Nowy Obywatel, Zima 2012 - okładka

Ministerstwo Cyfryzacji i Nowych Mediów

·

Ministerstwo Cyfryzacji i Nowych Mediów

Jarosław Lipszyc ·

Gdybym był ministrem cyfryzacji i nowych mediów, moją pierwszą decyzją byłoby zaplanowanie w kalendarzu regularnych, cotygodniowych, otwartych spotkań konsultacyjnych. Każdy mógłby na takie spotkanie przyjść i porozmawiać ze mną. Nie chciałbym być oddzielony od świata kordonem sanitarnym gabinetu politycznego i sekretariatu. Wszystkie materiały ministerstwa byłyby publikowane on-line, a wszystkie istotne decyzje poprzedzone konsultacjami. Tak, ten proces jest czasochłonny, ale pozwala na wczesne wykrywanie problemów. Warto słuchać innych, żeby uniknąć złych decyzji.

Drugie istotne zadanie, które bym sobie wyznaczył, to przemyślenie całej logiki wydatkowania środków publicznych. Zgodnie z zasadą pomocniczości, państwo powinno przede wszystkim pomagać ludziom w realizacji ich pomysłów. Nie chciałbym, aby ministerstwo było zleceniodawcą usług publicznych, których kształt został wymyślony i zaplanowany za biurkiem, w oderwaniu od rzeczywistości, kontekstu i warunków realizacyjnych. Absolutna większość funduszy publicznych powinna być rozdysponowana poprzez otwarte i transparentne konkursy. Państwo powinno pytać: „co chcecie w danej sferze zrobić i jak możemy wam pomóc?”, a nie samodzielnie decydować o konieczności zbudowania rury, położenia kabla czy przeprowadzenia szkolenia.

Kolejna ważna kwestia to informacja publiczna. System komunikacyjny ministerstwa powinien być systemem publicznym. Chciałbym, aby urzędnicy porozumiewali się ze sobą poprzez publiczne, poddane społecznej kontroli kanały komunikacji. Obieg dokumentów musi odbywać się w formie elektronicznej, dostępnej dla osób niepełnosprawnych i poddającej się automatycznemu przetwarzaniu.

Następny problem wymagający uwagi to infrastruktura informatyczna państwa, która jest zasobem krytycznym, dlatego musi być pod pełną kontrolą administracji. Sytuacja, w której państwo nie posiada fizycznej kontroli albo nie posiada pełni praw do swojej infrastruktury krytycznej, jest niedopuszczalna. Dlatego wszystkie rozwiązania informatyczne do obsługi administracji publicznej na dowolnym poziomie (włącznie z samorządowym) muszą być oparte na wolnym oprogramowaniu. Dzięki temu unikniemy przy okazji dzisiejszej zmory: wielokrotnego pokrywania kosztów tego samego. To rozwiązanie jest w dłuższej perspektywie także efektywne finansowo. Żeby do tego dojść, trzeba nie tylko wprowadzić odpowiednie zmiany ustawowe. Potrzebne są także np. zestandaryzowane umowy, repozytorium kodu itd.

Nie dotyczy to wyłącznie oprogramowania. Wszystkie informacje tworzone na zamówienie państwa i z funduszy publicznych muszą być udostępniane administracji, a w konsekwencji także obywatelom, wraz z pełnią praw do ich dalszego wykorzystania. Informacje finansowane publicznie muszą się stać publiczną własnością. Dlatego obywatel musi mieć prawo dostępu, korzystania i adaptowania, rozpowszechniania informacji i rozpowszechniania adaptacji informacji tworzonych z funduszy publicznych.

Trzeba też zauważyć, że obecna infrastruktura sieci jest niesłychanie scentralizowana. W wyniku procesu konwergencji mediów doprowadziliśmy do sytuacji, w której kilka największych podmiotów sprawuje całkowitą kontrolę nad całością komunikacji międzyludzkiej poprzez media. Swoboda komunikacji jest warunkiem niezbędnym istnienia demokracji. Dlatego państwo powinno wspierać wszystkie posunięcia i inicjatywy służące decentralizacji infrastruktury, w tym poprzez uwalnianie częstotliwości radiowych, wsparcie dla budowy sieci rozproszonych i budowę sieci publicznych na poziomie samorządowym.

Najwyższym priorytetem byłaby dla mnie neutralność sieci komunikacyjnej. Zakaz wykorzystywania pozycji pośrednika do wpływania na sposoby komunikacji obywateli przez media jest kluczowy dla zachowania zasady wolności słowa. Nadzór nad siecią w mojej wizji sprowadza się do jej ochrony przed zawłaszczeniem, a w konsekwencji uprzedmiotowieniem obywateli.

Otwarte standardy uważam za kluczową zasadę działania sieci. Bez otwartych standardów wymiana informacji pomiędzy różnymi systemami informatycznymi jest niemożliwa. Dlatego państwo musi obligatoryjnie korzystać w komunikacji z obywatelami z otwartych formatów danych.

Ochrona prywatności to w moim odczuciu największe wyzwanie społeczeństwa informacyjnego. Ingerencja państwa w prywatność obywateli musi być ograniczona do minimum. Równie istotne jest uniemożliwienie ingerencji w prywatność ze strony podmiotów korporacyjnych, w szczególności różnego typu pośredników w procesach komunikacji społecznej. Zarówno podmioty zapewniające infrastrukturę, jak i świadczące usługi komunikacyjne mają wszelkie środki techniczne, by śledzić, rejestrować i wykorzystywać informacje, które sobie nawzajem przesyłamy. Prawo tych podmiotów do monitorowania i gromadzenia danych musi być radykalnie ograniczone, jeśli nie chcemy tworzyć społeczeństwa panoptykalnego.

Trzeba wreszcie wdrożyć potwierdzanie tożsamości on-line. Wszystko jedno, czy będzie to dowód osobisty, czy inna metoda. Prace nad tym trwają, choć z wielkimi trudnościami.

Ogromnym problemem jest ochrona praw podstawowych w sieci. Nasze zapisane w konstytucji prawa w sferze medialnej bardzo często po prostu nie są przestrzegane. Nie chodzi tutaj bynajmniej o tworzenie jakiejś listy nowych praw podstawowych. Wystarczy przestrzegać starych – wolność słowa, prywatność, swoboda komunikacji. Jednak w praktyce przekładanie języka praw podstawowych na sferę komunikacji międzyludzkiej nie jest jednoznaczne, bo społeczne rozumienie roli i miejsca mediów ciągle nie jest zbyt duże.

Media publiczne muszą się stać faktycznie publiczne. Chciałbym, aby rzeczywiście realizowały swoją misję, pozostawiając rozrywkę komercyjnym odpowiednikom, i były przy tym niezależne politycznie. Poza tym powinny objąć wszystkie kanały komunikacyjne, szczególnie Internet, bo myślenie o mediach publicznych wyłącznie w kontekście radia i telewizji to przeżytek. Bliska jest mi koncepcja portalu mediów publicznych, który rozpowszechnia zarówno zasoby archiwalne, jak i nowe. Oczywiście wszystkie produkcje mediów publicznych muszą być udostępnione na wolnych licencjach.

Za swoje podstawowe zadanie jako ministra uznałbym obniżanie barier dostępu do kultury i edukacji. Konieczne są dwa podstawowe kierunki działania do podjęcia we współpracy z Ministrem Kultury i Ministrem Edukacji. Pierwszy to likwidowanie barier prawnych poprzez rozszerzenie zakresu dozwolonego użytku osobistego i edukacyjnego w prawie autorskim. Obywatele muszą mieć prawo do uczestnictwa w kulturze bez strachu, że podejmują działania nielegalne, dlatego aktywność o charakterze niekomercyjnym nie może być przedmiotem monopolu prawno-autorskiego. Instytucje edukacyjne z kolei muszą mieć jasno określone prawo do korzystania z utworów bez opłat i konieczności uzyskania zezwolenia także w realizacji swojej misji poprzez media. Drugi kierunek to wspieranie budowy wolnych zasobów edukacji i kultury, dostępnych na wolnych licencjach, poprzez tworzenie odpowiednio ukierunkowanych programów grantowych i stworzenie odpowiednich standardów dotyczących sposobu publikacji tych zasobów, obowiązujących na wszystkich poziomach administracji publicznej.

Ostatnim z kluczowych zadań ministerstwa jest w moim przekonaniu zobowiązanie się do nierobienia pewnych rzeczy. Listę rzeczy, których Ministerstwo Cyfryzacji i Nowych Mediów nie powinno robić, otwierają wybory przez Internet. Wybory przez Internet mogą być bowiem albo tajne, albo równe. Nie istnieje technologia, która pozwala na zachowanie tajności wyborów, nie otwierając przy tym szeroko drzwi do ich fałszowania. Pojawiające się co jakiś czas pomysły wprowadzenia tego rozwiązania są po prostu niebezpieczne.

komentarzy