Karol Irzykowski: Bezkrwawe walki (1933)

·

Karol Irzykowski: Bezkrwawe walki (1933)

·

W Klimontowie, w głębokości 400 metrów pod ziemią, założyli kilkudniowe własne państwo. Byli rzeczywistymi panami kopalni. Zakosztowali tego, co jest celem socjalizmu: opanowania narzędzi i materiałów pracy. Dowiedli światu, że kopalnia należy się nie tym, którzy ją chcą zatopić, gdy eksploatacja się nie opłaca, lecz tym, którzy ją ratują, którzy z głębi wołają: Nie damy! Nie oddamy!

Posiedli ją najpierw w ofiarnej pracy, a potem w ofiarnej miłości. Przeprowadzili regularne oblężenie, wygłodzenie twierdzy. Ale rzecz dziwna: oblegający wydawali się oblężonymi, i oni też cierpieli głód faktyczny. Wiła się jednak ze strachu i wstydu opinia publiczna i w końcu musiała się poddać. Nie można było dopuścić, aby 490 ludzi umarło z głodu pod ziemia, ABY UMARLI ZWYCIĘZCAMI. Trzeba im było ustąpić. Trzeba się było nad nimi „zlitować”, uszanować ich, niby świętych wariatów. To, co było legalną zdobyczą, opinia zamieniła w kompromis, nawet w łaskę. Byle nie było „skandalu”.

A jednak zwycięstwo nie daje się sfałszować i pozostaje zwycięstwem. Zatacza dalsze kręgi, budzi naśladowców. Głodówki wciąż wybuchają.

Ci, którzy nie mogą przymuszać, chwytają się tego, żeby wymuszać. Wymuszanie jest na ogół bronią słabych. Ale jeżeli odnosi w ogóle skutek, to dlatego, że istotnym słabym jest świat kapitalistyczny. On przegrywa w opinii. Czuje, że nie może przeciągać pewnych strun. Gdyby był naprawdę silny, odwołałby się do bagnetów, stłumiłby „nieposłuszeństwo”, albo pozwoliłby zbuntowanym zdychać z głodu – skoro sobie tego sami życzą.

Cudowna siła ilustracyjna zawiera się w tym głodzie. Jest to głód dobrowolny, a jednak koncentruje się w nim to, całe lata trwające, przymieranie głodem, które znosić musieli oni i ich rodziny. Teraz głodują dobrowolnie i publicznie, bo przedtem głodowali przymusowo i prywatnie. Robią ze swojego głodowania ironiczną uroczystość. Są aktorami głodu, bo zaczęli być wyższymi ponad głód. Swoim głodem policzkują. I tego syci znieść nie mogą. Czują także jakieś skręcenia w kiszkach i wolą ustąpić.

Cudowna siła zawzięcia się w woli która chce – nie chcieć. Gdy bohaterstwa czynu są na razie wyłączone, trwają bohaterstwa cierpienia, które jednak dają miarę tego, jakie skupienia woli się nagromadziły.

Rozpowszechnienie się metod strajku włoskiego i jego powodzenia tłumaczą się tym, że na ogół szanse rewolucji są dzisiaj mniejsze, niż dawniej. Strona słabsza, choć liczniejsza, nie może walczyć z mniejszością, która ma w ręku broń i organizację. Metody spiskowe nie dopisują wobec wszechpenetracji szpiegów i wobec kontrspisków i prowokacji.

Strajk włoski, jako zjawisko socjologiczne naszych czasów, dałby się porównać z obstrukcją parlamentarną. I obstrukcja parlamentarna ma to na celu, by w ironiczny sposób unaocznić przeciwnikowi, że popełnia gwałt na mniejszości. Ale obstrukcja taka jest już dziś, zdaje się, bronią złamaną. Gwałt krępował się dawniej przesądami liberalnymi, ale dziś już nauczył się nie dbać o nie.

Nasuwa sic też porównanie z głodówkami Gandhiego. Ale Gandhi głoduje indywidualnie. Gandhi jest arystokratą i prorokiem, jego głodowanie ma skupiać i fascynować tłumy, które by inaczej były rozproszone.

W każdym razie te metody walk bezkrwawych mają dużą rację bytu jako przygrywki rewolucji, chociaż jej zastąpić nie zdołają. Są rezerwuarem jeszcze nie wyczerpanym, a kto wie, czy nie obfitszym, niżby się zdawało.

Karol Irzykowski

Powyższy tekst dotyczy wydarzeń z roku 1933, gdy w kopalni „Klimontów” w Sosnowcu miał miejsce strajk okupacyjny w proteście przeciwko likwidacji kopalni. Francuscy właściciele kopalni postanowili ją zatopić wiosną 1933. W odpowiedzi górnicy z pierwszej zmiany nie wyjechali na powierzchnię, a dołączyli do nich na dole pracownicy drugiej zmiany. Prowadzili strajk okupacyjny połączony z głodówką, a po kilku dniach przestali komunikować się z ludźmi na powierzchni. Był to jeden z najgłośniejszych protestów pracowniczych w okresie II RP. Strajk zakończył się częściowym powodzeniem. Nie udało się uratować kopalni, ale górnicy uzyskali odprawy i inne formy wsparcia finansowego. Wznowienie wydobycia na tym terenie miało miejsce po II wojnie światowej, a po zmianach organizacyjnych wydobycie węgla w Klimontowie trwało do roku 1998.

Irzykowski błędnie używa w tekście terminu „strajk włoski”. Ten oznaczałby wykonywanie czynności pracowniczych powoli i przesadnie dokładnie, zmniejszając tempo wykonywania pracy. Natomiast strajk okupacyjny nosi nazwę strajku polskiego, gdyż w naszym kraju był stosowany pioniersko i często, stając się inspiracją dla robotników także w innych krajach.

Tekst Karola Irzykowskiego pierwotnie ukazał się w dzienniku „Robotnik – centralny organ Polskiej Partii Socjalistycznej” nr 146/1933, 30 kwietnia – 1 maja 1933 roku. Od tamtej pory nie był wznawiany. Tekst publikujemy w 150. rocznicę urodzin Irzykowskiego.

Dział
Nasze opinie
komentarzy
Przeczytaj poprzednie