Naród i piaskownica

·

Naród i piaskownica

·

Z jednego październikowego dnia:
W TVN: rozemocjonowany, zgodnie z europejskim formatem Kuba Wojewódzki, z Pawłem Kukizem, który trochę się o sobie i życiu dowiedział, bo wpadł w poważną chorobę i musiał się z niej – z siebie dawnego – wyleczyć.
Wojewódzki nie może zaakceptować, że ktoś głosuje na Kaczyńskiego – musi go uznać za durnia.
Wielu porządnych zwolenników PiS-u nie może sobie wyobrazić, że ktoś nie głosuje na PiS – uważają go za durnia.

Kukiz mówi trzeźwo: chciałbym, żeby wygrała Platforma, ale jak wygra PiS – zaakceptuję. I będę wreszcie wiedział, jaki jest mój kraj. Jaki jest naprawdę. Jakie opinie w nim przeważają. Dlatego zresztą namawia, żeby iść na wybory i głosować.

Projekt „Zabierz babci dowód” w internecie.
Bo babcie głosują moherowo. Ktoś na to wpadł. Miał, na pewno, dobre intencje.

Internetowy salon24.pl – dyskusje, z których wiele, może nawet większość, skupia się, zacietrzewia, dławi, gotuje, ponieważ wciąż ktoś tam chce zmieniać drugiego. Jeśli masz inny pogląd niż ten, kto akurat cię przeczytał, najczęściej wywołasz wściekłą, i to od razu wściekłą na ciebie osobiście, falę wrogich komentarzy.

Jakby było tak, że skoro pokazuje się głos inny niż mój – nie mogę przejść nad tym do porządku, muszę zareagować, zareagować natychmiast, muszę ten inny głos natychmiast zniszczyć, unicestwić i muszę bić się o to do ostatka. Bo jak tego nie zrobię, to…

To co? To nie zostanę zauważony ze swoim istnieniem? Moje – inne – poglądy zostaną niezauważone? Boję się, że inni mnie nie zauważą, wiec i ja innych nie zauważam z ich innymi poglądami, tylko od razu każę im te poglądy zmienić, żeby były takie jak moje? A jak ten inny nie chce poglądów zmieniać – ja, ze swoimi, innymi poglądami, biję się o to do utraty tchu? To co, że słowami. Energia w nich taka, jakby bomby wodorowe latały.

Co powoduje miotaczami bomb – na przykład – salonowych? Dziecięca nadzieja, że jeśli wszystko na świecie będzie tak samo jak u mnie w głowie, to wreszcie będę bezpieczny? A jak nie będzie tak ja u mnie w głowie – to będzie znaczyło, że wkoło sami wrogowie i trzeba iść na wojnę, żeby niszczyć innego? I, że trzeba się na tej wojnie zatracić – bo nie może być tak, żeby inni z ich innym niż moje zdaniem żyli tu obok mnie. Przecież mnie zniszczą z moją innością.

Czy to wciąż to samo dziedzictwo pokoleń? Pod zaborami, pod władzą czerwonych, pod władzą pierwszych solidarno-europejskich? Pokoleń bez ojców, z których wielu zostało w Katyniu? Z matkami, które musiały – same przerażone – dać dzieciom gwarancję bezpieczeństwa na długie życie w świecie?

Nikt tego narodu nigdy nie słuchał. Pod zaborami, pod władzą czerwonych, pod władzą pierwszych solidarno-europejskich. Wszyscy mu coś kazali. Aż naród zaparł się w sobie i mówi: koniec, musi być tak, jak ja chcę!

Tyle, że naród nie jest shomegenizowany. Jeden – z narodu – myśli tak, drugi myśli inaczej. Każdy się zaparł, że teraz wreszcie jego racja będzie wysłuchana i zauważona.

I jak się naród nie pozabija i nie znienawidzi wzajemnie, to przejdzie do następnego etapu. W którym zauważy, że jedni i drudzy, każdy ze swoją innością, ma prawo tu być. Bo i tak już tu jest.

To się chyba nazywa rozwój. Że Naród się rozwija. Na razie siedzi Naród w piaskownicy i krzyczy do każdego innego niż on: idź sobie! Życzę więc sama sobie – ale jak ktoś chce to i jemu, innemu, też – spotkania na kolejnych urodzinach. Takich, gdzie będzie tort ze świeczkami i lody, i gdzie zaśpiewamy sobie sto lat: mohery i aksamitne kapelusze przy jednym stole.

A potem spokojnie wybierzemy sobie rząd i zajmiemy się życiem. Które jest krótkie i piękne.

P.S. Dziękuję salonowi24.pl, Kubie Wojewódzkiemu i pomysłodawcom akcji „babciowej” za tę lekcję.

Dział
Nasze opinie
komentarzy
Przeczytaj poprzednie