Nowy Obywatel Jesień 2014
Nowy Obywatel Jesień 2014
-
Słabi będą silnymi?
Najbardziej popularne przekazy medialne przedstawiają więc głównie świat sytych i zadowolonych. Na naszych łamach było, jest i będzie inaczej. W niniejszym numerze przygotowaliśmy zestaw tekstów o słabych, co nie znaczy, że biernych.
-
Nau(cz)ki zza oceanu
Znaczna część białych robotników, którzy stracili w tych latach pracę, przeszła na stronę Republikanów. A intelektualiści i klasa średnia, szczególnie z Północy i obu wybrzeży, czują wobec tych ludzi coraz większą wyższość. Nie dlatego, że stracili oni pracę, ale ponieważ za swoje niepowodzenie obwiniają innych, słabszych – czarnoskórych i kobiety, a w dodatku głosują na Republikanów, którzy obiecują powrót dawnych, rasistowsko-patriarchalnych porządków. Skoro tak, to jesteście dla nas nikim, jesteście bezrobotnymi bezwartościowymi śmieciami – tak rozumuje to środowisko.
-
Banki i ludzie. Reportaż z Barcelony
W obronie obecnego prawa występuje przewodniczący Związku Banków Hiszpańskich. Jego słowa oburzają Adę. W emocjonalnym wystąpieniu nazywa go „rzekomym ekspertem” i „kryminalistą”. Gdyby nie to, że chcę przedstawić państwu mój punkt widzenia, rzuciłabym w tego pana butem – zabrzmi jej słynne zdanie.
-
Wypaczona nauka
Cechująca współczesną pracę naukową atmosfera ciągłej pogoni za zyskiem jest bardzo odległa od warunków, w jakich pracował Jonas Salk, odkrywca szczepionki przeciwko polio. Jego wynalazek, który wpłynął na życie milionów ludzi na całym świecie, cierpiących na tę wycieńczającą chorobę, został udostępniony za darmo. Salk pytał wówczas retorycznie, czy dopuszczalne byłoby „opatentowanie Słońca” i czerpanie z tego zysków. Dzisiejsza pogoń za czerpaniem finansowych korzyści z własności intelektualnej szybko podąża w kierunku realizacji tej absurdalnej propozycji.
-
Rynek książki czy przeciw książce?
Błyskawiczna rotacja na półkach, pozorne bogactwo asortymentu, a także oferowane przez wielkie sieci ogromne upusty i częste przeceny książek właściwie eliminują z rynku indywidualne księgarnie. One ze względu na swoją skalę nie mogą liczyć nawet na taką marżę, jaką w salonie dostaje często klient w ramach promocyjnego upustu. W mieście, w którym pojawi się Empik, Matras lub od niedawna Świat Książki, dni małej księgarni są policzone.
-
Ucieczka od wspólnoty
Dobrym przykładem był słynny konflikt w Marinie Mokotów w Warszawie, gdzie powstały sklepy, których najemcy zaczęli się skarżyć na brak klientów. W odpowiedzi administracja osiedla otworzyła bramy osiedla, co wzbudziło jednak stanowczy sprzeciw mieszkańców. Menedżerowie uspokajali, podkreślając istnienie licznych i świetnie działających systemów bezpieczeństwa, kamer monitoringu itd. Ale przekaz mieszkańców pozostawał niewzruszony: nie chcemy tutaj społecznej „szumowiny” i żądamy zamknięcia bram. Pokazuje to, że obawa przed przestępczością jest dla nich dużo mniej ważna niż status osiedla zamkniętego przed „elementami obcymi klasowo”.
-
Własną drogą
Szwedzi, Finowie, Tajwańczycy i Koreańczycy z południa udowodnili, że na szczęście (dla człowieka i dla samej historii) los społeczeństw wciąż spoczywa przede wszystkim w rękach i głowach ludzi, a nie w tym, jak pokornie i wytrwale będą zginać karki przed nieubłaganymi prawidłami rynku. Sukces gospodarczy jest możliwy pod każdą szerokością geograficzną i w każdym kręgu cywilizacyjnym. Wystarczy odważyć się zbudować własną historię, bez oglądania się na mądrości zastępów ekonomistów, którzy wszystko już wiedzą, bo naczytali się odpowiednich podręczników.
-
Papers, please!
5-osobowa rodzina (rodzice i troje dzieci w wieku wczesnoszkolnym) zakwaterowana jest w jednym pokoju z małą łazienką, wyposażonym w podstawowe sprzęty – łóżka piętrowe, stolik, krzesła. – W ośrodkach zapewnione są posiłki oraz ekwiwalent dla dzieci, które nie żywią się w stołówce. Obalić należy mit, że uchodźcy otrzymują „duże pieniądze” za nic. Miesięcznie to 70 zł – mówi Paliwoda. Zdaniem Duszkiewicz-Nowackiej konieczna jest realna pomoc finansowa po opuszczeniu ośrodka: Wyobraźmy sobie, że my sami z jedną reklamówką lądujemy np. w Brukseli!
-
(Dez)organizacje
Z jednej strony mamy z pewnością do czynienia ze wzrostem kompetencji osób zaangażowanych w działalność trzeciego sektora, co przekłada się na coraz efektywniejsze funkcjonowanie organizacji, sprawniejsze procesy komunikowania się ze społeczeństwem oraz poprawę standardów współpracy z administracją publiczną. Z drugiej strony profesjonalizacja w pewnym stopniu niestety zabija społecznikostwo i spontaniczność, które były dotąd niezbywalnymi atrybutami działalności organizacji oddolnych.
-
Finansowanie przez tłum
Crowdfunding prowadzi do usunięcia pośredników między twórcą a odbiorcą oraz do zdemokratyzowania relacji panujących na wolnym rynku. Kapitał społeczny odgrywa tu większą rolą niż ten odłożony na koncie bankowym, wsparcie społeczności znaczy więcej niż poparcie lobbies, kreatywność silniej ciąży na sukcesie lub porażce niż kreatywna księgowość.
-
Niech znów ruszą maszyny. Zarys programu reindustrializacji Polski
Można natomiast zdefiniować realistyczne cele – co Polska powinna osiągnąć za 5, 10 czy 20 lat – i zależnie od nich definiować właściwe instrumenty działania. Na przykład za pomocą, o zgrozo, planów 5-letnich – jak robią to choćby Chiny. Nie chodzi tu o demonizowane praktyki rodem z PRL, lecz o zdefiniowanie założeń i celów, które co kilka lat podlegają ewaluacji i ewentualnej korekcie – to normalna praktyka w nowoczesnym policy making. Nie chodzi również o promowanie firm Polaków – priorytetem powinno być tworzenie lepszych miejsc pracy w Polsce. W tym celu potrzebujemy zmiany struktury przemysłu z gorszej, mniej dochodowej i tworzącej nisko płatne miejsca pracy na lepszą i nowocześniejszą. Taki proces zwiększy zamożność Polski i jej stabilność w szybko globalizującej się gospodarce.
-
Islam i socjaldemokraci: integracja europejskich mniejszości muzułmańskich
Jeśli tożsamość religijna muzułmanów nie spotka się z akceptacją lewicy, to muzułmanie, dla których praktykowanie islamu jest istotną częścią życia, spróbują sobie znaleźć bardziej tolerancyjną przestrzeń w innym miejscu, wycofując się z szerszej europejskiej wspólnoty lub tworząc nowe partie oparte na swojej tożsamości. Gdy lewica „obstawia przeciwko Bogu”, jak ujął to włoski intelektualista Giancarlo Bosetti, sprowadza wszystko do walki o wpływy między świeckim państwem a władzami religijnymi i rezygnuje z potencjalnych sojuszy ze społecznościami wierzących, z którymi dzieli wspólne postawy w sprawach moralnych, gospodarczych i społecznych.
-
Proletariusze Syjonu. Burzliwa historia socjalistycznego syjonizmu
Łączyło je przekonanie, że zupełne wyzwolenie narodu żydowskiego osiągnąć można tylko po upadku ustroju kapitalistycznego. Twierdziły, iż nikt nie jest tak zainteresowany w rewolucji jak my, ciemiężeni wśród ciemiężonych. Zarazem krytykowały nieżydowskich marksistów za ignorowanie żądań Żydów, głosząc: Żydowski robotnik nie mógł się […] w żadnym wypadku wyrzec swoich żądań narodowych, ponieważ byłoby to czynem samobójczym.
-
Buntownik nie bez powodu: Bob Santamaria
Australijski myśliciel uważał, że państwo winno ogrywać kluczową rolę w dziedzinie regulacji płac i cen. Wspierał też nacjonalizację banków, podkreślając, że wprowadzenie należytych standardów płacowych w Australii jest niemożliwe, dopóki kontrola kredytu będzie spoczywać w prywatnych rękach, zainteresowanych jedynie własnym zyskiem. Postulował więc państwo jako aktywnego gracza w życiu społeczno-gospodarczym, który powinien nie tylko regulować rynek i chronić słabszych jego uczestników, ale i inicjować określone przedsięwzięcia gospodarcze.
-
Przebudźmy się!?
Gdyby Leder był konsekwentny w swojej krytyce społecznych aspektów transformacji, musiałby uznać, że samo stworzenie społeczeństwa „klasy średniej”, bez solidarności i troski o tych, którzy nie załapali się na awans społeczny, nie wystarczy. Być może rzeczywiście trzeba się przebudzić, ale z innego snu – snu o naśladowczej modernizacji, o konieczności kształtowania społeczeństwa na wzór modelu, który poniósł porażkę.
-
Alternatywa na pewno istnieje
Jednym z podstawowych problemów jest według Kowalika myślenie o ekonomii jako nauce ścisłej, opartej tylko na liczbach i niewzruszonych prawach. Ekonomia była tymczasem, jest i być musi nauką społeczną. A skoro ludzki dobrostan zależy nie tylko od stanu portfela, należałoby rozpatrywać globalną gospodarkę w szerszym i bardziej złożonym wymiarze. Tymczasem niemal każdego dnia czytamy lub słyszymy powtarzane niczym mantra wywody o „optymalizacji kosztów”, „konieczności cięć”, „kapitale ludzkim” itp. W języku, a zapewne i w umysłach sporej części naszych ekspertów ds. ekonomii istota ludzka zredukowana zostaje do zapisu księgowego.
-
Etos w czasach zarazy rynkowej
W czerwcu 2014 r. przyjechał z wykładem do Warszawy, aby postawić młodym Polakom pytanie o rolę rynku w naszym życiu. Spotkanie wpisało się w atmosferę rocznicową i stało się podsumowaniem transformacji mentalnej, która dokonała się w polskim społeczeństwie w ostatnich 25 latach. Podczas wykładu zapytał, czy sprawiedliwe i moralne jest, by po nawałnicy śnieżnej, gdy domy i drogi są całkowicie zasypane, sklep podniósł cenę łopaty do odśnieżania o 100 dolarów. Zdecydowana większość sali udzieliła odpowiedzi twierdzącej (poprzez podniesienie rąk), a tylko pojedyncze osoby nie zgodziły się, że windowanie cen w takiej sytuacji jest słuszne. Profesor odpowiedział, że podobny rozkład głosów otrzymał tylko w… Szanghaju.