Warszawska radykałka

·

Warszawska radykałka

·

Więc pozostanie Irena Kosmowska w więzieniu polskim; więzienie rosyjskie poznała już dokładnie przed laty. Rola Ireny Kosmowskiej w dziejach pracy niepodległościowej i w dziejach ruchu ludowego nie będzie /…/ ani pomniejszona, ani zmieniona, wręcz odwrotnie!” – pisał w 1930 r. „Robotnik”, organ Polskiej Partii Socjalistycznej. Osobę wspomnianą w artykule właśnie skazano na 6 miesięcy pozbawienia wolności za nazwanie Józefa Piłsudskiego „obłąkańcem”.

***

Stołeczne mieszkanie państwa Kosmowskich przy Nowogrodzkiej 42 tętniło życiem. Bywali tu m.in. Orzeszkowa, Prus, Świętochowski, Krzywicki i wielu innych myślicieli, publicystów, działaczy społecznych. „Dom Kosmowskich – pisze Regina Kociowa – cieszył się szczególną popularnością /…/ dlatego, że spotykali się w nim ludzie nawet sprzecznych przekonań politycznych i często w dyskusjach znajdowali punkty styczne. Gromadził /…/ wszystkich, którzy dążyli do rozbudzenia życia narodowego, niezależnie od pochodzenia, zamożności lub wyznania”. W takiej atmosferze, 20 grudnia 1879 r. urodziła się córka Kosmowskich – Irena.

Jej matka, również Irena, pochodziła ze średniozamożnej szlachty z Małopolski. Wysłana do szkoły w Warszawie, tam poznała przyszłego małżonka i zamieszkała w stolicy. Prowadziła działalność filantropijną, działała w ruchu krajoznawczym, głosiła idee „pracy dla ludu”, głównie postulaty edukacji niższych warstw społecznych. Jej mąż, Wiktoryn Kosmowski, był lekarzem – absolwentem uczelni w Warszawie i Paryżu. Interesował się systemem opieki medycznej dla ubogich i społecznymi przyczynami chorób. Oprócz komercyjnej praktyki prowadził darmowy punkt lekarski dla warszawskiej biedoty. Założył pismo „Kronika Lekarska”, poświęcone m.in. analizie zdrowotnych skutków złych warunków życia oraz przygotowaniu lekarzy do pomocy biedakom. Był również współtwórcą banku spółdzielczego, propagował samopomocowe kasy oszczędnościowe wśród mieszkańców wsi.

Córka obojga społeczników najpierw pobierała nauki w domu, później uczęszczała do Szkoły Rzemiosł, gdzie ukrywano przed władzami carskimi zajęcia z języka polskiego i historii, pedagogiki, psychologii, nauk humanistycznych. Później wysłano ją do tzw. szkoły gospodarczej w podzakopiańskich Kuźnicach. Miała naśladować matkę – zarządzać gospodarstwem domowym, a jednocześnie prowadzić „pracę dla ludu”.

Ale dziewczyna trafiła w krąg osób, które krytykowały paternalistyczne traktowanie niższych warstw. Zamiast „pracy dla ludu”, głosiły one hasła „pracy z ludem”, upodmiotowienia chłopów i robotników, uczynienia z nich pełnoprawnych obywateli, demokratyzacji życia społecznego. Tak oto stała się „warszawską radykałką” – jak kilka lat później określił ją lider polskich socjalistów, Ignacy Daszyński.

***

Irena podczas nauki w Kuźnicach nawiązała kontakty z przedstawicielami społecznie zaangażowanej elity zaboru austriackiego, często odwiedzającymi Zakopane. Wkrótce została wolną słuchaczką na uniwersytecie we Lwowie. Tam trafiła w krąg kształtującego się ruchu ludowego. Poznała jego twórców – inteligenckie małżeństwo Marii i Bolesława Wysłouchów (wydawali pismo „Przyjaciel Ludu”) oraz chłopskiego działacza Jakuba Bojkę. Efektem tych kontaktów, wzmocnionych o ferment polityczny rewolucji 1905 r., było wyzwolenie się Ireny spod ideowego wpływu rodziców. Jeszcze w 1906 r. została nauczycielką w żeńskiej szkole gospodarczej w Mirosławicach nieopodal Kutna, prowadzonej przez Koło Ziemianek, w którym działała jej matka. Ale wkrótce, widząc rozdźwięk między wielkopańską „łaskawością” wobec ludu a ideami faktycznej emancypacji chłopstwa, porzuciła tę posadę, przerwała też studia.

W działalność społeczną na szerszą skalę zaangażowała się w 1907 r. (niektórzy badacze podają datę o dwa lata wcześniejszą i twierdzą, że Kosmowska działała w radykalno-chłopskim Polskim Związku Ludowym, jednak brak na to „twardych” dowodów). Wówczas powstało „Zaranie” – tygodnik, który radykalna inteligencja oraz działacze chłopscy z Kongresówki założyli w celu propagowania ideałów „uobywatelnienia” ludu. Pismo miało charakter głównie edukacyjny, ale głosiło też hasła równouprawnienia bez względu na status majątkowy i pochodzenie. Propagowało nowatorskie rozwiązania gospodarcze (spółdzielczość) i radykalne przeobrażenia własnościowe, czyli reformę rolną w postaci rozparcelowania wielkich majątków ziemskich między chłopów małorolnych i bezrolnych. „Zaranie” krytykowało to, co wówczas zwano „patronatem”, czyli przewodzenie ludowi przez ziemian, kler itp., opowiadając się za samodzielnością warstwy chłopskiej. Naczelnym hasłem pisma było „Sami sobie” – postulat zarazem praw dla ludu, jak i wezwanie go do działania, zerwania z biernością i liczeniem na łaskę ze strony wyższych warstw społecznych.

Pierwszy numer „Zarania” ukazał się w listopadzie 1907 r. Kosmowską wkrótce zaproszono do współtworzenia pisma. „Przychodziła do redakcji co dzień, siedziała od rana do wieczora i albo pisała tu, albo zastępowała mnie w rozmowach z przyjezdnymi czytelnikami. /…/ Początkowo /…/ pobierała po 25 rubli /…/ pensji, ale to się niedługo skończyło i /…/ całe następne lata pracowała za darmo. Rodzice byli w dostatku, a przy nich i ona, zwłaszcza że była skromna i nie wymagała ani strojów, ani szczególnych wygód” – wspominał redaktor naczelny, Maksymilian Malinowski.

Niebawem została redaktorką działu kulturalno-oświatowego i sekretarzem redakcji. W „Zaraniu” listy od czytelników i odpowiedzi na nie stanowiły ważną część pisma – zajmowały co tydzień 2-4 strony na samym początku gazety! Kosmowska prowadziła też osobistą korespondencję z czytelnikami. „Od wielu chłopów /…/ wiem, jakie znaczenie miały listy pisywane przez Irenę /…/. Miała już wówczas cechę, która później rozwinęła się wybitnie; umiała w każdym człowieku /…/ dostrzec to, co najlepsze, odgadnąć dążenia, podsuwać im wyraz” – pisała działaczka oświatowa i naukowiec, Helena Radlińska.

Efektem jej współpracy ze środowiskiem młodych absolwentów szkół rolniczych była założona w 1911 r. comiesięczna wkładka do gazety, zatytułowana „Świt – Młodzi Idą”, współredagowana przez Kosmowską. Z jej inicjatywy rok później pojawił się dodatek „Sprawy Szkolne”, będący trybuną popularyzowania oświaty ludu, a także forum wiejskiej inteligencji.

Przyciągała do „Zarania” nie tylko chłopów i mieszkańców wsi. W 1913 r. Stefan Żeromski, sławny już wówczas pisarz, przesłał na ręce Kosmowskiej część właśnie tworzonej powieści „Wszystko i nic”, z sugestią nieodpłatnej publikacji w odcinkach. Postawił jeden warunek. Było nim umieszczenie dedykacji: „Pannie Irenie Kosmowskiej jako wyraz braterskiego pozdrowienia, pracę tę składa autor”. Niestety, carska cenzura zablokowała druk utworu.

Inna forma aktywności Kosmowskiej to działalność w Towarzystwie Kółek Rolniczych im. St. Staszica. Powstało ono pod koniec 1906 r. w tym samym środowisku, które utworzyło „Zaranie”. Celem było stworzenie organizacji samopomocowo-ekonomicznej, która reprezentowałyby interesy chłopów. TKR powstał w opozycji wobec Centralnego Towarzystwa Rolniczego, powołanego i kierowanego przez wielkich posiadaczy ziemskich. Kosmowska przez pierwszych kilka lat jego działalności pełniła funkcję sekretarza zarządu oraz propagowała ideały kółek, tj. samodzielność chłopów w gospodarczych przeobrażeniach wsi – spółdzielczość, nowe metody upraw i hodowli, zbiorowy zakup i użytkowanie maszyn rolniczych itp. Przekonała działaczy TKR, że kółka powinny prowadzić również działalność oświatową, m.in. poprzez zakładanie bibliotek i czytelni wiejskich.

Wspominając po latach działalność TKR i „Zarania”, pisała: „Stałam /…/ przy ognisku, przy którym skupiały się /…/ siły polskiego ludu rolnego, gnębionego przez wieki najpierw rodzimą, potem obcą niewolą. Skupiały się przy tym ognisku i rosły siły ludzkiego pragnienia i rwały w przyszłość poprzez żandarmską przemoc, poprzez wrogość klasowych uprzedzeń i interesów, poprzez tamy ciemnoty i nędzy. /…/ Były to warsztaty samodzielnej myśli i dążeń chłopa polskiego /…/, który własną duszę pańszczyźnianą zmógł, /…/ szukał dróg pełnego wyzwolenia /…/”.

***

Była jednym z czołowych piór tygodnika. Rzadko sygnowała teksty nazwiskiem lub inicjałami – przybrała pseudonim „Jasiek z Lipnicy”. Propagowała oświatę ludu, ruch krajoznawczy, a przede wszystkim zachęcała chłopów do samodzielnego myślenia, ośmielała ich w kwestii działalności publicznej.

W jej tekstach znajduje wyraz ideologia radykalno-demokratyczna, wyłożona prostym, konkretnym językiem. Dziś te treści wydają się oczywiste, ale wówczas skutkowały oskarżaniem „Zarania” o wywrotowy charakter. W styczniu 1911 r. pisała np. o nierówności szans: „Wszystkie dzieci przychodzące na świat podobniusieńkie są do siebie, każde /…/ przynosi z sobą /…/ w duszyczce /…/ nasiona utajone różnych zdolności i właściwości i sił, które potem w życiu rozwinąć się mają. Jednemu pójdzie życie tak, że warunki sprzyjać będą rozwojowi tych sił /…/, u innego zmarnieją one w zaniedbaniu. /…/ położenie, majątek pozwalają jednym od małości swobodnie rosnąć i kształcić się /…/, jedni jakby z przyrodzenia bliżej stali tego skarbca, w którym gromadzi się cały dorobek ludzki, inni zaś z trudem i wysiłkiem dobijają się do niego, a do ogółu to i wieść o istnieniu takiego skarbu nie doleci”.

Demaskowała ludzką krzywdę, niesprawiedliwe stosunki społeczne oraz hasła, którymi próbowano przesłonić ów stan rzeczy. Jesienią 1911 r. przekonywała: „W /…/ ujawnioną skargami sprawę trzeba by wniknąć, prawdzie spojrzeć w oczy, rady szukać, a nade wszystko trzeba by przyznać, że skarżący się chłop jest obywatelem mającym prawo głosu, że on już ma swój sąd własny /…/. Czyż nie wygodniej krzyknąć: »Cicho tam, wszystko jest w porządku!«. Ale takie omijanie prawdy się mści – /…/ w takim zaprzeczaniu jej w żywe oczy /…/ zatraca się zaufanie wzajemne ludzi z różnych grup społecznych – ta hałaśliwie broniona »jedność« się zatraca”. Mówiąc, że chłop jest obywatelem, nie podważała jeszcze status quo. Ale głosząc hasła samodzielności tej warstwy, jej prawo do samostanowienia, hasła chłopskiej godności i niezależności, wymierzała policzek temu, co Marks nazwał „myślami klasy panującej”.

Aby chłop miał równą pozycję w państwie, musi być aktywny. Celem nie jest zastąpienie jednego „patrona” – szlachcica czy księdza – innym, lecz demokracja oparta na powszechnym zaangażowaniu. Jesienią 1913 r. przekonywała wiejskich czytelników: „/…/ w Galicji mamy politykę ludowców, ale nie mamy życia ludowego; mamy przywódców, co zabiegają o głosy ludowe, ale nie mamy świadomej woli ludu, bo nie mamy gromady myślącej o życiu własnym, jeno tłum idący za tym przywódcą, który obiecuje więcej wytargować i lepiej skorzystać z okoliczności, a nie wymaga gromadnego wysiłku, /…/ o sobie stanowienia. /…/ będzie milion idących karnie za /…/ przywódcą /…/ – a polskie życie ludowe nie ruszy na krok z miejsca, jeśli każdy ludowiec nie będzie człowiekiem myślącym, /…/ co wyznawane zasady /…/ na każdym kroku w życiu własnym i zbiorowym, obywatelskim wprowadza /…/. /…/ za dużo /…/ mamy przywódców, co robią z nami politykę, a tu trzeba nam samym robić nasze nowe życie.

***

Jednym z kluczowych tematów nurtujących środowisko Kosmowskiej była oświata ludu. Rozumiano, że wiejskiej biedy i marazmu nie zmienią same reformy ekonomiczne. Istotny był także aspekt patriotyczny – szkoła miała związać chłopów z Polską i jej kulturą. Takich funkcji nie spełniały szkoły carskie i placówki zakładane przez ziemian czy duchowieństwo – w jednych nie było mowy o polskim patriotyzmie, w drugich o reformach społecznych i emancypacji chłopów.

Działalność pedagogiczna była oczkiem w głowie Kosmowskiej. W 1909 r. na II Kongresie Pedagogicznym we Lwowie wygłosiła referat o konieczności zakładania szkół rolniczych dla dziewcząt – odbił się on szerokim echem na samym Kongresie i poza nim. Sama marzyła o założeniu takiej placówki oświatowej. I udało się. Przyszły mąż jej kuzynki przeznaczył przed ślubem 6 tys. rubli na cele społeczne, resztę zebrała wśród znajomych i poprzez apele w „Zaraniu”. Zakupiono dworek w Krasieninie (powiat Lubartów) na Lubelszczyźnie. W styczniu 1913 r. zainaugurowano działalność. Mimo kiepskich warunków bytowych, szkoła działała prężnie, prowadząc 11-miesięczne kursy dla wiejskich dziewcząt. Kosmowska dobierała kadry, współtworzyła program, przyjeżdżała z Warszawy prowadzić zajęcia. Wszystko to przerwała I wojna światowa.

***

Środowisko Kosmowskiej łączyło wzorce „pracy u podstaw” z przekonaniem, że Polska nie odzyska niepodległości bez czynu zbrojnego. Swoje zrobiły też osobiste doświadczenia – Kosmowską skazano na półtora roku więzienia za druk w „Zaraniu” eseju o „Weselu” Wyspiańskiego. Karę zamieniono na wysoką grzywnę, jednak trudno było mieć złudzenia, że w takich realiach można dokonać znaczących przeobrażeń. Wyzwolenie społeczne musiało współgrać z wyzwoleniem narodowym.

W 1913 r. we Lwowie wzięła udział w jednym ze zjazdów stronnictw niepodległościowych. Reprezentowała bardziej upolitycznioną część środowiska „Zarania”, które wkrótce współtworzyło piłsudczykowski Związek Chłopski. Kosmowska uczestniczyła w powołaniu Komisji Tymczasowej Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych. W środowisku młodzieży ludowej prowadziła prace konspiracyjne, była również członkinią tajnej Ligi Kobiet Pogotowia Wojennego.

Po wybuchu wojny opublikowała w „Zaraniu” wymowny artykuł pt. „Bracia!”. Czytamy w nim: „Wszystkich nas jednakowo dotyka to, co się dziś dzieje, /…/ ale najtrudniej przeżyć te chwile próby naszym braciom robotnikom /…/. My, rolnicy, /…/ co choć po skrawku matki-karmicielki mamy /…/ i we własnej chacie żyjemy, jesteśmy w lepszym położeniu niż /…/ robotnicy. /…/ Pora pokazać, że /…/ zaraniarze to nie sobki, ale /…/ przezorni gospodarze, a dla reszty pracującego ludu polskiego – bracia. Serca i domy nasze otwórzmy /…/ dla tych /…/, co warsztatu pracy, a więc i sposobu do życia są teraz pozbawieni. Wezwijmy ich do siebie i przyjmijmy na wspólną pracę, na wspólne biedowanie, byle razem przetrwać ten ciężki czas – czas próby.

Jesienią 1914 r. powstał prorosyjski Komitet Narodowy Polski, który złożył hołd carowi. Kosmowska napisała i wraz z grupą „zaraniarzy” sygnowała protest, w którym czytamy: „chłopi-ludowcy endecko-pańskiemu samozwańczemu Komitetowi nie przyznają prawa przemawiania w imieniu całego narodu polskiego”. W ten sposób autorka wystąpiła przeciwko własnemu ojcu – Wiktoryn Kosmowski był współtwórcą KNP. Antyrosyjską opcję „Zarania” wyrażały też dwa nielegalne pisma – „Na naszej ziemi” i „Już blisko”. Oba współredagowała Kosmowska. Carska policja wkrótce wpadła na trop tej działalności. W maju 1915 r. aresztowano liderów „zaraniarzy”, w tym Kosmowską. Po czterech miesiącach wywieziono ją do moskiewskiego więzienia na Tagance.

Wkrótce do stolicy Rosji przybyła ciotka, Maria Kozłowska, bardzo zżyta z Ireną. Wysoka łapówka i oficjalna kaucja umożliwiły wyjście na wolność, jednak z zakazem powrotu do Polski. Kosmowska zgłosiła się więc w Petersburgu do Polskiego Komitetu Pomocy Ofiarom Wojny, gdzie przez prawie dwa lata kierowała Komisją Oświatową, prowadziła kursy dla nauczycielek i pracownic punktów opieki nad dziećmi.

Entuzjastycznie oceniała rewolucję lutową. „/…/ pamiętam te dni, kiedy z frontu masowo wracali żołnierze ze słowami: dość mamy krwi dawanej na carski rozkaz nie wiadomo za co! I mając jeszcze w ręku broń mówili: nie tknę brata, choćby mi kazał pułkownik albo i sam car. /…/ A nie było przy tym rozlewu krwi, tylko spokojna potęga zbudzonego tłumu, który odwiecznym krzywdzicielom powiedział: precz!”.

We wrześniu 1917 r. wyjechała z ciotką do Finlandii, a później przez Sztokholm dotarła po czterech miesiącach do Polski. Przywiozła też 70 polskich sierot, które „podrzuciła” matce, mającej znajomości w organizacjach opiekuńczych.

Po powrocie rzuciła się w wir działalności. Wstąpiła do Polskiego Stronnictwa Ludowego, które skupiło dawnych „zaraniarzy” i inne środowiska chłopskiej lewicy patriotycznej. Wspierała edycję organu PSL, pisma „Wyzwolenie”. Z jej inicjatywy, w marcu 1918 r. powstała wkładka „Sprawy Szkolne i Oświatowe”. W pierwszym numerze pisała: „Nie nawykliśmy /…/ do zabierania głosu w publicznych sprawach. Za nas stanowiono, za nas wszystko urządzano – na naszą szkodę i stratę. Czas z tym skończyć. Trzeba nam się dziś na gwałt przyuczać do samodzielnego kierowania gromadzkim życiem”.

Im bliżej końca wojny, tym ostrzejsze były spory o kształt przyszłej Polski. Kosmowska na prośbę kolegów z PSL napisała odezwę, w której czytamy: „Polska ma być Zjednoczona i Niepodległa. Polska ma być Ludową Rzeczpospolitą. /…/ My musimy stanąć jako gospodarze tej ziemi i pozbywając się obcego jarzma, nie dopuścić do tego, by władzę nad nami zagarnęli pańscy rządziciele, którzy już tyle razy przez swe samolubstwo klęski /…/ na ojczyznę sprowadzali.

***

Po powołaniu w Lublinie Tymczasowego Rządu Ludowego Republiki Polskiej, powierzono Kosmowskiej stanowisko wiceministra propagandy. Po odzyskaniu niepodległości została członkiem Zarządu Głównego PSL „Wyzwolenie”, którą to funkcję sprawowała przez kilkanaście kolejnych lat.

W pierwszych wyborach zdobyła mandat poselski z Ziemi Lubelskiej, ponownie wybierano ją do Sejmu w 1922 i 1928 r. Była jednym z niewielu posłów-kobiet, lecz bardzo aktywnym. Zasiadała w Komisji Spraw Zagranicznych, od 1921 r. reprezentując Polskę w Międzynarodowej Unii Parlamentarnej. Zajmowała się m.in. warunkami życia i pracy polskich emigrantów zarobkowych oraz międzynarodowymi rozwiązaniami ochrony matek i dzieci.

Na forum krajowym stawała w obronie mniejszości narodowych, głównie z Kresów Wschodnich. Z sejmowej trybuny apelowała, by naród, który do niedawna sam pozbawiony był ojczyzny, nie sięgał pochopnie po przymus wobec mniejszości – w ten sposób, zamiast związać je z Polską, osiąga się efekt odwrotny. „Czy /…/ sternicy sprawiedliwości w Polsce /…/ nie rozumieją, że zbudzenie poczucia krzywdy w duszy tysięcy ludu /…/ na wschodnich kresach naszego państwa, to wielka krzywda wyrządzona Polsce?” – pisała na łamach „Wyzwolenia” w 1928 r. O Polaków też się upominała. Apelowała, by państwo polskie aktywnie i bez szukania „oszczędności” wsparło ludność Górnego Śląska, która ucierpiała w efekcie sporu granicznego z Niemcami i powstań śląskich. Uważała, że ci, którzy w godzinie próby opowiedzieli się za Polską, poświęcając dla niej wiele, powinni otrzymać możliwie jak najdalej idącą pomoc.

Pozostała wierna idei „sami sobie”. Nie dadzą nam – pisała – Polski Ludowej ustawy i urzędy. Powstanie ona dopiero, gdy to, co stanowi istotną treść narodu, będzie w naszych rękach /…/. Samorządy, związki, stowarzyszenia, instytucje samopomocy i twórczości zbiorowej /…/. [Musimy] wziąć w swe ręce i napełnić własną treścią wszystkie ogniska życia: gminy, sejmiki, rady szkolne, opiekę społeczną, kółka rolnicze, stowarzyszenia wytwórcze, kasy, związki oświatowe”.

Nic dziwnego zatem, że to ona była głównym mówcą lewicowych ludowców podczas obrad sejmu nad ustawą o spółdzielczości. Kluczowym punktem sporu był zapis w ustawie, że celem spółdzielczości jest większy zysk w efekcie zjednoczenia pracy lub kapitału. Kosmowska, w zgodzie z tradycjami ruchu spółdzielczego, przekonywała, że oznacza to ogromne zubożenie wizji spółdzielczości. Mówiła więc w sejmie w październiku 1920 r., że „przecież nie zarobek, nie zysk z przedsiębiorstwa jest celem kooperatywy, ale wszechstronne zaspokajanie wspólnymi siłami materialnych i kulturalnych potrzeb członków. /…/ w ustawie /…/ musimy bezwzględnie wyodrębnić pojęcie »przedsiębiorstwa« udziałowego, akcyjnego, obliczonego na jak najwyższe oprocentowanie włożonego weń kapitału, od pojęcia »spółdzielni«, w której widzieć chcemy dźwignię twórczej pracy i czynnik podniesienia gospodarczego, obyczajowego i kulturalnego /…/”.

Jako jedna z pierwszych dostrzegła problem alienacji władzy i niedoskonałość demokracji przedstawicielskiej. „Na to, żeby ogół poczuwał się do odpowiedzialności za losy państwa, musi /…/ być uczestnikiem wszystkich czynności państwowych, a nie jeno obiektem płacącym podatki i głosującym na swoich parlamentarnych przedstawicieli co lat kilka” – mówiła w Sejmie 16 października 1920 r. Dwa tygodnie wcześniej stwierdziła: Powstaje /…/ grono specjalistów od polityki, którzy wyosabniają się od /…/ realnego życia i zatracają /…/ czucie z potrzebami mas, których są /…/ przedstawicielami. To jest niebezpieczeństwo, które tkwi w parlamentaryzmie współczesnym /…/”.

Współczesnej „wyzwolonej” lewicy szokujące wyda się stanowisko Kosmowskiej wobec pornografii. Przemawiając w Sejmie 30 lipca 1926 r. w debacie o ratyfikacji konwencji ws. walki z pornografią, mówiła: „Mamy przed sobą akt [którego] celem jest zabezpieczenie /…/ przed przeciekaniem z kraju do kraju produkcji intelektualnego paskudztwa, a więc rozmaitych wydawnictw pornograficznych /…/. Należy nie tylko uchwalić tę konwencję /…/, ale wykonać ją”. Jednak w tym samym przemówieniu przekonywała, że „aby nie było tej moralnej zarazy /…/, musi istnieć szeroka akcja popularyzacji narodowego dorobku kulturalnego, inaczej ta ustawa będzie martwa. /…/ Młody, który czytał Słowackiego i Wyspiańskiego, nie weźmie do ręki broszury pornograficznej. Ten, co od dziecka nauczył się patrzeć z miłością na Matejkę czy Malczewskiego, nie będzie szukał zadowolenia w pocztówce z widokiem pornograficznym /…/. Ale dopóki warunki u nas są takie, że »Zachęta« jest niedostępna dla szerokich mas wskutek wysokiej ceny wstępu, a klasa robotnicza czy sukmana wywołują zdziwienie w teatrze, /…/ dopóty policja niewiele zrobi w zakresie wykonania tej ustawy /…/”.

***

Należała do tej części polskiej inteligencji, której odczucia wyraził Żeromski w „Przedwiośniu”. Radość z odzyskania niepodległości i nadzieje na sprawiedliwą Polskę, szybko ustąpiły miejsca rozczarowaniu. Jesienią 1923 r. pisała: „/…/ skończył się okres ofiarnego trudu /…/, zaczęły się kalkulacje, intrygi, /…/ tumanienie mas ludowych frazesem bez treści. Sobki i szachraje podnieśli głowy, a wszelka miernota »narodowa« uwierzyła, że Polska na to wstała, by ona w niej była syta, kosztem cudzej pracy”.

Dwa lata później z trybuny sejmowej ostrzegała w duchu „Przedwiośnia”, że brak prospołecznych reform to nie tylko krzywda wyrządzona tym, którzy już wiele wycierpieli, ale również destabilizacja odrodzonego państwa. Kosmowska w dyskusji o reformie rolnej przemawiała: „/…/ nienadanie chłopu ziemi z rąk nowo powstałego państwa polskiego jest kopaniem dla tego państwa bardzo niebezpiecznej przepaści, do której ono stoczyć się może. Bo państwo współczesne istnieć może tylko wiarą, siłą i współdziałaniem wszystkich /…/ obywateli. /…/ dzisiejsze pogrzebanie reformy rolnej jest poważnym zagrożeniem bytu państwa polskiego”. Wbrew stanowisku swej partii popierała projekt PPS, który domagał się nieodpłatnego przejęcia wielkich posiadłości rolnych i rozparcelowania ich między bezrolnych mieszkańców wsi i ubogich chłopów.

Krytykowała też oszczędności budżetowe kosztem oświaty. „/…/ dla 700 tysięcy dzieci naszych miejsca w szkole zabrakło, a miliony ich tłoczyć się będą w ciasnych, przepełnionych lokalach szkolnych /…/. Stoimy wobec hasła »oszczędności«. A oszczędność ta – chroniąc samochody urzędnicze i wszelką reprezentacyjną pompę przy lada okazji – bezwzględnie stosuje redukcję sił nauczycielskich, hamuje budownictwo szkolne, poddaje nawet w wątpliwość tę wywalczoną przez nas /…/ podstawę życia ludowego, jaką jest 7-letnia szkoła powszechna” – pisała w 1931 r. Trzy lata później dodawała: „Oświata powszechna była hasłem, z którym szliśmy do budowy zrębów /…/ państwa polskiego. /…/ Poprzednie »reformy« odsunęły dzieci chłopskie od tworzenia zastępów zawodowej inteligencji; ostatnie decyzje /…/ wywołają powrót do analfabetyzmu. /…/ Rząd, oszczędzający na oświacie, sądzi widać, że do osiągnięcia potęgi mocarstwowej starczy… armia analfabetów.

Z okazji 10. rocznicy utworzenia rządu Daszyńskiego, pisała w „Wyzwoleniu”: „/…/ pokolenie bojowników o niepodległość Polski grzeszyło tym, że pozwoliło opanować się poczuciu, że przez niepodległość rozstrzygną się /…/ wszystkie sprawy /…/ narodowego życia. Dziś, po latach dziesięciu /…/, wołamy jednak jeszcze: ziemi, wiedzy i władzy dla ludu”.

***

Dbała o to, by po zniszczeniach wojennych przywrócić szkole w Krasieninie dawną świetność. Powierzyła placówkę Centralnemu Związkowi Kółek Rolniczych, zastrzegając sobie wpływ na program kształcenia. Gościła w szkole, gdy tylko pozwalał jej czas, w okresie letnim prowadziła wiele zajęć. Stale interesowała się życiem placówki, przesyłała nauczycielkom i uczennicom rady, starała się pozyskać najlepszą kadrę, nadsyłała prasę i książki.

Jedna z nauczycielek, Helena Brodowska, wspominała: „Nie moralizowała, uczyła życia i rozumienia spraw międzyludzkich. Wzywała do zbiorowych działań i codziennej służby społecznej. Potępiała egoizm i sobkostwo. Budziła wrażliwość serca i uczuć”. Uczennica Zofia Gorczycanka napisała zaś tak: „Gdyby mnie ktoś zapytał, który nauczyciel czy wychowawca utrwalił mi się w pamięci, dla którego miałabym największe uznanie, powiedziałabym z ręką na sercu – Irena Kosmowska. Był to człowiek wielkiej idei, a zarazem cichy i skromny”. Takich świadectw jest mnóstwo.

Jej zaangażowanie w sprawy oświatowe przybrało również inną postać. W miarę podporządkowywania sanacji Związku Nauczycielstwa Polskiego i organizacji oświatowych, rósł opór środowisk, które nie godziły się na taki dyktat. Przy udziale Kosmowskiej powstało w 1932 r. Towarzystwo Oświaty Demokratycznej „Nowe Tory”. Skupiało głównie działaczy z kręgów PPS i lewicy chłopskiej, domagało się przywrócenia demokracji, stało na gruncie niezależności ruchu nauczycielskiego od władz państwa, postulowało upowszechnianie oświaty, zwłaszcza wśród niższych warstw społeczeństwa. W domu Kosmowskiej mieściła się siedziba organizacji, ona sama weszła w skład zarządu, a od 1937 r. była przewodniczącą TOD.

Do listy organizacji, w których aktywnie działała, należy dodać Polski Komitet Opieki nad Dzieckiem, Towarzystwo Popierania Przemysłu Ludowego i Ligę Obrony Praw Człowieka i Obywatela. Znalazła się też wśród inicjatorów konkursu na pamiętniki chłopów, który zaowocował znakomitym poznawczo materiałem o życiu wsi polskiej.

U Kosmowskiej brak było rozdźwięku między głoszonymi ideami a osobistym postępowaniem. Kosmowska-polityk i Kosmowska-poseł harmonijnie łączyły się z Kosmowską, która zdolne uczennice Krasienina zabierała do Warszawy na studia, oferując gościnę we własnym domu (bywało, że za darmo mieszkało u niej nawet 8 dziewcząt), z Kosmowską, która ratowała niezamożnych studentów-ludowców bezzwrotnymi „pożyczkami”, która zabierała robotnicze dzieci na wieś na wakacje albo wysyłała – nierzadko anonimowo – wiejskim rodzinom odzież czy książki.

Członkowie Związku Młodzieży Wiejskiej RP powszechnie zwali ją „ciocią”, a nawet „matką ludu polskiego”. To uznanie nie miało nic wspólnego z tanią popularnością. Kosmowska nierzadko zabierała krytyczny głos w ludowej prasie młodzieżowej. Szerokim echem odbił się jej artykuł „Prędko syci” z 1931 r.: „Z wdzianiem czarnej marynarki odstaje taki od swojej gromady. /…/ Dziewczyna idąca do miasta na służbę zostaje często analfabetką, ale modę zna. Taki też prędko nasyca się: posadą, urzędem, miejską rozrywką i wsiąka w służbę bezmyślnie, a stanowisko zdobywa schlebianiem tym, co rządzą od wieków. I stara się stać do nich podobny. /…/ Klęską ruchu ludowego są ci łatwi do nasycenia posadką, frakiem, orderem – za cenę chłopskiego sumienia”.

***

Działacz ruchu ludowego, Józef Niećko, napisał: „/…/ daleka była od metod wyrosłych z hasła: »cel uświęca środki«. Nawet w walce politycznej sposoby, środki i drogi wiodące do celu musiały być dla niej tak samo czyste i święte, jak czystą była jej wiara w cele, w imię których /…/ działała /…/”. W parlamencie była wzorem szacunku dla przeciwnika. Jarosław Iwaszkiewicz, zatrudniony wówczas w Biurze Sejmowym, nazwał ją „Aniołem lewym”.

Tym bardziej wymowna jest historia wspomnianego na wstępie procesu sądowego. Jak ogromna większość polskiej lewicy, Kosmowska początkowo pozytywnie oceniła zamach majowy. Spodziewała się, że rządy Piłsudskiego będą oznaczały realizację prospołecznych reform i zmarginalizowanie wpływów warstw posiadających. Te złudzenia nie trwały długo. Już w marcu 1928 r. pisała, że Marszałek „spróbował oprzeć państwowość polską nie na zadowolonym chłopie i robotniku, jeno na uproszonym o lojalność obszarniku i fabrykancie”. Z biegiem czasu coraz krytyczniej oceniała „paniczyków, co dziś każdy tydzień pobytu w legionach obliczają jako szczebel do kariery i tytuł do honorów”.

Wraz ze swą partią przeszła do twardej opozycji wobec sanacji. Uczestniczyła w kongresie Centrolewu w czerwcu 1930 r. W kampanii wyborczej, przemawiając na wiecu w Lublinie 14 września 1930 r., wzburzona prasowym wywiadem z Piłsudskim, który miotał obelgi pod adresem posłów i parlamentu w ogóle, Kosmowska stwierdziła, że Polska znalazła się pod rządami obłąkańca. Tego samego dnia została aresztowana, a kilka dni później skazana na pół roku więzienia za znieważenie władzy państwowej. Zwolniona za kaucją, wróciła do Warszawy.

Sprawa odbiła się szerokim echem w Polsce i zagranicą. Wyrazy szacunku przesłał na ręce Kosmowskiej nestor polskich socjalistów, Ignacy Daszyński. Wśród osób, które odwiedziły ją po opuszczeniu więzienia, był nawet związany z piłsudczykami pierwszy „pomajowy” premier Kazimierz Bartel. Kolejne fazy procesu trwały dwa lata, aż Sąd Najwyższy utrzymał wyrok. Kosmowska zgłosiła się nazajutrz z własnej woli do więzienia, by po kilku godzinach dowiedzieć się, że prezydent Ignacy Mościcki w nadzwyczajnym pośpiechu wydał decyzję o jej ułaskawieniu. Bynajmniej nie ustała w krytyce sanacji, a w roku 1938 odmówiła przyjęcia Krzyża Niepodległości.

***

Był to okres rozmaitych problemów w jej życiu. W sfałszowanych i przeprowadzonych w atmosferze zamordyzmu wyborach „brzeskich” z 1930 r. utraciła mandat poselski (unieważniono listę nr 7 na Lubelszczyźnie). W lutym 1930 r. zmarł jej ojciec, niespełna dwa lata później – ukochana ciotka i współpracownica, a po kilku tygodniach odeszła matka. Coraz silniejsze były ataki epilepsji – choroby nękającej Kosmowską od lat młodzieńczych.

Gdy sanacyjne władze zwolniły ją z posady wykładowcy w seminarium dla przyszłych nauczycielek rzemiosła, postanowiła wyemigrować Brazylii. Chciała pracować wśród tamtejszej Polonii jako nauczycielka. Będąc posłanką, wielokrotnie zajmowała się problemami emigracji, stojąc na stanowisku, że odrodzone państwo powinno zachęcać do powrotu Polaków rozsianych po świecie. Wyjazd nie doszedł jednak do skutku – nie otrzymała pozwolenia od władz państwa, a koledzy-ludowcy uznali, że to szaleńczy pomysł. W nadzwyczajnym trybie ci ostatni zadecydowali o zatrudnieniu Kosmowskiej w redakcji „Zielonego Sztandaru”, organu prasowego niedawno zjednoczonego ruchu ludowego – Stronnictwa Ludowego. Stała się de facto głównym redaktorem, gdyż formalny szef pisma, Maciej Rataj, pełnił czasochłonną funkcję prezesa partii.

***

Od zjednoczenia ruchu ludowego do wybuchu wojny wchodziła w skład Rady Naczelnej Stronnictwa Ludowego, w latach 1936-38 pełniła funkcję zastępcy członka Naczelnego Komitetu Wykonawczego partii. Szczególnym dowodem uznania było powołanie jej w skład liczącej zaledwie siedem osób komisji programowo-ideowej SL, jako jedynej kobiety.

Irena Kosmowska w redakcji „Zielonego sztandaru”

Irena Kosmowska nigdy nie pretendowała do roli ideologa. Była przede wszystkim działaczką społeczną i publicystką, bez ambicji kreślenia szerokich wizji. Nie zmienia to faktu, że bardzo liczono się z jej opiniami, a ona formułowała tezy, które wpływały na kierunek ewolucji ruchu ludowego. Do ogólnikowych początkowo rozważań twórców agraryzmu, Kosmowska wprowadziła pytania o konkrety. W „Młodej Myśli Ludowej” pisała w 1932 r.: „A więc: gospodarka indywidualna czy zbiorowa? Jeśli indywidualna, to na warsztacie jakiego przeciętnego rozmiaru? /…/ Jaki udział państwa przy zbycie, nabywaniu, wymianie? Jaka przy tym rola organizacji spółdzielczych? W stosunkach zewnętrznych: czy ścisła barykada celna, czy wolna wymiana? Jakie warunki pracy najemnej w rolnictwie? Jaki zakres działania gminy? Jaka organizacja przedstawicielstwa interesów rolniczych w rządzie? Jakie formy ubezpieczeń? Jaka rola państwa, a jaka samopomoc gromady w zaspokajaniu potrzeb kulturalnych itd.”. Stanowczo krytykowała tych, którzy uważali, że ludowcom nie potrzeba spójnej ideologii, lecz zdobycia władzy. Postulowała stworzenie „myśli agrarnej – nie przeciwstawiającej się, ale współrzędnej socjalizmowi”.

Typowa dla agraryzmu była synteza rzekomych przeciwieństw. Dlatego Kosmowska pisała o kryzysie gospodarki kapitalistycznej, który staje się „ogólnym kryzysem współczesnej cywilizacji”. A jednocześnie uważała, że „poddawanie wszystkich przejawów życia (samorząd, spółdzielczość, organizacje polityczne, społeczne, oświatowe, prasa) pod komendę państwową prowadziło do stopniowego zaniku dobrowolnych wysiłków dla dobra publicznego”.

W 1938 r. pisała: „/…/ demokracja, z którą masa chłopska chce pójść, to nie tylko wybory, to szkoła, szpital, teatr dla wszystkich, to owa twórczość techniczna, naukowa i artystyczna, wprowadzona na orbitę planowo zaspokajanych potrzeb ogółu; to wreszcie i przemysł, zorganizowany nie dla zysku i kariery jednostek /…/. Całokształt /…/ tej gospodarki – to solidarna i harmonijna współpraca wolnych i równych ludzi, stale i świadomie dźwigających wzwyż kulturalny poziom własnego życia”.

***

Miała 60 lat, gdy hitlerowcy napadli na Polskę. Po klęsce wrześniowej włączyła się w prace podziemnego ruchu ludowego, głównie we wsparcie ofiar wojny i nazistowskich prześladowań. Znajomi załatwili jej pracę w Powszechnym Zakładzie Ubezpieczeń, aby miała za co żyć. Wraz z aresztowaniami kolejnych liderów ruchu ludowego, namawiano ją na opuszczenie Warszawy i wyjazd na wieś. Przez krótki okres przebywała w szkole spółdzielczej w Bychawie, jednak mimo ostrzeżeń wróciła do stolicy, by organizować pomoc prześladowanym.

Nocą z 18 na 19 lipca 1942 r. w jej domu gestapo przeprowadziło rewizję. Choć nie znaleziono żadnych obciążających materiałów, Kosmowska została uwięziona na Pawiaku. Wielokrotnie przesłuchiwana i przetrzymywana w ciężkich warunkach, szybko podupadła na zdrowiu, miała wycieńczony organizm, nasilała się epilepsja. Mimo to została wywieziona do Niemiec – najpierw do więzienia w Berlinie, później do obozu pracy w Mahlow. Coraz silniejsze dolegliwości sprawiły, że przewieziono ją następnie do szpitala w Wittenau w Berlinie. Tam przebywała osiem miesięcy, cały czas jej stan zdrowia ulegał pogorszeniu.

Podczas jednego z alianckich nalotów została ranna w nogę. Doczekała zakończenia II wojny światowej, jednak nie zdołała już wrócić do Polski. Zmarła 21 sierpnia 1945 r. w berlińskim szpitalu. Początkowo została pochowana w Niemczech, w styczniu 1961 r. staraniem działaczy ruchu ludowego jej prochy sprowadzono do kraju i złożono w Alei Zasłużonych na Powązkach.

Bibliografia (ważniejsze pozycje)

  • Jan Borkowski, Ludowcy w II Rzeczpospolitej (część II), Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1987.
  • Jan Borkowski, Postawa polityczna chłopów polskich w latach 1930-35, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1970.
  • Jan Borkowski, Józef Kowal, Stanisław Lato, Witold Stankiewicz, Alicja Więzikowa, Zarys historii polskiego ruchu ludowego (tom II – 1918-1939), Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1970.
  • Czasopiśmiennictwo ludowe w Królestwie Polskim 1905-1914 (Głos Gromadzki, Życie Gromadzkie, Wieś Polska, Zagon, Siewba, Zaranie), wybór i wstęp Witold Stankiewicz, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1957.
  • Stefan Inglot (red.), Historia chłopów polskich – tom III: Okres II Rzeczypospolitej i okupacji hitlerowskiej, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1980.
  • Jan Jachymek, Myśl polityczna PSL Wyzwolenie 1918-1931, Wydawnictwo Lubelskie, Lublin 1983.
  • Regina Kociowa, Irena Kosmowska, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1960.
  • Irena Kopytowska, Opowieść o Irenie Kosmowskiej, Państwowe Zakłady Wydawnictw Szkolnych, Warszawa 1968.
  • Maksymilian Malinowski, Chłopski ruch zaraniarski w b. Kongresówce przed pierwszą wojną światową (wydanie II), Spółdzielnia Wydawnicza „Chłopski Świat”, Warszawa 1948.
  • Wiesław Piątkowski, Dzieje ruchu zaraniarskiego, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1956.
  • Stanisław Stępień, Prasa ludowa w Polsce. Zarys historyczny, Wydawnictwo „Prasa ZSL”, Warszawa 1984.
  • Henryk Syska, Od „Kmiotka” do „Zarania”. Z historii prasy ludowej, Wydawnictwo Ludowe, Warszawa 1949.
  • Dionizja Wawrzykowska-Wierciochowa, Irena Kosmowska (1879-1945) /w:/ Przywódcy ruchu ludowego. Szkice biograficzne, praca zbiorowa pod red. Alicji Więzikowej, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1968.
  • Dionizja Wawrzykowska-Wierciochowa, Z dziejów kobiety wiejskiej. Szkice historyczne 1861-1945, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1961.
  • Wspomnienia o Irenie Kosmowskiej (oprac. Zofia Mazurowa), Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1974.
  • Czesław Wycech, Towarzystwo Oświaty Demokratycznej „Nowe Tory” 1931-1939, Państwowe Zakłady Wydawnictw Szkolnych, Warszawa 1966.
  • Czesław Wycech, Wspomnienia 1905-1939, Państwowe Zakłady Wydawnictw Szkolnych, Warszawa 1969.
komentarzy