Ekonomia i moralność. Ks. Jan Piwowarczyk – krzewiciel katolicyzmu społecznego
Ekonomia i moralność. Ks. Jan Piwowarczyk – krzewiciel katolicyzmu społecznego
Spośród dużego grona katolickich myślicieli społecznych w Polsce międzywojennej na szczególną uwagę zasługuje postać ks. Jana Piwowarczyka. Pozostawił olbrzymią spuściznę – kilkanaście większych prac i ok. 5 tys. artykułów – więc śmiało można powiedzieć, że wywarł intelektualny wpływ na całe pokolenie działaczy i myślicieli związanych z tym nurtem ideowym.
Jerzy Turowicz, następca ks. Piwowarczyka na stanowisku redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”, napisał, iż był on człowiekiem wysokiej próby, żarliwym chrześcijaninem i kapłanem, dalekim od – jeśli tak wolno się wyrazić – klerykalnej kastowości. Człowiekiem mocnego charakteru, odwagi przekonań, wyraźnie skrystalizowanych, wierności sprawie, której służył. Był w nim jakiś chłopski upór, stanowczość, nieustępliwość jeśli chodziło o ortodoksję religijną czy o poglądy społeczne. A równocześnie autentyczny szacunek dla cudzych przekonań i wielka lojalność. Namiętny szermierz i polemista nie dawał się ponosić emocjom. Cechował go obiektywizm i zdrowy rozsądek, konkretność i rzeczowość w słowie i piśmie1.
***
Jan Piwowarczyk urodził się 27 stycznia 1889 r. w Brzeźnicy niedaleko Wadowic, w małorolnej rodzinie chłopskiej. W Wadowicach ukończył gimnazjum, później podjął studia na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. W 1910 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Pracował jako wikariusz w Podgórzu i w parafii św. Szczepana w Krakowie, mansjonarz Kościoła Mariackiego oraz katecheta w krakowskich szkołach.
W 1922 r. został członkiem redakcji związanego z chrześcijańską demokracją krakowskiego dziennika „Głos Narodu”, w którym w latach 1936-1939 pełnił funkcję redaktora naczelnego. Od 1921 r. był członkiem Polskiego Stronnictwa Chrześcijańskiej Demokracji, dla którego opracował zasady programowe. Czynnie uczestniczył również w działalności chrześcijańskich związków zawodowych. Jego zainteresowania polityczne miały jednak charakter raczej teoretyczny, nie angażował się w bieżącą politykę.
Równocześnie kontynuował studia na UJ, które w 1933 r. zwieńczył doktoratem na podstawie pracy pt. „Kryzys społeczno-gospodarczy w świetle katolickich zasad”. Rozprawa ta była jednym z ważniejszych opracowań spod znaku katolicyzmu społecznego w Polsce międzywojennej. Na Wydziale Teologicznym UJ wykładał też od 1928 r. nauki społeczne, jednak w 1933 r. odebrano mu prawo wykładania, na co w dużym stopniu wpłynęły jego poglądy krytyczne wobec władz sanacyjnych.
W 1934 r. utworzono Radę Społeczną przy Prymasie Polski, w skład której obok m.in. ks. Antoniego Szymańskiego, Leopolda Caro, Ludwika Górskiego, Czesława Strzeszewskiego czy ks. Stefana Wyszyńskiego wszedł ks. Jan Piwowarczyk. Instytucja stawiała sobie za cel propagowanie programu społecznego encykliki Quadragesimo anno2. Na tym polu ks. Piwowarczyk położył szczególne zasługi choćby jako tłumacz encykliki, która z jego znakomitym, dogłębnym komentarzem ukazała się w roku 1935.
W 1939 r. opuścił redakcję „Głosu Narodu” w związku z nominacją na proboszcza parafii św. Floriana w Krakowie. W czasie okupacji pełnił obowiązki rektora krakowskiego Seminarium Duchownego. Na przełomie 1941 i 1942 r. został aresztowany przez Gestapo i spędził kilka miesięcy w więzieniu, odzyskując wolność dopiero dzięki zabiegom abp. Adama ks. Sapiehy. W 1945 r. powołał do życia „Tygodnik Powszechny” – jego redakcją de factozawiadywał, pełniąc w nim oficjalnie funkcję asystenta kościelnego. W ciągu pierwszego roku istnienia pisma przekazał obowiązki redaktora naczelnego Jerzemu Turowiczowi. W 1951 r. ustąpił z redakcji „TP” i wyjechał do Zebrzydowic, gdzie przebywał do 1955 r. Związane to było, jak twierdzi Turowicz, przede wszystkim z ciągłą inwigilacją Piwowarczyka przez służbę bezpieczeństwa, a nie – jak twierdzą niektórzy – z konfliktem z pozostałymi członkami redakcji. Nie ulega jednak wątpliwości, iż z biegiem czasu coraz bardziej dystansował się od linii przyjętej przez pismo.
W 1946 r. Stanisław Stomma opublikował w „Znaku” programowy artykuł środowiska związanego z „TP” pt. „Maksymalne i minimalne tendencje społeczne katolików”. Odrzucono w nim „maksymalne tendencje” wśród katolików chcących urobić na własną modłę dziedziny życia społecznego. Uważano, iż w sytuacji, w jakiej znalazł się kraj, należy zrezygnować z własnego programu społecznego i ograniczyć się do pracy formacyjnej, pielęgnując katolicką religię, moralność i kulturę3. Ks. Piwowarczyk na łamach „Tygodnika” wystąpił przeciwko takiemu „realizmowi politycznemu”, zdobywającemu wśród katolików coraz większą popularność. Podkreślał, iż katolicyzm jest nie tylko dogmatem religijnym, ale także ideologią wyjaśniającą i normującą życie społeczne, a katolicy nie mogą rezygnować z dążenia do pełnej realizacji ideału państwa chrześcijańskiego4. Piwowarczyk nie zrezygnował jednak ze współpracy z założonym przez siebie pismem, publikował w nim do 1959 r. (z przerwą na lata 1953-1956, gdy zostało zamknięte przez władze, a następnie przejęte przez „Pax” Bolesława Piaseckiego). W tamtym czasie powstało też jego opus magnum, dwutomowa „Katolicka etyka społeczna”, wydana najpierw w formie skryptu, a dopiero po śmierci autora w postaci książkowej w Londynie. Zmarł 29 grudnia 1959 r. w Krakowie.
***
Kluczowy w poglądach ks. Jana Piwowarczyka jest problem relacji między ekonomią a etyką. Jak podkreślał, mają one ten sam przedmiot materialny, którym jest życie gospodarcze. Różny jest natomiast przedmiot formalny, ponieważ etyka bada życie gospodarcze z punktu widzenia moralności, ekonomia zaś – gospodarki, usiłując odnaleźć prawidłowości kierujące tą sferą. Przestrzeganie praw etycznych ma życie gospodarcze uczynić zgodnym z obiektywną moralnością. Przestrzeganie praw gospodarczych ma zapewnić dostateczność dóbr zaspakajających potrzeby społeczeństwa5.
Mamy więc do czynienia z dwoma różnymi celami i naukami, ale czy tak różnymi jak etyka i np. chemia? Na to pytanie ks. Piwowarczyk zdecydowanie odpowiada „nie”. Świat chemii jest dziedziną, w której rządzą wyłącznie właściwe jej prawa, które człowiek może jedynie wykrywać i śledzić, natomiast prawidła gospodarcze nie mają charakteru ostatecznego. Człowiek może bowiem na nie wpływać, istnieje więc współzależność zjawisk ekonomicznych i etycznych oraz nauk, które tymi dziedzinami się zajmują. Ich wzajemny stosunek najczęściej ujmowany jest w postaci dwóch skrajnych rozwiązań, tzn. uznania prymatu ekonomii nad etyką lub odwrotnie. Ks. Piwowarczyk nie przyjmował żadnego z nich, podkreślał natomiast, iż możemy mówić o dwóch rodzajach zależności ekonomii od etyki: powszechnej (bezpośredniej) i częściowej (pośredniej).
Zależność pierwszego rodzaju nie istnieje, gdyż mamy do czynienia z całym wielkim zespołem zjawisk ekonomicznych, które wymykają się spod wszelkiego wpływu etyki, np. zagadnienia przyrodnicze lub techniczne w gospodarstwie społecznym. Ekonomia stara się zrozumieć ich mechanizm, dochodząc w ten sposób do ustalenia tzw. praw gospodarczych. W tym zakresie jest w pełni autonomiczna w stosunku do etyki. Istnieje jednak także drugi rodzaj zależności – częściowa, czyli dotycząca zagadnień, które mają określony aspekt moralny. Zdaniem ks. Piwowarczyka nie można przyjąć argumentów o całkowitej niezależności ekonomii od etyki (w każdej sferze), powołując się na jakoby absolutne i nienaruszalne prawa czy mechanizmy rządzące tą dziedziną życia.
Ekonomia klasyczna, tworząc „teorię praw gospodarczych”, wychodziła ze słusznych założeń, jednak wyciągnęła fałszywe wnioski. Życie gospodarcze, choć składa się ze zjawisk indywidualnych i od siebie odrębnych, jednak tworzy pewną jedność, w której poszczególne elementy są od siebie współzależne i jakby zdeterminowane bez udziału woli ludzkiej. Jest to spostrzeżenie słuszne, ale fałszywym było wyjaśnienie go przez ekonomię „klasyczną”. Mianowicie ekonomiści tego kierunku rozumieli owo zdeterminowanie życia gospodarczego jako mechanizm, […] poczęli się dopatrywać przyczyn determinujących życie gospodarcze w „prawach gospodarczych”, które kierują nimi, jak prawa przyrodnicze, absolutne i powszechne kierują chemią lub fizyką6. Skoro przyjmuje się tego rodzaju pogląd, to oczywisty jest wniosek, iż życie gospodarcze musi być wolne od oceny etycznej oraz wszelkiej ingerencji ze strony państwa; że nieład, zamieszanie i samowola, implikowane przez nieskrępowaną wolność rynku, to jedynie etap przejściowy. Wkrótce bowiem mechanizm ten sam się wyreguluje, doprowadzi do powszechnego dobrobytu i pokoju.
Ustrój gospodarczy wprawiają jednak w ruch, jak podkreślał ks. Piwowarczyk, nie jego wewnętrzne prawa, lecz jednostki, które wskutek powiązania ze sobą wytwarzają zjawisko usuwające się już spod ich wpływów, ale przez nie utworzone. Ich stosunek do niego nie jest ani stosunkiem jednostki do dzieła bezpośrednio wytworzonego, ale i nie stosunkiem jednostki do przyrody, lecz stosunkiem jednego ze współtwórców do dzieła wielkiej ilości jednostek. Na skutek tego prawa rządzące tym dziełem […] nie są ani prawami jednostki tworzącej określone dzieło, z którym ona może uczynić co zechce, ani też prawami przyrody, skoro wytwarza je zbiorowość ludzka, lecz prawami społecznymi, które można ustalić obserwując reakcje mas ludzkich, czyli na podstawie statystyki. Jednym z tych praw, najgłośniejszym, jest prawo podaży i popytu, które mówi: im większa podaż, tym niższa cena, im większy popyt, tym wyższa cena, i na odwrót. Zapytajmy: jak doszło do sformułowania tego prawa? Odpowiadamy: przez obserwację zachowania się ludzi, przez statystykę7.
CC BY-NC-SA Banksy, Foto: bna Jan Slangen, flickr.com/photos/janslangen/5556907046
Są to więc prawa społeczne, wyrastające z określonego podłoża politycznego, gospodarczego i kulturalnego, a nie prawa uniwersalne i ostateczne, jak te w świecie przyrody. Wniosek z tego, iż życie gospodarcze nie reguluje się samoczynnie. Regulują je działania ludzi, a jako dziedzina działalności ludzkiej jest ono poddane wpływom namiętności i egoizmu; dlategoczynnik, który – jak państwo – ma troszczyć się o dobro ogółu, ma także prawo i obowiązek wkraczania w życie gospodarcze, ile razy dobro ogółu byłoby na szwank narażone8. Życie gospodarcze winno podlegać ocenie moralnej oraz interwencji państwa, uzasadnionej dobrem wspólnym.
W związku z tym, pisząc o dominującym w jego czasach modelu życia społeczno-gospodarczego, ks. Piwowarczyk nie wahał się nazwać go pogańskim. Stwierdzał, iż w pojęciu tym mieści się zarówno ateizm jako jego naczelna zasada, naturalizm i materializm jako wnioski, wreszcie zaś autonomia poszczególnych dziedzin ludzkiego życia jako skutek9. Po chrześcijańskim średniowieczu następuje jego zdaniem reakcja pogańska, która daje o sobie znać już w renesansie, jednak pogłębianie się tego procesu przypada na II połowę XVIII w. Dwie postaci, zdaniem ks. Piwowarczyka, odegrać miały w owym procesie szczególną rolę: Rousseau i Adam Smith. Roussowski indywidualizm i przekonanie o wrodzonej dobroci człowieka, idea umowy społecznej – miały doprowadzić do atomizacji, zaniku życia społecznego, narastania podziałów klasowych oraz do likwidacji różnego rodzaju ciał pośredniczących, wcześniej wypełniających przestrzeń między jednostką a państwem. Te same założenia stać się miały podwaliną ekonomii politycznej Adama Smitha.
Poganizm, o którym pisał ks. Piwowarczyk, uwidacznia się przede wszystkim w oddzieleniu ekonomii od etyki, w materializmie i nastawieniu na konsumpcję, zapatrywaniu na instytucję własności, która traktowana jest w sposób skrajnie indywidualistyczny, czego konsekwencją jest przyznanie właścicielowi prawa do jej nadużywania. Temu ostatniemu zagadnieniu poświęcił zresztą szczególnie wiele uwagi, uznając je za główną przyczynę postępującego proletaryzmu oraz wszelkich innych niedomagań życia społeczno-gospodarczego. Powołując się na Wilhelma von Kettelera, stwierdził nawet, iż osławiony pogląd Pierre-Josepha Proudhona, iż własność jest kradzieżą, obok oczywistego kłamstwa zawiera w odniesieniu do współczesności również wielką prawdę, prawdę, którą należy zniszczyć, aby ów bon mot stał się jedynie kłamstwem10.
Filozofom liberalizmu, jak pisał, udało się odkryć w człowieku kilku „ludzi”, jak homo oeconomicus, który żyje tylko motywami gospodarczymi, homo religiosus, homo politicus itp. I te koncepcje człowieka przenieśli na życie zbiorowe. Dlatego według nich życie gospodarcze kieruje się własnymi prawami (podaży i popytu), a państwo lub etyka nie ma w nim nic do powiedzenia – własnymi prawami rządzi się także życie polityczne („cel uświęca środki”) – obyczajowe itd. Liberalizm, jak zatomizował społeczeństwo czyniąc z niego tylko sumę suwerennych jednostek, tak znów rozbił życie społeczeństwa na szereg dziedzin od siebie niezależnych, rządzących się własnymi rzekomo prawami, a związanych z sobą co najwyżej negatywnie przez ideę wolności…11.
W swych poglądach na organizację życia społeczno-gospodarczego ks. Piwowarczyk jawił się jako zwolennik „trzeciej drogi”. Zdecydowanie odrzucał rozwiązania socjalistyczne, polegające na pełnej nacjonalizacji środków produkcji. Wyrażał jednocześnie przekonanie, że ustrój kapitalistyczny odchodzi w przeszłość, że wielki kryzys gospodarczy to nie tylko chwilowe przesilenie czy załamanie koniunktury, ale ostateczny krach tego systemu. Źródła kryzysu widział w koncentracji własności, atomizacji społeczeństw wskutek panowania indywidualistycznego światopoglądu oraz w odejściu od chrześcijańskiej nauki o naturze ludzkiej i społeczeństwie12.
Ustrój przyszłości był w jego wizji oparty o zasadę prywatnej własności, jednak miałaby ona posiadać podwójny charakter i cel, zarówno indywidualny, jak i społeczny. Naczelnym zadaniem miała być likwidacja proletaryzmu poprzez uwłaszczenie pracy, zarówno indywidualne w rolnictwie czy drobnej wytwórczości, jak i zbiorowe poprzez system akcjonariatu pracowniczego czy spółdzielczość. Własność publiczna natomiast ograniczona miała być do tych przedsiębiorstw i działów gospodarki, w których prywatne posiadanie wywiera zbyt wielki wpływ na życie społeczne, tam, gdzie wymaga tego dobro ogółu (przemysł zbrojeniowy, poczta, komunikacja, bankowość itp.).
Jak niemała liczba myślicieli katolickich tamtego okresu, ks. Piwowarczyk był zwolennikiem i propagatorem idei korporacjonizmu, zaproponowanej przez Piusa XI w encyklice Quadragesimo anno. Zdaniem kapłana, główną cechą jego czasów jest odwrócenie się od zasad liberalizmu,z czym idzie w parze szukanie instytucji, które by państwu zapewniły stałość, życiu społecznemu równowagę, a życiu gospodarczemu celowość13. Walka o przyszłe państwo, o docelowy ustrój, rozegra się pomiędzy trzema koncepcjami: liberalną, totalną oraz korporacyjną. Jak wierzył, zwycięstwo przypadnie w udziale tej ostatniej14. Świadom tego, że w kontekście korporacjonizmu nasuwały się określone skojarzenia, zwłaszcza z faszystowskimi Włochami, podkreślał, iż nie jest on skonkretyzowaną w szczegółach doktryną, a jedynie kierunkiem społecznym i gospodarczym, o programie dalekim od skostnienia15.
Wyróżniał w związku z tym dwa typy korporacjonizmu: autorytarny i demokratyczny. Pierwszy jest charakterystyczny dla państw, w których mamy do czynienia z rządami dyktatorskimi. Korporacje stały się tam organami administracji, a nawet państwa policyjnego. Służą specjalnym celom politycznym czy partyjnym, dążąc do podporządkowania całego społeczeństwa władzy państwowej, jego ubezwłasnowolnieniu i tłumieniu inicjatywy prywatnej. Korporacjonizm demokratyczny jest natomiast związany z instytucją samorządu, chroni zbiorowość przed omnipotencją państwa, służy celom ogólnospołecznym, pobudza inicjatywę prywatną i stoi na stanowisku personalistycznym16. Oczywiście ten drugi typ zgodny jest z nauczaniem chrześcijańskim.
Wiele uwagi poświęcił ks. Piwowarczyk także reformie rolnej. Wraz z Leopoldem Caro analizowali i podnosili to zagadnienie na forum Rady Społecznej przy Prymasie Polski, zajmując zresztą w tych kwestiach najbardziej radykalne stanowisko wśród jej członków. Stało się to przyczyną znacznych kontrowersji podczas prac nad „Deklaracją w sprawie stanu gospodarczo-społecznego wsi polskiej”, wydanej ostatecznie w 1937 r. Naprzeciw ks. Piwowarczyka i Leopolda Caro stanęła bardziej konserwatywna większość w osobach ks. Antoniego Szymańskiego, Ludwika Górskiego czy Czesława Strzeszewskiego i ostatecznie to ich opinie znalazły odzwierciedlenie w dokumencie. Zasadniczą tezą deklaracji było wspieranie przez państwo i kontrolowanie parcelacji prywatnej, w razie jej nieskuteczności nie wykluczano przymusowych wywłaszczeń za należytym odszkodowaniem17.
Ks. Piwowarczyk, wbrew pojawiającym się w środowiskach katolickich głosom krytycznym wobec pomysłu parcelacji, zdecydowanie ją popierał. Uzasadniał, iż nie ma żadnych przesłanek, aby przewłaszczenie uważać za niezgodne z katolicką nauką społeczną, ponieważ ustrój posiadania nie jest czymś z natury niezmiennym, zaś państwu przysługuje prawo do regulowania go w pewnym stopniu. Przymusowa parcelacja jest uprawniona, gdy grunty są niewykorzystywane lub źle uprawiane, albo ich nadmierna koncentracja sprzyja sproletaryzowaniu ludności wiejskiej. Ks. Piwowarczyk uważał, iż z taką sytuacją mamy do czynienia właśnie w Polsce i że w związku z tym nie ma innego wyjścia, ponieważ wieś nasza formalnie dusi się. Nie tylko od własnego przyrostu naturalnego, ale i z powodu tych mas bezrobotnych, którzy straciwszy pracę w przemyśle z powodu zastoju wracają do swych rodzin wiejskich – i z powodu powrotnej fali emigrantów z Francji, z Czechosłowacji itd.18
Jednocześnie miał świadomość, iż sama parcelacja nie stanowi panaceum na bolączki wsi. Obok niej musi bowiem dojść do całego szeregu innych działań, jak rozwój przemysłu, polszczenie handlu, spółdzielczość, melioracja, podnoszenie techniki i kultury rolnej itp.19
***
Z bogatej spuścizny, którą pozostawił ks. Piwowarczyk, to oczywiście tylko wybrane zagadnienia, którym poświęcał uwagę. Kwestie pracy, jej praw, ochrony czy też społecznego i indywidualnego charakteru, sprawiedliwej płacy, zysku, handlu, pieniądza, kredytu, redystrybucji dóbr, dobroczynności, problemy polityczne oraz wychowawcze zajmowały również ważne miejsce w jego dorobku.
Choć nie stworzył w pełni autorskiego systemu, spójnego programu dotyczącego zagadnień społeczno-gospodarczych, lecz realizował się jako komentator i krzewiciel społecznego programu Kościoła, był postacią nietuzinkową, jedną z tych, które wywierały przemożny wpływ na kierunek i kształt debaty publicznej w swoich czasach. Inicjował poważne dyskusje, zapładniał umysły, wychowywał uczniów i następców. Jego przemyślenia i wskazania ciągle stanowić mogą punkt odniesienia i źródło inspiracji. To nie tylko świadectwo epoki, ale jakże często analizy przystające do czasów nam współczesnych, zachowujące aktualność, która musi niepokoić.
CC BY-NC-ND GenBug , flickr.com/photos/genbug/4006300924
dr hab. Rafał Łętocha
Przypisy:
1. J. Turowicz, Słowo wstępne [w:] ks. J. Piwowarczyk, Wobec nowego czasu (z publicystyki 1945-1950), Kraków 1985, s. 10.
2. E. Kozłowski, Aktualne zadania dla katolickich stowarzyszeń robotniczych, „Przewodnik Społeczny” nr 12/1933.
3. S. Stomma, Maksymalne i minimalne tendencje społeczne katolików, „Znak” nr 3/1946.
4. Zob. m.in. ks. J. Piwowarczyk, Kościół i państwo, „Tygodnik Powszechny” nr 47/1947, idem, Państwo chrześcijańskie, „Tygodnik Powszechny” nr 28/1947.
5. Idem, Katolicka etyka społeczna, t. II, Londyn 1963, s. 22.
6. Ibid., s. 28.
7. Ibid., s. 29.
8. Ibid., s. 31.
9. Idem, Pogaństwo i chrześcijaństwo w życiu gospodarczym, „Ruch Katolicki” nr 3/1933.
10. Idem, Wielkie zagadnienie własności, „Tygodnik Powszechny” nr 8/1945.
11. Idem, Spór o liberalizm, „Tygodnik Powszechny” nr 20/1950.
12. Idem, Kryzys społeczno-gospodarczy w świetle katolickich zasad, Kraków 1932, s. 5.
13. Idem, Korporacjonizm i jego problematyka, Poznań 1936, s. 7.
14. Idem, Przyszłość myśli katolicko-społecznej i możliwości jej realizacji w Polsce, „Ruch Katolicki” nr 9-10/1937.
15. Idem, Korporacjonizm… op. cit., s. 11.
16. Ibid., ss. 32-33.
17. Deklaracja Rady Społecznej przy Prymasie Polski w sprawie stanu gospodarczo-społecznego wsi polskiej, „Przewodnik Społeczny” nr 11/1937.
18. ks. J. Piwowarczyk, Katolicyzm a reforma rolna, Poznań 1938, s. 29.
19. Ibid., s. 35.