W globalnym programie pilotażowym 33 firmy i 903 pracowników przez sześć miesięcy testowało czterodniowy tydzień pracy bez obniżki wynagrodzenia. Oto pierwsze wnioski.
Jak informuje Business Insider, globalny czterodniowy program pilotażowy odniósł ogromny sukces, twierdzą jego organizatorzy. Ich zdaniem, po sześciu miesiącach większość z 33 firm i 903 pracowników testujących harmonogram bez obniżki wynagrodzenia raczej nie wróci do standardowego tygodnia pracy. Jak podaje CNN, żadna z 27 firm, które odpowiedziały na ankietę przeprowadzoną przez organizację „4 Day Week Global”, nie stwierdziła, że planuje powrót do swojej poprzedniego pięciodniowego trybu pracy lub że składnia się ku temu.
Około 97 proc. z 495 pracowników, którzy odpowiedzieli na ankietę, powiedziało, że chce kontynuować czterodniowy tydzień pracy. Pracownicy zgłaszali niższy poziom stresu, zmęczenia, bezsenności i wypalenia oraz poprawę zdrowia fizycznego i psychicznego.
Ponadto według badania średni przychód firm wzrósł o 38 proc. w porównaniu z tym samym okresem ubiegłego roku.
Robert Jałocha, były reporter TVN24 i „Faktów” TVN, wygrał przed sądem pracy proces, jaki w jego imieniu wytoczył stacji TVN inspektor pracy. Sąd uznał, że firma zatrudniając go przez cztery lata na umowie o dzieło, obchodziła prawo pracy, gdyż dziennikarzowi należała się wówczas umowa i opłacanie składek.
Jak informuje portal Wirtualne Media, sprawa dotyczy lat 2010- 2020. Wtedy Robert Jałocha pracował na umowie o dzieło dla TVN24 i dla „Faktów” TVN. Gdy w 2020 roku rozstał się ostatecznie z firmą, poprosił o świadectwo pracy. Świadectwo się nie znalazło, więc poinformował o tym fakcie Państwową Inspekcję Pracy.
Ta zaś najpierw wystąpiła z zapytaniem o świadectwo pracy i dokumenty za ten okres do TVN, a następnie dopatrzyła się nieprawidłowości w zatrudnianiu reportera w tym okresie i złożyła do sądu pracy wniosek o ustalenie stosunku pracy
Sąd uznał, że TVN obchodził prawo pracy oraz potwierdził, że pomimo podpisywania ze mną umów cywilnoprawnych łączył mnie w tym okresie z TVN stosunek pracy – informuje Robert Jałocha, przytaczając słowa sędzi.
„Nowy Obywatel” opisywał podobną sprawę. Kamil Różalski, były operator kamery i realizator obrazu w TVN-nie, również walczy ze stacją. Wywiad z nim czytelnicy znajdą w 89. numerze czasopisma: https://nowyobywatel.pl/sklep/sklep-kwartalnik/nowy-obywatel-3889-wiosna-lato-2022/
Samorządowcy domagają się, by zamrożenie cen gazu objęło też pływalnie i hale sportowe. Ostrzegając, że bez tego będą musieli zamykać te obiekty.
Jak informuje Portal Samorządowy, większość basenów i hal sportowych to obiekty komunalne. Mimo to sejmowa Komisja Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych odrzuciła poprawkę samorządów do projektu ustawy zamrażającej ceny gazu dla niektórych odbiorców. Ta poprawka przewidywała, że osłoną cenową zostaną objęte też obiekty sportowe. Są już w kraju pierwsze przypadki zamykania z powodu wysokich cen energii i gazu pływalni. Z tego samego powodu na wielu pływalniach bardzo wzrosły opłaty za wstęp.
Samorządowcy uważają, że osłona cenowa powinna objąć także samorządowe instytucje realizujące zadania z zakresu kultury fizycznej. Tym problemem zajął się też Związek Powiatów Polskich w swym piśmie, wystosowanym do szefa sejmowej Komisji do Spraw Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych, Marka Suskiego. Właśnie ta komisja zajmuje się rządowym projektem ustawy, zamrażającej ceny gazu w przyszłym roku dla gospodarstw domowych, ale też m.in. dla tzw. odbiorców wrażliwych, w tym szkół i szpitali.
Z zadowoleniem przyjmujemy, że samorządowe podmioty wykonujące zadania z zakresu kultury fizycznej są przewidziane jako odbiorcy uprawnieni w rozwiązaniach mających ustalić ceny maksymalne za energię elektryczną. Uważamy więc, że analogiczna ochrona w formie ujęcia takich jednostek jako odbiorców paliwa gazowego – napisał w swym piśmie Związek Powiatów Polskich.
Znaczna część funkcjonujących w Polsce obiektów sportowo-rekreacyjnych – w tym stadionów, hal gimnastyczno-sportowych, basenów i pływalni – jest zarządzana przez podmioty samorządowe (często w formie tzw. ośrodków sportów i rekreacji będących samorządowymi jednostkami budżetowymi). Realizują one funkcje nie tylko wypoczynkowo-rekreacyjne, ale także edukacyjne, zdrowotne, profilaktyczne i treningowe przez udostępnianie ich dla mieszkańców, w tym zawodników i trenerów zrzeszonych w lokalnych klubach i organizacjach sportowych.
Jak oceniają samorządowy „byłoby więc wysoce niewskazane, nie tylko ze względu na nastroje społeczne, ale także ze względu na potrzebę utrzymania odpowiedniego poziomu kultury fizycznej, by samorządy musiały ograniczać działalność obiektów takich jak pływalnie lub hale sportowe”.
Jako pierwszy zamknął swój basen z powodu wysokich cen energii i gazu samorząd w Brzegu Dolnym. Tamtejszy basen jest zarządzany przez Miejski Ośrodek Sportu Kultury i Rekreacji w tym mieście. Z kolei w listopadzie z tej samej przyczyny zamknięto „do odwołania” jeden z miejskich basenów w Krośnie.
W efekcie trwającego w Portugalii od środy rano strajku pracowników kolei do skutku nie doszła ponad połowa z zaplanowanych na ten dzień połączeń.
Jak informuje portal pulshr.pl, Chaos komunikacyjny panuje zarówno w przypadku pociągów dalekobieżnych, jak i podmiejskich. W akcji uczestniczą pracownicy zakładów naprawy taboru kolejowego oraz osoby zatrudnione w firmie Fertagus, realizującej połączenia w stołecznej aglomeracji i w mieście Setubal.
Według dyrekcji spółki CP, głównego przewoźnika kolejowego Portugalii, do skutku nie doszło ponad 50 proc. zaplanowanych na środę połączeń pasażerskich. Z informacji przekazanych przez organizujące 24-godzinny strajk centrale związkowe wynika, że w proteście bierze udział około 80 proc. pracowników kolei.
Głównymi postulatami strajkujących jest poprawa warunków pracy na kolei i kilkuprocentowe podwyżki pensji.