
W gęstniejącej mgle
Ani wojsko, ani oligarchowie nie odsunęli Władimira Putina mimo klęski wojennego projektu oraz sankcji.
(ur. 1976) – doktor chemii (ale to było dawno i nieprawda). Militarysta od kołyski, jak to zwykle w takich przypadkach bywa – w stopniu szeregowego podchorążego rezerwy. Z zawodu tłumacz. Mieszka we Wrocławiu, co bardzo sobie chwali. Stały współpracownik „Nowego Obywatela”.
Ani wojsko, ani oligarchowie nie odsunęli Władimira Putina mimo klęski wojennego projektu oraz sankcji.
Widoczna jest gwałtowna transformacja Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej.
Wypada życzyć sobie realizacji scenariuszy korzystnych.
Bezprecedensowe w historii, a co najmniej po 1989 przyśpieszenie programów modernizacji sprzętowej Wojska Polskiego.
Projekt można ocenić jako mający potencjał zapewnienia korzyści dla obronności.
Bezpodstawne okazały się obawy o spoistość ich armii i całego państwa oraz społeczeństwa w obliczu inwazji.
Na Kremlu pojawiło się przekonanie o zamykaniu się okienka.
Wysiłek na rzecz modernizacji Wojska Polskiego przyniósł niemałe, choć wciąż dalece niewystarczające efekty. Zakupy te łączy, poza wniesieniem niekwestionowanej wartości bojowej, co najwyżej pomocniczy udział polskiego przemysłu zbrojeniowego.
Liczebność i dostępność rezerw zaczyna mieć znaczenie decydujące dla realizacji własnego celu politycznego.
Trudno oczekiwać, żeby Afganistan zaznał wreszcie spokoju.
Nagłość zakupu Abramsów można interpretować jako próbę obłaskawienia administracji amerykańskiej.
Możliwości sprostania przez Polskę bieżącym i przyszłym wyzwaniom dotyczącym polityki międzynarodowej są blokowane przez stan gospodarki kraju. Z tego względu ograniczone pozostają zdolności stosownej modernizacji armii. Ciągłość prowadzonej polityki ma dla pozycji międzynarodowej kraju kluczowe znaczenie. Problem Polski polega na tym, że mamy do czynienia z ciągłością dojutrkowości, bylejakości i gry pozorów.
Dostępność zaopatrzenia w żywność była w Polsce traktowana jako rzecz oczywista, a w wyobrażalnym horyzoncie – niezagrożona. Problemem mógł być, i dla wielu był, pusty portfel, ale nie puste półki. Opisaną pewnością zachwiała dopiero pierwsza faza pandemii COVID-19.
Polska polityka wewnętrzna będzie postrzegana znacznie gorzej niż za czasów Trumpa.
Epidemia Covid-19 jest pierwszym w historii Polski po 1989 r. wymagającym ochrony ludności kryzysem, który objął całe terytorium kraju. Zaistniała sytuacja stała się testem w warunkach rzeczywistych dla zarządzania kryzysowego. Wiele wskazuje, że niekoniecznie dobrze zdanym, co wynika z zastanego niekorzystnego stanu tej dziedziny.