Jan Hempel: turbosłowianin, neopoganin, anarchista, spółdzielca, komunista

Jan Hempel: turbosłowianin, neopoganin, anarchista, spółdzielca, komunista

Hempel to postać zarówno ciekawa, jak i budząca duże kontrowersje. Na pierwszy rzut oka, patrząc na jego biografię ideową, możemy odnieść wrażenie chaosu i stojących za nim radykalnych wolt ideowych. Jednak po bliższym przyjrzeniu okazuje się, że mamy do czynienia z konsekwencją oraz w miarę spójną ewolucją światopoglądową. Oczywiście pewne idee na określonych etapach swojego życia porzucał, mniej je akcentował, przestawał się nimi zajmować, jednak trudno go oskarżyć o to, jakoby diametralnie zmieniał przekonania czy dokonywał gruntownego przewartościowania światopoglądu. Od początku lokował się na pozycjach lewicowych i antychrześcijańskich. O ile jednak w początkowym okresie bliżej było mu do idei anarchosyndykalistycznych, a swój antychrześcijanizm ubierał w kostium nietzscheańsko-neopoganizujący, o tyle w późniejszym czasie zaczął coraz mocniej skłaniać się ku idei komunistycznej oraz światopoglądowi materialistycznemu, porzucając wcześniejszy, słowiańsko-antyczno-dalekowschodni sztafaż, w którym przedstawiał swoje poglądy etyczne. Nie ulega wątpliwości, że był myślicielem nietuzinkowym, oryginalnym i śmiałym. Koncepcje przez niego stworzone mogą intrygować do dzisiaj.

***

Jan Hieronim Hempel urodził się 3 maja 1877 r. we wsi Prawda w powiecie łukowskim1, w rodzinie inteligenckiej. W 1890 r. rozpoczął naukę w gimnazjum w Warszawie, jednak w związku z pogorszeniem się sytuacji materialnej rodziny po dwóch latach porzucił tę placówkę i podjął naukę w szkole rzemieślniczej, którą ukończył w r. 1895 jako ślusarz. Przez 5 lat pracował jako technik w przedsiębiorstwie melioracji rolnych, wolny czas poświęcając na intensywne samokształcenie w dziedzinie filozofii, historii, literatury i języków obcych. W 1903 r. zgłosił się do pracy jako technik mierniczy przy budowie kolei Wschodniochińskiej.

Z kolei w 1904 r. udał się do Brazylii, gdzie został nauczycielem dzieci polskich osadników w Paranie. Rozwinął tam szeroko zakrojoną działalność społeczną wśród polskich emigrantów, redagował m.in. wychodzące w Kurytybie pismo „Polak w Brazylii”. Tam też, pod dużym wpływem Mickiewiczowskich „Ksiąg narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego”, napisał swoje pierwsze większe dzieło, a mianowicie „Kazania polskie”, które ukazało się w Kurytybie w 1907. W 1908 r. dzięki pomocy materialnej mieszkańców Parany udał się do Paryża. Pracował tam zarobkowo w Bibliotece Polskiej oraz prowadził szeroko zakrojone studia. Politycznie związał się z kierunkiem anarchosyndykalistycznym. Stamtąd wysyłał artykuły do prasy ukazującej się na ziemiach polskich, m.in. „Myśli Niepodległej”, „Krytyki” czy „Kuriera Lubelskiego”. W Paryżu powstały jego „Kazania Piastowe”, które ukazały się w 1911 r. w Bielsku. Stanowiły one swoistą kontynuację wątków poruszanych już wcześniej w „Kazaniach polskich”.

W 1910 r. przeniósł się do Lublina, gdzie objął stanowisko redaktora „Kuriera Lubelskiego”. Jednak w obliczu różnego rodzaju zarzutów pod jego adresem, tarć personalnych i nieporozumień, po pół roku został zmuszony do ustąpienia. Wrócił wówczas do Paryża, gdzie ponownie podjął pracę w Bibliotece Polskiej. Wstąpił wówczas w szeregi PPS-Lewicy, nie prowadząc jednak początkowo szerszej działalności politycznej. W maju 1912 r. ponownie wrócił do Lublina i wówczas to, wraz z innym działaczem PPS-Lewicy, Oktawianem Zagrobskim, rozwinął szerszą działalność polityczną i oświatową na terenie związków zawodowych, pośród młodzieży robotniczej oraz w ramach ruchu spółdzielczego. Współorganizował m.in. z Wandą Papiewską (jego siostrą), Witoldem Giełżyńskim i Pawłem Jankowskim Lubelską Spółdzielnię Spożywców. W 1914 r. wydał w Lublinie pracę „Bohaterska etyka Ramajany”, w której kontynuował poniekąd wątki będące przedmiotem jego zainteresowania w „Kazaniach polskich” i „Kazaniach Piastowych”.

Wybuch I wojny światowej zastał go w Krakowie, dokąd udał się, aby uniknąć kary więzienia, na którą został skazany za publikację artykułu o strajku w Łodzi. W październiku 1914 r. jednak został aresztowany w Istebnej przez władze austriackie i internowany w obozie w Gars w Austrii, jako rosyjski poddany. Po zwolnieniu w listopadzie 1915 r. udał się do Lublina, gdzie wznowił wydawanie „Kuriera Lubelskiego” jako nieoficjalnego organu PPS-Lewicy. Jednocześnie prowadził intensywną działalność na gruncie związków zawodowych i spółdzielczym, m.in. jako wydawca tygodnika „Spółdzielca Lubelski”. W tamtym czasie wydał też książkę pt. „Socjalizm odrodzony”, w której przedstawiał socjalizm w charakterystyczny dla tamtego okresu jego twórczości sposób, przede wszystkim jako kierunek etyczny. Jesienią 1918 r. przeniósł się na stałe do Warszawy, brał udział w pracy oświatowej kierowanego przez PPS-Lewicę Klubu Robotniczego im. Tadeusza Rechniewskiego, współredagował również organ tej partii „Głos Robotniczy”. W listopadzie tegoż roku, jako delegat spółdzielców lubelskich na krajowym zjeździe spółdzielczym, wysunął wniosek zorganizowania odrębnej centrali robotniczych spółdzielni spożywców. Wkrótce został wybrany na stanowisko sekretarza takiej właśnie organizacji – Związku Robotniczych Stowarzyszeń Spożywców (ZRSS), utworzonego w maju 1919 r. W 1920 r. wstąpił do Polskiej Partii Socjalistycznej, był aktywnym działaczem Uniwersytetu Ludowego oraz pisywał liczne artykuły do prasy robotniczej. Jednak na zjeździe ZRSS w czerwcu 1920 r. zdecydowanie wystąpił przeciwko podjętej przez PPS próbie usunięcia Komunistycznej Partii Robotniczej Polski (KPRP) z udziału w kierownictwie tej organizacji spółdzielczej. Sam Hempel, jak i redagowane przez niego pismo „Spółdzielca”, nabierali coraz bardziej radykalnie lewicowego charakteru, co spowodowało, że jego stosunki z kierownictwem PPS zaczęły się pogarszać, a on sam coraz mocniej zbliżał się do komunistów. W 1921 r. objął redakcję wydawanego przez KPRP kulturalno-oświatowego pisma „Kultura Robotnicza” i jednocześnie wstąpił w szeregi tej partii. Pełnił obowiązki prezesa kierowanej przez komunistów Spółdzielni Wydawniczej „Książka”, był też współzałożycielem Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.

W tamtym czasie jego uwaga koncentrowała się właśnie wokół spraw związanych ze spółdzielczością. Był też jednym z założycieli i wieloletnim działaczem Stowarzyszenia Wolnomyślicieli Polskich. Po zamknięciu przez władze w maju 1923 r. pisma „Kultura Robotnicza” redagował jej kontynuacje: „Nową Kulturę”, „Dźwignię”, a później współredagował „Miesięcznik Literacki”. Z ramienia KPRP kandydował do Sejmu w r. 1922, a następnie do Sejmu i Senatu w latach 1928 i 1930. W związku ze swoją działalnością polityczną był w latach międzywojennych wielokrotnie aresztowany.

W 1931 r., po zwolnieniu za kaucją z więzienia, udał się nielegalnie najpierw do Niemiec, a później w maju 1932 r. do ZSRR. Tam pod nazwiskiem Jan Wiślak zamieszkał w Moskwie. Na emigracji zajmował się przede wszystkim krytyką literacką i publicystyką. Był redaktorem polskojęzycznego czasopisma literackiego „Kultura Mas”. Publikował artykuły głównie w prasie polskiej wydawanej na terenie ZSRR, uczestniczył też w tłumaczeniu na język polski dzieł Lenina.

W styczniu 1937 r. został aresztowany przez NKWD, a następnie skazany przez Kolegium Wojskowe Sądu Najwyższego ZSRR na karę śmierci za zdradę ojczyzny i uczestnictwo w terrorystycznej organizacji kontrrewolucyjnej. Drugiego września 1937 r. wyrok został wykonany. W 1956 r. został pośmiertnie rehabilitowany.

***

Początkowo zainteresowania Hempla skupiały się wokół spraw etycznych i religijnych. Okres ten bywa niekiedy określany mianem mistyczno-idealistycznego. Swoje poglądy na ten temat zawarł przede wszystkim we wspomnianych już pracach „Kazania polskie”, „Kazania Piastowe” i „Bohaterska etyka Ramajany”. Wypracował wówczas koncepcję, której nadał miano etyki polskiej. Daje to niektórym asumpt do określania go mianem neopoganina czy doszukiwania się w jego koncepcjach tego rodzaju wątków. Trzeba jednak jasno powiedzieć, iż dominującą była u Hempla postawa, którą moglibyśmy nazwać integralnie antychrześcijańską.

W „etyce polskiej” zawarte miało być wszystko to, co było antytezą moralistyki i filozofii chrześcijańskiej, wywodzący się z niej ideał człowieka, propagowane cnoty i wartości. Stąd próby poszukiwania wzorców etycznych i wychowawczych, etosu, wartości w religiach, tradycjach i systemach niechrześcijańskich. Chrześcijaństwo uznawał on bowiem za hamulec „życia i ducha”. Według niego propagować miało ono światopogląd niewolniczy („cnotliwość psią lub baranią”2), którego dominującą cechą jest absolutne podporządkowanie ludzkiego „ja” Bogu transcendentnemu lub „panu” ziemskiemu. Stanowić więc miało ono główny czynnik antyrozwojowy, rozsadnik „wspakultury”, używając pojęcia wprowadzonego później przez Jana Stachniuka. Chrześcijaństwo, jego zdaniem, wywierało negatywny wpływ na słowiańską kulturę moralną i obyczajową, było przyczyną zniszczenia etosu Piastowego, osłabiło pozytywne cechy słowiańskiego charakteru, takie jak ofiarność, rozmach twórczy, duma i dostojność.

W związku z tym głosił pogląd, że lud polski ma do spełnienia wielką dziejową misję, jaką jest obalenie chrześcijaństwa. Jak nietrudno się zorientować, mamy tutaj wyraźnie do czynienia z inspiracjami mesjanistycznymi, które jednak zostały gruntownie przez Hempla zreinterpretowane. Jest to, można powiedzieć, mesjanizm à rebours. U mesjanistów, nawet jeśli byli na bakier z ortodoksją katolicką, naczelną ideą było budowanie Królestwa Bożego na Ziemi, rozumiane jako rozszerzenie zasad chrześcijańskich na wszystkie sfery życia indywidualnego i zbiorowego, „schrześcijanienie”, „uchrześcijanienie”, „uchrystusowienie” i „ureligijnienienie” życia prywatnego, społecznego, państwowego i międzynarodowego. U Hempla misja Polski też jest wyraźnie zarysowana, ma ona jednak charakter przeciwstawny. Chodzi tu raczej o „odchrześcijanienie” całego życia, zarówno indywidualnego, jak i społecznego. Podobnie jak dla mesjanistów romantycznych, Polak jest dla Hempla figurą, ideałem człowieka, a Polska to po prostu przyszła „ludzi wolnych” „rzecz pospolita” oraz „wspólna im wszystkim, i wszystkich w serdeczną całość łącząca – idea”3. Można rzec, że o ile dla mesjanistów romantycznych Polska miała być Chrystusem narodów, o tyle dla Hempla jej misja ogniskowała się w haśle „Polska Antychrystem narodów”.

Poszczególne elementy składające się na propagowaną przez niego etykę polską zaczerpnięte zostały z rozmaitych źródeł. Można znaleźć wśród nich starohinduski etos rodem z „Ramajany” czy „Mahabharaty”, prometejsko-herkulesowy mit bohatera, wczesnogrecki homerycki epos, filozofię stoicką, średniowieczny ideał rycerza, staropolski prasłowiański etos piastowy oraz różnego rodzaju elitarystyczne i woluntarystyczne koncepcje popularne w tamtym okresie (Nietzsche, Carlyle, Stirner, Bergson, Sorel i in.). Człowiek dla Hempla składać się miał jakby z dwóch bytów czy też dwa pierwiastki miały w nim współegzystować: „rzędna przyziemna” związana ze słabością ducha, obawą, potrzebą pomocy, opieki, litości, oraz „rzędna odziemna” współgrająca z siłą, odwagą, energią, rozmachem twórczym. Ta druga „to krew raźno w żyłach płynąca, oczy ogniem paląca, to ręce ku niebu śmiało wyciągnięte nie po pomoc i litość, bo im jej nie potrzeba, jeno wyciągnięte po to, aby całego Człowieka wielkim wysileniem tam ku górze podnieść”4. Wyrazem rzędnej przyziemnej miało być ciało, drugiej z nich duch, jako siła twórcza. W zależności od przewagi jednego lub drugiego pierwiastka w strukturze człowieka, ludzkość daje się podzielić na dwie „rasy” duchowe: rasę ludzi duchem słabych, konformistycznych, oraz rasę silnych, będących awangardą postępu, zdolnych do poświęceń i niezwykłych czynów, pchających dzieje świata naprzód. Te dwa nurty miały niejako konkurować przez wieki. Jeden wywodził się z Grecji i Indii, znaleźć miał też swą postać w kulturze słowiańskiej, a drugi, wywodzący się z Izraela oraz Babilonu, odcisnął swe piętno na chrześcijaństwie.

Mamy tutaj do czynienia z wszystkimi w zasadzie stereotypami, które niezwykle nośne były w nurcie tzw. Deutsche Christen. Usiłował on „zdejudaizować” chrześcijaństwo, nadać mu rzekomo pierwotną (aryjską) formę i treść, które zniekształcone zostały na przestrzeni wieków, a później przez neopoganizm niemiecki. Nie sposób też nie zauważyć wyraźnego rysu antysemickiego w początkowym okresie twórczości tego autora. Dzieje człowieka to Heglowski proces rozwoju świadomości wolności, wyzwalanie się człowieka od krępujących go, choć samonarzuconych autorytetów, rozwój jego samoświadomości i godności. „W pochodzie swoim od rabstwa do dostojnej wolności i samoistności człowiek z niewolnika, między którym i Panem świat jest nieskończony, coraz bardziej staje się Panu podobny. Pana ku sobie ściągając jednocześnie”5. Wreszcie zaś stwierdza człowiek, że Pan jest taki sam jak on, następnie, iż on sam jest Panem, choć boi się to jeszcze publicznie wyznać, pojawiają się jednak buntownicy, którzy publicznie mówią: „On jest ja. A kiedy usłyszał to Pan, w nicość spadła głowa jego i słońce wzeszło czerwone, a wolny zbudził się człek”6. Wówczas dopiero człowiek staje się godny swego miana i rzeczywiście wolny – w chwili, kiedy wyzwoli się od krępujących go autorytetów stanowiących jedynie przeszkodę na drodze rozwoju „Życia” (pisanego przez Hempla zawsze majuskułą), czynu twórczego, walki i samodoskonalenia.

Niezwykle istotną zasadą postulowanej przez Hempla etyki polskiej mają być bunt i opór przeciwko wszelkim czynnikom ograniczającym człowieka i stojącym na drodze jego rozwoju. Wzywa on wręcz do burzenia istniejącego porządku świata, widząc w tym warunek konieczny postępu i jego odnowy. Propaguje cnoty bohaterskie, heroiczne, przeciwstawiając je – w duchu nietzscheańskim – chrześcijańskiej moralności niewolniczej, która najpełniej jego zdaniem została wyrażona w „Kazaniu na Górze”, gloryfikującym i podnoszącym do rangi przymiotów największe ludzkie słabości. Błogosławione jest tam wszystko „co władzy pomaga, a przeklęte i potępione jest wszystko, co przeciw władzy występuje. Błogosławione są dążenia poddańcze, a przeklęte są dążenia buntownicze. Dlatego skłonności poddańcze cnotami nazwał Pan, a wadami i występkami marzenia o samodzielności, zdrożne własnego kierunku szukanie”7. Błogosławieni są więc ubodzy duchem, albowiem nie ma w nich samodzielności i inicjatywy, błogosławieni są cisi, pokorni, łagodni, słabi, cierpiący prześladowania, albowiem nigdy swemu Panu się nie sprzeciwią i łatwo można nimi manipulować. „Kto chce po psiemu panu swemu służyć, kto boi się sam sobie być panem, kto strzyżonym i zarzynanym baranem chce być, ten niech podług słów tej nauki postępuje”8.

Tym jednak, którym to nie odpowiada, Hempel proponuje inny zestaw cnót. Składają się niego: młodość, siła, energia, odwaga, radość, piękno, potęga ducha, bezinteresowność, braterstwo itp., stanowiące wyraz afirmacji „Życia”, a nie śmierci, jak w przypadku „Ośmiu błogosławieństw”. Wszystko to pcha człowieka do działania, mamy tutaj do czynienia z afirmacją czynu twórczego, będącego jedną z podstawowych zasad i praktycznych dyrektyw. Czynić można owocnie tylko wtedy, gdy ma się jasno wyznaczony cel, ideał stanowiący drogowskaz działania, a z tego złączenia „wynika następujące zasadnicze etyki polskiej zawołanie: miej cel i z siłą dąż ku niemu”9.

Celem tym, najogólniej rzecz biorąc, powinno być oczywiście „Życie” i wolność, rozwój i dostojeństwo. Polska przez wieki miała konsekwentnie stawać po stronie „Życia”, dając temu wyraz niejednokrotnie w swojej historii. Najważniejszym tego wyrazem miała być zasada liberum veto, stanowiąca wyraz ducha wolności i buntu przeciw zewnętrznym autorytetom czy pętającym człowieka i zniewalającym instytucjom państwa i prawa. W „Kazaniach polskich” Hempel zamieszcza „Modlitwę polską”, w której konkretyzuje niejako zbiór wartości charakterystycznych dla etyki polskiej:

„Modlitwa polska – to Krakus zabijający smoka.

Modlitwa polska – to Kopernik wysadzający z posad ziemię i rzucający ją w wir przemian nieskończonych.

Modlitwa polska – to podanie ręki wrogiemu dotychczas narodowi i podniesienie go do godności brata.

Modlitwa polska – to obrona Życia jasnego przed nawałem mongolskiej nocy.

Modlitwa polska – to wolność polska.

Modlitwa polska – to Mickiewicza w samą twarz Boga spojrzenie”10.

Ten program to „Objawienie Wolności. Religia Wolności. Etyka Wolności”11. Cechą charakterystyczną tej religii jest antropocentryzm, wywyższenie człowieka. Jak pisał, jest ona bezhierarchiczna, bezkościelna i bezpańska (w znaczeniu nieposiadania żadnego pana). Jej zaś głównym przykazaniem jest: „Nie będę miał bogów cudzych przede mną, albowiem Jam jest, którym jest12.

***

Pierwsze pisma Hempla charakteryzuje specyficzny styl, symptomatyczny poniekąd dla epoki Młodej Polski, pełen patosu, niejasności, kaznodziejskiego zadęcia, pseudohistorycznych rozważań, religijno-mitologicznych odwołań. W przypadku dalszej twórczości mamy do czynienia z zupełnie odmiennym rodzajem pisarstwa. Oczywiście decyduje już o tym sama tematyka, którą w późniejszym czasie podejmował, wymagająca, zamiast kwiecisto-poetyckiego stylu, raczej precyzji i dyscypliny wypowiedzi, konkretności i rzeczowości.

Problematyką spółdzielczą zainteresował się Hempel w okresie poprzedzającym I wojnę światową. W latach 1911-1912 zetknął się on z dobrze zorganizowaną i rozwiniętą spółdzielczością belgijską, która wywarła na nim wielkie wrażenie. Ten bezpośredni kontakt, wraz z oczywiście pewnymi ideowym inspiracjami z pism Piotra Kropotkina czy Elisée Reclusa, skłonił go do bliższego zainteresowania się tymi kwestiami. Spółdzielczość zresztą łączył on przez długi czas przede wszystkim z anarchizmem, wskazując, iż jest mu ona bliższa niż marksizmowi. Spółdzielcy bowiem, jak pisał w przedmowie do tłumaczonej przez siebie pracy Kropotkina, podobnie jak anarchiści, nie walczą o władzę, potrzebna im jest jedynie swoboda organizowania. Działanie swoje opierają zaś na najlepszych pierwiastkach tkwiących w naturze człowieka, wierząc w jego wrodzoną dobroć. Przekonani są wreszcie, że w wolnych organizacjach wzajemnej pomocy ujawnią się w pełni „najwyższe etyczne właściwości ludzkie”13.

W zasadzie od początków zainteresowania tą tematyką Hempel krytykował wizję roli i zadań spółdzielczości propagowaną przez głównych jej polskich teoretyków, np. Edwarda Abramowskiego czy Romualda Mielczarskiego. Określał ją mianem utopii kooperatystycznej i zarzucał szkodliwość. Miała ona jakoby odciągać masy od idei walki klasowej czy rewolucji, mamiąc je mirażami współdziałania wszystkich warstw społecznych i pokojowego przejścia do nowego społeczeństwa. Z biegiem czasu zresztą będzie się to nasilać, aż do określenia spółdzielców tego rodzaju mianem „wrogów klasy robotniczej tumaniących utopią masy społeczne”. Propagatorzy tego nurtu byli dla niego „pożytecznymi idiotami” na usługach burżuazji, firmującymi jej działania i posunięcia polityczne skierowane przeciwko klasie robotniczej. Nie wahał się nawet stwierdzać, że w takich warunkach spółdzielnie „owładnięte przez jawnych przedstawicieli burżuazji lub przez PPS – w stosunku do pracowników nie różnią się od przedsiębiorstw kapitalistycznych”14. Rewolucja dla Hempla była koniecznym wstępem do budowy nowego lepszego społeczeństwa, „rozbiciem skorupy, zniszczeniem starej skóry i podniesieniem się potem o stopień wyżej w drabinie rozwoju”15. Rozumiał on ją jednak szeroko, nie tylko jako gwałtowny przewrót, ale i ewolucyjny sposób kreowania nowych stosunków gospodarczych za pomocą spółdzielczości robotniczej. W związku z tym podkreślał, że dokonuje się ona cały czas, „stała się rzeczywistością”, „jesteśmy w niej, ona właśnie teraz pełni się w nas i wokół nas”16.

Od początku łączył działalność teoretyczną i praktyczną na niwie spółdzielczej. Był jednym z założycieli Lubelskiego Stowarzyszenia Spożywczego, przemianowanego później na Lubelską Spółdzielnię Spożywców oraz czołowym ideologiem i twórcą założeń ideowo-programowych tej organizacji. Spółdzielczość, jak podkreślał Hempel, podobnie jak dobroczynność, zwraca się ku słabym, pokrzywdzonym, wykluczonym. W przeciwieństwie jednak do tej drugiej, będącej zewnętrzną pomocą, jałmużną ze strony silnych i bogatych, ma ona na celu zlikwidowanie tego stanu rzeczy i „wzmocnienie słabych, aby słabymi być przestali”17. Co więcej, w jego ujęciu spółdzielczość ma jeszcze szersze zadania i cele. Nie stanowi jedynie środka mającego służyć poprawie bytu materialnego najbardziej potrzebujących, lecz narzędzie przebudowy całego ustroju gospodarczego i zniszczenia kapitalizmu. Jednocześnie nie przeceniał czy nie absolutyzował jej znaczenia, podkreślając, iż nie stanowi ona jedynego i wystarczającego środka, za pomocą którego można ten cel urzeczywistnić.

Okres „spółdzielczy” to właśnie czas ewolucji światopoglądowej Hempla. Jego aktywność na niwie politycznej i spółdzielczej, współpraca ze związkami zawodowymi, PPS-Lewicą oraz różnego rodzaju instytucjami zaowocowała odchodzeniem od wcześniejszego mistycyzmu, utopizmu i moralizmu. Zbliżył się do teorii marksistowskiej, proces ten jednak dokonywał się stopniowo. Jeszcze pod koniec drugiej dekady XX w. Hempel zarzucał marksizmowi nadmierny determinizm, doszukiwanie się wszędzie działania praw niezmiennych, całkowicie obiektywnych, a także lekceważenie czynników indywidualnych i woluntarystycznych18. Wszystko to doprowadziło do pewnych przewartościowań w jego poglądach spółdzielczych, które polegały na: „a) bliższym określeniu istoty kooperacji i podstawowych pojęć teorii spółdzielczości, b) klarowniejszym sprecyzowaniu społecznego charakteru spółdzielczości spożywców, c) mocniejszym zaakcentowaniu jej klasowości i integralnych związków z ruchem socjalistycznym, d) postawieniu przed spółdzielczością określonych zadań społeczno-wychowawczych”19.

Coraz ostrzejszej krytyce poddawał dominujący kierunek w polskim ruchu spółdzielczym. Zarzucał mu ciasny praktycyzm polegający na skupieniu na doraźnych celach i interesach, mglistość ideową, słabe zainteresowanie zagadnieniami teoretycznymi. Doprecyzował również kluczowe dla siebie pojęcie spożywcy. O ile we wcześniejszych pracach określał tym mianem po prostu wszystkich spożywających (konsumentów), to teraz odnosił je wyłącznie do warstw produktywnych, osób spożywających produkty będące wynikiem ich własnej pracy. Konsekwencją tego był postulat zastąpienia terminu „stowarzyszenia spożywcze”, pod którym niejednokrotnie miały się według niego kryć spółki handlowe czy przedsiębiorstwa kapitalistyczne, pojęciem „stowarzyszenia spożywców”20. Spółdzielczość „prawdziwa” miała w związku z tym dla niego charakter mocno klasowy. Tworzona jest przez najemników, rolników lub rzemieślników chcących poprawić swój byt, stan gospodarczy, ale i ten umysłowy oraz moralny21. W związku z tym definiował ją jako organizację gospodarczą „ludzi żyjących wyłącznie z pracy własnej, tj. sprzedających tylko własną siłę roboczą lub produkty własnego warsztatu czy własnego kawałka ziemi, otrzymane bez pomocy najemników”. Powinna ona stawiać za cel nie osiągnięcie jak najwyższego zysku od włożonego kapitału i przekształcenie swych członków w kapitalistów, ale „powiększenie dochodów z pracy członków, zmniejszenie ich wydatków lub zabezpieczenie ich od nieszczęśliwych wypadków”22. Przyjęcie takiej definicji powodowało, że wypadały poza nawias spółdzielczości różnego rodzaju stowarzyszenia rzemieślnicze i kredytowe w rodzaju tych zapoczątkowanych przez Friedricha Wilhelma Raiffeisena czy Hermanna Schulze-Delitzscha.

Hempel, akcentując klasowy charakter spółdzielni, jednocześnie podkreślał początkowo potrzebę ich apartyjności. Wskazywał co prawda, że ruch spółdzielczy i partie robotnicze mają wspólne cele i ideał, lecz powinny mimo to rozwijać się oddzielnie. Postulował „zakładanie kooperatyw nie tylko z nazwy, lecz naprawdę bezpartyjnych, otwartych dla wszystkich robotników bez żadnego wyjątku i bez żadnych pomiędzy nimi rozróżnień”23. Decydowały o tym, oprócz pewnych pryncypiów, względy taktyczne. Hempel zdawał sobie sprawę, że środowisko robotnicze jest mocno podzielone pod względem poglądów politycznych, więc obawiał się ograniczenia rozwoju spółdzielczości w sytuacji bezpośredniego związania jej z jedną opcją polityczną. W swojej „Autobiografii” wspominał, że w sytuacji, jaka zaistniała w polskim ruchu robotniczym po zakończeniu I wojny światowej, postrzegał ponadpartyjną i niezależną spółdzielczość robotniczą jako samodzielną siłę społeczną pracującą na rzecz strukturalnych przemian ówczesnego społeczeństwa24.

Kooperatywy powinny natomiast ściśle współpracować ze związkami zawodowymi. Podwójna przynależność do nich oraz do spółdzielni stanowi wręcz zdaniem Hempla obowiązek każdego robotnika. Jest on bowiem zarówno wytwórcą, jak i spożywcą. Jako wytwórca winien brać czynny udział w działalności związków zawodowych, jako spożywca – w aktywności spółdzielni. Dopiero obydwie te organizacje „biorą jakby kapitał we dwa ognie, uniemożliwiając mu wyzyskiwanie robotnika zarówno przez obcinanie zarobku, jak przez podnoszenie cen artykułów pierwszej potrzeby”25. Są to więc dwie bratnie organizacje zdążające ku temu samemu celowi, jakim jest emancypacja społeczna klasy robotniczej. Trzecią są robotnicze partie polityczne, które również odgrywają doniosłą rolę w realizacji tego zasadniczego celu. Czwartą integralną częścią ruchu robotniczego są natomiast różnego rodzaju organizacje kulturalno-oświatowe. Jak pisał Hempel, „każdy świadomy i uspołeczniony robotnik powinien należeć do wszystkich tych czterech organizacji, ponieważ każda z nich zaspokaja jakąś szczególną jego potrzebę, a wszystkie razem wiodą ku socjalizmowi”26.

Najbardziej widomym i doraźnym celem spółdzielczości miała być eliminacja wyzysku spożywców przez różnego rodzaju pośredników handlowych. Jednak na tym jej rola rzecz jasna się nie kończyła, co więcej, jak podkreślał Hempel, spółdzielcy zawsze powinni pamiętać, że zrzeszenie jest przede wszystkim organizacją ludzi, a nie instytucją biurokratyczną. „Stowarzyszenie, które nie opiera się na świadomej woli swych członków, którego zarząd nie jest w stałym, niemal codziennym zetknięciu z członkami, właściwie nie posiada charakteru spółdzielczego – to nie stowarzyszenie, lecz sklep, zwyczajny handel – choćby kierownikiem tego handelku byli towarzysze partyjni o najbardziej skrajnych poglądach politycznych”27. Dla Hempla spółdzielczość miała również niezwykle istotne znaczenie wychowawcze. Za jej sprawą miało dojść do wyzwolenia się człowieka od najniższych, zwierzęcych instynktów oraz do uwydatnienia najlepszych pierwiastków jego natury. Każdy ład kształtuje bowiem określony model człowieka, na którym się opiera. Stąd też nie ma mowy o doprowadzeniu do gruntownej zmiany systemu bez uformowania i wychowania nowego typu człowieka, który byłby do niego dostosowany. Jak pisał Hempel, zakładane przez utopijnych socjalistów Ikarie, Nowe Harmonie itp. nie dlatego upadły, że znajdowały się we wrogim środowisku kapitalistycznym, ale głównie z tego powodu, że „ich członkowie niezdolni byli do życia w ładzie opartym na równości, braterstwie i sprawiedliwości. Kapitalistą z ducha jest dzisiaj nie tylko fabrykant, kupiec czy rentier, lecz również robotnik przeciętny. Podejmowanie czynów wyłącznie pod parciem chęci zysku, zemsty lub ambicji, ciasny egoizm, niezdolny wznieść się poza interes osobisty, ślepota i głuchota na wielkie prądy życia społecznego, chciwość, chwytająca w ręce, co tylko dosięgnąć można, i jakimś iście zwierzęcym gestem chowająca zdobycz po kątach własnej nory mieszkalnej lub po zakamarkach banków i kas oszczędności – wszystko to bynajmniej nie jest wyłączny przywilejem klas uprzywilejowanych”28.

Spółdzielczość miała też przygotowywać nowy porządek, a sama stanowiła zalążek przyszłego porewolucyjnego ładu. W odezwie do spółdzielców z 1920 r. Hempel pisał: „Pamiętajcie, że robotnicze stowarzyszenia spożywców są przygotowaniem gospodarczym sprawiedliwego ładu socjalistycznego. W chwili ujęcia władzy przez zorganizowany proletariat robotnicze stowarzyszenia spożywców staną się jednym z filarów nowego porządku rzeczy”29. Nie wystarczy dokonać dzieła destrukcji, „nie dość jest w wielkim wybuchu gniewu robotniczego obalić wszystkie urządzenia stare”. Trzeba mieć coś do zaproponowania, należy przygotować instytucje, które zajmą miejsce tych dawnych, potrzeba wreszcie ludzi kompetentnych do działania w zmienionych warunkach. „Cała ta olbrzymia robota przygotowawcza musi być gdzieś wykonana, muszą już teraz, jeszcze za panowania ładu starego, powstać takie zakłady społeczne, gdzie wykuwałyby się zarówno nowe sposoby gospodarowania, jak nowe charaktery ludzkie. Takimi zakładami, budującymi ład socjalistyczny już teraz w ustroju kapitalistycznym, są właśnie robotnicze stowarzyszenia spółdzielcze”30.

Należy, zdaniem Hempla, dążyć do urzeczywistnienia „rzeczpospolitej spółdzielczej”. Oznaczało to doprowadzenie do takiego stanu, w którym cała sfera produkcji i wymiany należałaby do spółdzielczości, a każdy człowiek należałby do jednej lub kilku spółdzielni. Celu tego jednak nie da się zrealizować siłami samej spółdzielczości, poprzez zakładanie i rozwój spółdzielni. Konieczne zdaniem Hempla są tutaj bardziej radykalne kroki, konkretna pomoc spółdzielniom w ich walce z przedsiębiorstwami kapitalistycznymi. „Trzeba koniecznie znaleźć sposoby przyjścia z pomocą spółdzielniom w chwili decydującej, słowem, trzeba znaleźć sposoby odebrania fabryk i wszelkich majątków ziemskich posiadaczom dotychczasowym i oddania ich spółdzielniom. To zaś dokonane być może tylko przez organizacje polityczne, które przeprowadzą wywłaszczenie przedsiębiorców kapitalistycznych i, ogłosiwszy zupełnie nowe prawodawstwo, umożliwią spółdzielniom pełny rozwój i przejęcie całości gospodarki społecznej”31.

***

Jak pisał Tadeusz Głodowski, Hempel był postacią złożoną, „rzec można »wielowarstwową«; te różne jego składniki, niemal odmienne osobowości, dochodziły do głosu kolejno, a nigdy bliscy przyjaciele nie umieli z góry przewidzieć, co wynurzy się z psychiki Jana i co będzie głosił z »pasją« […] Jego »ośrodek doznań« – czyli ja osobowe – zachowywało się jak elektron przeskakujący z orbity na orbitę. Kto go znał jako mistyka, nie poznałby go, gdy był skrajnym materialistą – i na odwrót”32. Rzeczywiście trudno zaprzeczyć tym refleksjom działacza spółdzielczego i socjalisty. Postać to niewątpliwie frenetyczna, ciągle poszukująca, niezadowalająca się podsuwanymi z zewnątrz rozwiązaniami i radami, kompulsywnie wręcz dążąca do znalezienia własnych rozwiązań problemów, które nie dawały mu spokoju przez całe życie.

W tym kontekście dziwić może schyłek jego życia, w którym odrzucił antropoteistyczny indywidualizm, uznał prymat Partii, tzn. WKP(b), a w konsekwencji stał się ofiarą czystek systemu stalinowskiego.

Przypisy:

  1. Informacje biograficzne na podstawie: F. Tych, Hempel Jan Hieronim, „Polski Słownik Biograficzny”, T. IX, Wrocław 1960/1961; J. Szmyd, Jan Hempel. Idee i wartości, Warszawa 1975.
  2. J. Hempel, Kazania Piastowe, Bielsk 1912, s. 199.
  3. Idem, Kazania polskie, Kurytyba 1907, s. 1-3.
  4. Ibid., s. 7.
  5. Idem, Kazania Piastowe, s. 28.
  6. Ibid., s. 31.
  7. Ibid., s. 198.
  8. Ibid., s. 200.
  9. Ibid., s. 95.
  10. Idem, Kazania polskie, s. 53.
  11. Idem, Kazania Piastowe, s. 47.
  12. Ibid., s. 48.
  13. Idem, Przedmowa do książki Kropotkina „Pomoc wzajemna”, http://lewicowo.pl/przedmowa-do-ksiazki-kropotkina-pomoc-wzajemna/ (dostęp 05.01.2018).
  14. H. Janowicz [wł. J. Hempel], Utopia kooperatystyczna i jej apostołowie w Polsce, Warszawa 1931, ss. 16-23.
  15. J. Hempel, Społeczne znaczenie robotniczych instytucji gospodarczych, Warszawa 1920, s. 5.
  16. Ibid., s. 111.
  17. Idem, Idea spółdzielcza, „Kurier” 1913 nr 16.
  18. Idem, Przedmowa do książki Kropotkina…
  19. J. Szmyd, op. cit., ss. 380-281.
  20. B. Krasnodębski [wł. J. Hempel], Stowarzyszenia spożywcze czy stowarzyszenia spożywców [w:] Ku przyszłości. Rocznik Spółdzielczy 1914/1916, Lublin 1917, s. 7.
  21. J. Hempel, Co to jest spółdzielnia? (jeszcze jedna próba określenia), Warszawa 1921, s. 5.
  22. Ibid., s. 16.
  23. h [wł. J. Hempel], Partyjność w kooperacji, „Świat Pracy” 1920 nr 4.
  24. J. Szmyd, op. cit., s. 420.
  25. J. Hempel, Spółdzielnie spożywców (kooperatywy) a związki zawodowe, Warszawa 1921, s. 14.
  26. Ibid., s. 16.
  27. h [wł. J. Hempel], Spółdziałanie masy członków, „Świat Pracy” 1920 nr 7.
  28. J. Hempel, Społeczne znaczenie… op. cit., s. 20.
  29. Cyt. za J. Szmyd, op. cit., s. 398.
  30. J. Hempel, Zadania robotniczych stowarzyszeń spółdzielczych, „Rocznik Lubelskiego Stowarzyszenia Spożywców” 1919, s. 3.
  31. Idem, Czym są spółdzielnie (Dla działaczy wiejskich), Warszawa 1921, s. 21.
  32. J. Szmyd, op. cit., s. 467.
Z numeru
Nowy Obywatel 26(77) / Wiosna 2018 " alt="">
komentarzy