Fabryki dla aparatczyków
Fabryki dla aparatczyków
Każde zwycięstwo polityczne klasy robotniczej wpływa też na postawę robotników w przedsiębiorstwach. Kiedy po rewolucji październikowej proletariat zapanował nad burżuazją, robotnicy w fabryce również uważali się za władców przedsiębiorstwa. Pierwszą próbą wyrażenia tej zmiany stosunku władzy w fabryce, w formie ustawy, jest dekret o „kontroli robotniczej” z dn. 16 listopada 1917. Dekret ten nie wprowadza uspołecznienia przemysłu i przedsiębiorca pozostaje właścicielem przedsiębiorstwa i kierownikiem produkcji, bierze na siebie ryzyko i zysk, jednakże działalność przedsiębiorcy poddana jest kontroli robotników. Kontrolę tę wykonuje w każdym przedsiębiorstwie rada fabryczna, w każdej guberni rada kontroli robotniczych, złożona z zastępców rad fabrycznych, stowarzyszeń zawodowych i spółdzielczych. Rada fabryczna każdego przedsiębiorstwa ma prawo nadzorować prowadzenie przedsiębiorstwa, mieć wgląd w księgi handlowe, w korespondencję handlową i przeprowadzać uchwały ws. prowadzenia przedsiębiorstwa. Uchwały te są dla przedsiębiorcy obowiązujące; ma tylko prawo wnieść protest przeciwko uchwałom rady fabrycznej do rady kontroli robotniczych, która rozstrzyga decydująco.
„Kontrola robotnicza” musiała w najkrótszym czasie zupełnie sparaliżować przedsiębiorstwa kapitalistyczne. Niemożliwością jest bowiem pozostawić przedsiębiorcy funkcje kierowania zakładem, odpowiedzialność za wyniki i ryzyko przedsiębiorstwa, a jednak przy tym wszystkim poddać go w zupełności kontroli rady fabrycznej. Najostrzejsze konflikty między przedsiębiorcami a radami fabrycznymi były nieuniknione. W wielu wypadkach kończyły się one tym, że robotnicy wypędzali przedsiębiorcę i kierowniczych urzędników zakładu i obejmowali sami kierownictwo. Naturalnie bardzo prędko brakło robotnikom kapitału do prowadzenia przedsiębiorstwa. Musiało interweniować państwo. Rząd musiał się zdecydować na „unarodowienie” przedsiębiorstwa.
W pierwszych sześciu miesiącach republiki sowieckiej, unarodowienie postępuje zupełnie bezplanowo. Rząd nie chce nacjonalizować; decyduje się na tę akcję tylko pod przymusem żywiołowej akcji mas. Nacjonalizacja na podstawie dekretu idzie dopiero w ślad za „dziką socjalizacją”, dokonywaną przez samych robotników. Dlatego nie unaradawia się całych gałęzi przemysłu, lecz tylko poszczególne przedsiębiorstwa, w których nie udało się zażegnać konfliktu między przedsiębiorcą a radą fabryczną. […]
Z rozmaitą siłą ogarnął ruch ten poszczególne gałęzie przemysłu; najsilniej przemysł metalowy, nieznacznie tekstylny, wielu zaś ważnych pod względem gospodarczym gałęzi przemysłu, jak kopalń węgla kamiennego, nie dotknął wcale. Zarząd gospodarczy powierzony został ludowym radom gospodarczym. Utworzono naczelną ludową radę gospodarczą i lokalne ludowe rady gospodarcze w poszczególnych guberniach, obwodach i okręgach, złożone z zastępców władz sowieckich, związków zawodowych i stowarzyszeń spółdzielczych. Te ludowe rady gospodarcze miały teraz zorganizować zarząd znacjonalizowanych przedsiębiorstw. Rzecz prosta, było niemożliwością stworzenie porządnego zarządu dla zakładów najróżnorodniejszych, nie związanych z sobą, unarodowionych z pobudek przypadkowych. Unarodowione przedsiębiorstwa popadły w zupełną dezorganizację, jednakże i tym, które pozostały w posiadaniu kapitału, nie lepiej się wiodło. Bo praca systematyczna niemożliwa była tam, gdzie przedsiębiorca nie wiedział, czy najbliższego dnia nie skonfiskują mu jego przedsiębiorstwa. W miejsce bezplanowej nacjonalizacji, musiano przystąpić do pracy planowej, systematycznej.
Zapatrywania co do rozmiaru i rodzaju nacjonalizacji były nawet wewnątrz partii rządzącej podzielone. Już przy obradach wstępnych nad dekretem o kontroli przedsiębiorstw przez robotników, wyłoniły się dwa kierunki: radykalny, syndykalistyczny, który chciał punkt ciężkości kontroli robotniczej przenieść do poszczególnych rad fabrycznych, nie ograniczając niczym ich kompetencji – i kierunek umiarkowany, państwowo-socjalistyczny, który kontrolę robotniczą chciał wykonać przez organy centralnej władzy sowieckiej, a zakres jej działania ściśle oznaczyć i ograniczyć drogą rozporządzenia. Wówczas, w dniach zawieruchy rewolucyjnej, zwyciężył kierunek radykalno-syndykalistyczny. Przy ustalaniu planu nacjonalizacji wynurzyło się znów to samo przeciwieństwo. Radykalno-syndykalistyczny kierunek żądał natychmiastowego unarodowienia wszystkich większych przedsiębiorstw i przeniesienia kierownictwa znacjonalizowanych gałęzi przemysłu w ręce samych robotników danych gałęzi przemysłu. Natomiast umiarkowany, państwowo-socjalistyczny kierunek domagał się ograniczenia nacjonalizacji do niewielu „dojrzałych” do tego, tzn. silnie scentralizowanych i pod względem gospodarczo-społecznym szczególnie ważnych gałęzi przemysłu – i zarządu tych znacjonalizowanych gałęzi przemysłu przez organy centralnej władzy sowieckiej. Kongres rad gospodarczych w maju 1918 wybrał drogę pośrednią. Akcja nacjonalizacji miała być ograniczona do kilku wielkich gałęzi przemysłu. Pojedynczych zakładów nie miano już nacjonalizować. Zarząd zakładów unarodowionych miał być zorganizowany w sposób następujący: przedsiębiorstwem kieruje „zarząd przedsiębiorstwa”, którego 2/3 członków mianuje rada gospodarcza, 1/3 zaś wybierają zorganizowani zawodowo robotnicy danego przedsiębiorstwa. […]
Zarząd całej gałęzi przemysłu organizuje, zależnie od okoliczności, albo najwyższa rada gospodarcza, albo rada gospodarcza guberni, a mianowicie w ten sposób, że dla każdej gałęzi przemysłu tworzy się centralny zarząd przemysłowy, złożony z zastępców rady gospodarczej związków zawodowych i z delegatów zarządów przemysłowych. Poszczególne zarządy przemysłowe podlegają centralnemu i gubernialnemu zarządowi danej gałęzi przemysłu; przysługuje im prawo czynienia propozycji co do mianowania kierujących urzędników zakładu do zarządu, a nawet niekiedy mianowania ich wbrew woli zarządu przedsiębiorstwa. Cała organizacja zarządu we wszystkich swych rozgałęzieniach opiera się na jednolitym kierownictwie przemysłu przez władzę państwową, reprezentowaną przez rady gospodarcze, wraz z robotnikami danej gałęzi przemysłu. […]
Bardzo prędko jednak rząd sowiecki ujrzał się zmuszonym znowu pójść dalej, niż zamierzał. Robotnicy, władcy w państwie, nie chcieli znieść niczyjej przewagi w fabryce. Przedsiębiorcy, zupełnie wydani przez państwo w ręce klasy robotniczej, nie mogli w tych warunkach sprawować kierownictwa. W kilka tygodni po majowym kongresie rad gospodarczych musiano się już zdecydować na unarodowienie prawie całego wielkiego przemysłu. Nastąpiło to na skutek dekretu z 28 czerwca 1918 r. Skoro więc w ten sposób prawie cały wielki przemysł przeszedł w ręce władzy sowieckiej, kwestia zarządu unarodowionego przemysłu nabrała poważnego znaczenia.
Przemysłowiec kapitalista staje wobec robotników w podwójnej roli. Kieruje on społecznym procesem pracy, zarazem jednak wyzyskuje go. Rewolucja proletariacka wyrzuca kapitalistę z przedsiębiorstwa, by społeczny proces pracy uwolnić od wyzysku. Traci jednak zarazem kierownika przedsiębiorstwa, który zespala indywidualne prace, organizuje je i nadzoruje. […] Kapitalizm nie daje masie robotniczej sposobności do nabycia koniecznych do kierownictwa i organizowania społecznej pracy wiadomości, doświadczeń i zdolności. Jednakże kapitalizm wyławia z klasy robotniczej „pewną szczególną sortę zarobników” (Marks), która w imieniu kapitalizmu spełnia funkcję kierownictwa i organizowania pracy, jako też w jego imieniu zarządza produkcją. Proletariat może tylko wówczas ująć we własne ręce funkcje kierownictwa i organizacji pracy, jeżeli zdoła tę odrębną kategorię zarobników pozyskać na swe usługi. Tylko w ten sposób może po wyzwoleniu swym z kapitalistycznego wyzysku utrzymać w ruchu i dalej rozwijać społeczny proces pracy.
W pierwszej fazie rosyjskiej rewolucji proletariatu nie było tych warunków. Wielu dyrektorów, inżynierów i techników opuściło swe placówki. Niekiedy czynili to dobrowolnie, jako przeciwnicy władzy sowieckiej. Często byli do tego zmuszeni przez robotników, ponieważ robotnicy nie chcieli się podporządkować ludziom, którzy niedawno jeszcze rządzili w imieniu kapitału. […] Tak więc brakowało unarodowionym przedsiębiorstwom owego fachowego i dostatecznym autorytetem wyposażonego kierownictwa, bez którego żaden społeczny proces pracy nie jest możliwy.
Kooperacja robotników najemnych – mówi Marks – jest dziełem samego kapitału, który tych robotników równocześnie zatrudnia. Związek pomiędzy ich funkcjami, ich jedność jako zbiorowego ciała wytwórczego, leżą poza nimi, w kapitale, który ich razem zbiera i łączy. Związek pomiędzy ich funkcjami przedstawia im się przeto idealnie jako plan, praktycznie jako autorytet kapitalisty, jako siła obcej woli, która ich działalność podporządkowuje swemu celowi. Dopiero na wyższym stopniu rozwoju organizacji kulturalnej dojrzałości proletariatu umie robotnik oceniać związek swojej funkcji z funkcjami reszty towarzyszy pracy, nie tylko jedynie pod kątem nakazu kapitału, lecz także z punktu wymogów pracy społecznej; swoje zaś podporządkowanie się ciału zbiorowemu oceniać nie tylko jako poddanie się pod obcą władzę, lecz jako przystosowanie się do produktywnej wspólnoty pracy. Proletariat rosyjski, historycznie młody, który dopiero w ostatniej generacji wyłonił się z chłopstwa, niezorganizowany i niewyszkolony za czasów caratu, nie osiągnął jeszcze tego stopnia rozwoju organizacji i kulturalnej dojrzałości. Z upadkiem autorytetu kapitalisty produkcja doznała poważnego wstrząśnienia wskutek tego, że robotnicy nie umieli należycie oceniać związku swych funkcji z całokształtem społecznego procesu pracy. Skoro zabrakło obcej woli, poddającej prace robotników swemu celowi, wówczas harmonia tego jednolitego, produkującego ciała zbiorowego rozluźniła się. Dawna kapitalistyczna dyscyplina pracy utraciła swą moc, nowa zaś, proletariacka, opierającą się na wyrozumiałości, ochocie i solidarności, nie zaczęła jeszcze działać, zatem w przedsiębiorstwa wkradł się brak dyscypliny, dezorganizacja, anarchia. Katastrofalny spadek intensywności i produktywności pracy stał się największym niebezpieczeństwem dla republiki sowietów.
Rząd sowietów musiał powołać wszystkie siły do walki przeciwko anarchii w procesie produkcji. Przede wszystkim starał się sprowadzić na powrót do przedsiębiorstw dyrektorów, inżynierów i techników przez zapewnienie im wyższych płac i samodzielnego zakresu działania. Równocześnie rozpoczęła się owa wielka kampania słowna, w której rzecznicy władzy sowieckiej starali się przekonać robotników o konieczności przywrócenia znów dyscypliny pracy, wzmożenia intensywności pracy i uznania autorytetu kierowników przedsiębiorstwa. Przede wszystkim zaś wprzęgnięto związki zawodowe do spełnienia tych zadań.
W znacjonalizowanym przemyśle zmienia się rola związków zawodowych. Z organów walki pracy przeciwko kapitałowi, przemieniają się w organy zarządu państwa proletariatu, które reprezentuje z jednej strony interesy ludu pracującego poszczególnych gałęzi przemysłu w ludowych radach gospodarczych i centralnych zarządach przemysłu, z drugiej zaś strony muszą wprowadzić proletariacką dyscyplinę pracy w poszczególnych przedsiębiorstwach. […] Przekonywanie i środki dyscypliny zawodowej nie wystarczyły jednakże do pokonania anarchii w znacjonalizowanym przemyśle. Władza sowiecka zdecydowała się zatem pójść o krok dalej. Spór między kierunkiem państwowo-socjalistycznym i syndykalistycznym wybucha na nowo. Już przed majowym kongresem rad gospodarczych, kierunek państwowo-socjalistyczny popierał zasadę, że kierownik przedsiębiorstwa, ustanowiony przez najwyższą radę gospodarczą, ma samodzielnie prowadzić techniczne kierownictwo, zaś radzie fabrycznej przysługuje we wszystkich sprawach technicznej strony kierownictwa zakładem tylko głos doradczy, nie decydujący. Tę zasadę przyjęto do pierwotnego dekretu o administracji znacjonalizowanych przedsiębiorstw. Ale na majowym kongresie rad gospodarczych musiano tę zasadę poświęcić na rzecz kierunku syndykalistycznego, reprezentowanego przez masy. Kolegialna administracja przedsiębiorstwa, złożona z zastępców rady gospodarczej i robotników, stanęła ponad kierownikiem przedsiębiorstwa. Jednak w walce przeciwko anarchii w przedsiębiorstwach chwyta się rząd sowietów na powrót pierwotnego programu. Zdaniem rządu, anarchia nie da się już w żaden inny sposób pokonać, jak tylko przez powołanie na powrót najenergiczniejszych i najbardziej doświadczonych organizatorów do przedsiębiorstw i wyposażenie ich nieograniczonymi, dyktatorskimi pełnomocnictwami. Zezwala się im na powrotne wprowadzenia systemu akordowego, systemu Taylora, na natychmiastowe oddalenie wszystkich nieudolnych robotników, klasę zaś robotniczą zobowiązuje się do bezwzględnego podporządkowania się pod jednolitą wolę kierowników procesu pracy (Lenin). Gdy zaś jedna warstwa robotników broni się przeciwko przywróceniu dyktatury kierownika przedsiębiorstwa, nie cofa się rząd sowietów, wsparty o czerwoną armię, przed gwałtownym zmuszaniem robotników do posłuszeństwa. […]
Jeżeli się jednak wreszcie zdecydowano na zwalczanie anarchii w przemyśle środkami gwałtu i przymusu, to zastosowanie najsilniejszego środka przymusu, armii, dla osiągnięcia postawionego sobie zadania było już tylko naturalną konsekwencją. Nie cofnięto się i przed tym. Napisane przez Trockiego „Tezy Centralnego Komitetu Komunistycznej Partii” wskazują drogę. W przejściowym stadium rozwoju społeczeństwa, które przejęło dziedzictwo po ciężkiej przeszłości – czytamy tutaj – nie można wprowadzić planowo zorganizowanej społecznej pracy bez zastosowania środków przymusowych, tak w stosunku do żywiołów, które prowadzą żywot pasożytów, jak i w odniesieniu do zacofanych żywiołów chłopskich i robotniczych. Środkiem przymusowym, którym państwo rozporządza, jest jego siła militarna. Zmilitaryzowanie pracy, bez względu na zakres lub formę, będzie przeto nieuchronną koniecznością dla każdego gospodarstwa przejściowego, zbudowanego na zasadzie powszechnego obowiązku pracy (Teza 21).
Do tego celu proponuje Trocki następujące środki:
1) Militaryzacja poszczególnych przedsiębiorstw lub całych gałęzi przemysłu, mających w danym momencie szczególnie ważne znaczenie, albo zbyt silnie dotkniętych ogólną dezorganizacją, następuje na wniosek sowietu obrony i ma za zadanie, zabezpieczyć przedsiębiorstwu robotników na czas przejściowy i wprowadzić bardziej sprężysty zarząd, przy czym, o ile uzdrowienie przedsiębiorstwa nie da się osiągnąć na innej drodze, odpowiednie organa otrzymują daleko idące prawa dyscyplinarne (teza 24).
Jest to dobrze znana robotnikom z czasów wojny militaryzacja, w jej najostrzejszej formie, znosząca swobody robotników i oddająca ich pod dyscyplinarną władzę wojskową.
2) Dla usunięcia braku robotników, przy naprawie środków komunikacyjnych, rąbaniu i znoszeniu drzew, wydobywaniu torfu i łupku, przy robotach w obszarach węglowych, kruszcowych i naftowych, przy odbudowie zniszczonych obszarów i obrabianiu leżących odłogiem pól, mogą być wszyscy obowiązani do pracy mężczyźni i kobiety zmobilizowani. Powołanie następuje według powiatów, roczników i zawodów. W najbliższym czasie należy przede wszystkim powołać te kategorie, które były najmniej dotknięte mobilizacją wojskową; należałoby więc wedle możności powołać przede wszystkim wiele kobiet. (Teza 17). Z powołanych utworzone będą „Organizacje pracy militarnego typu” (Teza 25), które należy przeznaczyć do poszczególnych koniecznych robót. […]
3) W końcu, nie należy demobilizować formacji żołnierskich, niepotrzebnych już dzięki postępowi operacji wojennych, ale przemieniać je w armie pracy.
Taki program przyjął III kongres rad gospodarczych w styczniu 1920. Obecnie wciela się go w życie. […] Co za olbrzymia droga od „kontroli robotniczej” w listopadzie 1917, aż do militaryzacji pracy w styczniu 1920 r.!
Rozwój ten dzieli się wyraźnie na dwie części. W pierwszej, która obejmuje czas od rewolucji październikowej prawie aż do lipca 1918 r.; wypadki rozgrywają się pod wpływem siły popędowej samych mas proletariackich. Jest to żywiołowy ruch mas. Przejawia się w „kontroli robotniczej” w przedsiębiorstwach, w dziki sposób wyrzucającej z nich przedsiębiorców – wymusza na opierającym się rządzie sowietów najpierw nacjonalizację poszczególnych przedsiębiorstw, potem całych gałęzi produkcji, wreszcie całego wielkiego przemysłu – przeprowadza przy pomocy robotników współzarząd znacjonalizowanych gałęzi przemysłu, wbrew państwowo-socjalistycznym planom organizacyjnym sowieckich fachowców. „Siła twórcza mas” nadaje temu okresowi swoiste piętno. Jest to rzeczywisty proletariat, cały proletariat, wymuszający w wielkim rewolucyjnym ruchu ustawy, które sowiety mają tylko ogłosić. Władza sowiecka była w tej fazie tylko wykonawczym organem klasy robotniczej, jej dyktatura była rzeczywiście dyktaturą proletariatu.
Jednak od połowy 1918 r. obraz zmienia się stopniowo. Rząd sowiecki wzmocnił się, wytworzył biurokratyczny aparat, armia jego stała się potężną siłą. Nie jest już bezbronny wobec żywiołowych ruchów mas. Może się im oprzeć, przeciwstawić im przemoc. Jednak gdy aparat władzy rządu sowieckiego stał się o wiele silniejszy, znika równocześnie siła proletariackiej masy. Osłabiła się pod względem liczebnym, z powodu ucieczki z miast mnóstwa robotników. Oddała swe najdzielniejsze i najenergiczniejsze żywioły biurokracji sowieckiej i czerwonej armii, brak jej przeto własnych, nie wprzęgniętych do aparatu rządowego, przywódców. […] Tak więc zmienił się istotnie stosunek sił pomiędzy przywódcami a masą, pomiędzy rządem sowieckim a proletariatem. Historyczna inicjatywa przechodzi od połowy roku 1918 z rąk masy do rządu. Wobec dezorganizacji przemysłu, sam rząd musi się zwrócić przeciwko robotnikom. Musi ich krok za krokiem przymuszać do zwiększenia wydajności pracy i podporządkowania się woli kierowników przedsiębiorstw. Musi ich w końcu zmilitaryzować, przykuć do przedsiębiorstwa, poddać „ostrzejszemu regime” militarnego prawa karnego.
Jeżeli się i dzisiejszy ustrój republiki sowieckiej określa jako „dyktaturę proletariatu” – słowa te mają widocznie całkiem inne znaczenie, niż w pierwszej fazie rozwoju, po rewolucji październikowej. Wówczas były to rzeczywiście szerokie, dzikie masy istotnych, rosyjskich proletariuszy, które dyktowały, a rząd sowiecki był rzeczywiście tylko organem wykonawczym tej woli mas. Dzisiaj jest oczywiście inaczej. Dziś w rzeczywistości rządzą Rosją członkowie komunistycznej partii, która, jak podaje Lenin, po oczyszczeniu z niegodnych intruzów, mogłaby liczyć jakich 100 000 do 200 000 towarzyszy. Naturalnie większość z tych 100 000 do 200 000 ludzi składa się z robotników. Jednak tych 100 000 do 200 000 ludzi jest tylko bardzo małą częścią rosyjskiego proletariatu i nie stanowią oni klasy, na której usługach stoi wielki aparat rządowy władzy sowieckiej, lecz są sami tym aparatem władzy. Z tych 100 000 do 200 000 ludzi składają się właśnie rządzące frakcje sowieckie, sowiecka biurokracja, administracje przemysłowe, związków zawodowych, przedsiębiorstw i sztaby komendy czerwonej armii. Jakiż jest więc stosunek tej rządzącej warstwy do proletariatu? Czysto wykonawczym organem woli szerokiej masy proletariatu, zaiste, ona już nie jest; daleka od tego, by spełniać wolę proletariuszy, widzi się raczej zmuszoną, podporządkowywać proletariuszy swojej woli, przy pomocy środków militarnego przymusu. […] A dyktatura taka rozporządza najstraszniejszymi środkami przemocy. Podlega jej bezpośrednio cały przemysł, górnictwo, komunikacja, organizacja rozdziału towarów. Dysponuje ona całą siłą roboczą kraju. Wedle swego upodobania gromadzi mężczyzn i kobiety i używa ich pod militarnym rygorem do robót, jakie pragnie wykonać. Przedsiębiorstwa poddaje militarnej dyscyplinie. Straszną bronią terroru pokonuje każdą opozycję, każdą krytykę. Potężnym państwem, które podporządkowuje jednostki swemu programowi we wszelkich ich stosunkach życiowych, nie pozostawiając im jakiejkolwiek sfery działalności wolnej od ingerencji państwa, rządzi maluczka mniejszość stumilionowego narodu, wedle własnej woli. Jest to nowy, straszliwy despotyzm, który powstał tą drogą.
Otto Bauer
Powyższy tekst to fragment książki Otto Bauera „Bolszewizm a socjalna demokracja”, polskie wydanie nakładem Ludowego Spółdzielczego Towarzystwa Wydawniczego i Księgarni Robotniczej, Warszawa – Lwów 1920. Tytuł fragmentu pochodzi od redakcji „Nowego Obywatela”, uwspółcześniono pisownię wedle obecnych reguł.