Dorota Kłuszyńska: O Śląsk Cieszyński (1921)

·

Dorota Kłuszyńska: O Śląsk Cieszyński (1921)

·

Rozstrzygnięcie sprawy Śląska Cieszyńskiego przez Radę Ambasadorów w Paryżu w lipcu 1920 jest otwartą raną na ciele Rzeczypospolitej Polskiej.

Rozstrzygnięcie nastąpiło w okresie, kiedy nawała bolszewicka szła na Warszawę i cała Polska żyła myślą o wyparciu Rosjan.

Ci, co wierzyli w żywotną siłę narodu i z niczego nie rezygnowali, wyszli zwycięsko z opresji bolszewickiej. Nad Wisłą dokonało się głębokie przeobrażenie duszy narodu i ugruntowanie własnej myśli politycznej. Upojenie zwycięstwem na chwilę zagłuszyło okrzyk grozy, dochodzący do stolicy z zachodniej granicy państwa: Śląsk Cieszyński, prastara dzielnica polska, został pod zaborem czeskim!

Zaczęto szukać winowajców. Kto zawinił, że Ślązacy dostali się do niewoli czeskiej? Czy rzeczywiście dopiero w Spaa i Paryżu p.p. Grabski Władysław i Paderewski Ignacy zrezygnowali ze Śląska Cieszyńskiego?

Powołana wolą ludu śląskiego do Rady Narodowej Księstwa Cieszyńskiego, brałam – jako członek prezydium tejże Rady – czynny i bezpośredni udział w całej akcji przyłączenia Śląska do Polski. Czesi z tytułu „praw historycznych” (z XIV wieku) rościli sobie prawa do Śląska Cieszyńskiego. Z naporem czeskim walczono na Śląsku przez cały okres konstytucyjny, za czasów austriackich, kiedy nasi wszechpolacy bratali się z Czechami w Pradze i Petersburgu. Czesi wyciągnęli zaborczą rękę po Śląsk Cieszyński w chwili rozpadania się Austrii, w październiku 1918. Zbiorowym wysiłkiem wszystkich stronnictw, których wyrazem była Rada Narodowa, odparto pierwszy atak czeski. Śląsk Cieszyński, za wyjątkiem 6 gmin powiatu frysztackiego, (mocą umowy zawartej między Radą Narodową w Cieszynie i Narodnim Vyberem w Polskiej Ostrawie w dniu 5 listopada 1918 r.) za pośrednictwem Rady Narodowej, był faktycznie już przyłączony do Polski, ponieważ Rada Narodowa w imieniu rządu polskiego wykonywała władzę.

Jednym z pierwszych poczynań rządu Moraczewskiego w listopadzie 1918 r. było wysłanie do Pragi p. Gutowskiego z misją dyplomatyczną. Zdawano sobie sprawę z powagi sytuacji. Czesi byli beniaminkiem aliantów, a szczególnie Francuzów. Już w 1916 r. obiecał rząd francuski Śląsk Cieszyński Czechom w nagrodę za usługi oddane w wojnie światowej.
Komitet Narodowy w Paryżu, z p. Dmowskim na czele, który był przez szereg miesięcy jedynym przedstawicielem Polski zagranicą, nie uznawał Piłsudskiego jako Naczelnika Państwa, ani rządu Moraczewskiego. Robiono wszystko, żeby autorytet tych czynników poniżyć. Przedstawiciele Komitetu Paryskiego po przyjeździe do kraju zawiadomili w grudniu 1918 Masaryka, prezydenta Republiki Czeskiej, żeby nie pertraktował z p. Gutowskim w sprawie Śląska Cieszyńskiego, ponieważ dni Piłsudskiego i jego „bolszewickiego” rządu są policzone. Masaryk zawiadomił o tym oficjalnie p. Gutowskiego, któremu nie pozostawało nic innego, jak zapakować walizkę i wyjechać z Pragi.

To „endeckie pociągnięcie dyplomatyczne” było śmiertelnym ciosem dla Śląska Cieszyńskiego. Czesi liczyli na anarchię w Polsce, oczerniali nas przed aliantami, a ponieważ kwestia węglowa [mowa o węglowym zagłębiu karwińsko-ostrawskim znajdującym się na spornym terenie – przyp. redakcji NO] miała pierwszorzędne znaczenie, przekonali aliantów, że bolszewickiemu rządowi polskiemu nie można oddać zagłębia karwińskiego.

Rada Narodowa dzwoniła ciągle na alarm, że Czesi Śląsk napadną. Żądała przygotowania obrony. Wtenczas przyjechał do Polski p. Stanisław Grabski, członek Komitetu Narodowego w Paryżu i zapewniał, że Czesi Śląska nie napadną. Na masowym wiecu 6 grudnia 1918 r. oświadczył, że może uspokoić Polaków, bo od Czechów nie grozi nam żadne niebezpieczeństwo.

W tym okresie Lwów oblegali Ukraińcy. Zdecydowano, że śląskie bataliony pośpieszą pod Lwów, skoro jest zapewnienie, że Czesi Śląska nie napadną. Bohatersko Ślązacy bronili Lwowa, okryli się sławą. W Polsce rozpisał rząd Moraczewskiego wybory do sejmu na 24 stycznia 1919 r. Śląsk Cieszyński miał wybrać siedmiu posłów. Czesi wydali hasło wstrzymania się od głosowania. Obawiali się, że świat cały przekona się, ile faktycznie Czechów zamieszkuje Śląsk. Ponieważ Czesi są na Śląsku znikomą mniejszością, bo 11 proc. ludności przyznaje się do narodowości czeskiej, byłby to już plebiscyt.

Pod płaszczykiem aliantów, w mundurach aliantów, bez wypowiedzenia wojny Polsce (której autorytet był przez paryski Komitet Narodowy stale grzebany) napadli Czesi na Śląsk Cieszyński dzień przed wyborami do sejmu 23 stycznia 1919. Zaledwie 1000 żołnierzy było na Śląsku. Bronili śląskiej ziemi chłop, górnik, hutnik, aż przyszły nieliczne posiłki z Krakowa i 29 stycznia Czesi ponieśli klęskę nad Wisłą pod Skoczowem.

Część Rady Narodowej wyjechała do Warszawy. Na konferencji z Naczelnikiem Państwa, w której brali udział Ks. Józef Londzin, dr Kunicki, Jerzy Kantor i ja uzyskaliśmy zapewnienie, że w ciągu kilku dni dalsze posiłki nadejdą na Śląsk i Czechom nad Ostrawicą można było dyktować warunki.

Myli się zatem p. Sapieha, skoro w odpowiedzi na interpelacje posłów Kunickiego i towarzyszy z dnia 8 października 1920 r. odpowiada, że „w styczniu 1919 r. odparcie najazdu czeskiego okazało się niemożliwe”. Jak grom z jasnego nieba spadła wiadomość, że p. Dmowski zawarł umowę z Czechami w Paryżu 1 lutego 1919 r., która była drugim śmiertelnym ciosem wymierzonym w Śląsk Cieszyński.

Rada Narodowa ogłosiła protest przeciwko ugodzie p. Dmowskiego, odmawiając mu prawa do przemawiania w imieniu Śląska Cieszyńskiego.

Pan St. Grabski i p. Paderewski tłumaczyli przed nami p. Dmowskiego brakiem wiadomości z kraju. „Radio” wtenczas miało źle pracować, nie można było uzgodnić poczynań Naczelnego Dowództwa w Warszawie z Komitetem Narodowym w Paryżu. Prawdą natomiast było, że p. Dmowski nie chciał poddać się, względnie porozumieć się z Piłsudskim i zupełnie samowolnie podpisał rozejm, a później ugodę, która oddawała Czechom całe zagłębie węglowe, Karwinę, Bogumin itd.

Zjechała do Cieszyna komisja aliancka (bez przedstawiciela Ameryki). Pierwsze skrzypce grali Francuzi – p. Grenad i Marchalle. Zajęli od razu wrogie wobec Polski stanowisko.

Jak śmiesznie małe były wpływy Komitetu Narodowego w Paryżu, jak pod tym względem fałszywie informowano Polskę – potwierdza fakt, że mimo naporu Rady Narodowej i rządu warszawskiego nie zdołano wymóc na Entencie odwołania p. Marchalle’a, przedstawiciela Francji w Cieszynie, który był faktycznie w służbie czeskiej, jako członek czeskiego sztabu generalnego, którego kierownikiem był francuski generał Pellee.

P. Dmowski, Paderewski, Grabscy, Piltz i spółka przedstawiali się w kraju jako mocarze, a nie umieli zmusić Czechów, którym patronowali alianci, do dotrzymania umowy z 1 lutego 1919 r., zawartej przez p. Dmowskiego, mocą której Czesi mieli oddać administrację Radzie Narodowej.

Pod protektoratem aliantów Śląsk stał się terenem gwałtów. Ludność polska nie była pewną ani życia, ani mienia.

Po ustaleniu, że plebiscyt zadecyduje o przynależności Śląska do Czech albo do Polski, zjechała na Śląsk druga tzw. Wysoka komisja plebiscytowa (!). Przewodniczył jej osławiony hr. Maneville, sekretarzem był p. Pichon, również opłacany przez Czechów. Przed przyjazdem Komisji do Cieszyna zwróciła się Rada Narodowa kilkakrotnie do Delegacji Polskiej w Paryżu do p. Dmowskiego i p. Szury z przedstawieniem, żeby użyto wszystkich wpływów, żeby w skład komisji nie wchodzili zdecydowani wrogowie Polski.

„Wielki jałmużnik polski”, p. Paderewski przyznał po cichu, że nie miał na tyle wpływu w Paryżu, żeby odwołać z Cieszyna p. Marchalle’a, nie miano go też przy mianowaniu drugiej komisji.

Znane są ogólnie rządy p. hr. Manevilla na Śląsku Cieszyńskim. Doprowadził kraj do takiej anarchii, że trudno było mówić o plebiscycie. Czeska pałka i rewolwer panowały bez przeszkody. „Hrabia” handlował kopalniami, hutami, lasami i „robił przygotowania do plebiscytu”.

Przy komisji alianckiej w Cieszynie tak rząd czeski, jak i polski mieli swoich przedstawicieli. Pełnomocnikiem rządu warszawskiego był początkowo poseł Zamorski. Po jego ustąpieniu osławiony generał Latinik, który swoją nieudolnością bardzo sprawie śląskiej zaszkodził. Przez szereg tygodni prezydium Rady Narodowej Ks. Londzin, Ks. Brzóska, poseł Bobek, więc nie socjaliści, błagali rząd, żeby tego szkodnika odwołano z Cieszyna, a kiedy nareszcie pod naporem całej opinii gen. Latinik musiał opuścić Cieszyn, było już za późno.

Przedstawiciele ministerstwa spraw zagranicznych, którzy przebywali w Cieszynie, jak dr Guenther (spokrewniony z arystokracją), Bratkowski, Morawski, należeli do narodowej demokracji i spełniali w Cieszynie jej rozkazy, w ostrej sprzeczności z Radą Narodową.

Więcej pracy i wysiłku poświęcili narodowi demokraci zwalczaniu Piłsudskiego w kraju i zagranicą, aniżeli uratowaniu Śląska dla Polski.

W tym okresie czasu zdawano sobie sprawę, że dzień plebiscytu będzie dniem rzezi Polaków na Śląsku pod osłoną aliantów. Trudno było Radzie Narodowej wziąć odpowiedzialność, j tym bardziej, że plebiscyt nie miał ostatecznie decydować i o przynależności Śląska do Polski, lecz miał być tylko materiałem dla decyzji Rady Najwyższej, do której, oprócz p. Wł. Grabskiego, nikt w Polsce nie miał zaufania.

Ministerstwo spraw zagranicznych na propozycje Rady Narodowej, po odwołaniu Latinika, mianowało prezydenta sądu w Cieszynie dr. Bocheńskiego swoim przedstawicielem przy komisji plebiscytowej w Cieszynie.

Skoro sprawa arbitrażu proponowana przez p. Pilza ostatecznie upadła, bo Czesi zakpili sobie z naszej dyplomacji, p. Bocheński pojechał do Warszawy po porozumieniu z Radą Narodową, żeby uzyskać zgodę rządu na przeprowadzenie plebiscytu. Po porozumieniu z subkomisją sejmową dla spraw plebiscytowych i ministrem Sapiehą, zgodzono s:ę przystąpić do plebiscytu.

Tymczasem pojechał p. Władysław Grabski do Spaa i oddał ze strachu przed bolszewikami sprawę Śląska w ręce Rady Najwyższej. W Paryżu ostatecznie sprawiono Śląskowi dwa pogrzeby. Jeden 25 lipca, i to rozstrzygnięcie podpisał hr. Zamoyski. Oddawało ono Polsce jednak Karwinę z kopalniami, miasta Frysztat, Bogumin i cały Cieszyn. Czechom powiat jabłonkowski.

Rada Narodowa zaniepokojona i rozgoryczona postępowaniem p. Grabskiego w Spaa, wysłała natychmiast delegację z Ks. Józefem Londzinem na czele do Paryża.

25 lipca 1920 oświadczył p. Paderewski delegacji, że nie podpisze żadnego rozstrzygnięcia, które by oddawało Śląsk Cieszyński Czechom. Delegacja wróciła do Cieszyna, Ks. poseł Londzin zdał sprawozdanie i uspokoił Radę Narodową, że „nawet pani Helena Paderewska zapewniła, że p. Paderewski takiego rozstrzygnięcia nie podpisze”. 28 lipca p. Ignacy Paderewski, podobno namówiony do tego przez p. Pilza i Szurę, podpisał czwarty rozbiór Polski, oddając Śląsk Czechom.

Ślązacy przeżywają ciężkie czasy niewoli, nie tracą jednak wiary, że ich akces zgłoszony jeszcze 30 października 1918 przez Radę Narodową do Polski – będzie urzeczywistniony.

Śląsk wróci do Polski, ale musi to być zbiorowy wysiłek całego narodu. Polskie sztandary będą powiewać na Śląsku Cieszyńskim, bo Śląsk to od wieków polska ziemia.

Dorota Kłuszyńska

Powyższy tekst Doroty Kłuszyńskiej pierwotnie ukazał się w piśmie „Dziennik Polski” w dniu 9 stycznia 1921. Poprawiono pisownię według obecnych reguł. Tekst publikujemy w 85. rocznicę odzyskania Zaolzia przez Polskę.

Dział
Nasze opinie
komentarzy
Przeczytaj poprzednie