Dobiega końca Europejski Rok Wolontariatu, ustanowiony przez Radę UE w celu propagowania aktywności obywatelskiej. Fakt ten wydaje się słabo obecny w mediach, co niestety pokazuje, że jeden z celów inicjatywy – podniesienie świadomości na temat znaczenia wolontariatu – nie został osiągnięty.
Pod tym względem wydaje się, że jest gorzej niż w roku poprzednim, który był Europejskim Rokiem Walki z Ubóstwem i Wykluczeniem. Miało wówczas miejsce sporo debat i innych inicjatyw (jak np. publikacja raportu Social Watch: Ubóstwo i Wykluczenie Społeczne 2010), dzięki którym nastąpiła konsolidacja i integracja licznych środowisk działających zarówno w sferze socjalnej, jak i antydyskryminacyjnej. Nie przyniosło to wymiernych efektów politycznych – władze nie zrobiły nawet tak oczywistego kroku, jakim byłoby podniesienie kryteriów dochodowych, uprawniających do pomocy społecznej, nie mówiąc o bardziej dalekosiężnych przewartościowaniach w polityce społecznej. Same raporty, wydane społecznie, choć ciekawe diagnostycznie, również okazały się dość mało konkretne jeśli chodzi o rekomendacje. Zbudowanie płaszczyzny wymiany myśli, informacji i doświadczeń między szerokim wachlarzem środowisk, to jednak duży plus.
Rok wolontariatu nie spotkał się z równym rozgłosem, zwłaszcza wśród środowisk, które możemy określić jako opiniotwórcze. Być może nie jest to wina organizatorów, lecz charakteru samych zjawisk. Obszar biedy w Polsce jest ogromny, a sfera wolontariatu i działalności społecznej – relatywnie skromna. Bieda, choć często ukryta (a także niejako dodatkowo ukrywana przez część mediów głównego nurtu), jednak wychodzi na wierzch i straszy na każdym kroku. Natomiast wolontariat jest często niewidoczny, rozproszony w postaci wysiłków wielu pojedynczych osób. Nierzadko działają one w miejscach, w które niechętnie zaglądają kamery i mikrofony – w hospicjach, ośrodkach pomocowych, domach dziecka, zaniedbanych podwórkach czy mieszkaniach osób starszych lub niepełnosprawnych itp. Zwłaszcza słabo widoczny w przestrzeni publicznej jest tzw. wolontariat długoterminowy, który z punktu widzenia więziotwórczego i rozwojowego ma szczególne znaczenie.
Choć więc Rok Wolontariatu został – sądząc po efektach – nie najlepiej wykorzystany jeśli chodzi o uobecnienie tej tematyki w debacie publicznej, niekoniecznie musi być stracony. Pod auspicjami Departamentu Pożytku Publicznego Ministerstwa Polityki Społecznej ukazał się bowiem ciekawy raport o nazwie „Długofalowa polityka rozwoju wolontariatu w Polsce”.
Już sama nazwa przykuwa uwagę. Zwykliśmy myśleć o wolontariacie jako czymś oddolnym, spontanicznym i zasadniczo dalekim od tego, co polityczne w tradycyjnym sensie. Tytuł raportu sugeruje natomiast, iż wolontariat jest przedmiotem polityki publicznej, z wykorzystaniem jej instrumentów prawnych, informacyjnych i finansowych.
Nie ma sensu szczegółowe omawianie w tym miejscu całego opracowania. Warto natomiast zwrócić uwagę na trzy priorytety operacyjne: 1) rozwój kultury wolontariatu, 2) wzmacnianie organizatorów wolontariatu, 3) wzmacnianie polityk publicznych ukierunkowanych na rozwój wolontariatu. Każdemu z powyższych celów przyporządkowane są bardziej szczegółowe kierunki działań, a całość zwieńczono rekomendacjami.
Najmniej twardym działaniom podlega może pierwszy z celów – podniesienie kultury wolontariatu – choć i tu wyznaczono kierunki dla systemowych poczynań, w dużej mierze w sferze edukacji, zarówno formalnej, jak i niesformalizowanej. Jednocześnie ten cel wydaje się zasadniczy – bowiem kultura wolontariatu i oddolnej działalności społecznej wygląda w Polsce blado na tle innych krajów, jeśli weźmiemy pod uwagę różne wskaźniki. Nie pozostaje to bez związku z szerszymi przemianami systemu politycznego nie tylko w trakcie ostatnich dekad.
Najpierw PRL, już w początkach istnienia, zniszczył wiele społecznych struktur, które krzewiły kulturę działalności obywatelskiej. W dodatku sam skompromitował ideę wolontariatu za pomocą tzw. czynów społecznych. Następnie przyjęta w dobie transformacji, a z pewnymi modyfikacjami istniejąca do dziś ścieżka rozwoju neoliberalnego, raczej nie sprzyjała postawom prospołecznym. Wręcz przeciwnie – premiowała indywidualizm i wyścig po prywatny materialny sukces.
Błędy tego okresu są szczególnie warte uwypuklenia, albowiem ich przypomnienie wskazuje, że przyczyn niskiej aktywizacji społecznej nie możemy szukać tylko w słusznie minionym ustroju. Z dzisiejszej perspektywy ważniejsze jest to, co miało miejsce w okresie realnego kapitalizmu, bowiem ten okres się nie skończył, a na jego dotychczasowych błędach wciąż możemy się czegoś nauczyć. Pamiętajmy przy tym, że okres PRL choć z jednej strony zniszczył wiele struktur, to z drugiej mimowolnie przyczynił się do obudzenia drugoobiegowych struktur solidarności i zaangażowania na rzecz innych. Toteż w momencie wejścia społeczeństwa w okres transformacji istniał pewien potencjał rozwoju kultury wolontariatu i aktywności społecznej, który nie został wykorzystany, o czym świadczy niewielkie zaangażowanie społeczeństwa w tego typu działania.
Widzimy zatem, że skłonność do udziału w wolontariacie nie tylko może być przedmiotem i potencjalnym instrumentem określonej polityki, ale także pośrednim skutkiem wybranego modelu rozwoju społeczno-ekonomicznego. Oczywiście zależność ta zachodzi także w drugą stronę: upowszechnienie wolontariatu jest czynnikiem prorozwojowym. We wspominanym raporcie, stroniącym od ocen polityczno-ideowych, wskazuje się m.in. na jego rolę w procesie integracji społecznej.
Dość oczywisty jest związek wolontariatu z kapitałem społecznym, pozostającym u nas na niskim poziomie wedle rozmaitych kryteriów – zarówno gdy jako miarę przyjmiemy poziom zaufania, jak i jeśli spojrzymy na skalę działalności społecznej. Przypomniały mi się w tym momencie opowieści przyjaciela (którego zresztą poznałem pracując z nim jako wolontariusz), pamiętającego czasy głębokiego PRL. Wspominał o realizacji „czynów społecznych”, do których kierowały go zakłady pracy. Choć przyznawał, że był to „pic na wodę”, podkreślał zarazem, że sprzyjał integracji ludzi, którzy w pozazawodowej scenerii spotykali się, biesiadowali i lepiej poznawali przy tej okazji. Skoro więc nawet tak koślawa forma działalności społecznej, jaką praktykował PRL, przynosiła pozytywne skutki dla integracji społecznej, tym bardziej może je przynieść dobrze zorganizowany wolontariat autentyczny, w którym ludzie wezmą udział dobrowolnie, a same inicjatywy nie będą pozorne, lecz przyniosą faktyczne efekty.
Nawiązując do dygresji na temat „czynów społecznych”, warto przypomnieć o istniejącej w wielu krajach koncepcji i praktyce wolontariatu pracowniczego. O jego stanie i perspektywach w Polsce powstało już kilka opracowań (raporty dostępne są tutaj). Jeśli uznamy, że wolontariat jest jedną z dróg realizacji polityki społecznej, włączenie w to przedsiębiorstw może stać się znaczącym krokiem naprzód – wówczas sektor prywatny również partycypuje w osiąganiu celów publicznych i promowaniu działań społecznych.
Na koniec jeszcze jedna uwaga na temat związków wolontariatu z polityką publiczną. Otóż wolontariat może stanowić instrument kreowania polityczności w najgłębszym sensie. Stymuluje bowiem nieprzymuszone organizowanie się ludzi o różnych, partykularnych światopoglądach wokół konkretnych celów i działań. Tym samym tworzy wspólnotę. Sam, działając od lat w sferze wolontariatu, takie zjawisko mogę potwierdzić. Szczególnie ciepło wspominam współpracę wokół organizowania wolontariatu edukacyjnego dla defaworyzowanych dzieci w parafialnej salce z miejscowymi księżmi, z którymi – gdybyśmy przeszli do spraw ideologicznych – pewnie nie porozumiałbym się w większości spraw. Gdyby tego typu relacje były nawiązywane w szerszej skali, być może byłoby łatwiej o sytuację, w której ludzie mimo podziałów ideowych są w stanie wspólnie debatować i pracować nad rozwiązaniami problemów wspólnoty.
Niebawem rozpocznie się kolejny „rok tematyczny”. Tym razem będzie to Europejski Rok Aktywności Osób Starszych i Solidarności Międzypokoleniowej 2012 (więcej informacji tutaj). Warto spojrzeć nań także przez pryzmat doświadczeń i refleksji, jakie przyniosły dwa poprzednie lata, a więc z jednej strony przez pryzmat przeciwdziałania wykluczeniu, a z drugiej – właśnie możliwości wykorzystania wolontariatu. Jak pokazują różne badania, osoby starsze są grupą najsłabiej aktywną w sferze wolontariatu i aktywności obywatelskiej. Jednocześnie tkwi w nich duży potencjał, bowiem są to ludzie, którzy dysponują statystycznie większą ilością czasu oraz życiowym doświadczeniem. Upowszechnienie wolontariatu wśród seniorów byłoby znakomitym sposobem na przezwyciężenie ich wykluczenia społecznego, które przejawia się m.in. w osamotnieniu, bierności i poczuciu nieprzydatności. Jednocześnie wkrótce wzrośnie liczba najstarszej podgrupy seniorów, spośród których dużą część czeka ograniczona samodzielność. Wsparcie tych osób, a nieraz także opieka nad nimi, to sfera, w której wolontariat (także ten świadczony przez innych seniorów) może odegrać istotną rolę. Zainteresowanych taką tematyką można odesłać tutaj.
Warto więc na kolejne „lata tematyczne”, ustanowione przez Radę Unii Europejskiej, patrzeć nie w oderwaniu od siebie, lecz jako na powiązany łańcuch doświadczeń, dzięki którym problemy społeczne mogą zostać rozwiązane bardziej kompleksowo i sprawnie.
Rafał Bakalarczyk