7 sierpnia w wieku 69 lat zmarł dr Janusz Korbel. Był architektem, prekursorem w Polsce uwzględniania wątków ekologicznych w architekturze, urbanistyce i planowaniu przestrzennym. Przez wiele lat był działaczem ekologicznym i współtwórcą wielu inicjatyw na rzecz ochrony przyrody. Założył organizację Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, która organizowała wiele odważnych kampanii w celu ochrony polskiego dziedzictwa przyrodniczego, m.in. na rzecz objęcia całej polskiej części Puszczy Białowieskiej parkiem narodowym i jej skutecznej ochrony przed wycinką drzew i eksploatacją przez leśników. Był także twórcą i pierwszym redaktorem naczelnym pisma „Dzikie Życie”. W latach 2000-2003 był stałym współpracownikiem i felietonistą „Obywatela”. Żegnamy Go ze smutkiem i przypominamy jeden z tekstów napisanych dla naszego czasopisma, opublikowany w numerze 4 w roku 2001.
Autorem tego zdjęcia jest Janusz Korbel. Wykonał je jesienią 2000 r. w Bielsku-Białej, a przedstawia ono redaktora naczelnego „Obywatela” przeglądającego próbne wydruki pierwszego numeru naszego czasopisma.
***
Jacek Podsiadło napisał w swoim felietonie w „Przekroju”, że wysokonakładowa prasa codzienna i kolorowe magazyny służą dziś Mamonie i… czasami chcą służyć Bogu. Czyli, że wśród reklam papierosów i Dwóch Światów można się też doszukać, jeśli jest się dociekliwym, nutek krytyki tej mamoniej cywilizacji. Oczywiście krytyka, jeśli się pojawi, nigdy nie jest eksponowana tak bardzo, jak całostronicowe obrazki kowboja, który żyje szczęśliwie tylko dzięki nieodłącznym papierosom lub pięknych, seksownych osobników, głównie płci żeńskiej – takich szczęśliwych dzięki nowemu, superszybkiemu samochodowi podnoszącemu poziom adrenaliny. Ale gdzieś, w szarych strefach tych samych czasopism czytelnik znajdzie czasami apel o rzucenie palenia, picia lub życie mądre zamiast komfortowego i powierzchownego. Cóż za schizofrenia!
Mamuna już nie mieszka tu
Ponieważ Mamona to boginka znana Słowianom od lat pod imieniem Mamuna, i w dodatku, podobno, mieszkanka lasów, sięgnąłem do nieocenionej książki Czesława Białczyńskiego o stworzach i zduszach. W lesie, gdzie często bywam, Mamuny nigdy nie spotkałem, chyba że był to las gospodarczy, zagospodarowany przez Lasy Państwowe, według zasad „ekologicznych”, więc pomoc literatury fachowej była niezbędna. Z książki dowiedziałem się, że Mamuny mają wygląd młodych kobiet o bardzo dużych piersiach (mam nadzieję, że feministki wybaczą mi ten patriarchalny punkt widzenia ciała kobiety). Smak mleka z tych piersi jest odurzający. Wypicie jego powoduje, że człowiek, wcześniej szczęśliwy, zaczyna żyć życiem koszmaru nienasycenia.
Moja teoria jest taka, że Mamuny już dawno wyniosły się z lasu przegnane przez jego prawowitych mieszkańców. Dzisiaj mieszkają w miastach i można je spotkać nie tyle na bezdrożach i rozstajach, co w miejskich lokalach, gdzie schodzą się wieczorami w poszukiwaniu nasycenia. Jak w dawnych czasach, tak i dzisiaj psy nie reagują szczekaniem na ich kroki, czasami Mamuny spełniają życzenia gości lub umawiają się z nimi zmuszając do spijania mleka. Nadmiar mleka w ich szpiczastych piersiach jest problemem Mamun. Według Białczyńskiego, czasami same spijają nadmiar mleka od siebie nawzajem. Tańczą nocą jak inne boginki, bywają oczarowane muzyką, a gdy szczytują z uwiedzionym młodzieńcem, ich mleko wzbiera i spite pożądliwie daje wielką energię posiadania rzeczy, jakich osiągnąć ów młodzieniec nigdy nie będzie mógł, bo musiałby wyciąć wszystkie lasy, przegrodzić tamami wszystkie rzeki i przepędzić wszystkich wieszczów, guślarzy i wróżki. Zwierzęta nawiedzane przez te boginie wyją okropnie bez żadnego powodu.
Potomstwo cokolwiek zwyrodniałe
Ich dzieci są grube, o mocnej budowie. Zostają dyrektorami multikorporacji i klientami najdroższych hoteli, albo zajmują się biznesplanami dla Lasów Państwowych, w wolnych chwilach polując w wydzielonych obwodach łowieckich. Czasami przeradzają się w kompletnych głupków, nieciekawych świata, lubiących polegiwać i oglądać seriale lub grać w gry komputerowe. Ich środowiskiem jest luksus, a szczytem szczęścia powodzenie wśród Mamun i otaczanie się zbytkiem. Zwalczając ociężałość będącą wynikiem samochodowo-biurowo-telewizyjno-kawiarnianego trybu życia są częstymi gośćmi fitness clubów i siłowni w piwnicach swoich rezydencji.
Przed Mamunami chroni tylko czeremcha. Czeremcha to ukraińska nazwa drzewa, które w dawnej Polsce nazywano niezbyt pięknie, choć adekwatnie (już wtedy wiedziano, co ma zwalczać) korcipą lub korciupą. Jej kwiaty mają odurzający zapach. Czeremcha jest jednak niedocenianym drzewem. Występuje na podmokłych olsach i łęgach, w górach przy potokach. Jej czarne owoce są przysmakiem wielu ptaków. Wielu postępowych ludzi, a także leśnicy nie lubią jednak czeremchy. Ni to drzewo, ni to krzak – po prostu chwast! Nie wiedzą, że czeremcha chroni przed Mamunami.
Czeremcha kontra postęp
Leśnicy, nie wycinajcie czeremchy! – bo gdy jej zabraknie wówczas nic nie uchroni nas przed Mamuną, a kiedy Mamuna uwiedzie was swoimi szpiczastymi piersiami, napoi mlekiem atrakcyjnych pożyczek i kredytów, oczaruje nowoczesnym sprzętem do wycinania lasu i nowoczesnymi autami, wówczas nic was nie powstrzyma przed grzebaniem w najpiękniejszych drzewostanach, a mówienie o „ekologizacji leśnictwa” będzie jak służenie Bogu (w specjalnym dodatku) przez pewną popularną gazetę zapełnioną reklamami diabła.
Janusz Korbel