Zmartwychwstanie (1909)

·

Zmartwychwstanie (1909)

·

Blisko 2000 lat mija od owej chwili, gdy syn ubogiego cieśli z Nazaretu, szlachetny marzyciel, głęboki myśliciel i łagodny ten reformator umarł śmiercią męczeńską na krzyżu za to, że głosił naukę powszechnej równości, chrześcijańskiego braterstwa i wolności dla wszystkich ludzi.

I oto mijają lat tysiące, a stara nierówność między ubogimi a bogaczami zaostrza się, nienawiść między narodami rośnie, więzy niewoli dla całych ludów zacieśniają się coraz bardziej. Czyżby więc marzenie Nazareńczyka miało być złudzeniem?

O nie! My wszyscy wierzymy, że owo wielkie, powszechne zmartwychwstanie ludu, którego symbol obchodzi w tych dniach świat katolicki, zbliża się każdym dniem i jest już coraz bliższe.

Żaden okres w dziejach rodu ludzkiego nie był świadkiem takich potężnych przewrotów w dobie krótkich kilku lat, jak czasy obecne, na których kapitalistyczny system wytwarzania piętno swoje wycisnął.

„Burżuazja dokonała daleko większych cudów, niżeli piramidy egipskie, rzymskie wodociągi lub katedry gotyckie, wykonała ona o wiele inne pochody, aniżeli wędrówki ludów lub wyprawy krzyżowe”. Tak sławił już przed 60 laty Karol Marx zwycięski pochód nowoczesnej techniki, niezrównany przewrót wszystkich stosunków życiowych, które były dziełem rozrastającego się kapitalizmu. A jednak czymże były owe ogromne przędzalnie Lancashiru, służące twórcom nowoczesnego socjalizmu naukowego, Marksowi i Engelsowi, za przykład do udowodnienia prawa rozwoju kapitalizmu, w porównaniu z dzisiejszymi potworami przemysłu, w których dziesiątki tysięcy robotników dniem i nocą własną krew i pot swój, swe mózgi i swe mięśnie przekuwają na złoto dla kapitalisty, w których jeden robotnik, przy pomocy ujarzmionych, ślepych sił przyrody – wytwarza więcej nadwartości, aniżeli wówczas stu może ludzi?

I chociaż ten przewrót techniczny nie wychodzi od razu na korzyść całego ludu, chociaż pozornie staje się on nawet tylko podstawą, na której wznosi niebotyczny pałac karteli, trustów i związków przedsiębiorców, na której gruntuje się panowanie wielkich banków i umacnia wszechwładna dyktatura klasy kapitalistycznej, to jednakowoż on to właśnie – ten cudowny rozwój techniki przemysłowej daje klasie robotniczej otuchę do dalszej zwycięskiej walki, skłania on ją do zespolenia sił wszystkich warstw klasy wyzyskiwanej wszystkich uciśnionych narodów w jedną potężną wolę dla dokonania wielkiego dzieła odrodzenia ludzkości.

Krwawymi śladami znaczy swe kroki pochód kapitalizmu. Pokolenia całe miażdży on i rozgniata bezlitośnie. Zabija dzieci w pyłem i dymem przesyconym powietrzu swych fabryk, rabuje żonom proletariatu szczęście macierzyństwa, demoralizuje młodzież, szklanym okiem patrzy na śmierć głodową bezrobotnych, zapełnia więzienia zbrodniarzami…

Pozbawia rzemieślnika samodzielności, wypędza chłopa z ojczystego łanu, zamieniając obydwóch w „wolnych najmitów”. Na wszystko wyznaczył cenę, wszystko kupuje za pieniądze: życie i zdrowie mężów, cześć niewiast. Niszczy dalekie ludy, cudzym krajom zabiera ich bogactwa. A wszystko to po to tylko, by samemu tyć i olbrzymieć! Ociekając krwią i potem niezliczonych milionów, wiedzie kapitalizm ludzkość do przyszłej krainy zbawienia – do socjalizmu.

Dowodem tego są dzieje ostatniego dziesiątka lat. Pierwsze jego lata obfitowały w wielkie zdobycze. Rozkwit przemysłu wzmocnił znacznie siły rewolucyjne proletariatu. We Francji zdawało się, że nadeszła już chwila, gdy proletariat może sięgnąć po dyktaturę w państwie. Republika rozbiła kajdany rzymskie i uwolniła się od zmory klerykalizmu. W Rosji rewolucja zmusiła carat do pokłonu. W Austrii zdobyli robotnicy równouprawnienie obywatelskie w państwie. Na Węgrzech rząd przyrzekł to samo. Wszędzie rosły nadzieje proletariatu.

Niestety, zbyt krótko trwał ten pomyślny okres. Powoli, cichaczem, idąc od zachodu, z Ameryki, przyszła do nas zmora kapitalistyczna – kryzys przemysłowy. Straszny brak pracy osłabił znacznie obecnie, na długi może czas, siłę uderzeń proletariatu. Ośmielona tym reakcja podnosi wszędzie głowy. W Rosji carat tryumfuje nad rewolucją, którą topi w potokach krwi, dusi na szubienicach, wypędza na mroźne pola Sybiru. W Niemczech wolnomyślna burżuazja rzuca się bezwstydnie w objęcia klerykalno-szlacheckiej reakcji, aby pokonać znienawidzoną socjalną demokrację. W Austrii dzieje się to samo; raz powstaje koalicja antysocjalistyczna pod wodzą chrześcijańsko-socjalnych, to znów rozdmuchuje się rozmyślnie dziką hecę narodowościową, byle w jej zgiełku zagłuszyć żądania mas ludowych. Nawet wielkie dzieło ubezpieczenia socjalnego, które ma zapewnić spokojną starość weteranom pracy i otrzeć gorzkie łzy głodu i nędzy kalekom, wdowom i sierotom, ma się stać narzędziem, środkiem do tego, aby wydrzeć klasie robotniczej zdobyte już prawo do samorządu na tym polu.

Wraz z tym przyszło zaostrzenie się stosunków międzynarodowych. W epoce rozkwitu ekonomicznego i pomyślnej koniunktury przemysłowej państwa kapitalistyczne muszą dbać o utrzymanie pokoju. Przeciwieństwa między burżuazjami różnych państw stają się dopiero niebezpieczne, grożą jawnym konfliktem, zatargiem zbrojnym, tym prędzej, gdy ogólny kryzys daje dotkliwiej odczuwać cudzą konkurencję. I otóż byliśmy dopiero co świadkami, jak dawne przeciwieństwa między Anglią a Niemcami a zarazem między słowiańską Rosją a germańskimi Niemcami i Austrią, prawie, że doprowadziły już do wielkiej wojny europejskiej. Na szczęście obawa przed możliwymi skutkami jej – obawa przed gniewem rozgoryczonych mas proletariatu – zmusiła rządy państw do powrotu na drogę rozumu. Przykład komuny, która była następstwem wojny prusko-francuskiej, przykład rewolucji w Rosji i Polsce, która wybuchła po nieszczęsnej wojnie rosyjsko-japońskiej, uczy, że niedalekim już jest czas, gdy państwa kapitalistyczne po raz ostatni będą mogły wydobyć miecz wbrew woli ludu.

A wtedy słowo stanie się ciałem i nastąpi wybawienie ludzkości z więzów klerykalizmu, militaryzmu i kapitalizmu.

Wtedy będzie ludzkość cała święcić swoje rzeczywiste zmartwychwstanie.

 

Powyższy tekst pierwotnie ukazał się w piśmie „Robotnik Śląski” nr 15/1909, Cieszyn, dnia 9 kwietnia 1909. Pismo to było organem Polskiej Partii Socjalno-Demokratycznej na Śląsku Cieszyńskim i w zagłębiu karwińsko-ostrawskim. Od tamtej pory tekst nie był wznawiany, poprawiono pisownię według obecnych reguł.

Dział
Nasze opinie
komentarzy
Przeczytaj poprzednie