Staremu światu (1913)

·

Staremu światu (1913)

·

Znowu jesteśmy świadkami obchodzonej – u schyłku starego roku – tysiąc dziewięćset czternastej rocznicy przyjścia na świat wielkiego reformatora ludzkości, którego nauki rozsadziły starożytny świat pogański. Zasady głoszone przezeń – mimo to do dziś dnia nie zostały urzeczywistnione. Maluczkich on ci nauczał, z maluczkimi przestawał i maluczkim chciał zgotować inny… lepszy los. Marzyciel… chciał zaprowadzić wszechludzkie braterstwo na ziemi, głosił równość wszystkich synów ziemi – karcił fałsz i obłudę, chłostał faryzeuszów i bogaczy. Przewrotni kapłani – głosiciele wiary w innego boga – oskarżyli go przed rządem rzymskim jako buntownika i poniósł sromotną śmierć na krzyżu. Ale za wzniosłą była idea, za wzniosłe „ziarna prawdy” przezeń głoszone, żeby jego nauka zeszła wraz z nim do grobu. Ponieśli ją w świat daleki jego apostołowie, którzy wszyscy pochodzili z prześladowanej i gnębionej masy ludowej. W miejsce zdrajcy przybył potem do nich mędrzec – uczony, św. Paweł. Szli przez wszystkie lądy z jednym hasłem: Jedną jest owczarnia i jeden kościół boży, a więc wszyscy ludzie są równi, nie wolno jednemu nad drugim panować, bo wszyscy są między sobą równi bracia. Potęga imperium rzymskiego nic ostała się wobec tych nowych haseł. Skruszyły one jej podstawy społeczne, zmiażdżyły jej bogów prastarych. Ale nie wytrwali przy ideach i przykazaniach, głoszonych przez Wielkiego Marzyciela jego następcy w wiekach późniejszych. Zastępcy Syna Człowieczego, który nie miał gdzie głowy skłonić, powkładali ziemskie korony i zamieszkali w pysznych pałacach. W galilejskich chatach rybackich – a później w katakumbach rzymskich bujnie krzewiła się prosta prawda, by potem zamrzeć w bogatych, złoconych kościołach. Wypędzał ongi Chrystus przekupniów ze świątyń – dziś handlują w nich głosiciele jego nauki świętościami. Sprzedają odpusty – nawet sakrament chrztu, „bez którego człowiek nie może wnijść do Królestwa niebieskiego”, nie jest wolnym od opłaty. A w Ameryce każą sobie księża już i za spowiedź wielkanocną, za odpuszczenie grzechów w imieniu Chrystusa, płacić po 10 dolarów.

Wszędzie, gdzie lud walczy o swe prawa, o lepszy kawałek chleba, gdzie broni się przed wyzyskiem, nie znajdziesz księży przy boku maluczkich; stoją oni przy jego krzywdzicielach.

I robi się coraz zimniej i coraz bardziej pusto w złoconych świątyniach. Berlińskie pisma podają, że w wielkich kościołach znajdziecie tam w niedzielę zaledwie kilkudziesięciu ludzi.

Nauka Chrystusowa jednak nie zamarła. Podstawowe jej zasady, miłość wszechludzka, równość i braterstwo całego rodzaju ludzkiego, których wyrzekli się nowocześni faryzeusze-kapłani, wypłynęły na nowo z odmętu wieków – świeże i nieskażone, jakie padły niegdyś nad błękitnymi toniami jeziora tyberiadzkiego… Macie je wypisane na czerwonych sztandarach, wokoło których skupiają się milionowe rzesze dzisiejszych maluczkich – nowoczesnych proletariuszy…. na czerwonych sztandarach, zabarwionych niejednokrotnie męczeńską krwią – robotnika! Chrystusowe ziarna prawdy znajdziecie dziś – jasno i bez wykrętów podane – w katechizmach socjalnej demokracji!

Prawdę Chrystusową umiłowały czerwone masy robotnicze i hasła jego ewangelii wzięły za swoje… One też podjęły się ich zrealizowania.

________________
Powyższy tekst pierwotnie ukazał się w piśmie „Robotnik Śląski” nr 52/1913, Frysztat, 26 grudnia 1913 roku. Pismo to było organem Polskiej Partii Socjalno-Demokratycznej, ukazującym się na Śląsku Cieszyńskim, w tym na przygranicznych terenach należących obecnie do Czech, a wówczas zamieszkiwanych w znacznej większości przez ludność polską.

Dział
Nasze opinie
komentarzy
Przeczytaj poprzednie