Ostatni bastion pinochetyzmu
Według badania opinii publicznej z 2009 roku, Salvador Allende uchodzi za „największego Chilijczyka”. Ostatnią ostoją pinochetyzmu są nasi rodacy z prawicy…
1
Błędem, jaki popełniają wszyscy miejscy architekci jest traktowanie prywatnego samochodu (i jego produktów ubocznych, takich jak motocykl) jako podstawowego środka transportu. W rzeczywistości jest on najbardziej znamiennym symbolem materialnym pojęcia szczęśliwości rozwiniętym przez kapitalizm i rozprzestrzeniającym się w społeczeństwie. Samochód stanowi centrum powszechnej propagandy, zarówno jako najwyższe dobro wyalienowanego życia, jak i zasadniczy produkt kapitalistycznego rynku: utrzymuje się, że amerykańskie prosperity zależeć wkrótce będzie od powodzenia sloganu „dwa samochody dla każdej rodziny”.
2
Czas dojazdu do pracy, jak słusznie zauważył Le Corbusier, jest dodatkową pracą, która ogranicza ilość „wolnego” czasu.
3
Musimy zastąpić podróż rozumianą jako dodatek do pracy – podróżą rozumianą jako przyjemność.
4
Chęć przeprojektowania architektury w ten sposób, aby była zgodna z obecnymi potrzebami ogromnego i pasożytniczego istnienia prywatnych samochodów odzwierciedla najbardziej nierealistyczne nieporozumienie co do natury prawdziwych problemów. Zamiast tego, architektura musi zostać przeobrażona zgodnie ze zdrowym rozwojem społeczeństwa, poddając krytyce wszelkie przejściowe wartości związane z przestarzałymi relacjami społecznymi (w pierwszym rzędzie z rodziną).
5
Nawet jeśli podczas okresu przejściowego czasowo zaakceptujemy sztywny podział pomiędzy strefą pracy a strefą zamieszkania, musimy sobie przynajmniej wyobrazić trzecią strefę: sferę życia samego (wolności i czasu wolnego – istotę życia). Jednolity urbanizm nie uznaje granic; jego celem jest ukształtowanie zintegrowanego środowiska ludzkiego, gdzie podziały na pracę i czas wolny oraz na publiczne i prywatne zostaną przezwyciężone. Lecz zanim będzie to możliwe, rozszerzenie obszaru zabawy na wszelkie pożądane zabudowania ma być minimalnym działaniem jednolitego urbanizmu.
6
Problemem nie jest opozycja wobec samochodu jako zła wcielonego. Jest nim jego niesłychana koncentracja w miastach, co prowadzi do negacji jego funkcji. Urbanizm z pewnością nie powinien ignorować samochodu, lecz nie powinien go traktować jako swojego centralnego tematu. Powinien liczyć na jego stopniowe wycofanie z użycia. W każdym razie możemy sobie wyobrazić zakaz ruch samochodowego w centralnych miejscach pewnych naszych układów architektonicznych i w kilku starych miastach.
7
Ci, którzy wierzą, że samochód jest wieczny, nie myślą, nawet ze ściśle technologicznego punktu widzenia, o innych przyszłych formach transportu. Na przykład pewne modele jednoosobowych helikopterów obecnie są testowane przez amerykańską armię i być może zostaną rozprzestrzenione wśród społeczeństwa w ciągu dwudziestu lat.
8
Rozpad dialektyki ludzkiego środowiska na rzecz samochodów (projektowane autostrady dla Paryża pociągną za sobą zniszczenie tysięcy domów i mieszkań, podczas gdy kryzys mieszkaniowy ciągle się pogłębia) maskuje swoją irracjonalność pseudopraktycznymi usprawiedliwieniami. Jest on jednak praktycznie konieczny jedynie w kontekście specyficznego porządku społecznego. Ci, którzy wierzą, że szczegóły problemu są trwałe, chcą faktycznie wierzyć w trwałość obecnego społeczeństwa.
9
Rewolucyjni urbaniści nie będą ograniczać się jedynie do problemu krążenia rzeczy czy też krążenia ludzi złapanych w pułapkę świata rzeczy. Starać się będą przełamać te topologiczne ograniczenia, torując poprzez swoje eksperymenty drogę dla ludzkiej podróży przez autentyczne życie.
Guy Debord
Tłum. Krzysztof Kędziora
Tekst pierwotnie ukazał się w piśmie „Internationale Situaationniste” nr 3, 1959. Powyższe tłumaczenie ukazało się w piśmie „Obywatel” (poprzedniku „Nowego Obywatela”) nr 5, na początku roku 2002.
Według badania opinii publicznej z 2009 roku, Salvador Allende uchodzi za „największego Chilijczyka”. Ostatnią ostoją pinochetyzmu są nasi rodacy z prawicy…
W takiej sytuacji trudno się dziwić gigantycznemu wzrostowi popularności środków antydepresyjnych. OECD raportuje bardzo duży wzrost stosowania antydepresantów w okresie 2000-2015 we wszystkich 29 wykazanych krajach. Co gorsza, wzrost ten nie tylko dotyczy wszystkich, ale wszędzie jest też ogromny, czasem wręcz trzykrotny. W ciągu 15 lat wydarzyła się bez mała lekowa rewolucja w społeczeństwach rozwiniętych. Wskaźnik przyjmowania leków antydepresyjnych wykazuje się liczbą przyjmowanych dziennych dawek leków na tysiąc mieszkańców dziennie. Wzrost ten jest szczególnie widoczny w krajach południa strefy euro, w które silnie uderzył kryzys gospodarczy zakończony eksplozją bezrobocia. W Hiszpanii wskaźnik przyjmowania antydepresantów skoczył z 28,2 do 73,1. Hiszpania w ten sposób wskoczyła do czołówki krajów OECD pod względem spożycia antydepresantów. W Grecji i Włoszech tradycyjnie ten wskaźnik był na bardzo niskim poziomie – w końcu słońca mają tam pod dostatkiem. Obecnie jednak zbliża się już do średniej OECD – w Grecji skoczył z poziomu 18,9 do 48,1, a we Włoszech z 19,6 do 46,5. I tak wszystkich jednak przebiła Portugalia – tam wskaźnik wzrósł z 32,5 do 95,1. Obecnie Portugalia jest trzecim krajem OECD pod względem stosowania leków antydepresyjnych.