Leon Wasilewski: O Ukrainie (1911)

·

Leon Wasilewski: O Ukrainie (1911)

·

Z tego, że Ukraińcy rosyjscy dziś reprezentują ruch jeszcze bardzo słaby – słabszy od ruchu nie tylko polskiego, ale nawet ormiańskiego, gruzińskiego lub łotewskiego, z tego, że dość jeszcze długo będą musieli zajmować się wznoszeniem fundamentów swej przyszłej polityki narodowej – z tego wszystkiego nie wynika bynajmniej, aby ruch ukraiński można było bagatelizować. Przeciwnie, posiada on niewątpliwie tyle żywotności, że po przebyciu pewnych nieuniknionych przejściowych stadiów rozwoju przetworzy się w świadomy ruch polityczny. Gwarancją tego jest z jednej strony niewątpliwe unarodawianie się szerokich mas ukraińskiej ludności chłopskiej, robotniczej i drobnomieszczańskiej, z drugiej zaś oddziaływanie na inteligencję ukraińską Galicji, z jej wszechstronnym życiem narodowym miejscowej ludności ruskiej.

Jeśli bowiem Ukraina rosyjska znalazła się po 30 października roku 1905 w położeniu niemal takim samym, jak Ruś galicyjska w roku 1848, to jednakże pod tym względem zachodzą też znaczne różnice. Przede wszystkim Ukraińcy rosyjscy mogą korzystać z owoców tej pracy kulturalnej i politycznej, jaka została wykonana w Galicji. Następnie zaś te zasoby intelektualne i materialne, jakie posiada dziś Ukraina rosyjska, w porównaniu z zasobami „popów i chłopów” ruskich z roku 1848 są wprost olbrzymie.

Wobec tego wszystkiego możemy się spodziewać wcześniej czy później rozwoju i rozrostu ruchu ukraińskiego i w dziedzinie politycznej. A to dla nas ma ogromne znaczenie. Nieobojętnym jest bowiem dla Polaków, a dla demokracji polskiej przede wszystkim, w jakim kierunku podąży ewolucja polityczna społeczeństwa i kraju, z którymi tyle nici nas łączy. Musimy się tedy bacznie przyglądać etapom tego rozwoju, a to tym bardziej, że ten odłam społeczeństwa polskiego, który zamieszkuje Ukrainę, chcąc nie chcąc musi dzielić jej losy. Koniecznym jest wobec tego, aby na polu politycznym Polacy ukraińscy jak najprędzej doszli do zupełnego porozumienia się z Ukraińcami, by ręka w rękę wspólnie pracować dla dobra i przyszłości tego kraju, który jest przecież wspólną własnością wszystkich zamieszkujących go szczepów.

Chcąc bliżej zapoznać się ze stanem obecnym aspiracji politycznych ruchu ukraińskiego, należy rzucić okiem wstecz i przyjrzeć się tym drogom, jakimi zdążała ewolucja przekonaniowa inteligencji ukraińskiej od pierwszych chwil budzenia się jej świadomości narodowej.

Pierwsze występy założycieli nowożytnej literatury ukraińskiej – Kotlarewskiego, Hułaka-Artemowskiego – były pozbawione wszelkich pierwiastków politycznych. Centralistyczna gospodarka Rosji, całkiem świadomie, otwarcie i konsekwentnie dążąca do zatarcia wszystkich cech odrębnych, wypleniła prawie zupełnie te szczątki dążności separatystycznych, które objawiły się na Ukrainie po przyłączeniu się jej do Moskwy i które znalazły swój najjaskrawszy wyraz w ruchu Mazepy. Lud ukraiński, zgnębiony poddaństwem, cofał się kulturalnie, szlachta zaś szybko rusyfikowała się. Autor „Eneidy” – Iwan Kotlarewski – posiada dość mgliste pojęcie o narodowości ukraińskiej, jako o czymś odrębnym i samoistnym i w ogóle nie ma żadnej świadomości narodowo-politycznej. To samo da się rzec o wszystkich prawie pisarzach ukraińskich aż do czasów Szewczenki. Hułak-Artemowskij cieszy się niezmiernie z triumfów wojsk rosyjskich nad Polakami w roku 1831 i z tego, że „Paszkiewicz wydawyw z Lachiw weś żyr”. Kwitka pisze rzeczy wprost serwilistyczne, a w „Łystach do lubeznych zemlakiw” otwarcie chwali ład panujący. Ambroży Metłynśkyj nazywa Moskwę „ridnyj kraj” itd. Słowem, ani jeden z tych pisarzy ukraińskich nie przejawił żadnych, nie mówiąc już o separatystycznych, ale nawet autonomicznych dążności.

Jedynym objawem autonomizmu ukraińskiego była słynna „Historia Russów”, długo przypisywana metropolicie Koniskiemu, ale napisana w rzeczywistości (około roku 1810) przez Wasyla Poletykę. Ta „Historia” jednak nie miała w sobie nic etnograficznie ukraińskiego. Napisana przez człowieka, który uważał siebie za „ruskiego” i używał wyłącznie języka rosyjskiego, „Historia Russów” miała na celu wykazanie potrzeby konstytucji w Rosji, przy czym Poletyka utożsamiał przyszły ustrój konstytucyjny z dawnym ładem kozackim. „Historia Russów” tchnie nienawiścią do Polaków i opowiada niestworzone rzeczy o okrucieństwach Lachów. Bardzo dużo z tych „faktów”, pomimo, że były obalone przez późniejszych historyków rosyjskich i polskich, błąka się dotąd po podręcznikach i utworach beletrystów rosyjskich.

Dopiero u Szewczenki spotykamy się z całkiem jasną świadomością narodową i określonymi poglądami na przeszłość i teraźniejszość Ukrainy. Szewczenko zupełnie dobrze rozumiał odrębność narodu ukraińskiego tak od Rosjan, jak i od Polaków, a w swych poezjach całkiem świadomie występował przeciwko centralizacyjnym zarządzeniom Piotra I i Katarzyny II. Jego sympatie były po stronie Hetmańszczyzny kozackiej, której jednak zbyt nie idealizował. Bolała go zdrada narodowa starszyzny kozackiej, którą nazywał „warszawskim śmieciem, błotem, podnóżkami Moskwy”, piętnował renegatów, ze wstrętem pisał o tych „zemlaczkach” zmoskwiczonych […].

Tam, gdzie mówi o przeszłości, staje na stanowisku kozackim, ale np. w zakończeniu „Hajdamaków” wypowiada myśli pożałowania nad tym, że „dzieci Słowian” upijały się krwią. „Dobrze, że minęły te czasy” – powiada, a w wierszu do Bronisława Zaleskiego mówi o „wznowieniu cichego raju z Polakami”. Wpływy „Historii Russów” kojarzyły się u Szewczenki z wpływami polskiej poezji romantycznej i osobistego stykania się z zesłańcami-Polakami, jak Bronisław Zaleski, Żeligowski i inni. Wpływy polskie rozbudziły u Szewczenki niejasne dążności niepodległościowe i myśli o odzyskaniu wolności przez Ukrainę i lud ukraiński.

W „Testamencie” swym („Zapowit”) Szewczenko wypowiedział te myśli o walce z gnębicielami Ukrainy i jej ludu najwyraźniej […].

Szewczenko reprezentuje szczyt rozwoju świadomości narodowo-politycznej Ukrainy. Genialna intuicja syna ludu podpowiedziała mu to, na co się nie mogli zdobyć przedstawiciele inteligencji ukrainofilskiej, którzy po pogromie „Bractwa Cyrylometodyjskiego” cofali wstecz ukraińską myśl polityczną, topiąc ją w mętach utopijnego federalizmu wszechsłowiańskiego lub wschodnio-europejskiego.

I Kostomarow, i Kulisz udowodniali, że Ukraińcy nie są zdolni do samodzielnego życia politycznego, że ich połączenie się z Rosjanami było koniecznością dziejową i że ani Rosjanie bez Ukraińców, ani Ukraińcy bez Rosjan nie dadzą sobie rady. Nawet tam, gdzie przywódcy ukrainofilstwa mogli przemawiać zupełnie otwarcie, w prasie emigracyjnej, wypowiadają się oni za jednością wszechrosyjską, jakkolwiek uważają za konieczne wyodrębnienie obszaru ukraińskiego „w przyszłym związku słowiańskim” w samodzielną całość (artykuł Kostomarowa w „Kołokole” Herzena).

Ale i te słabe przebłyski świadomości politycznej, jakie spotykamy u Kostomarowa i ukrainofilów skupiających się dokoła „Osnowy” petersburskiej, zanikają na długo pod wpływem Antonowicza i jego przyjaciół kijowskich.

Kiedy bowiem w przeddzień powstania 1863 roku ukrainofile, za słabi, aby odegrać samodzielną rolę polityczną, musieli się zdecydować: albo pójść ręka w rękę z demokratami polskimi i z Polską powstańczą przeciwko caratowi, albo wystąpić przeciwko Polsce demokratycznej, powstańczej i – faktycznie – poprzeć carat, Antonowicz i jego przyjaciele najbliżsi wybrali to ostatnie. Wprawdzie zwrot ten został uzasadniony ładnie brzmiącymi frazesami demokratycznymi (słynna „spowiedź” Antonowicza, umieszczona w „Osnowie”), jednak, kiedy polska młodzież demokratyczna, nie mniej od Antonowicza kochająca lud ukraiński, ginęła na polu walki orężnej, w kazamatach turm carskich i na dalekim wygnaniu, Antonowicz, przyjąwszy prawosławie, robił spokojną karierę urzędniczo- profesorską. A wśród katów Polski nie brakło i ukrainofilów, jak pomocnik Murawiewa, Ołeksa Storożenko, jak „urządzający” Królestwo wspólnie z Milutinem Kulisz…

Zachowanie się ukrainofilów w roku 1863 i stanowczy ich zwrot ku zaniechaniu wszelkiej polityki cofnęły sprawę ukraińską o lat kilkanaście. Następne pokolenia, budząc się do działalności politycznej na gruncie odrębności ukraińskiej, muszą rozpoczynać ją, nawiązując tradycje „Bractwa Cyrylometodyjskiego” i marzeń wszechrosyjsko-federalistycznych.

Apolityczność ukrainofilstwa po roku 1863 pchała wszystkie żywsze i energiczniejsze żywioły młodzieży ukraińskiej do obozu rosyjskiego. W rosyjskich ruchach liberalnych i radykalnych Ukraińcy brali zawsze udział wybitny, ale nigdy się nie wyodrębniali. Wśród rewolucjonistów rosyjskich było sporo Ukraińców – nie tylko z pochodzenia, ale i ze świadomości – wystarczy tu wymienić Lizohuba, Kibalczycza, Krawczyńskiego-Stępniaka, Wołchowskiego. Ale ruch ukraiński jako taki bezpośredniego pożytku z nich nie miał. Przeciwnie, Rosjanie coraz bardziej przyzwyczajali się do faktu, że Ukrainiec-rewolucjonista niczym się – poza wymawianiem dźwięku h – od Wielkorusa nie różni, żadnych odrębnych dążności nie żywi i w gruncie rzeczy jest takim samym, jak i on, Rosjaninem.

Wydawana w Genewie od końca ósmego dziesięciolecia przez Dragomanowa „Hromada” stawia program ogólnorosyjski, nawiązując go do tradycji „Bractwa Cyrylometodyjskiego”. Uznając korzyści niepodległości państwowej dla każdego narodu, „Hromada” nie widzi jednak potrzeby dążenia do separatyzmu politycznego ani dla Ukrainy rosyjskiej, ani dla Rusi galicyjskiej. Stawia natomiast program konstytucyjny, przy czym, zbijając poglądy „buntarskie” rewolucyjnych „narodników” – ludowców rosyjskich, pokłada całą nadzieję w ruchu ziemstw, który ma rzekomo doprowadzić do przekształcenia Rosji w duchu federacyjnym. „Hromada” propaguje łączność wszystkich „niepaństwowych” narodowości (Ukraińców, Białorusinów, Litwinów, Łotyszów, Estończyków, Ormian, Gruzinów, Rumunów, Żydów) w walce z rządem biurokratycznym i z przewagą narodowości „państwowych” (Rosjan, Polaków i Niemców bałtyckich).

Obszernie i szczegółowo został wyłożony plan federalizacji Rosji w broszurze „Wilna Spiłka” (Wolny Związek). „Wilna Spiłka” (1884) projektuje podział Rosji na 20 krajów autonomicznych, przeważnie na zasadzie czysto etnograficznej; tylko tam, gdzie jedna narodowość zamieszkuje połać zbyt rozległą, dzieli ją na dwie lub kilka. W ten sposób obszar narodowościowy ukraiński rozpada się na cztery kraje, czyli kantony. Program „Wilnej Spiłki” jest czysto liberalny. Dąży on do zdobycia: 1. praw człowieka i obywatela, jako niezbędnego warunku godności osobistej i rozwoju, i 2. samorządu, jako niezbędnego fundamentu dążeń do urzeczywistnienia sprawiedliwości społecznej. Część społeczno-ekonomiczna programu jest nader niejasna. Z socjalizmu „Hromady” nie pozostało tu już nic, jeśli pominąć kilka słów o upaństwowieniu kopalni, wód, lasów, kolei itd.

Pod wpływem Dragomanowa, jak już wiemy, w Galicji powstaje partia radykalna, oddziałująca poniekąd i na Ukrainę, gdzie w końcu lat dziewięćdziesiątych wyodrębnia się z obozu ukraińskiego drobna grupka Ukraińców-radykałów. Zawiązują oni stosunki z Galicją i próbują szerzyć na Ukrainie te zasady, jakie wypowiadali radykaliści ruscy w swym organie „Naród”. Wielkiego powodzenia jednak nie osiągnęli i większość ukrainofilów, wkraczając lękliwie na grunt działalności politycznej w Galicji, popierała narodowców i ich akcję ugodową, zainicjowaną zresztą w Kijowie przez Antonowicza. Bądź co bądź jednak propaganda Dragomanowa i jego galicyjskich zwolenników przesiąkła różnymi drogami i do tych kół ukraińskich, które się z radykałami nie solidaryzowały.

Pod wpływem tej propagandy wewnątrz obozu ukrainofilskiego dawała się spostrzec pewna ewolucja w kierunku demokratycznym i ludowym. Demokraci ukraińscy konsolidują się powoli, wypowiadając się ze swymi poglądami w galicyjskich i bukowińskich organach prasy jako grupy „świadomych Ukraińców”.

Ci to „świadomi Ukraińcy” stanowili na schyłku XIX stulecia najenergiczniejszą i najruchliwszą grupę wśród ukrainofilów. Ich świadomość narodowa doszła już była do najwyższego na owe czasy rozwoju. Znaczna ich część używała konsekwentnie języka ukraińskiego w stosunkach codziennych i władała nim już dobrze. W szeregach „świadomych Ukraińców” mogliśmy spotkać znaczny poczet zdolnych pisarzy i publicystów, a cała popularna literatura była owocem ich pracy. Poglądy swe wypowiedziała ta grupa w artykułach zamieszczanych przeważnie w czerniowieckiej „Bukowynie”. Pomiędzy tymi artykułami wyróżniała się zwłaszcza praca P. Wartowego pt. „Listy z naddnieprzańskiej Ukrainy”, w której ten zdolny publicysta dał przegląd dotychczasowego ruchu ukraińskiego i szkicował program „świadomych Ukraińców”.

Główne ich zadanie – to dążenie do zdobycia praw dla języka ukraińskiego w cerkwi, szkole, sądownictwie i wśród inteligencji. Chcą oni, podnosząc dobrobyt i poziom kulturalny mas, przekształcić tych instynktownych Ukraińców na – świadomych. Uważając Ukraińców za całkowicie samodzielną narodowość, „świadomi Ukraińcy” zrzekali się jednak wszelkich marzeń o niepodległości politycznej. Aczkolwiek Ukraina byłaby zdolna do samodzielnego życia politycznego, jednakże „dziś o żadnych planach charakteru politycznego nie można ani myśleć” – powiadali, przypuszczając jednocześnie, że „Przyjdzie kiedyś czas, że i Rosja zagwarantuje nam tak samo nasze prawa, jak je zagwarantowała Austria Rusinom”. Taż sama grupa mówiła w „Wyznaniu wiary młodych Ukraińców”, że chce zupełnej autonomii wszystkich narodów Rosji na zasadzie decentralizacji jak najdrobniejszych jednostek administracyjnych (powiatów, gmin itd.).

Rzecz charakterystyczna, że grupa „świadomych Ukraińców” nie żywiła wcale nienawiści do Polaków. Np. Wartowyj powiada we wzmiankowanym wyżej artykule: „Ukraińcy z Lachami muszą się pogodzić! Wówczas, kiedy się pogodzą, kiedy jedni drugim nie będą przeszkadzali w pracy, a przeciwnie, będą pomagać – tylko wówczas zdołają szczęśliwie i pewnie walczyć ze wspólnym wrogiem, który jednakowo chce i z Lacha i z Ukraińca zrobić Moskala; jednego mamy wroga, razem też musimy się bronić od niego, a nie spierać się ze sobą”.

Z tych samych kół pochodziła, jak się zdaje, broszura „Poraboszczajemyj naród”, wydana po rosyjsku i po francusku, w której wyliczone zostały wszystkie prześladowania, jakich doznawała narodowość ukraińska od biurokracji rosyjskiej. Ale i w tej broszurze (1895) nie znaleźlibyśmy żadnej radykalniejszej myśli politycznej nad żądanie przekształcenia Rosji na państwo praworządne. W ogóle świadomość polityczna „świadomych Ukraińców” pod koniec ubiegłego stulecia nie stała na zbyt wysokim poziomie.

W roku 1897 odbył się w Kijowie zjazd, który połączył w jedną, dość zresztą luźną, całość żywioły „świadomie ukraińskie”, stojące na gruncie demokratycznym. Powstała tą drogą organizacja inteligencji ukraińskiej, nie posiadającej trwałych związków z masą ludową, usiłująca za pomocą coraz szerszej pracy kulturalnej wytworzyć grunt dla akcji narodowej, opartej na ludzie. Do organizacji tej weszły dość rozmaite żywioły, nie wyłączając radykalnych i nawet socjalistycznych, jako do organizacji bezpartyjnej. To oczywiście nie mogło się przyczynić do wyraźnego ukształtowania się dążności programowych całości organizacji, która też nosiła w swym łonie zarodki przyszłych rozłamów i secesji.

Przez dłuższy czas socjaliści ukraińscy nie stanowili żadnej grupy odrębnej. Część ich należała do Socjal Demokracji, część do partii Socjal Rewolucyjnej, część zresztą pozostawała w związku organicznym z radykałami. Dopiero w ciągu pierwszych lat bieżącego stulecia poczyna krystalizować się samodzielna ukraińska partia socjalistyczna.

W roku 1900 we Lwowie ukazuje się broszurka, wydana w imieniu pierwszej ściśle partyjnej organizacji ukraińskiej – tzw. RUP (Rewolucyjnej Ukraińskiej Partii) pt. „Samostijna Ukraina”. Autorzy broszury wychodzą z założenia, że każda narodowość dąży do zorganizowania się w niezależnym, samodzielnym państwie, ponieważ tylko jednolite pod względem składu etnograficznego państwo może dać swym członkom nieograniczoną możność wszechstronnego rozwoju duchowego i materialnego dobrobytu. Uważając to twierdzenie za pewnik, autorzy broszury wzmiankowanej rozpatrują kwestię, czy oswobodzenie polityczne jest dla Ukraińców potrzebne, i dochodzą do wniosków w sensie twierdzącym. Dalej broszura zapuszcza się w dowodzenie historyczne prawa Ukrainy do samodzielności politycznej. Ukraina, połączywszy się z Rosją na zasadzie umowy w Perejasławiu (1654), stanowiła całkiem samodzielne państwo, łączące się z państwem moskiewskim „jako wolne z wolnym i równe z równym”. Ponieważ zaś Rosja nie dotrzymała ani jednego z punktów umowy perejasławskiej, przeto Ukraina ma prawo wysnuć z tego logiczne konsekwencje. W ogóle broszura ta używa takiej argumentacji, że niepodobna wcale domyślić się, aby wydająca ją grupa była socjalistyczną, jakkolwiek wszystkie późniejsze wydawnictwa RUP posiadają zupełnie socjalistyczny charakter i sama ta partia przekształca się z biegiem czasu w organizację doktrynersko-socjalnodemokratyczną.

Jednocześnie z ukazaniem się „Samostijnej Ukrainy” wyszedł program UPS (Ukraińskiej Partii Socjalistycznej), który był właściwie dosłownym tłumaczeniem programu PPS, przystosowanym do warunków ukraińskich. Był to więc program socjalistyczny, domagający się demokratycznej republiki ukraińskiej. UPS, dążąc do tego celu, oświadczała, że „pragnie działać w braterskim sojuszu z socjalistycznymi partiami Polski i Rosji”. UPS przystąpiła do wydawania pisma partyjnego, ale trwalszej żywotności nie ujawniła i po pewnym czasie zanikła.

Inaczej miała się sprawa z RUP, która, wzrastając powoli, w końcu stała się poważnym czynnikiem ukraińskiego życia narodowego. Stworzyła ona socjalistyczną literaturę ukraińską, powołała do życia szereg organizacji, wzięła czynny udział w wielkich rozruchach rolnych w guberni połtawskiej w roku 1902, a jednocześnie przebywała ideową ewolucję wewnętrzną. Z grupy czysto nacjonalistycznej przekształca się ona w partię socjalno-demokratyczną, co uwidocznia się w ustawicznych zmianach jej programu, aż w końcu – w roku 1905 – firma RUP ustępuje nazwie Ukraińska Socjalno-demokratyczna Partia Robotnicza”, która przyjmuje program autonomii Ukrainy.

Niepodległościowcy ukraińscy już przed tym wystąpili z RUP, zakładając własną, czysto nacjonalistyczną partię – UNP (Ukraińska Narodowa Partia), głoszącą walkę ze wszystkimi „obcymi żywiołami” na Ukrainie. Wśród jej nielicznych wydawnictw zasługują na uwagę charakterystyczne „dziesięć przykazań”. Drugie z tych przykazań brzmi: „Wszyscy ludzie są twymi braćmi, ale Moskale, Lachy, Węgrzy, Rumuni i Żydzi – to wrogowie naszego narodu, dopóki panują nad nami i wyzyskują nas”. Trzecie tak wygląda: „Ukraina dla Ukraińców! Otóż wypędź z zewsząd na Ukrainie obcych-gnębicieli!”. Dodać należy, że partia ta uważa się za socjalistyczną, jak wszystkie zresztą grupy ukraińskie, które powstały w ciągu burzliwych lat 1904–1905.

Wypadki ówczesne przyczyniły się do ożywienia dziaalności istniejących na Ukrainie grup inteligencji. Powstają Ukraińska Partia Radykalna i Ukraińska Partia Demokratyczna. Partia demokratyczna pierwotnie nie objawia wielkiej żywotności i daje się ubiec radykalnej, która zajęła się wytworzeniem doborowej biblioteczki politycznej dla ludu, wydawanej w Galicji. Po 30 października, kiedy staje się możliwą jawna działalność publicystyczna partii ukraińskich, kiedy pojawiają się pierwsze pisma ukraińskie, ruch ukraiński szybko rośnie i wszystkie siły polityczne inteligencji ukraińskiej skupiają się w dwóch partiach – socjalno-demokratycznej i demokratyczno-radykalnej, powstałej z połączenia się demokratów ukraińskich z radykałami. Program pierwszej prawie w zupełności odpowiada programowi innych partii socjalno-demokratycznych. Warto tylko zwrócić uwagę na jej stanowisko w kwestii praw narodowych Ukrainy. Stanowisko to określa się w jednej z uchwał II zjazdu USD, którą tu przytaczamy dosłownie:

„Zważywszy, że proces centralizacji ekonomicznej jest tylko jedną ze stron ewolucji ekonomicznej, drugą zaś stanowi ekonomiczna decentralizacja, która pociąga za sobą decentralizację polityczną; zważywszy, że formy polityczne przystosowują się do indywidualnych – ekonomicznych, psychologicznych i kulturalnych warunków bytu każdej narodowości; zważywszy, że demokratyzacja ustroju państwowego wymaga decentralizacji prawodawstwa, administracji i sądownictwa, że w interesach usunięcia – o ile to jest możliwe w społeczeństwie kapitalistycznym – ucisku narodowego konieczne jest oddanie wszystkich tych spraw, w których objawia się ucisk narodowy, w ręce zgromadzenia reprezentacyjnego narodowo-terytorialnej jednostki – II zjazd USDPR w interesie rozwoju walki klasowej i sił wytwórczych na Ukrainie przyjmuje do swego programu postulat autonomii Ukrainy z odrębnym sejmem prawodawczym w tych sprawach, które dotyczą jedynie narodu mieszkającego na terytorium Ukrainy”.

Socjalni demokraci ukraińscy wydali też najdokładniejsze uzasadnienie teoretyczne postulatu autonomii Ukrainy (M. Porsz, „Pro autonomiju Ukrajiny”).

Na gruncie autonomicznym stoi i Ukraińska Partia Radykalno-Demokratyczna. Żądania programowe tej partii zostały sformułowane w sposób następujący: „Domagamy się, aby w Rosji był wprowadzony ustrój istotnie konstytucyjny, demokratyczny. Jak tylko się zbierze Duma państwowa, powinna ona natychmiast postarać się, aby w drodze prawodawczej została zawarowana wolność słowa, druku, zgromadzeń, stowarzyszeń, strajków i wyznania. Jednocześnie należy skasować karę śmierci. Należy postanowić, aby nikt nie mógł być karany bez postanowienia sądu i aby bez nakazu sądowego nie można było przedsiębrać rewizji i aresztowań. Ma być ogłoszona powszechna amnestia. Nasi posłowie powinni domagać się wprowadzenia powszechnego, bezpośredniego, równego i tajnego głosowania przy wyborach do Dumy. Duma musi mieć prawo rozstrzygania wszystkich kwestii – za zgodą cesarza – ustanawiać nowe prawa, zmieniać dawne, mieć dozór nad działalnością wszystkich ministrów i urzędników, którzy mają ponosić odpowiedzialność wobec Dumy za wszystko, co czynią. Żaden podatek ani wydatek ze skarbu państwowego nie powinien być oznaczany bez Dumy. Bez niej też nie powinno się zaciągać pożyczek państwowych.

Należy zrównać wszystkich ludzi wobec prawa bez różnicy wyznania, narodowości lub płci. Dla wszystkich musi być sąd jednakowy – publiczny, niezależny od władz, sąd z sędziami wybranymi. Wszystkie władze i wszyscy czynownicy mają odpowiadać przed sądem za swe przestępstwa tak samo, jak każdy inny obywatel. Policja ma być oddana instytucjom społecznym miejskim i powiatowym… Służba wojskowa powinna być skrócona. Żołnierze mają odbywać służbę wojskową w swym kraju rodzinnym. Na przyszłość zaś należy wprowadzić milicję.

Należy natychmiast wprowadzić dobre szkoły, aby wszystkie dzieci płci obojga uczyły się w tych szkołach bezpłatnie. Dzieci zdolniejsze powinny móc otrzymać możność dalszego kształcenia się. Dzieci ukraińskie powinny być uczone w języku ukraińskim. Tak samo w szkołach średnich i wyższych należy wprowadzić naukę języka ojczystego… Mowa ukraińska powinna być wprowadzona w sądach i urzędach.

Państwo rosyjskie jest bardzo wielkie i mieszka w nim dużo narodowości. Trudno jest rządzić takim państwem ze stolicy, rozstrzygając tam wszystkie, chociażby najdrobniejsze sprawy każdego narodu i kraju: dużo potrzeb tego albo innego narodu pozostanie niezaspokojonych. Dlatego trzeba, aby każdy kraj, zamieszkany przez jakiś naród, miał prawo ustanowienia swej krajowej rady narodowej i w niej miał pieczę o potrzebach swego kraju i ustanawiał prawa miejscowe. To znaczy, że należy dać krajom i narodom autonomię. Nasz naród ukraiński musi mieć prawo zaprowadzenia autonomii Ukrainy z radą narodową, gdzie nasi posłowie będą dbali o potrzeby naszego narodu. Gdy wszystkie narody i kraje będą miały zaspokojone swe potrzeby, wówczas i całe państwo będzie mocne i spoiste, gdyż żaden naród nie będzie chciał oderwać się od państwa, wszyscy zaś będą go bronili od wszelkiego wroga.

Wiejskie, gminne i miejskie urzędy muszą się składać z reprezentantów całej ludności miejscowej bez różnicy stanów i płci oraz muszą mieć prawo załatwiania samodzielnego wszystkich spraw miejscowych, co zaś przenosi ich siły, to należy do powiatowego i gubernialnego ziemstwa, wybranego w powszechnym, równym i bezpośrednim głosowaniu.

Chcemy, ażeby z ziemi korzystał tylko ten, kto uprawia ją własnoręcznie. Ziemia rządowa, apanażowa, klasztorna musi być oddana ludowi (radzie narodowej), ziemia zaś obywatelska wykupiona według cen oznaczonych przez specjalnie wybrane komisje i też oddana radzie narodowej. Rada narodowa opracuje prawa, na mocy których cała ziemia będzie rozdana rolnikom do użytku na warunkach, ustanowionych przez posłów. Na razie zaś, dopóki jeszcze ziemia nie będzie w całości wykupiona, należy uporządkować arendę ziemską, zmniejszyć czynsze dzierżawne i rozszerzyć prawa drobnych dzierżawców – rolników.

Fabryki mają też z czasem przejść na własność rady narodowej. Na razie zaś należy wydać prawa dotyczące ochrony zdrowia i interesów robotników i skrócenia dnia roboczego do 8 godzin, wprowadzić ubezpieczenie robotników i pozwolić im organizować stowarzyszenia i strajki.

Zamiast podatków obecnych należy wprowadzić jeden podatek postępowy od dochodów”.

Pomimo szybkiego rozwoju, polityczny ruch ukraiński był zanadto słaby w przeddzień zwołania pierwszej Dumy, aby odegrać jakąkolwiek rolę wybitniejszą. Partii demokratycznej brakowało poparcia mas i jakiejkolwiek organizacji poza szczupłymi kołami inteligencji. Socjalni demokraci ukraińscy posiadali wpływ na ludność pracującą po wsiach i mniejszych miasteczkach, ale tak samo, jak i wszystkie inne partie socjalistyczne, bojkotowali wybory do Dumy. Prawie nigdzie skutkiem tego nie wysunięto odrębnych kandydatów ukraińskich. Niemniej jednakże w pierwszej Dumie państwowej znalazło się sporo Ukraińców nie tylko z pochodzenia, ale i ze świadomości narodowej. Przystąpili oni do utworzenia własnego klubu, ale uczynili to tak późno, że – zanim się ten klub zorganizował, Duma została rozpędzona.

W drugiej Dumie znów znaleźli się świadomi Ukraińcy, którzy skupili się w odrębnej grupie, wchodzącej zresztą w skład frakcji dumskiej „partii pracy” (trudowicy), jako najbardziej pokrewnej im programowo. Grupa ukraińska wydaje własny organ „Ridna Sprawa – Wisty z Dumy”, redagowany bardzo umiejętnie i skutkiem tego szerzący się z powodzeniem na Ukrainie. Pod wpływem ukraińskiej opinii narodowej grupa ukraińska w II Dumie występuje wreszcie z klubu „trudowików” i staje się klubem zupełnie samodzielnym, stojącym na gruncie programu autonomii Ukrainy.

Klub ten wypracował szereg poprawek do rządowego projektu dotyczącego oświaty ludowej. Klub ukraiński domagał się: 1. aby natychmiast założono kursy mowy ukraińskiej, literatury i historii dla nauczycieli; 2. aby zaczęto wykładać język ukraiński w seminariach nauczycielskich na Ukrainie; 3. aby na uniwersytetach – kijowskim, charkowskim i odeskim – ustanowiono katedry ukraińskiej mowy, historii i literatury. Poza tym klub ukraiński gromadził materiały do wniosków o autonomii Ukrainy, o samorządzie miejscowym, o języku ukraińskim w sądzie, cerkwi itd. Zachody te jednak do niczego nie doprowadziły.

Nie przyzwyczajono się bowiem w Rosji traktować żądań ukraińskich na serio, gdyż nigdy tych żądań nie popierała żadna siła poważna. W dniach spotęgowanej walki rewolucyjnej – od wojny japońskiej aż do upadku powstania moskiewskiego, kiedy najdrobniejsze grupki narodowościowe – w rodzaju Jakutów czy Czuwaszów – budzą się do samodzielnej pracy politycznej, o Ukraińcach jako o samodzielnej sile politycznej głucho. Ukraińscy działacze narodowi korzystają skwapliwie z ustępstw wydartych caratowi przez rewolucję, rozwijają bardzo intensywną pracę kulturalną, ale w dziedzinie czysto politycznej pracy tej towarzyszą zaledwie słabiuchne próby stworzenia własnych partii.

Toteż potęgująca się reakcja kontrrewolucyjna zmiotła doszczętnie zalążki tych partii. W trzeciej Dumie Ukrainę reprezentuje masa ciemnych chłopów i popów czarnosecińców, o żadnym klubie ukraińskim nie ma już mowy, partie polityczne zanikły zupełnie i tylko jedna z nich – socjalno-demokratyczna – poczyna się odradzać w latach 1909–1911.

Praca kulturalna pochłonęła wszystkie siły intelektualne Ukrainy, ale i ta praca zwęża się coraz bardziej skutkiem represji administracyjnych. Ofiarami tych represji padają pisma ukraińskie, niektóre „Proświty”, jak np. kijowska, mnóstwo działaczy ukraińskich idzie na zesłanie i emigrację, a rząd zupełnie niedwuznacznie daje do poznania, że nie będzie tolerował nawet kulturalnego ruchu ukraińskiego. Prasa czarnosecinna denuncjuje ruch ukraiński jako „separatystyczny”, jako dzieło „polskiej intrygi” lub „machinacji austriackich”, i można się obawiać, że w miarę dalszego rozwoju reakcji zanikną i te nieliczne warsztaty pracy, jakie Ukraińcy posiedli po roku 1905.

Bądź co bądź jednak kilkoletnia działalność prasy i stowarzyszeń ukraińskich dokonała wielkiego dzieła. I śladów tej działalności rządowi już się nie uda wyplenić. Albowiem świadomość narodowa głęboko przeniknęła ukraińskie masy chłopskie, robotnicze i drobnomieszczańskie. W ciągu lat paru proces ukrainizacji mas posunął się ogromnie naprzód i można twierdzić z całą stanowczością na podstawie danych dokumentalnych, zgromadzonych w prasie ukraińskiej, że ostatnie pięciolecie dało pod tym względem Ukrainie więcej, niż poprzednich lat trzydzieści. Ukraińcom brakuje dziś tylko organizacji politycznych, które by mogły zużytkować do szerokiej walki narodowej te siły potencjalne, które się nagromadziły w masach. Ale i organizacje te wcześniej czy później muszą się zjawić i kwestia ukraińska stanie się jedną z najbardziej poważnych i niebezpiecznych dla caratu kwestii narodowych.

W poprzednich rozdziałach staraliśmy się nakreślić obraz rozwoju sprawy ukraińskiej w jej przebiegu historycznym aż do dnia dzisiejszego. Obszar ukraiński, rozdarty na dwie części nierówne – austriacką i rosyjską – znalazł się tu i tam w warunkach wręcz odmiennych. Kiedy w zaborze austriackim – w Galicji i na Bukowinie – wszedł on już od lat kilkudziesięciu na tory rozwoju konstytucyjnego, to w jarzmie rosyjskim w dalszym ciągu ulega samowoli biurokratycznej, która jednym pociągnięciem pióra może w każdej chwili obrócić wniwecz owoce pracy całych lat dziesiątków. W zaborze austriackim Rusini stanowią naród w całkowitym znaczeniu tego wyrazu – naród z dnia na dzień pomnażający swe zdobycze kulturalne, społeczne i polityczne, na Ukrainie rosyjskiej są oni w znacznym jeszcze stopniu materiałem etnograficznym, którego przekształcenie się na naród zależy od radykalnej zmiany warunków politycznych.

A jednak właśnie tu, na Ukrainie rosyjskiej, znajduje się środek ciężkości całej sprawy ukraińskiej. Bo o samodzielnym bytowaniu politycznym Rusi galicyjsko-bukowińskiej mowy być nie może ze względu na jej szczupły obszar i skomplikowane stosunki narodowościowe. Ideał, do którego musi dążyć każdy naród normalny – ideał niepodległości narodowej, może być urzeczywistniony tylko przez wyjarzmienie się Ukrainy rosyjskiej. I wcześniej czy później ideał ten musi stać się hasłem czysto praktycznym ukraińskiego ruchu narodowego, demokracji ukraińskiej.

Dziś, jak już wiemy, dążenia niepodległościowe na Ukrainie nie istnieją niemal zupełnie. Względy oportunizmu, jak również tradycje wieloletniej apolityczności ruchu ukraińskiego wraz z nadziejami na możliwość przekształcenia się Rosji na „raj równouprawnionych narodów” – wszystko to nie pozwala dziś jeszcze hasłu niepodległości Ukrainy, rozlegającemu się tu i owdzie od czasu do czasu, stać się hasłem realnym. Ale wcześniej czy później dojść do tego musi. Praktyka życiowa wskaże na jałowość bezmyślnego oportunizmu, przeświadczenie o konieczności walki politycznej już się szerzy i szerzyć się nie przestanie, a nieuniknione bankructwo złudzeń co do różowej przyszłości narodów Rosji dokona reszty. Z chwilą zaś, kiedy dążenie do niepodległości Ukrainy stanie się programem szczerej demokracji ukraińskiej, nadejdzie i moment ułatwiający uregulowanie kwestii polsko-ukraińskiej.

Dziś kwestia ta znajduje się w stanie potęgującego się zaognienia. Wprawdzie zaognienie to istnieje tylko na gruncie galicyjskim, ale niepodobna zamykać oczu na fakt, że dziś ani Ruś galicyjska od Ukrainy rosyjskiej, ani Galicja w ogóle od zaboru rosyjskiego nie jest murem chińskim przedzielona. I stosunki galicyjskie rzucają cień ponury na stosunki polsko-ukraińskie w zaborze rosyjskim. Rozwydrzony nacjonalizm znajduje poparcie i za kordonem.

Skargi na ucisk i prześladowania żywiołu ruskiego w Galicji, skargi bardzo często nieuzasadnione i dające obraz wyolbrzymiony w celach czysto agitacyjnych, znajdują gościnność na łamach ukraińskiej prasy kijowskiej. I tam wywołują efekt olbrzymi, zwłaszcza że ze skargami na ucisk i prześladowanie, spadające na Ukrainę z rąk rządu rusyfikatorskiego, należy się bardzo miarkować.

W rezultacie Ukrainiec rosyjski, pozbawiony najelementarniejszych praw narodowych i językowych u siebie w domu, czytając codziennie skargi korespondentów lwowskich na „ucisk polski”, daje się zasugestionować i wierzy, że ten ucisk jest gorszy od tego, jakiemu on – Ukrainiec rosyjski – ulega. Wytwarza się coś podobnego do stosunków w Królestwie sprzed roku 1905-go, kiedy dzięki swobodnemu rozleganiu się skarg na ucisk pruski i hakatyzm, przeciętny filister polski, nie posiadający ani dziesiątej części tych praw, co Polak w Prusach, był jednak święcie przekonany, że to właśnie w zaborze pruskim, nie zaś w rosyjskim, Polacy ulegają najgorszym prześladowaniom.

Nie chcę bynajmniej porównywać położenia zaboru pruskiego z położeniem Rusi galicyjskiej. Tylko bowiem niesumienność agitatorska skrajnych polakożerców ruskich może czynić coś podobnego. Między zaborem pruskim a Wschodnią Galicją nie można żadnej paraleli przeprowadzać. Rusini bowiem, pomimo całego ciężaru walki, jaką muszą prowadzić, są prawdziwymi panami w porównaniu z Poznańczykami lub Górnoślązakami. Językiem ich szkoły ludowej, średniej i dziesiątka katedr uniwersyteckich jest język ukraiński, który również w sądzie, urzędzie, gminie i sejmie posiada stale rozszerzające się prawa przy zupełnej nieobecności jakichkolwiek praw wyjątkowych dla Rusinów. Bynajmniej nie chcę twierdzić, jakoby te prawa, jakie posiadają w coraz większym zakresie Rusini galicyjscy, stanowiły zasługę Polaków. Są one bowiem rezultatem energicznej, ofiarnej walki samych Rusinów, są one ich zdobyczą – takąż samą, jak bogata prasa, składająca się z dziesiątków organów, jak działalność stowarzyszeń oświatowych, organizacji ekonomicznych, społecznych i politycznych.

Dużo jeszcze pozostaje Rusinom galicyjskim do zdobycia, jeszcze dużo pracy będą musieli włożyć w budowę gmachu swej przyszłości, dużo nadużyć usunąć, aby zrealizować faktycznie nawet te prawa, jakie dziś już teoretycznie posiadają. Walka polsko-ruska będzie się toczyła, bo jest ona nieunikniona tam, gdzie dwie narodowości – uprzywilejowana społecznie i politycznie i upośledzona – wspólnie jeden kraj zamieszkują. W walce tej i jedna i druga strona będzie się dopuszczała nadużyć i wybryków, częstokroć ohydnych, bo z obydwu stron na plan pierwszy wysuwają się żywioły skrajnie nacjonalistyczne, szowinistyczne, nie przebierając w środkach. […]

Walka się toczy i toczyć się nie przestanie. I jeśli szczera demokracja obydwu narodów coś może uczynić, to chyba starać się o to, aby ta walka nie przybierała form tak ohydnych, aby w niej było mniej krwi i błota, a więcej poglądów szerszych, wybiegających poza ciasne szranki zaścianków powiatowych i prowincjonalnych, więcej zrozumienia interesów całej Polski i całej Ukrainy.

Jedynym bowiem wyjściem z dotychczasowej, zdawałoby się beznadziejnej sytuacji jest ocenienie stosunków wzajemnych Polaków i Ukraińców – po obydwu stronach kordonu – ze stanowiska dążeń niepodległościowych obydwu krajów. Tylko na tle tych dążeń możliwy jest modus vivendi i – w dalszej przyszłości – sojusz między Polakami a Ukraińcami. Tylko w świetle ideału niepodległości Polski i Ukrainy demokracja obydwu narodów znajdzie drogę postępowania, gwarantującego zadośćuczynienie interesom realnym każdego z tych krajów. Tylko pod hasłem niepodległości kwestia polsko-ruska w Galicji lub chełmska w zaborze rosyjskim dadzą się sprowadzić do właściwej miary zatargów granicznych dwóch narodowości, żyjących w szachownicy wzajemnej, jak to jest w Galicji Wschodniej lub na kresach.

Leon Wasilewski

Powyższy tekst to – z niewielkimi skrótami – ostatni rozdział oraz zakończenie książki Leona Wasilewskiego „Ukraina i sprawa ukraińska”, Spółka Nakładowa „Książka”, Kraków 1911. Od tamtej pory tekst nie był nigdy wznawiany, poprawiliśmy pisownię według obecnych reguł.

Dział
Nasze opinie
komentarzy
Przeczytaj poprzednie