Za wolność waszą i naszą

·

Za wolność waszą i naszą

·

To nasza wojna, choć nie na naszym terytorium. Toczy się m.in. dzięki naszemu wsparciu. I w naszym, nie tylko ukraińskim interesie wykrwawiają się i cierpią tysiące napadniętych tuż za wschodnią granicą.

Polacy to rozumieją. Choć po pierwszej napaści Rosji na Ukrainę w 2014 roku próbowano w naszym kraju uruchomić rozmaite agentury wpływu mające skłócać Polaków z Ukraińcami, nie na wiele się to zdało. Pełnoskalowa napaść w lutym 2022 roku pokazała to dobitnie. Ogromna skala zaangażowania w pomoc uchodźcom wojennym, przytłaczająca sondażowa skala niechęci wobec Rosji i Putina oraz sympatii wobec napadniętego narodu, unaoczniły, iż kompas moralny mamy jako zbiorowość ustawiony właściwie.

Oczywiście są wyjątki. Są polityczne hieny żerujące na cudzym nieszczęściu. Są spiskowi maniacy. Są tzw. rusofile, którym imponuje kremlowski syf z malarią. Są ludzie pogubieni i swoje faktyczne czy urojone krzywdy odreagowujący na innych. Ale to margines, nawet jeśli czasami krzykliwy w internecie.

Wszystko to w kraju przyfrontowym. W obliczu mas uchodźców, którzy zamieszkali w Polsce na skalę wcześniej nieznaną. Przy istnieniu rozmaitych dziejowych zaszłości i zadrażnień. W sytuacji, gdy sami dopiero niedawno przestaliśmy być skrajnie biedni i sponiewierani. Mimo to polska reakcja na krzywdy sąsiedniego narodu i kraju jest naprawdę dobra.

Można było mieć różne wątpliwości wobec umownie pojmowanego Zachodu. Amerykanie nierzadko zachowywali się jak słoń w składzie porcelany. Wzniosłymi hasłami maskowali swoje interesy i nierzadko brutalne sposoby ich realizacji. „Humanitarne bombardowania” to frazes wprost obrzydliwy. Ale w żadnej mierze nie usprawiedliwia to imperializmu rosyjskiego i jego zbrodni. A w naszej części świata to one są bardziej dotkliwe i namacalne. Od lat i stuleci.

O prawie Ukrainy do samostanowienia i antyrosyjskiej czy prozachodniej orientacji piszemy od dawna. Jeszcze w czasach, gdy poprzednikiem „Nowego Obywatela” był „Obywatel”. Pisaliśmy o tym m.in. w 2005, 2007, 2008. W roku 2014 na Festiwalu Obywatela mieliśmy o tym całą debatę. W 2015 na naszej stronie internetowej krytykowaliśmy postrzeganie Europy Środkowo-Wschodniej jako rosyjskiej strefy wpływów i przyklaskiwanie temu idiotyzmowi przez niemałą część zachodniej lewicy. To wszystko nie było wtedy wcale takie oczywiste. Panowało wiele złudzeń wobec Rosji, były „resety” w polityce wobec Putina, rytualnie szydzono z „rusofobii”.

Nie ma „stref wpływów”. Są, a przynajmniej być powinny wolne kraje i wolne narody. Samostanowiące o własnym losie, orientacji, przynależności i sojuszach. Ukraińcy walczą dziś nie tylko o swój byt, lecz także o polskie bezpieczeństwo. Dawno już w naszej części świata nie realizowało się tak dobitnie hasło „za wolność naszą i waszą” – pierwotnie użyte na demonstracji ku czci antycarskich spiskowców-dekabrystów w Warszawie w styczniu 1831 roku.

W bieżącym numerze piszemy o wojnie, geopolityce, obronności. O wojskowych i gospodarczych alternatywach wobec moskiewskich knowań w naszej części świata. O regionalnej niezależności wobec tych krajów Zachodu, które lekceważą rosyjskie zagrożenie lub nie przeszkadza im ono w interesach z Kremlem. O polskiej polityce wschodniej. O pomocy humanitarnej dla walczących i dla uciekających przed koszmarem. O rozkwicie nowej kultury ukraińskiej. O intelektualnych tradycjach „rozbrajania” Rosji. O tym, jak wobec napaści określił się papież, a jak zrobiło to mocarstwo chińskie. O tym, jak to jest być ukraińskim lewicowcem w czasie wojny. Oraz, nie uciekając od tematów niewygodnych, o tym, że w Ukrainie pod pretekstem obrony kraju ogranicza się prawa pracownicze.

Jeden numer to za mało, aby przyjrzeć się wszystkim aspektom wojny za wschodnią granicą. Ale sądzę, że ukazaliśmy szeroką panoramę zjawiska. Z tym przekonaniem zapraszam do lektury.

PS. Jeśli „Nowy Obywatel” ma się nadal ukazywać i poruszać tematy, jakich wcale lub prawie nie znajdziecie w innych mediach, potrzebne jest Wasze wsparcie – zajrzyj proszę tutaj.

Zobacz zajawkę numeru!

Zdjęcie w nagłówku tekstu: fot. Frauke Roether z Pixabay.

Z numeru
Nowy Obywatel 42(93) " alt="">
komentarzy