Dzień bezradności

·

Dzień bezradności

·

Promienisty niczym zorza Open Space’u uśmiech Unit Managera rozświetla mroki kuchni w naszej fabryce. W naszej fabryce wszyscy nic, tylko adresujemy. Nie, nie pracujemy na poczcie. Adresujemy potrzeby naszych klientów. Bo jak wiadomo: Klient nasz Pan, nasz Bóg. na wieki wieków Amen. Wychodzisz z roboty na „uroczystą galę rozdania prestiżowych statuetek”, by odebrać nagrodę dla naszego innowacyjnego produktu. Oprawa tego wydarzenia jest uroczysta i jako się rzekło prestiżowa, niczym na Oscarach. Czerwony dywan, reflektory. Kelnerzy roznoszący proseczio i przekąski kursują jak szaleni.

– Kanapeczkę? Zachęcamy. Proszę się częstować.

Zaczyna się. Para prowadzących jak na Sylwestrze Marzeń z Jedynką. Ona suknia cała w cekiny, on we fraku. Zastanawiasz się w duchu, czy zaraz zaintonują „Cała sala śpiewa z nami” lub „Niech żyje bal”. Sądzisz, że na pewno już za moment na estradzie pojawi się przebrana za zupkę instant Maryla Rodowicz. Nic takiego jednak nie następuje. Konferansjer odzywa się w końcu w te słowa:

– Proszę spojrzeć, po mojej prawej stoją nasze prestiżowe statuetki, które rozdamy na dzisiejszej uroczystej gali. Są piękne. Stoją na regale zaprojektowanym przez firmę Expo Retail, która jest sponsorem naszego wydarzenia. On także jest wspaniały. Piękny regał!

Myślisz: będzie grubo i nie mylisz się. Około 50 produktów FMCG, czyli żarcie. Teraz z kolei przechodząc do meritum, Pani w błyszczącej sukni mówi z uśmiechem numer pięć na ustach:
– Innowację Brylantową w kategorii „Miłe chwile z produktem” w segmencie wędliny otrzymuje…

Grają werble, błyszczą światła. Oraz wszystko inne po trochu…

– Sucha krakowska marki takiej a takiej!

Na scenę wkracza brand manager kiełbasy. Rozlega się burza braw. Oklaskiwane są jogurty, serki kanapkowe, tekturowe opakowania z przymocowaną na stałe zakrętką. To jest właśnie ta innowacja, że ona jest na stałe przymocowana.

Zapadasz w rodzaj katatonii. Zamykasz oczy. Gdy je znów otwierasz, nie widzisz już ludzi. Na sali siedzą Parówki Berlinki. Jak z reklamy. Jak żywe. Parówki oklaskują inne parówki. Ty też jesteś parówką i choć z samych trzewi swego parówczanego jestestwa chcesz się sprzeciwić, to nie możesz. Wyczytują cię w końcu. Wychodzisz na scenę. O wstydzie.

Wracasz do biura i stawiasz Innowacje na biurku swego szefa. Siadasz do swojego biurka. Świst ksera przypomina turkot kół Pendolino na trasie Kraków – Warszawa. Cichy, cichuteńki. Brakuje tylko plumkania Chopina w tle i można by przyjąć, że jest się w podróży. Gdzie indziej, gdzie indziej.

Trigger, touchpoint i faza pasywna w procesie zakupowym zrobią ci ewaluacje. Dowieź target, a choćbyś kroczył ciemną doliną zła się nie ulękniesz.

W naszej fabryce siedzisz dupogodziny. Nadgodziny. Złe godziny. Siedzisz.

Z mózgu po sześciu masz już kotlet mielony. Toteż grasz na komórce i obczajasz nowe wdzianko dla swego psa na allegro. A tu jeszcze spotkanie na Teamsach.

Jeden typ zauważa, że musimy zmaksymalizować relewantnie wolumen ludzki. Wszyscy potakują gorliwie. Kiwające miniaturowe głowy na ekranie są jak komisja kontroli gier i zakładów w totolotku. Komora maszyny losującej jest pusta. Następuje zwolnienie blokady i rozpoczynamy losowanie pięciu liczb. Po połowie spotkania zastanawiasz się, czy na pewno rozmawiasz z osobami. A nie na przykład z robotami, które opanowały świat. Po całym dasz już sobie rękę uciąć, że zebrani mają za uszami śrubki, które można odkręcić, by zajrzeć do środka ich głów. Pod włosami zaś na pewno skrywają wtyczki do ładowania.

Takie dni jak ten mówią ci więcej o opłakanej kondycji człowieczej w dobie „schyłkowego kapitalizmu”, niż opasłe tomy, jakie na ten temat powstały.

Wychodzisz i odbijasz kartę. Fajrant. Stajesz na chodniku. Monumentalny szklany dom przygląda ci się pustymi oczodołami okien. Ocenia. Wartościuje twoje życie. Sumuje w Excelu. Formuła policzy. Zero lub jeden. Innej opcji nie ma.

Ronja

Dział
Nasze opinie
komentarzy
Przeczytaj poprzednie