Wiktorianie XXI wieku
Dresy do jogi i buty do biegania ukazują cnotę tak wyraźnie, jak ukazywały ją gorsety dziewiętnastowiecznych żon. Bycie w formie jest teraz wyrazem przynależności klasowej, która przesyca kulturę fitnessu i jedzenia. Ponieważ kalorie potaniały, otyłość ze znaku zamożności stała się znakiem upadku moralnego. W dzisiejszych czasach bycie chorowitym jest postrzegane jako przejaw zachłanności biedoty, podobnie jak w dziewiętnastym wieku postrzegane były zwyczaje seksualne klasy robotniczej. Poglądy te stanowią mocny przekaz, że niższe klasy nie umieją się kontrolować, więc dostają dokładnie to, na co zasługują. Nie ma w takim razie potrzeby wprowadzać wyższych pensji ani dofinansowywać opieki zdrowotnej. Biedni przecież i tak zmarnują je na papierosy i cheeseburgery. Takie aktywności wymagają czasu i pieniędzy, dwóch zasobów, których brakuje ludziom z klasy robotniczej. Tak jak wiktoriańskie kobiety musiały uczyć się grać na pianinie i mówić po włosku – demonstrując wyrafinowanie niedostępne dla innych warstw społecznych – tak współczesne dzieci grają w piłkę nożną, uczą się mandaryńskiego i odbywają wolontariat w okolicznych organizacjach charytatywnych.