnięto ideał organizacji przestrzennej, polegający na tym, że trudno wskazać, które z największych miast jest najważniejszym i dominującym ośrodkiem – nie tylko w zakresie administracji publicznej. Przykładowo, redakcje największych niemieckich tygodników, „Der Spiegel” oraz „Stern”, mieszczą się w Hamburgu, niemiecką stolicą bankowości jest Frankfurt nad Menem (tu siedzibę ma niemiecki i europejski bank centralny), a matecznikami nauki są niewielkie miasta uniwersyteckie, jak Heidelberg czy Tybinga.
Deglomeracja uznana jest nie tylko w Niemczech. Holandia ma dwie stolice, Amsterdam i Hagę, a część niderlandzkich instytucji centralnych mieści się w jeszcze innych miastach (np. główna siedziba kolei znajduje się w Utrechcie). Stolicą Szwajcarii jest Berno, piąte co do liczby mieszkańców miasto w tym kraju – wielkością zbliżone do Płocka. W Estonii ministerstwo edukacji i badań ulokowano w Tartu, a nie w stołecznym Tallinie.
Dzięki takim zabiegom z dziedziny organizacji przestrzennej, władza wraz z klasą polityczną nie okopują się w jednym mieście i nie zaczynają żyć w oderwaniu od realiów i problemów całego kraju. Rozproszenie ośrodków władzy centralnej zapewnia również bardziej równomierny rozwój. Strategiczne decyzje przestają zapadać odgórnie w jednym mieście, lecz stają się kompromisem między instytucjami rozrzuconymi po różnych regionach. Dzięki deglomeracji niweluje się problem przestrzennej, politycznej oraz ekonomicznej izolacji stolicy od pozostałych obszarów. Jej wymiernym efektem jest rozwój infrastruktury wspomagającej administrację publiczną (hotele, restauracje, poligrafia, zaopatrzenie, doradztwo, informatyka itp.) także poza aglomeracją stołeczną. Wreszcie, za sprawą deglomeracji kładziony jest większy nacisk na sprawne połączenia komunikacyjne między różnymi częściami państwa.
Typowa dla Polski koncentracja administracji państwowej w stolicy wywołuje „wymywanie” aktywności gospodarczej i społecznej z pozostałych regionów kraju. Ambitni i wykształceni uznają, że tylko w Warszawie można znaleźć pracę odpowiednią do ciężko zdobytych kwalifikacji. Prywatne firmy chcą być bliżej miejsc, w których zapadają decyzje gospodarcze, a media jak najbliżej polityków. Do Warszawy centralę przeniósł m.in. koncern komputerowy Optimus z Nowego Sącza. Swoje siedziby ma tam aż siedem z dziesięciu pierwszych firm na liście „Rzeczpospolitej” 500 największych polskich przedsiębiorstw. Kilka lat temu z Poznania do Warszawy przeniósł redakcję tygodnik „Wprost”. W Warszawie mieszczą się redakcje właściwie wszystkich ogólnopolskich dzienników, tygodników oraz stacji telewizyjnych. Nie dziwmy się więc, że media opisują rzeczywistość z punktu widzenia stolicy, a nie pozostałych 378 polskich powiatów.
Karol Trammer
Zdjęcie w nagłówku tekstu: fot. Tomasz Chmielewski
Na początku kwietnia Biały Dom ogłosił: Barack Obama będzie w 2012 r. starać się o reelekcję. To fajnie, tylko czemu piszę to z takim niesmakiem?
Niezależnie od tego, jak dziś w Polsce prawica chce i potrafi interpretować nauczanie Jana Pawła II, nie powinno to przeszkadzać ludziom lewicy czytać je bez uprzedzeń.