Camille Huysmans: Do robotników Warszawy (1944)
Zamieniliście Ratusz i Zamek w fortece, skąd sztandar polski biało-czerwony powiewa w pełnej chwale.
Zwracamy się do was imieniem walczącej Warszawy. Głos nasz jest głosem ludu Warszawy, który od 150 lat w każdym pokoleniu zrywał się do walk powstańczych przeciwko obcym najeźdźcom. Głos nasz jest głosem robotników warszawskich, którzy są rdzeniem obecnej walki w Warszawie.
Pięć lat temu Polska pierwsza stawiła opór zbrojny agresji imperializmu niemieckiego. Robotnicze bataliony stanęły do obrony oblężonej i niemal bezbronnej Warszawy. Za swój opór we wrześniu 1939 Warszawa zapłaciła 80 tysiącami zabitych. Byliśmy wtedy samotni, ale nie żałowaliśmy ofiar, albowiem łączyliśmy z nimi pewność przyszłego zwycięstwa i uprawnienia Polski do odzyskania pełnej wolności i niepodległości w godzinie triumfu wolnych narodów świata.
W realiach niemieckich rządów terroru powstała rozległa sieć organizacji podziemnych, a przede wszystkim podziemnego ruchu robotniczego, skupionego wokół Polskiej Partii Socjalistycznej. Polska podziemna nie skapitulowała nigdy i w ciągu pięciu lat walki poniosła pięć milionów ofiar z żyć ludzkich – mężczyzn i kobiet zakatowanych w niemieckich więzieniach, obozach koncentracyjnych, powieszonych, rozstrzelanych, straconych w komorach gazowych. Nie było jednak nigdy wśród Polaków jednej chwili wahania, nie było zdrajców. Prowadziliśmy walkę naszą nawet wtedy, kiedy armie niemieckie były u szczytu swego powodzenia, kiedy zajęły nieomal całą Europę, kiedy stały u bram Moskwy i pod Stalingradem. Brakowało nam jednego: broni dostatecznej, aby zmierzyć się z nowoczesną potęgą zmechanizowanych Hunów. O broń tę wołaliśmy od dawna, coraz głośniej, coraz natarczywiej. Na bron tę czekał w Polsce kwiat naszego narodu.
Bez dostatecznego uzbrojenia rozpocząć musiała swą walkę Warszawa w dniu 1 sierpnia 1911. Rozpoczęła ją ufając, że otrzyma szybką i skuteczną pomoc sprzymierzeńców. Zabrakło tej pomocy przed pięciu laty, gdy sprzymierzeńcy nie byli dostatecznie uzbrojeni. Dziś siła wojskowa Sprzymierzonych ma nad Niemcami przewagę druzgocącą.
Po latach znienawidzonych rządów najezdniczych, jedna po drugiej stolice podbitych narodów zrzucają jarzmo okupacji. Dzielimy radość wyswobodzonego Paryża i wolnej Brukseli. Dzielimy dumę ludu Londynu, który zwycięsko wyszedł z wszystkich prób. A dziś na płonących zgliszczach Warszawy stawiamy sobie i światu pytanie: Czemuż podobna radość nie może być naszym udziałem?
Pierwszym uderzeniem robotnicy Warszawy, stanowiący trzon podziemnej Armii Krajowej, opanowali nieomal całe miasto. Gołymi rękami zdobywali niemieckie czołgi. Butelkami z benzyną niszczyli niemieckie Pantery i Tygrysy. Wyrabiane potajemnie w podziemnych wytwórniach granaty ręczne były bronią powstańców. Barykady zamykały drogę niemieckim oddziałom. Lecz kiedy nie nadchodziła pomoc, na stolicę naszą walić się zaczęła ulewa ognia i stali. Po utorowaniu sobie przejścia przez trzy główne arterie przelotowe i mosty na Wiśle, Niemcy przystąpili do zdobywania i systematycznego niszczenia dzielnicy za dzielnicą. Warszawa jest pod ogniem moździerzy 24-calowych, ciężkiej artylerii, miotaczy ognia, pociągów pancernych, kanonierek rzecznych. Z powietrza padają na miasto bomby z niemieckich samolotów, nadlatujących falami raz po raz. Wśród ruin i zgliszcz, oddziały naszej armii podziemnej trzymały się pazurami każdej piędzi ziemi. Tam tylko wchodził nieprzyjaciel, gdzie przestały oddychać żywe ludzkie ciała. Zniszczone zostało piękne, średniowieczne Stare Miasto, gdzie nie ocalał ani jeden z tysiąca domów, a pod gruzami śmierć znalazły tysiące ludzi. Pada w gruzy dzielnica za dzielnicą. Niemcy gnają do obozów wokół Warszawy ludność cywilną, mężczyzn, kobiety i dzieci, gdzie przebywają w warunkach trudnych do pojęcia umysłem człowieka cywilizowanego.
Warszawa jest bez światła i wody, bez żywności. Nie ma czym gasić szalejących pożarów. Ludzie mrą masowo od zarazy i głodu.
Niemcy grożą, że Warszawa cała ma być starta z powierzchni ziemi. Los, który spotkał warszawskie getto w maju ubiegłego roku, ma teraz być losem całej Warszawy, losem miliona mężczyzn i kobiet.
Nie słów współczucia lub pocieszenia oczekuje Warszawa. Nie oczekuje oklasków podziwu ani wieńców żałobnych. O nic nie prosi i o nic my dla niej nie prosimy. Żądamy i mamy prawo żądać natychmiastowej i skutecznej pomocy w walce. Żądamy stałych i ilościowo dostatecznych dostaw broni i amunicji dla polskich obrońców Warszawy. Żądamy osłony myśliwców przed nalotami Luftwaffe. Żądamy bombardowania niemieckich stanowisk i lotnisk w Warszawie.
Mamy prawo powiedzieć, iż nigdy w przeszłości nie brakowało polskiej krwi na polach walki o wolność na obu półkulach. Nie brakowało polskiego żołnierza w czasie tej wojny nigdzie na lądzie, w powietrzu i na morzu, gdzie tylko toczyła się walka o wolność. Nasz naród nie może zrozumieć i nigdy nie zrozumie, dlaczego w tej godzinie najcięższej dla niego próby ma być pozostawiony sam sobie.
Odrzucamy wręcz wszystkie oskarżenia i wybiegi, którymi ma być przesłonięta prawda walczącej Warszawy. Znamy tylko jedną prawdę i jedną rzeczywistość – prawdę miasta, które walczy i ginie za jedną i wspólną sprawę wolności świata.
Powołujemy się na najprostszą moralność w stosunkach pomiędzy wolnymi narodami. Apelujemy do sumienia świata. Walcząc w ostatecznym napięciu nerwów i woli, wydobywając z siebie ostatek sił – Warszawa domaga się, by w ślad za głosem sumienia nadeszła dla niej skuteczna pomoc w walce.
Przekazujemy ten głos Warszawy robotnikom, chłopom, demokratom, związkowcom, socjalistom całego świata. Wierzymy, że walkę Warszawy uznają oni za swoją własną sprawę.
Wierzymy, pragniemy wierzyć, że natychmiastowa i skuteczna pomoc dla Warszawy będzie dla umęczonego narodu polskiego potwierdzeniem jego wiary niezłomnej, iż z ofiar i męczarni hitlerowskiej okupacji, że z walki milionów o wolność, narodzić się musi nowa solidarność – solidarność wolnych ludów świata.
Zwracamy się do wszystkich mężczyzn i kobiet wolnych krajów, do prostych ludzi w miastach i wsiach, którzy zrozumieją całą udrękę Warszawy. Po 40 dniach nierównej walki, dobywając z siebie ostatka sił, walcząc wśród ruin i pożarów, Warszawa oczekuje skutecznej pomocy. Ta pomoc może jej być udzielona, winna być udzielona, musi być udzielona bez zwłoki!
Komitet Zagraniczny Polskiej Partii Socjalistycznej
Londyn, 9 września 1944 roku
Zamieniliście Ratusz i Zamek w fortece, skąd sztandar polski biało-czerwony powiewa w pełnej chwale.
Przestrzeń wirtualna spowodowała, iż kwestia, gdzie przeprowadzić granicę, jest istotniejsza dzisiaj aniżeli kiedykolwiek w przeszłości.